Donosi o tym portal Thinkprogress.org, powołując się na badania National Center for Biotechnology Information. Naukowcy z Uniwersytetu Concordia w Montrealu zbadali dochody i nawyki żywieniowe ponad 3 tys. dzieci i młodzieży w wieku od 8 do 19 lat i ponad 5 tys. osób powyżej 20 roku życia. Wyniki wykazały, że badani o rocznych dochodach między 20 tys. a 75 tys. dolarów znacznie częściej eksperymentują z tabletkami odchudzającymi. W grupie zarabiających poniżej 20 tys. dolarów zaledwie połowa badanych uprawiała sport, osób deklarujących picie dużej ilości wody dziennie było o 42 proc. mniej, a jedna czwarta wykluczyła możliwość ograniczenia spożycia słodyczy i cukrów.

Suplementy diety, przeznaczone do zmniejszenia apetytu czy przyspieszenia metabolizmu, są często przepisywane przez lekarzy za oceanem. Wszystkie jednak zostają opatrzone informacją, że dla poprawnego działania konieczne są odpowiednia dieta oraz ćwiczenia. Producenci utrzymują, że suplementy są wytwarzane z naturalnych składników, ale specjaliści przestrzegają, iż nawet krótkotrwałe ich stosowanie może stanowić zagrożenie dla zdrowia. Efektami ubocznymi mogą być nudności, zmęczenie, suchość w ustach i przewlekłe zaparcia. O trwałym zniszczeniu wątroby – poważnym następstwie ich stosowania – informował ostatnio portal Medicinenet.com.

Przyczyny nadmiernego korzystania ze środków farmakologicznych w walce z otyłością to nie tylko niechęć do ćwiczeń i niezdrowe nawyki. Jak informował na początku sierpnia portal Thinkprogress.org, biedni Amerykanie nie mają możliwości, by przejść na zdrowe żywienie, nawet mimo podejmowanych przez rząd federalny ogólnokrajowych akcji, takich jak Nutrition Assistance Program.

„Bogaci ludzie ćwiczą, biedni biorą pigułki” – brzmiał tytuł artykułu w magazynie „The Atlantic”, szukający wytłumaczenia tego stanu rzeczy w niepewnej sytuacji gospodarczej Amerykanów. Opierając się na przytoczonych wyżej badaniach, autorka tekstu Olga Khazan wyjaśniała, że u osób otyłych często występuje skłonność do pomijania kolejnych posiłków (co wynika z natłoku pracy i nieregularnego harmonogramu dnia, a skutkuje rozprzężeniem reżimu metabolicznego organizmu). Co więcej, stres związany z brakiem stabilności finansowej prowadzi do niekontrolowanych napadów łakomstwa – wówczas konsumuje się pożywienie najtańsze, najczęściej niezdrowe. Niepokój motywowany ubóstwem obniża również zdolności decyzyjne – opublikowane przez „Science” badania, na które powołuje się „The Atlantic”, pokazują, że psychiczne obciążenie kwestiami finansowymi potrafi obniżyć IQ w momencie podejmowania decyzji o 13 punktów. Zmienna w dzisiejszych czasach codzienność nie sprzyja myśleniu o przyszłości. „Skoro więc nie wiemy, co przyniesie jutro, to po co przestrzegać diety?” – konkluduje ironicznie autorka.

O nowej, kolejnej fali mody na cudowne suplementy napisała w „The Sydney Morning Herald” dziennikarka Sarah Berry. Głośno reklamowane, popularne wśród gwiazd popkultury, niemal magiczne (sądząc po deklarowanych efektach) produkty miały dotychczas dość nieprzyjemny smak. Jednak suplementy nowej ery, produkowane z alg morskich, dosładzane ananasem i jabłkami, mogą być smaczne. I niezwykle drogie. Ceny wahają się od 20 dolarów za opakowanie w supermarkecie (bez polepszaczy smaku) do nawet 100 dolarów za opakowanie Super Elixiru reklamowanego przez modelkę Elle Macpherson. Różnica jest spora, na rynku pojawiają się kolejne preparaty, wypełniające luki między dostępnymi produktami. Żaden lek odchudzający nie działa jednak w sposób samoistny. Może być co najwyżej dodatkiem do zdrowego trybu życia. Jednym słowem: czy zielony proszek może zastąpić jarmuż i awokado? Zdecydowanie nie.