Mateusz Chmurski
Historia lęku przed wolnością
„Być demokratą to przede wszystkim znaczy: nie bać się” – oto najkrótsza definicja demokracji, którą zaproponował pół wieku temu István Bibó, węgierski prawnik, politolog i eseista. Zdanie to zawiera w sobie esencję jego myśli zrodzonej wbrew tak dotkliwym dla Europy Środkowej traumom XX wieku, oddaje jego niezłomną wiarę w człowieka wyrosłą paradoksalnie z tragicznych doświadczeń regionu. Jeżeli zaś trud rozwoju demokracji ująć jako walkę ze strachem, pokłosiem katastrof historii – jej najważniejszą rolą jest wydobyć spod krzywego zwierciadła lęku twarz drugiego człowieka. Podobnie jak Czesław Miłosz, Milan Kundera czy Claudio Magris, Bibó rozwiązania dylematów regionu szukał w poczuciu wspólnoty mieszkańców tej „rodzinnej”, „innej”, „porwanej” przez wir Historii Europy Środka. W tyleż dumnym, co po prostu uczciwym wyciągnięciu wniosków z odmienności dziejów Wschodu i Zachodu.
Dzięki staraniom Adama Michnika, Jolanty Kurskiej i Fundacji im. Bronisława Geremka, a nade wszystko dzięki wytrwałej pracy Jerzego Snopka, cztery najważniejsze rozprawy Bibó dostępne są od niedawna w języku polskim. Studia te są nie tylko drobiazgową analizą środkowoeuropejskich lęków, ale także głęboko ludzkim apelem o odwagę, o zaufanie do drugiego człowieka. Ujmują sedno przesłania Bibó opartego na wierze w możliwość pokonania lęku nawet wbrew historii. Jego celem jest bowiem nie tyle napiętnować winnych, co walczyć o uwolnienie „człowieka od dławiącego go strachu przed drugim człowiekiem”.
Autorytet
Bibó przychodzi na świat za panowania Franciszka Józefa w roku 1911. Jako dziecko doświadczył nie tylko I wojny światowej i rewolucyjnego fermentu na Węgrzech w roku 1919, ale także traumy związanej ze zmianą granic po konferencji trianońskiej, kiedy Węgry tracą bezpowrotnie więcej niż połowę swego terytorium. W młodości, za czasów Horthy’ego, słynnego regenta kraju bez króla i admirała kraju bez morza, Bibó studiuje prawo w Szegedzie, Wiedniu i Genewie, między innymi u ważnego dlań Guglielmo Ferrero oraz u twórcy koncepcji „czystej nauki prawa”, Hansa Kelsena. Podczas wojny zostaje uwięziony przez Strzałokrzyżowców za pomaganie Żydom. Rychło uwolniony, ukrywa się aż do zakończenia działań wojennych. Angażuje się potem w budowę nowych, demokratycznych Węgier, lecz w wyniku przejęcia władzy przez komunistów zostaje pozbawiony wszelkich funkcji uniwersyteckich i akademickich i oddelegowany do pracy bibliotekarskiej. Do polityki wraca wraz z odwilżą roku 1956: zostaje ministrem w rządzie Imre Nagya w przeddzień inwazji sowieckiej. Trwa w budynku parlamentu po wkroczeniu Armii Czerwonej, by zredagować deklarację o sytuacji Węgier rozesłaną do licznych ambasad tuż przed zdławieniem powstania. Od egzekucji ocali go osobiste wstawiennictwo premiera Indii, Jawaharlala Nehru. Uwięziony na kilka lat, wyjdzie na wolność w roku 1963, od tego momentu będzie już jednak skazany na milczenie. Po jego śmierci w 1979 roku 76 pisarzy i intelektualistów (m.in. György Konrád, Miklós Mészöly czy Sándor Weöres) poświęci mu samizdatową księgę wspomnień –„Bibó-emlékkönyv”.
