Alexis_de_Tocqueville

Rafał Wonicki

Czy liberał może być republikaninem?

Je ne suis pas croyant.
Alexis de Tocqueville

Marczewski_Uczynic wolnosc nieuchronnaJeśli ktoś z czytelników zastanawia się, po co dziś pisać książki o autorach zamierzchłych i mało znanych, a do takich pewnie wielu zaliczy Alexisa de Toqueville’a, to książka Pawła Marczewskiego stanowi dobrą odpowiedź na to pytanie. Marczewski – umiejętnie łącząc podejście historyczne i socjologiczne – pokazuje myśl Tocqueville’a nie tyle jako fragment jakieś odległej i nic nie znaczącej przeszłości, ile jako część aktualnego bieżącego dyskursu na tle współczesnych i ówczesnych sporów między liberałami i konserwatystami. W ten sposób ożywia on idee tego XIX wiecznego myśliciela, pokazuje ich odmienność, nośność i wpływ na współczesnych. Robi to jednocześnie ze swadą polemiczną i gracją pisarską, co z każdym rozdziałem wzmaga zainteresowanie czytelnika opisywanymi problemami.

Cała historia zaczyna się od mocnej tezy, że Tocqueville – wbrew sztampowym podziałom w myśli anglosaskiej – nie jest ani liberałem, ani konserwatystą, a potem, jak w dobrym filmie Hitchcocka, mamy już tylko coraz większą dawkę emocji i adrenaliny. Ten „uszlachetniony” liberalizm, jaki wyłania się z pism autora „O demokracji w Ameryce”, tak jak opisuje go Marczewski, sięga bowiem głęboko swoimi korzeniami do republikańskich ideałów – idei dobra wspólnego oraz tradycji Rzymu – i okazuje się liberalizmem na wskroś republikańskim. Argumenty jak ciosy padają na przeciwników takich jak Pettit czy Skinner, którzy negują możliwość pogodzenia liberalnego rozumienia wolności z republikańskim rozumieniem równości. Piszącemu wypada więc w tym momencie jedynie pokazać najważniejszą linię argumentacyjną, wyabstrahowaną z przebogatej treści, jaką Marczewski zawarł w swojej pracy, ograniczając własny komentarz do minimum i w zasadzie dając czytelnikowi przedsmak tego, co można znaleźć w książce.

Zacznijmy od tego, że wysiłek uwspółcześnienia republikańskiego języka, który odnajdujemy w pismach Tocqueville’a, podjęty w nowej sytuacji społecznoekonomicznej, a więc w okresie powstawania USA, umożliwia nam przyjrzenie się podstawowym kategoriom ze słownika nowożytnej teorii polityki. Tocqueville nie chce dopuścić bowiem, by idea wolności negatywnej czy interesu indywidualnego albo kwestia wolnego rynku przesłoniły takie wartości jak aktywność obywatelska czy cnota. Ostrożna interpretacja i brak skłonności do uproszczeń sprawiają, że Marczewski, pokazując, w jaki sposób Tocqueville restauruje słownik republikański w liberalnym świecie, nie popada zarazem w mówienie o nim przez pryzmat kliszy ortodoksyjnego liberalizmu lub republikanizmu. Wytyka nawet zasadnie innym interpretatorom używanie tego typu schematów. Tocqueville na kartach książki nie jawi się więc czytelnikowi tylko jako ortodoksyjny republikanin skupiający się na powrocie do idyllicznego społeczeństwa rolniczego, próbujący wskrzesić tradycję i dać odpór nieokiełznanej nowoczesności. Podobnie jak wcześniej Machiavelli łączy on wątki klasycznej i nowożytnej filozofii polityki, nie odrzucając przy tym gospodarki opartej na handlu i liberalnej wolności. Próbuje reaktywować dawne koncepcje cnoty i szczęścia, zmieniając ich rozumienie. W ten sposób Tocqueville zostaje odczytany przez Marczewskiego jako twórca i krytyk nowoczesnego liberalizmu, jako myśliciel łączący republikańskie tradycje z liberalnymi ideami epoki. Przypisywanie go do którejś z tych tradycji jest zabiegiem wtórnym i sprowadzaniem jego myśli do sporu XX-wiecznych liberałów i republikanów, którzy w ten sposób spłycają myśl autora „Dawnego ustroju i rewolucji”.

Marczewskiemu, sprawnie wydobywającemu wątki republikańskie z nowego arystokratycznego liberalizmu Tocqueville’a, przyświeca zatem w książce cel, który stawiał sobie choćby John Pocock w „The Machiavellian Moment”, który pokazał, że nowożytny liberalizm nie jest przeciwstawieństwem republikanizmu, lecz się z niego wywodzi. Marczewskiemu udaje się osiągnąć to samo. Opisuje on przekonująco, w jakim stopniu Tocqueville czerpał przy definiowaniu swoich kluczowych pojęć z obu tradycji. I tak na przykład rozumienie wolności francuskiego myśliciela i polityka odwołuje się zarówno do neorepublikańskiego rozumienia libertas jako nie-dominacji, jak i do nowożytnej idei wolności jako cechy przyrodzonej człowiekowi. Podobną sytuację możemy obserwować, gdy czytamy Tocquevillowskie rozważania o cnocie. Z jednej strony definiuję on ją jako poświęcenie interesu prywatnego na rzecz dobra wspólnego, a z drugiej – jako użyteczne narzędzie zaspokajania własnych dążeń, tak by nie były one sprzeczne z dobrem całego społeczeństwa.

