Dla mojego pokolenia, które dorastało w latach 80., a więc pamięta stan wojenny i wydarzenia z 1989 roku, to koniec pewnej epoki. Wobec polskich doświadczeń, zachodnia reakcja na śmierć Jaruzelskiego wydaje się zbyt uboga. Materiał przygotowany przez BBC jest ledwie wyimkiem z podręcznika historii najnowszej, a głównym źródłem informacji były materiały publikowane na stronach „Gazety Wyborczej”. Na pewno warto, by autorzy tacy jak Timothy Snyder chwycili za pióro, ponieważ postać Jaruzelskiego z pewnością zasługuje na głębszą i bardziej szczegółową analizę historyczną.

Gdy Jaruzelski został mianowany w 1981 roku na premiera, zarówno reakcje członków „Solidarności”, jak i PZPR były podobne: „Komunista, ale patriota. Szlachcic. Państwowiec”. Zapomniano już wtedy o roli generała w antysemickiej nagonce na oficerów żydowskiego pochodzenia w latach 60. i rozkazach z Grudnia’70. Zapamiętano jego apel o „90 dni spokoju” i zaniechanie strajków w 1981 r., ale był on również odpowiedzialny za kryzys bydgoski i brutalną akcję MO przeciwko solidarnościowcom. Jesienią 1981 roku, gdy Jaruzelskiego mianowano I Sekretarzem KC PZPR, znacznie mniej osób wypowiadało się o nim tak entuzjastycznie. Zdążył już wtedy wypełnić swoje portfolio niechlubnymi „osiągnięciami” premiera i ministra obrony.

Nie podobał mi się poranek 13 grudnia 1981 roku. Mój ojciec uczestniczył wtedy w solidarnościowym Kongresie Kultury Polskiej, wrócił po paru dniach – roztrzęsiony. Szczerze nienawidziłem milicyjnych rezerwistów, paradujących po ulicach obrzydliwych ormowców – czasem pijanych, zawsze z bronią w ręku. W moich oczach byli znacznie gorsi niż ZOMO, po nich przynajmniej wiadomo, czego się można było spodziewać, wszak było to „bijące serce partii”. Pamiętam krwawą pacyfikację kopalni „Wujek”, tuż przed najsmutniejszymi chyba w moim życiu świętami Bożego Narodzenia. Po nadziei karnawału „Solidarności” wszyscy czuliśmy się upokorzeni.

Wspomina się rzecznika rządu, Jerzego Urbana, ale ja pamiętam również inne mniej zabawowe, znacznie mroczniejsze postaci. Nienawidziłem wtedy oglądać telewizji i zdaje się, że ówczesna telewizja także nienawidziła swoich widzów. Po dwunastu latach nieaktywności po 1968 roku do swoich zadań powrócili gorliwi partyjni egzorcyści. Muzyka popularna, koncesjonowana muzyka rockowa, cukierkowe filmidła z rozbieranymi paniami i brazylijskie opery mydlane były tanim, ale niezwykle skutecznym reżimowym sposobem ucieczki od rzeczywistości. Dziś zapewne wiele osób z rozrzewnieniem wspomina „Niewolnicę Izaurę”, wyludnione w czasie emisji kolejnego odcinka ulice i gorące przyjęcie ekipy serialu w Polsce – szał jakby największe gwiazdy Hollywood zaszczyciły nas swoją obecnością. Ja wspominam jednak leciwego już wtedy Wieńczysława Glińskiego, byłego żołnierza AK, jednego z najwspanialszych polskich aktorów, znanego z roli porucznika Zadry w „Kanale” Andrzeja Wajdy, czekającego na autograf tych „gwiazd”. To było tak strasznie smutne.

Mimo silnego sprzeciwu wobec rządów Jaruzelskiego, nigdy nie życzyłem mu spędzenia ostatnich lat życia w więzieniu.| Mikołaj Kunicki

Pamiętam żałosny, fasadowy PRON, gdzie zasiadali żyjący jeszcze endecy i radykałowie, a średnia wieku wahała się w okolicach siedemdziesiątki. Rzeczywiście, generał lubił używać nacjonalistycznej retoryki i narodowych symboli: kompania honorowa przyjmująca zagraniczne delegacje przyswoiła sobie rogatywkę i przedwojenne pieśni patriotyczne – może z wyjątkiem „Marszu Pierwszej Brygady”. Należało przecież zachować pewne granice, generał nigdy nie uważał się za kolejnego Piłsudskiego, choć lata rządów Jaruzelskiego noszą pewne znamiona rządów sanacji z lat 30. XX wieku.

Znamy też oczywiście Wojciecha Jaruzelskiego z okresu przemian – „najlepszego sojusznika” Związku Radzieckiego, jak to ujął Michaił Gorbaczow w trakcie swojej wizyty w Polsce w 1988 roku. Kto zaproponował negocjowanie z opozycją przy Okrągłym Stole: Jaruzelski, a może Kiszczak, najlepiej poinformowany, jak przystało na policyjnego funkcjonariusza, człowiek w kraju? To jednak Jaruzelski był najważniejszą osobą w partii, która groziła ustąpieniem i rzuceniem partii na pastwę losu, jeśli KC zagłosuje przeciwko okrągłostołowym rozmowom.

Mimo silnego sprzeciwu wobec jego rządów, nigdy – tak jak wielu „prawdziwych patriotów” i ich potomków, którzy nawet nie urodzili się na tyle wcześnie, by pamiętać rządy Jaruzelskiego – nie życzyłem mu spędzenia ostatnich lat życia w więzieniu. Nigdy nie byłem zwolennikiem generała, wpłynął jednak na moje życie.  Szanuję Wojciecha Jaruzelskiego za to, że po dwóch miesiącach zamieszania po wyborach 4 czerwca, kiedy próbowano uczynić Kiszczaka premierem, przez niemal rok swojej prezydentury nie mieszał się już w decyzje rządu Tadeusza Mazowieckiego. Zesłany na Syberię potomek polskiej szlachty, do kraju powrócił jako żołnierz Ludowego Wojska Polskiego, okazał się ostatnim przywódcą PRL. Zawsze wydawało mi się, że nawet Szekspir blednie wobec losów XX-wiecznej Europy Środkowej.

 

Z języka angielskiego przełożyła Ewa Serzysko.