Szanowni Państwo,
nie tak dawno na okładce szwajcarskiego magazynu „Die Weltwoche” umieszczono zdjęcie celującego z pistoletu, śniadego chłopca. Tytuł pod zdjęciem głosił: „Romowie nadchodzą. Najazd na Szwajcarię”. Groteska polegała na tym, że fotografię zrobiono nie w Szwajcarii, lecz w Kosowie. Przedstawiony na zdjęciu młodzieniec nazywał się Mentor Malluta. W rzeczywistości prezentował on fotografowi rewolwer-zabawkę, znalezioną na wysypisku śmieci, gdzie jego rodzice zbierali różne przedmioty, by je sprzedać i dzięki temu zarobić.
Odosobniony przypadek? Bynajmniej! Antyromskie hasła i działania polityczne stały się w ostatnich latach zjawiskiem ponadpartyjnym, rozpiętym między lewicą a prawicą. Na potwierdzenie tej tezy bez trudu przytoczyć można liczne przykłady z Francji (przypadek sprzed zaledwie tygodnia: brutalne pobicie 16-letniego Roma na przedmieściach Paryża), Węgier, Słowacji… Patologia ta, dodajmy, zagościła także w Polsce. Przed miesiącem wrocławska radna proponowała ogrodzenie romskiego obozowiska, aby nie stawiano w nim kolejnych chat. Czyżby współczesny przykład myślenia w kategoriach getta? W Andrychowie, małym miasteczku pod Wadowicami, dochodzi od kilku tygodni do ataków na przedstawicieli mniejszości romskiej. Od lat negatywne namiętności wzmagają się zwłaszcza w miesiącach letnich: czy z to z powodu większej obecności żebrzących Romów na ulicach miast, czy to ze względu na powiększanie się w tym okresie często nielegalnych koczowisk.
Elementy współczesnej retoryki politycznej, opisujące ich jako brudnych, jako złodziei, nawet półzwierzęta, mają kilkusetletnią historię. Dziś, gdy pamięć katastrofalnych skutków dyskryminacji mniejszości w XX wieku, funkcjonująca przez dziesięciolecia jako podstawa krytycznego spojrzenia w przeszłość, zaciera się, miejsce wspólnej europejskiej narracji niepostrzeżenie kolonizują silne negatywne emocje i ich bohaterowie. Sukces odnoszą populistyczne hasła, rozpowszechniane wśród polityków reprezentujących ugrupowania skrajne, jak i przenikające do – teoretycznie uznawanego za umiarkowane – centrum. Romowie, obok muzułmanów, ale i mieszkańców krajów Europy Środkowo-Wschodniej, są jednymi z najczęstszych ofiar tego dyskursu.
Czy można wykazać kontynuację między zakorzenionymi w historii i kulturze przyczynami niechęci wobec Romów a kierunkiem dzisiejszej antyromskiej polityki i retoryki? O tym pisze dziś w „Kulturze Liberalnej” Karolina Wigura, historyczka idei z „Kultury Liberalnej”. Klaus-Michael Bogdal, wybitny niemiecki badacz kultury Romskiej, autor głośnej książki „Europa erfindet die Zigeuner” („Europejski wynalazek Cyganów”) tłumaczy natomiast, na czym polegają podobieństwa i różnice między antycyganizmem i często porównywanym doń antysemityzmem.
Ważny argument podnoszony w dyskusji na temat Romów dotyczy prawa wspólnoty –niemieckiej, francuskiej, polskiej czy, patrząc szerzej, europejskiej – do ochrony swojej kultury. Kto chciałby mieszkać w sąsiedztwie cygańskiego koczowiska we Wrocławiu? – pytają sceptycy idei bratania się z Romami. Trudno zaprzeczyć, że prawa jednostki i społeczności do „życia po swojemu” nie mogą oznaczać braku szacunku dla wspólnych zasad. W jakim punkcie powinno spotkać się doceniające wartość wielokulturowości państwo i dojrzali, świadomi swoich praw, ale i obowiązków, Romowie? Czy wobec skomplikowania ich wzajemnych relacji wielokulturowość nie okazuje się wyłącznie fasadą? Na te pytania odpowiada Andrzej Szahaj, filozof z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Na koniec proponujemy Państwu lekturę wywiadu Błażeja Popławskiego z romskim animatorem ruchu kulturalnego i kompozytorem Don Wasylem. „Prowadzimy dialog z Europą, przechowując wartości, które stanowią o współistnieniu naszej społeczności. Pragniemy edukować nasze dzieci, uczyć ich historii nie tylko romskiej, lecz także polskiej i europejskiej” – deklaruje popularny artysta.
Zapraszamy do lektury!
Karolina Wigura
* Istnieje ożywiona dyskusja na temat tego, czy należy używać słowa „Cygan”, czy też raczej „Rom”. Z jednej strony, w literaturze przedmiotu istnieją od kilkudziesięciu lat tendencje, by używać słów „Rom” oraz „Romowie”. Mają one wyrażać szacunek dla całej tej grupy oraz podkreślać istnienie projektu emancypacyjnego, skierowanego do jej członków. Z drugiej jednak strony, słowo „Cyganie” jest bardziej pojemne i oznacza zróżnicowaną społeczność. Niektórzy badacze oraz aktywiści preferują je, uważając, że należy „odczarować” jego potoczną pejoratywną wymowę. Ze względu na te argumenty, zdecydowaliśmy się w dzisiejszym numerze „Kultury Liberalnej” używać obu słów wymiennie. Więcej informacji: patrz np. Sławomir Kapralski, „Naród z popiołów. Pamięć zagłady a tożsamość Romów”, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2012.
Stopka numeru:
Niniejszy Temat tygodnia został przygotowany wspólnie z Fundacją Współpracy Polsko-Niemieckiej.
Autorka koncepcji Tematu tygodnia: Karolina Wigura.
Współpraca: Błażej Popławski, Barbara Grodecka, Marcin Żuraw.
Koordynacja ze strony Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej: Magdalena Przedmojska.
Koordynacja ze strony „Kultury Liberalnej”: Elżbieta Ber.
Ilustracje: ola.das [http://oladas.blogspot.com/]