Co więcej, aby czytelnik lepiej zrozumiał projekt Tocqueville’a i napięcia w nim występujące, Marczewski pokazuje również, jak Tocqueville pojmował kwestię religii obywatelskiej oraz rolę historii w procesie podtrzymywania trwania wspólnoty. Dla tego ostatniego religia jest źródłem aktywności publicznej i wyrazem egzystencjalnych zmagań, zaś historia – zarazem nauczycielką i źródłem lęku przed determinizmem. Kwestie te pokazują jednocześnie szerszy kontekst, w jakim Tocqueville myślał o ustroju politycznym i jego roli, co zdecydowanie wzbogaca rozważania zawarte w książce i jednocześnie dowodzi, że Tocqueville wychodzi poza liberalną ortodoksję w myśleniu o jednostce i wolności oraz poza klasyczny republikański ideał cnoty. W jego pismach możemy odnaleźć te dwa elementy jako wzajemnie dopełniające się części. Jak przekonująco dowodzi Marczewski, troska o dobro wspólne obecna w rozważaniach Tocqueville’a jest tak samo istotna, jak kwestia wolnego handlu, który powoduje, że dawne struktury hierarchicznej zależności ulegają erozji.

W szerszym planie autor osiągnął też drugi z celów, który sobie postawił w pracy, a mianowicie ukazanie wzajemnego współoddziaływania na siebie republikanizmu i liberalizmu. Oba nurty to nie tyle dwa odmienne podejścia do rzeczywistości politycznej, ile zazębiające się – zarówno za czasów Toqueville’a jak i współcześnie – prądy myślowe. Marczewski udowadnia to, polemizując na kartach swej książki ze Skinnerem i Pettitem w kwestii republikańskich elementów w myśli Tocqueville’a. Gdy omawia on na przykład koncepcje wolności, do których odwoływał się autor „O demokracji w Ameryce”, pokazuje, że jej republikańska interpretacja, w której wolność definiowana jest jako nie-dominacja, bliska jest liberalnej definicja wolności negatywnej, czego Skinner i Pettit nie chcą uznać. W ten sposób Marczewski dowodzi pośrednio tezy, że liberalizm nie zerwał z republikanizmem, ale czerpie z niego inspirację w dialogu. Ten nowy wyłaniający się z wzajemnej polemiki Tocquevillowski republikański liberalizm stara się zredukować napięcie między uniwersalizmem a partykularyzmem, który stanowi dominującą oś sporu pomiędzy tymi dwoma prądami.

Dzięki takiej strategii Marczewski może polemizować i obnażać jednostronność współczesnych dyskursów liberalnych i republikańskich, a także doceniać wysiłki tych autorów, którzy idą w poprzek retorycznych sporów o to, jak zakwalifikować myśl Tocqueville’a, takich jak Maurizio Viroli czy Matthew Kramer. Marczewski, rekonstruując dialog z przeszłością, który prowadził Tocqueville, oraz dialog, który prowadzą z jego myślą współcześni autorzy, nie tylko pokazuje współzależność pomiędzy uniwersalnym liberalizmem a partykularnym republikanizmem, lecz także ożywia zarazem pytanie o kształt współczesnej wspólnoty, w której żyjemy, i formę jaką ona ma przyjąć w spluralizowanym świecie. W ten sposób teksty Tocqueville’a brzmią wciąż jako wartościowy głos w toczącej się dziś debacie na temat kształtu nowoczesności i tego, czy chcemy żyć bardziej w świecie republikańskich, lokalnych wspólnot rządzących się swoimi prawami, czy też w świecie liberalnym, zaludnionym przez zindywidualizowane społeczeństwa handlowców. Podążając tropem rozważań autora „O demokracji w Ameryce”, Marczewski prezentuje w tej debacie stanowisko wychodzące poza powyższą alternatywę. Wydobywa on bowiem z pism Tocqueville’a elementy, które wskazują na możliwość stworzenia i praktycznej realizacji wzorca obywatela zaangażowanego, a jednocześnie wrażliwego na różne źródła patriotyzmu współobywateli. Odpowiednio rozumiany patriotyzm i religię uznaje on za czynniki, które mogą stanowić pewne źródła integracji obywatelskiej, nie prowadząc zarazem do przemocy, ani do podporządkowania sobie sfery politycznej. Myśl ciekawa i warta dyskusji w Polsce, w której podziały, przez niektórych nazywane już nawet plemiennymi, zdają się coraz bardziej destabilizować ład polityczny.

Książka:

Paweł Marczewski, „Uczynić wolność nieuchronną. Wątki republikańskie w myśli Alexisa de Tocqueville’a”, Wydawnictwo IFiS PAN, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2012.

* Rafał Wonicki, doktor filozofii, członek redakcji „Kultury Liberalnej”, pracownik Instytutu Filozofii UW .

„Kultura Liberalna” nr 247 (39/2013) z 1 października 2013 r.