Pierwsze ujęcie: obszerna piwnica z wysokim sklepieniem, odwrócony tyłem do widza mężczyzna śpiewa arię operową. Za nim białe plansze z zarysami sylwetek, takie jak te, których używa się w strzelnicach. Drugie: dom jednorodzinny, po dach zakryty wysokim żywopłotem. Trzecie: mężczyzna w stroju myśliwego przed garażem. Czwarte: półmrok piwnicy rozjaśniony jedynie przez dwa małe okienka i światło terrarium z ogromnym wężem i świnką morską. Mężczyzna klęczący z boku w napięciu obserwuje nieśmiałe ruchy świnki, która nagle w ułamku sekundy znika w pysku węża.

„W piwnicy” Ulricha Seidla od pierwszych sekwencji każe widzowi czekać. Ujęcia są długie i statyczne, brak tła muzycznego. Elementy narracji pojawiają się dopiero w drugiej połowie filmu, kiedy widz przyzwyczaił się już do nieomal fotograficznych sekwencji, które łączy tylko miejsce – austriacka piwnica. Piwnica to przestrzeń banalna: mała sala do imprez z drobnomieszczańskim wystrojem, pokój do ćwiczeń młodego perkusisty, pralnia, siłownia. Ta banalność przybiera jednak różne, stopniowo dozowane odcienie. Już nagromadzenie trofeów myśliwskich w piwnicy myśliwego trąci przesadą; zaskakuje i niepokoi starsza kobieta schodząca do piwnicy do swoich „niemowląt” ‒ śpiących w pudłach lalek, do złudzenia przypominających nowo narodzone dzieci. Scena pokazująca mężczyzn ćwiczących w podziemnej strzelnicy, utwierdzających się nawzajem w przekonaniu, że świat islamu stanowi zagrożenie, na które trzeba być przygotowanym, osobliwie komponuje się z obrazem piwnicy, w której spotykają się muzycy małej orkiestry dętej, by oddawać się konsumpcji win i opowiadaniu szowinistycznych dowcipów. W tej ostatniej na degustujących spogląda ze ściany Führer otoczony plakatami i nazistowskimi emblematami; właściciel piwnicy z dumą opowiada o portrecie jak o swoim „najpiękniejszym prezencie ślubnym”. Kolejne ujęcia ukazują pary oddające się sadomasochistycznym praktykom. W ostatnim z nich naga kobieta próbuje uwolnić się z niewielkiej klatki.

SEIBAS_03

Odzwierciedlenie rzeczywistości

Film Seidla nie tylko każe widzowi czekać, lecz także zmusza go do przyjęcia tej samej postawy, z jaką zespół reżysera schodził do piwnic, a w której nie ma ani śladu ironii. Występujące postaci nie są aktorami odgrywającymi role: pasje i obsesje, z którymi konfrontują widza, są elementem ich rzeczywistości, tak je traktują. Ich powaga nie pozwala odbiorcy na kpinę. Dokumentalna konwencja filmu niepokoi i porusza. Zgodnie z myślą przewodnią estetyki Seidla filmy są „odzwierciedleniem rzeczywistości”, fabuła ustępuje miejsca portretom postaci i zachowań. Frontalna statyczna kamera konfrontuje właścicieli piwnic bezpośrednio  z widzem: postaci, opowiadając bądź tylko milcząc, patrzą w obiektyw. W ten sposób widz staje się świadkiem scen intymnych i drażliwych, a jednocześnie nie może ograniczyć się do roli niewidocznego voyeura. Nienaturalna długość i statyczność niektórych ujęć potęguje wrażenie nacisku na widza, tym bardziej, że brak jakiejkolwiek formy komentarza – czy to głosu z offu, czy ścieżki dźwiękowej ‒ który podsunąłby mu schemat interpretacji piwnicznych scen. Wręcz przeciwnie, film zdaje się trzymać widza w ciągłej niepewności, czy to, co widzi, to nie fake – tak jest w przypadku kobiety i jej niemowląt.

SEIBAS_09

Seidl przyznaje w jednym z wywiadów, że w tych scenach oprócz postaci autentyczna jest tylko piwnica; pokazana kobieta miała wprawdzie u siebie lalkę wyglądającą jak niemowlę, ale trzymała ją w mieszkaniu. Przemycanie elementów fikcji do estetyki dokumentu daje możliwość zaznaczenia własnej perspektywy; reżyser często podkreśla, że jego celem jest pokazanie rzeczywistości taką, jaka jest, ale że jest to też jego spojrzenie, któremu brak obiektywności. Metodzie twórczej, jaką jest redukcja środków wyrazu, towarzyszy skłonność do hiperbolizacji – najwyraźniej jedno nie musi wykluczać drugiego. Informacji, czy taka aranżacja rzeczywistej piwnicy jest wyjątkiem, Seidl nie podaje, co zresztą nie dziwi, chodzi mu przecież o zachowanie ambiwalencji pomiędzy fake i faktem.

„W piwnicy” bez Fritzla?