Jako naoczny świadek wstrząsów historii dotykających kraj i region, Bibó starał się z niezwykłą przenikliwością uchwycić sens zachodzących przemian. Z podziwu godnym dystansem oceniał doświadczenia traum XX stulecia. Umiał znaleźć w sobie odwagę, by przyznać się do wypaczeń myślowych młodości, kiedy to w latach 30. krytycznie oceniał żydowski wpływ na gospodarkę. Już w latach 40. potrafił zadać pytanie o współodpowiedzialność jego rodaków w Zagładzie, podkreślić wyjątkowy charakter powojennej sytuacji historycznej, zwalczać przejawy odradzającego się antysemityzmu. Jego diagnozy uwiarygodniała niezłomna postawa moralna, której ukoronowaniem stał się udział w rewolucji 1956 roku. Olśniewająca erudycja, brak doktrynerstwa, umiejętność prowadzenia wywodu dalekiego od wszelakich form pseudonaukowości – czynią z jego pism lekcję humanistyki w najwyższym tego słowa znaczeniu. Na przekór różnorakim kompromitacjom nauk humanistycznych w dobie totalitaryzmów Bibó operował wiedzą w jednym jedynym celu: by zaszła przemiana człowieka i społeczeństwa, a postęp wiedzy dokonywał się równolegle z postępem wolności.
Lęki jednostki i histerie zbiorowości
Na cztery przełożone eseje spojrzeć można z tej perspektywy jako na konsekwentne próby zrozumienia, jak podświadome niepokoje jednostek splatają się ze sobą, prowadząc do klęsk historii tak niewyobrażalnych, jak II wojna światowa. W swych studiach Bibó podejmuje bliskie diagnozom Arendt pytanie o „banalność zła”. Zastanawia się nad „rozmiękczeniem społeczeństw” współczesnych, odtwarza mechanizmy, które pozwalają negatywnym emocjom jednostek łączyć się w negacji, pogardzie, nienawiści. Omawiając dzieje antysemityzmu, uwzględnia nie tylko czynniki historyczne, ale i wzajemne doświadczenia Żydów i nie-Żydów. Rozważa, jak kontakty, przesądy, drobnostki codziennie nawarstwiające się przez pokolenia i pomnożone przez rzesze ludzi zyskują stopniowo nieprawdopodobną siłę, stając się źródłem tragicznych podziałów. Jak pozornie drobne odruchy lękowe piętrzą się, współtworząc znieczulenie dwudziestowiecznych Europejczyków. Podejmuje się niejako psychoanalizy zbiorowej podświadomości współczesnych.
Pierwszym przykładem są tu dzieje krajów niemieckich. W eseju „Przyczyny i dzieje niemieckiej histerii politycznej” genezy III Rzeszy poszukuje w błędzie przeciwstawienia sił wywodzących się jeszcze z rzeczywistości feudalnej nowoczesnym dążeniom demokratycznym, konfliktowi dwóch w istocie współbieżnych dążeń: demokracji i nacjonalizmu. Nierozwiązane konflikty społeczne, „niemoc i bezwładność” właściwe niemieckim doświadczeniom XIX wieku, przeradzają się w „histerię polityczną”, w „niemieckie bałwochwalstwo i niemiecką brutalność” w ich kolejnych wcieleniach, od Bismarcka po III Rzeszę.
Bibó wpisuje jednocześnie polityczną newrozę Niemiec w dzieje regionu, którego problemy „różnią się od wszystkich małych i dużych problemów Bliskiego i Dalekiego Wschodu czy półkuli zachodniej jedynie błahostką, tą mianowicie, że w życiu jednego pokolenia wywołały już dwie wojny światowe”. Osobną kwestią jest to, czy w globalizującym się świecie powyższa teza zachowuje swą wiarygodność. Nie ulega jednak wątpliwości, że brak konsolidacji Europy Środkowej stanowi i dziś problem niesłychanie ważny, o czym świadczyć mogą choćby sytuacja Węgrów na Słowacji czy Polaków na Litwie.
Nędza i poszukiwanie wolności
Rozwijając swą genealogię lęków regionu, Bibó podkreśla różnicę między rozumieniem narodu po dwóch stronach Renu. Skrótowo ujmuje ją już nieprzekładalność pojęcia „lud”: podczas gdy francuskie słowo peuple oddaje dynamikę wzrostu społecznego, niemieckie Volk (a także węgierskie nemzet i polskie naród) przynosi automatycznie zespół konotacji przesyconych pamięcią historii. By objaśnić tę specyficzną dla regionu pamięć, w eseju „Nędza małych państw wschodnioeuropejskich” Bibó powraca do doby Habsburgów i omawianej sytuacji Niemiec. Ukazuje, jak zmienność form państwowych w regionie współtworzyła „egzystencjalny lęk o los wspólnoty”, o możliwość jej zaniku, wymazania z map świata. I trudno się tu nie zgodzić, biorąc pod uwagę rozbiory Polski, dzieje Czech i Słowacji w XX wieku czy losy krajów byłej Jugosławii.
