xenia1

W pierwszej scenie obserwujemy zabawiającego się z dużo starszym mężczyzną 16-letniego Dany’ego (Kostas Nikouli) i hasającego nieopodal białego królika. Zarabiając własnym ciałem, chłopak zdobywa parę groszy, które mają mu pomóc wyjechać z Krety. Nie ma już tam czego szukać, po tym jak dwa tygodnie wcześniej osierociła go nadużywająca alkoholu i mająca wielu kochanków matka. Jako że była Albanką, a w akcie urodzenia syna figuruje „ojciec nieznany”, Dany’emu grozi deportacja. W krajach, gdzie zamiast „prawa ziemi” obowiązuje „prawo krwi”, imigranci drugiego pokolenia – choćby i świetnie zasymilowani – traktowani są jak obywatele drugiej kategorii, wiecznie występujący w roli petentów. Zewnętrzna opresja łatwo wchodzi w krwiobieg, spychając jej ofiary na „złą drogę”. Dany jest jednak usposobiony optymistycznie: w słuchawkach Benettona na uszach, z białym króliczkiem w torbie i pistoletem, wyrusza do Aten, gdzie mieszka jego brat. Hej, przygodo!

Postacie braci budowane są na zasadzie przeciwieństw, także w sferze fizjonomii. Chudy i gładki Dany farbuje się na blond; jak dorosły spienięża swe ciało – zresztą nie bez własnej przyjemności – i jak dzieciak kradnie po sklepach słodycze. Starszy Odyseusz (Nikos Geila), dobrze zbudowany i owłosiony, odpowiedzialnie stoi po drugiej strony lady, ale i tam nie jest łatwo. Zarobki w fast-foodzie są marne, prestiż żaden, przynajmniej jednak – jak sam mówi – „nie jest pedałem” (choć w pewnym momencie wyczuwa się między braćmi delikatnie kazirodcze napięcie).

xenia2

Obaj noszą przy tym piętno pokiereszowanego dzieciństwa, biedy i imigranckiego pochodzenia – najbardziej stygmatyzującego „kręgu obcości” w faszyzującej Grecji. Wspólna podróż przez kraj, która ma na celu wyrwanie się z tego kręgu, gwarantuje nie tylko bezlik przygód charakterystycznych dla kina drogi, ale odsłania panoramę współczesnej Grecji. Stawką odysei braci jest lepsza przyszłość w państwie, które nie chce uznać ich za swoich obywateli. Celem zaś – odnalezienie biologicznego ojca, pamiętanego jedynie z kudłatej klatki piersiowej. Ułatwiłoby to chłopcom pozostanie w Grecji i być może poprawiło sytuację finansową.

Jutro należy do nas

Właśnie poprawę statusu społecznego ma na celu również występ Odiego w greckim „Idolu”, gdzie wykonuje on piosenkę „Tutt’al più” Patty Pravo, nazywanej tu zgodnie przez bohaterów „boginią”. W filmie wybrzmiewają także inne jej przeboje („Io per lui” czy „La bambola”), znajdujące się w żelaznym kanonie barów karaoke we Włoszech, gdzie wiekowa obecnie diva do dziś pozostaje ikoną kultury gejowskiej. Jej kult w „Xenii” odwraca niejako sytuację, w której geje muszą się dostosowywać do heteronormatywnych reguł społecznych. Dany nie ma potrzeby równania do społecznej normy, raczej podkreśla swoją inność i jest z niej dumny. Tutaj to Odyseusz tańczy, „przegina się”, naśladuje „boginię” bez przymusu nieustannego potwierdzania swojej heteroseksualności. Nie mamy do czynienia z filmem stricte gejowskim, bo tożsamość seksualna nie stanowi tu problemu do przepracowania. Jest czymś naturalnym i radosnym jak głos Pravo.

Niesprawiedliwości nie pchają bohaterów w odmęty rozpaczy, brak tu cierpiętniczych tonów. Brak zakorzenienia daje wolność, a dramaty osłodzone są popkulturowym kiczem. | Adam Kruk

