Wyniki wyborów powszechnych w Indiach ogłoszone przez Państwową Komisję Wyborczą nie potwierdziły w pełni wcześniejszych przewidywań exit polls. Rządząca od dwóch kadencji Indyjska Partia Ludowa (BJP) i kierowana przez nią koalicja National Democratic Alliance (NDA) odniosły trzeci z rzędu sukces wyborczy, a tym samym ponownie utworzą nowy rząd Indii.

Jednakże, w stosunku do wyników z roku 2019, BJP straciła miejsca w parlamencie i będzie musiała współrządzić z którymś z koalicjantów z bloku NDA. Oznacza to zmniejszenie wpływów zarówno BJP, jak i samego Narendry Modiego, który wedle wstępnych informacji pozostanie na stanowisku premiera Indii.

Tegoroczna walka wyborcza w Indiach odbywała się zasadniczo pomiędzy dwoma blokami politycznymi. Jeden z nich to właśnie NDA, drugi natomiast to Indian National Developmental Inclusive Alliance w skrócie India Bloc, w którym dominującą siłą polityczną jest Indyjski Kongres Narodowy.

Zwycięski obóz NDA zdobył 293 mandaty, natomiast India Bloc uzyskało ich 232. Z kolei, największe ugrupowania obydwu koalicji, BJP i Kongres, otrzymały odpowiednio 240 i 99 miejsc w parlamencie. Oznacza to, że Indyjskiej Partii Ludowej nie udało się przekroczyć progu 272 mandatów, pozwalającego na samodzielne rządzenie.

Kto głosował na Modiego?

Nie ma powodu, by szczegółowo opisywać rozkład głosów według podziału terytorialnego Indii. Warto jednak zauważyć, iż partia Modiego zwyciężyła przede wszystkim w centralnych Indiach – w stanach biedniejszych i bardziej zacofanych, gdzie wpływy hinduizmu są najsilniejsze. Natomiast Indyjski Kongres Narodowy największe poparcie uzyskał stanach takich jak Kerala, Tamil Nadu, Pendżab czy Uttar Pradeś. To obszary z wyższym poziomem wykształcenia mieszkańców, lepiej rozwinięte i od dawna zaniepokojone wizją Indii proponowaną przez NDA i BJP.

Pomimo niepełnego sukcesu partii premiera Modiego, której prognozowany wynik miał gwarantować mandat do samodzielnego rządzenia, eksperci szukają wytłumaczenia dla utrzymującego się wysokiego poparcia dla BJP. Partia jest bowiem oskarżana o nacjonalizm, populizm i wykluczanie mniejszości etnicznych i religijnych z głównego nurtu społeczeństwa.

Pod rządami Modiego rosną nierówności

Jakby tych zastrzeżeń było mało, krytycy rządu BJP wskazują, że w czasie jej rządów w Indiach wzrosło bezrobocie, inflacja, problemy finansowe rolników, nasiliły się konflikty na tle religijnym, a przepaść między bogatymi i biednymi stała się większa niż w czasach kolonialnej dominacji Wielkiej Brytanii na subkontynencie indyjskim.

O ile bowiem w latach dwudziestych ubiegłego wieku do kieszeni jednego procenta najbogatszych mieszkańców Indii wpływało 20 procent krajowych dochodów, to w latach 2022–2023 było to już 22,6 procent. Pogłębiające się nierówności społeczne szczególnie dotknęły klasę średnią i najbiedniejszych.

Udział najbiedniejszych w podziale PKB spadł w ciągu ostatnich kilku dekad z 23 procent w 1980 roku do 15 procent obecnie. W przypadku klasy średniej udział ten spadł z 45 procent w 1980 roku do 27 procent w 2022.

Oznacza to, że najbogatsi stali się największymi beneficjentami rozwoju gospodarczego Indii, podczas gdy ogromna część populacji w znacznie mniejszym stopniu i odczuwa pozytywne skutki rozwoju i modernizacji kraju.

Wyjątkowo intensywna kampania

Dlaczego więc, pomimo tych problemów, Narendra Modi i blok Narodowego Sojuszu Demokratycznego wygrali wybory? Zacznijmy od intensywności kampanii wyborczej i aktywności polityków dwóch rywalizujących bloków.

Ilustruje je aktywność samego Narendry Modiego, który w ciągu 76 dni kampanii odbył 206 spotkań z wyborcami. Uczestniczył nie tylko w spotkaniach, lecz także w ulicznych demonstracjach, odwiedzał hinduistyczne świątynie, a w ostatnim dniu głosowania, 1 czerwca, medytował w najdalszym zakątku subkontynentu, czyli na przylądku Kanyakumari. Podróżował po całym kraju, kładąc szczególny nacisk na stany południowych Indii. Tam poparcie dla BJP jest tradycyjnie najniższe. Ponadto w trakcie kampanii Modi wystąpił przed mediami około 80 razy.