Lęk przed wymazaniem z map, dominacją sąsiadów, potęgą mocarstw ościennych i mitycznego Zachodu rodzi z kolei potrzebę „narodowego samopotwierdzania się”, która przekłada się na specyficzną postawę roszczeniową. Tu także diagnoza Bibó pozostaje niezwykle cenna. Wydaje się wręcz tym ważniejsza, że nad Wisłą podobne krytyczne spojrzenia na „polskie Oberammergau” nieraz pozostają bez echa. Stąd mentalnie tkwimy często na mieliźnie nieustannych roszczeń wobec całego świata, pozbawionych jednak – jak pisze Bibó – „zobowiązań czy odpowiedzialności”, „zbawiennej równowagi między rzeczami istniejącymi, możliwymi i pożądanymi”. Zbyteczne byłoby zaś wyliczanie przykładów świadczących o aktualności (post)romantycznych modeli postrzegania historii, od konkursu martyrologii narodowych po mitologizację przeszłości równie namiętną, co jej zawzięte dekonstruowanie…
Tymczasem Bibó cały swój wysiłek intelektualny kieruje właśnie przeciwko wąskiemu partykularyzmowi interesów i uraz. Cierpliwie tłumaczy ich przyczyny i skutki. Wierzy bowiem w człowieka i jego zdolność do przemiany, do przyjęcia racjonalnej argumentacji, do wydobycia na jaw stłamszonych uraz. W niezbędne demokracji przekroczenie lęku.
Potrzeba wolności
W tym świetle najbardziej poruszające pozostają dwa pozostałe eseje. W „Kwestii żydowskiej” (1948), rozprawie pisanej tuż po wojnie, Bibó ukazuje, jak w kraju, w którym asymilacja wydawała się niezwykle udana, „chroniczny kryzys podważonego w swych podstawach, ale niemogącego jakoś zniknąć świata feudalno-arystokratycznego” szukał rychło „samopotwierdzenia w antysemityzmie”. Jasno stawia więc pytanie o odpowiedzialność Węgrów. Otwiera, ba, pogłębia wręcz rany, by oczyścić powojenną mentalność, by w imię godności ludzkiej heroicznie sprzeciwić się pogłębianiu „dehumanizacji”.
W najpóźniejszym z przełożonych tekstów Bibó opowiada wreszcie o „Sensie europejskiego rozwoju społecznego” (1971–1972), którego poszukiwaniu poświęcił życie. Odwołując się do rzymskiego zmysłu prawa, rozważając sens słów holenderskiego hymnu, krytykując uproszczenia marksistowskie, pozostaje wierny imperatywowi, który przyświeca całej jego twórczości: wierze w ludzką „potrzebę wolności” i w przyszłość opartą na „odważnym zwiększaniu” jej zakresu.
Bibó jest dziś nie tylko klasykiem myśli, a jego eseje to nie tylko historycznie uwarunkowana diagnoza newroz Europy Środkowej. To wzorzec myślenia, które w imię dobra wspólnego potrafi przekroczyć wąski egoizm jątrzący rany i wynoszący pod niebiosa własne krzywdy. Lekcja Bibó to próba uczciwego spojrzenia na problemy nas samych, problemy zbiorowości spętanej kompleksami historii. W imię ludzkiej solidarności, w imię wolności, o którą przelano tutaj tyle krwi. Dla spojrzenia w twarz Innego – bez lęku.
Książka:
István Bibó „Eseje polityczne”, przełożył, opracował, wstępem opatrzył Jerzy Snopek, Universitas, Kraków 2012.
* Mateusz Chmurski, doktor nauk humanistycznych, historyk literatury z wiązany z Université de Lorraine i Centre Interdisciplinaire de Recherches Centre-Européennes na paryskiej Sorbonie, zajmuje się komparatystyką i literaturą Europy Środkowej, za swój doktorat pt. „Oblicza nowoczesności. Teoria i praktyka tekstu w literaturach środkowoeuropejskich (1900-1914) na przykładzie dzieł Karola Irzykowskiego, Ladislava Klímy i Gézy Csátha” otrzymał w 2012 roku Prix Hungarica.
** Na zdjęciach: István Bibó. Źródło: Wikimedia Commons.
„Kultura Liberalna” nr 237 (30/2013) z 23 lipca 2013 r.