Skąd ten włoski akcent w greckim filmie? Odbiór sygnału włoskiej telewizji w Albanii sprawia, że jej mieszkańcy ulegają silnej italianizacji, a proces ten odbywa się według reguł popkultury. Ta zaś w „Xenii” ukazana jest jako przestrzeń wspólna, w której obrębie przedstawiciele różnych narodów, klas społecznych oraz orientacji seksualnych mogą się porozumieć i poczuć jednakowo dobrze. O to trudniej na greckich ulicach, gdzie frustracja mieszkańców, w których uderzył kryzys gospodarczy, zwraca się najczęściej przeciwko cudzoziemcom. Nie tylko Albańczykom, lecz także innym przybyszom – w filmie widzimy nalot neofaszystów na imigrancką dzielnicę, któremu towarzyszą okrzyki „śmierć Arabom”. Właśnie tak niektórzy nacjonaliści wyobrażają sobie „Złoty Świt” Grecji. Nazwana tak partia (czy raczej organizacja przestępcza) Nikolaosa Michaloliakosa sieje postrach na ulicach greckich miast. Ostatnio osiągnęła dobry wynik w wyborach do Parlementu Europejskiego. Neofaszyści odnoszą również sukces w „Xenii”: w wyniku nalotu, paradoksalnie, za kratki trafiają nie sprawcy, a jego ofiary, w tym Dany.

xenia3

Również społeczne rozdarcie nie jest jednak głównym tematem filmu. Rażące niesprawiedliwości nie pchają bohaterów w odmęty rozpaczy, brak tu cierpiętniczych tonów. W którymś momencie Odi mówi, że tacy jak oni nigdzie nie przynależą, ale także wszędzie czują się u siebie. Brak zakorzenienia daje wolność, a dramaty osłodzone są popkulturowym kiczem – zamiast wypłakane, mogą zostać radośnie wyśpiewane. Reżyser Panos H. Koutras winą za problemy obarcza nieodpowiedzialne (matka) i egoistyczne (domniemany ojciec) pokolenie rodziców, które w ostatnich latach greckie kino chętnie atakuje.

Cud w Salonikach

Trudno oglądać „Xenię” bez kontekstu greckiej Nowej Fali, która od kilku lat podbija światowe festiwale filmowe. Filmy, takie jak „Kieł” Jorgosa Lantimosa i „Attenberg” Athiny Rachel Tsangari, a później „Miss Violence” Alexandra Avranasa, „Luton” Michalisa Konstantatosa czy „Ojczyzna” Tzoumèrkasa odświeżyły oblicze kinematografii, wcześniej kojarzonej głównie z dokonaniami Theo Angelopoulosa. Tytuły te przyniosły nie tylko nową tematykę, związaną z rozkładem tkanki społecznej oraz rodzinnej, lecz także nowe sposoby opowiadania, które cechuje fragmentaryczna narracja, emocjonalny dystans do bohaterów, chłodne oko kamery.

Na tym tle „Xenia” wypada dość konwencjonalnie. Nie wyznacza nowych ścieżek języka filmu, ciekawie uzupełnia jednak obraz nowego greckiego kina, wplatając w komunikatywną narrację elementy magiczne, takie jak „statek pijany” czy surrealistyczny motyw królika. Koutras przy pomocy środków zaczerpniętych z kina drogi i melodramatu rodzinnego mówi w gruncie rzeczy coś podobnego do Lantimosa, Tzoumèrkasa czy Konstantatosa. Nie dzieje się dobrze w Grecji, gdzie następuje eskalacja nierówności i przemocy, a kryzys przesiąknął nie tylko gospodarkę, lecz także strukturę rodziny oraz stosunki międzyludzkie.

xenia4

Tak jak neorealizm doczekał się w końcu swojej „różowej” wersji, tak „Xenia” potrafi już opowiedzieć o greckich problemach na wesoło. Podobnie jak Włosi: Comencini, Castellani i Risi, którzy uzupełnili posępne obrazy Rosselliniego i De Siki o humor, erotyzm oraz musicalowe akcenty, Koutras jest w stanie odnaleźć pokłady optymizmu w upadłym kraju. Resztki nadziei symbolizuje w filmie opuszczony, zrujnowany hotel, nazwany Xenia, co w starożytnej grece oznaczało gościnność. To tam bracia znajdują schronienie i tam symbolicznie się do siebie zbliżają.

Może nikt tu (jak w „Cudzie w Mediolanie”) nie odleci na miotle do nieba, ale na ekranie pojawi się Patty Pravo we własnej osobie, łaskawie zstępująca na ziemię, by nadać życiu bohaterów odrobiny magii. Bez względu na to, czy jest jedynie fantasmagorią i jaki status ontologiczny ma biały królik Dany’ego, złudzenia te pozwalają jeszcze przez chwilę nie żegnać dzieciństwa. Nawet jeśli w końcu diva odjedzie swoją limuzyną jedną z ulic w Salonikach, a królika trzeba będzie symbolicznie zabić. By dalej podróżować w stronę dorosłości.

 

Film:

„Xenia”, reż. Panos H. Koutras, scen. Panos H. Koutras, Panagiotis Evangelidis, Grecja, Francja, Belgia 2014.

 

xenia7

 

[yt]I_-pFF_Py9U[/yt]