Nie ulega również wątpliwości, że kampania wyborcza NDA i BJP w mniej lub bardziej jawny sposób angażowała aparat państwowy. Na takie wsparcie nie mogli liczyć kandydaci India Bloc.

Modi – polityczny showman

O ile więc kampania BJP koncentrowała się na aktywności Modiego, o tyle aktywność Indyjskiego Kongresu Narodowego rozłożyła się pomiędzy trzech liderów tego ugrupowania – Mallikarjuna Kharge, Rahula Gandhiego i Priyankę Gandhi Vadrę. Uczestniczyli oni w ponad trzystu wydarzeniach przedwyborczych i także udzielali się na dużą skalę w mediach.

Tyle tylko, że ich przekaz, w porównaniu z Modim, był mniej charyzmatyczny i pozbawiony (raz lepszego, raz gorszego) elementu aktorskiego, który charakteryzuje działalność publiczną indyjskiego premiera. Show, który potrafił stworzyć Modi w trakcie spotkań z wyborcami, z całą pewnością był dla indyjskiego elektoratu interesujący, choć nie decydujący o wyniku głosowania.

Zagrożona indyjska duma

Kampania wyborcza BJP i całego bloku NDA odwoływała się do poczucia hinduskiej wielkości i dumy, bezpośrednio wiązanej przez polityków z hinduizmem – religią dominującą w Indiach. Jednocześnie organizacje związane z ruchem hindutva, nacjonalistycznym ruchem o hinduskich korzeniach, podsycały obawy przed wszystkimi innymi – muzułmanami, chrześcijanami, animistycznymi ludami plemiennymi, wpływami kultury zachodniej. Ci inni – zdaniem ruchów hinduistycznych – stanowią bowiem zagrożenie dla kulturowej i cywilizacyjnej tożsamości Indii.

BJP umiejętnie wykorzystała również rosnące znaczenie Indii na arenie międzynarodowej w kampanii wyborczej. W końcu zeszłoroczny szczyt G20 w New Delhi był sygnałem, że Indie należą do elitarnego klubu najbardziej wpływowych państw świata. Dla indyjskiej opinii publicznej był to powód do dumy, a Narendra Modi zrobił wiele, by mieszkańcy subkontynentu nie mieli wątpliwości, że tylko swojemu przywódcy zawdzięczają taki powód do narodowej satysfakcji.

Modi – pomazaniec boski

Kampania wyborcza BJP i NDA skupiająca się na osobie Modiego była (częściowo) skuteczna z jeszcze jednego powodu. Identyfikując się z hinduizmem, Narendra Modi wykreował swój wizerunek jako osoby faworyzowanej przez bogów, a nawet obdarzonej boskimi mocami. Jego liczne pielgrzymki do hinduistycznych świątyń, szeroko opisywane w mediach, umartwienia, posty i medytacje, a także wykonywanie rytuałów religijnych tradycyjnie przynależnych hinduistycznym kapłanom, służyły wykreowaniu takiego wizerunku przywódcy.

W społeczeństwie, w którym w grupie powyżej 15. roku życia 26,6 procent mężczyzn i 52,2 procent kobiet nie potrafi czytać i pisać, tego typu przekaz mógł być ogromnie przekonujący. Oto lider, który ma niezwykłą siłę sprawczą. Oto lider, który rozwiąże nasze codzienne problemy i bolączki… A jednak nie udało mu się dotrzeć do części elektoratu.

Zwycięstwo i ostrzeżenie

Ostateczny wynik wyborów w Indiach dowodzi, że choć Hindusi wybrali wizję swojego kraju zgodną z programem promowanym przez Narendrę Modiego, to nie jest to już bezwarunkowa akceptacja polityki BJP. Program polityczny India Bloc zbudowany wokół hasła „Jedność w różnorodności” okazał się ważny dla części wyborców, a w bardziej rozwiniętych częściach Indii wygrywał z propozycjami NDA.

O zwycięstwie indyjskich nacjonalistów zadecydowała kombinacja czynników irracjonalnych z europejskiego punktu widzenia oraz faktycznych osiągnięć Indii w ostatnich latach. Trzeba bowiem wyraźnie podkreślić, że czas rządów NDA i BJP był okresem intensywnej modernizacji kraju, nawet jeśli nie w pełni zrównoważonej.

Jednocześnie Indusi dali premierowi Modiemu wyraźny sygnał ostrzegawczy – kontynuacja polityki nacjonalistycznej, przesiąkniętej ideologią hindutvy, ignorująca oczekiwania i aspiracje mniejszości może doprowadzić do dalszego spadku notowań Indyjskiej Partii Ludowej, bloku National Democratic Alliance, a także samego Narendry Modiego.

 

* Zdjęcie wykorzystane jako ikona wpisu: Wikimedia.