Są tematy, które z dziećmi porusza się trudno. Wojna bez wątpienia należy właśnie do tej kategorii. Wprawdzie z moim czterolatkiem dyskutujemy i o Wojnach Klonów, i o Rebelii, ale jest to rzecz wyjątkowo abstrakcyjna i nawet niesławny „Rozkaz 66”, w którym Imperator nakazał zabić wszystkich Jedi, będący de facto jednym wielkim mordem politycznym, to coś przekraczającego możliwości pojmowania dziecka i nie daje się łatwo przenieść na grunt prawdziwego życia. I dzieje się, jakby nie było, dawno temu w odległej galaktyce.
W rozmowach z moją siedmioletnią córką temat wojny, walki, konfrontacji przybiera już zgoła inne oblicze. Wizyty na słynnym, opisanym przez Żeromskiego cmentarzu Prusaków i Moskali, przyniesione ze szkoły informacje o tym, że „kiedyś nie wolno było mówić po polsku” czy historia o zabawnie nazwanym „cudzie nad Wisłą” to grunt, na którym można już prowadzić poważniejsze dyskusje. Jak jednak rozmawiać z dzieckiem o tym, czym w rzeczywistości jest konflikt zbrojny? Jak mówić o tym, dlaczego ktoś kiedyś postanowił wysadzić w powietrze całe wielkie, środkowoeuropejskie miasto, czy faktycznie byli jacyś „inni Niemcy”, dlaczego syn miejscowego dziedzica ukrywał się po lasach i dlaczego zabijał ludzi, skoro to przecież jest złe?
Z pomocą w takich chwilach przybywa z wydawnictwa Zakamarki „Wróg”, którego autorami są Davide Cali i Serge Bloch.
„Wróg” to książka dziwna. Z jednej strony ma wszystko, co musi mieć dobra książka dla dzieci – wciąga, mimo że akcji w niej niezbyt wiele. Toczy się prawie jak w rasowym thrillerze – niby nic, ale ładunek emocjonalny jest ogromny. Przykuwa uwagę (nie tylko młodego) czytelnika drobnymi i tylko pozornie niemającymi znaczenia detalami.
Podobnie od strony oprawy graficznej – na rynku nie brak książek zilustrowanych dobrze, tutaj, dodatkowo, zrobiono to ciekawie i mądrze. Grafika, stylizowana na dziecięce rysunki, czyni obcy z gruntu temat przystępniejszym – jej autor, Serge Bloch, rozpoczyna pierwszy poziom gry z odbiorcą. Jednocześnie nie poprzestaje na stylizacji, sięga po ciekawsze techniki – kolaż, wykorzystanie elementów strony to krok w kierunku tzw. złamania czwartej ściany. Serge Bloch bawi się tu samą materią ilustracji, czuć, że sprawia mu to frajdę; lekką ręką oswaja wyjątkowo trudny gatunkowo temat.
Bo treść jest tutaj najważniejsza.
Davide Cali wrzuca czytelnika od razu w środek akcji. Książka zaczyna się bez ostrzeżenia, bez zapowiedzi, bez strony tytułowej. Zupełnie jak dowolna, typowa wojna. Tytuł pojawia się dopiero po kilku stronach – czytelnik z pewnym opóźnieniem dowiaduje się, co się dzieje, o co chodzi, gdzie w ogóle są bohaterowie i kim są. Nie jest to zresztą do końca jasne. Ot, dwóch ludzi, uwięzionych naprzeciw siebie, pozbawionych informacji, miotających się w zaklętym kręgu bzdurnych rytuałów, uwięzionych przez propagandowe uprzedzenia.
Autor idealnie oddaje pewne elementy charakterystyczne dla czasu konfliktu zbrojnego i towarzyszące im uczucia bohatera. Brak poczucia jakiegokolwiek sensu nadaje ton całej historii. Odcięcie od jakichkolwiek mających wartość informacji i zastąpienie ich starannie opracowanym bełkotem, mającym zdehumanizować przeciwnika. Narzucenie nie zawsze zrozumiałych, ale trwale wdrukowanych zasad postępowania. Narastająca, przytłaczająca samotność, poczucie porzucenia przez czynniki decyzyjne, brak wizji celu.
Uderzająca jest w tym wszystkim jeszcze jedna rzecz – wrogowie się od siebie nie różnią. Owszem, dowódcy – dalecy, odlegli od dziur wykopanych w ziemi, nieobecni na polu walki – wiedzą lepiej, mają odpowiedź, mają swoje wizje. Sam fakt ich oderwania od rzeczywistości jest bardzo znaczący i boleśnie realny. W pewnej chwili czytelnik zamiast dwóch wrogich żołnierzy widzi w bohaterach dwie ofiary, uwikłane w ten sam konflikt. Jedyna różnica między nimi jest taka, że znajdują się po dwóch stronach pasa ziemi niczyjej. I kiedy pełzną ku sobie w bezksiężycową jasną noc, aby się nawzajem pozabijać, groteskowo, zgodnie z instrukcją dowództwa przebrani, odkrywają, że to wszystko nie ma sensu.
„Wróg” to książka porażająca. Ubrana w atrakcyjną, przystępną formę przypomina wojnę – niemal widać kwiaty, którymi stado dzikich bab obrzuca idących na front żołnierzyków, prawie słychać, jak orkiestra marsza gra. Autorzy jednak nie pozostawiają wątpliwości, kto na trwogę bije w dzwony. To książka dotykająca problemu starego jak świat, zawsze bolesnego i niszczycielskiego – co szczególnie na tym skrawku ziemi nad zimnym morzem, oranym od wieków kopytami koni i gąsienicami czołgów, wiemy zbyt dobrze. To książka, która przez ukrycie tematyki pod atrakcyjną, sielankową niemal oprawą zyskuje wyjątkową siłę oddziaływania. Bardzo przemyślany i świetnie wykonany produkt dydaktyczny. Nie propagandowy.
Książka:
Davide Cali, „Wróg”, ilust. Serge Bloch, tłum. Katarzyna Skalska, wyd. Zakamarki, Poznań 2014.
Rubrykę redaguje Katarzyna Sarek.