Skojarzenie z medialnie nagłośnionymi przypadkami Josepha Fritzla i Nataschy Kampusch każe odbierać „W piwnicy” jako obraz podejmujący przede wszystkim problematykę austriackich „zwyrodnialców”. Pomysł zrealizowania filmu pojawił się jednak na długo przed odkryciem ofiar Prikopla i Fritzla: już podczas zdjęć do filmu „Hundstage” (2001) Seidl, odwiedzając domy na wiedeńskich przedmieściach, zauważył, jak dużą wagę domownicy przywiązują do wyposażenia piwnic i jak wiele czasu spędzają w swych podziemnych kryjówkach. Niemniej jednak prace – poszukiwanie osób chcących udostępnić swoje piwnice i gotowych wystąpić przed kamerą ‒ rozpoczęły się dopiero w 2009 r., czyli w okresie największego medialnego szumu wokół „piwnicznych sprawców”. Echa tych spraw pobrzmiewają tu wprawdzie – niemowlę w piwnicy to takie echo – ale zamysłem Seidla nie jest ukazanie relacji porywacz–więzień, prześladowca–ofiara czy też ekstremalnych przejawów przemocy w rodzinie. O wiele bardziej widoczna jest tu refleksja nad charakterem i wielością skrywanych fantazji i obsesji, które, jak sugeruje stylistyka filmu, bynajmniej nie są domeną kilku „zwyrodnialców”.

Banalizowanie nazizmu ma miejsce nie tylko w jednej ukazanej piwnicy, ale jest wręcz powszechne – i między innymi właśnie to jest tematem dokumentu Seidla.| Kalina Kupczyńska

„W piwnicy” towarzyszył zresztą mały skandal: dwaj statyści, którzy brali udział w scenach w „nazistowskiej” piwnicy, w momencie wejścia filmu na ekrany byli radnymi Austriackiej Partii Ludowej (ÖVP). Reakcja opinii publicznej zaskutkowała ich dymisją, a zarazem pojawiły się zarzuty wobec reżysera. Statystom Seidla zarzucono publiczne pokazywanie treści nazistowskich, co w Austrii jest wykroczeniem przeciwko tzw. Verbotsgesetz (obowiązujący od 1947 r. konstytucyjny zakaz propagowania nazizmu). Reżyser skwitował zarzuty jako nieporozumienie i dowodził, że publiczne pokazywanie kolekcji akcesoriów z czasów narodowego socjalizmu jest w tym wypadku nie tyle przykładem wskrzeszania tejże ideologii, ile jej banalizowania. Takie banalizowanie nazizmu ma miejsce nie tylko w ukazanej piwnicy, ale jest wręcz powszechne – i między innymi właśnie to jest tematem tego dokumentu.

Przemoc

Kino Ulricha Seidla porównywane jest niekiedy z twórczością innego Austriaka, Michaela Hanekego. Punkty wspólne dają się zauważyć zarówno w wyborze tematów, jak i w sposobie ich przekładania na język filmowy. W kontekście „W piwnicy” można by przytoczyć choćby problem przemocy, u Hanekego wszechobecny („Biała wstążka”, „Ukryte”, „Funny Games”, „Code: unbekannt”) i traktowany jako nieodłączna część ludzkiej natury. Haneke pokazuje przemoc nie po to, by poprowadzić fabułę ku sprawcom – w jego filmach obnaża ona iluzję wiary, że możliwe jest wskazanie źródła czynionego zła. Z takiej perspektywy obrazy Hanekego stają się uważnym, acz głęboko pesymistycznym studium ludzkiej natury i w tym można dopatrywać się podobieństw z dokumentami Seidla. W jego najnowszym obrazie dużo uwagi poświęcone jest przemocy w kontekście przyjemności: bądź z zadawania bólu, bądź z potrzeby jego odczuwania, wreszcie – oglądania (terrarium z wężem). Przemoc jest tu oswojona przez tych, którzy ją zadają lub jej doświadczają, podobnie jak portret Führera i swastyki na ścianach, a ponadto postawiona jest na równi z takimi praktykami jak choćby myślistwo. Jedyny wyjątek stanowią sceny na strzelnicy, a konkretnie rozmowy w przerwie, bo tam agresja ma adresata w postaci „obcych”. Jednak i tutaj Seidl unika jednoznaczności, ukazując strzelców jako nieszkodliwych starszych panów uprawiających swoje hobby – jeden z nich oprócz strzelania lubuje się w śpiewie operowym.

SEIBAS_08

Niewątpliwie, inaczej niż u diagnozującego kondycję ludzką Hanekego, spojrzenie twórcy „W piwnicy” koncentruje się na ukazaniu specyficznej mentalności austriackiej z jej  połączeniem wygładzonej banalności i przebijających przez nią wszelkiego rodzaju „zwyrodnień”. Nietrudno odnaleźć w tym echa Thomasa Bernharda, który porównywał mentalność Austriaków do ulubionego przez nich Punschkrapfen (ciastka z ponczem): „na wierzchu czerwona, w środku brązowa i zawsze z alkoholem”. Scena z podstarzałymi strzelcami perorującymi z głębokim przekonaniem o własnej wiedzy na temat „mentalności Orientu” wyróżnia się spośród pozostałych, choć nie dorównuje im ani wysmakowaną estetyką, ani radykalnością pokazywanych treści. Uniwersalność problemu przemocy zyskuje tu bardzo aktualny wymiar, co widać głównie w powiązaniu ze scenami w nazistowskiej piwnicy. Seidl pokazuje konsekwencje banalizowania ideologii opartej na wrogości wobec „obcych”, której przejawem jest zarówno traktowanie swastyk na równi z trofeami myśliwskimi, jak i ćwiczenie się w strzelaniu, by być gotowym na konfrontację ze światem islamu. Reakcja austriackiej opinii publicznej, piętnującej sceny w piwnicy z portretem Hitlera, potwierdza słuszność tych obaw: w atmosferze oburzenia wobec nazistowskich sympatii radnych rasistowski żargon strzelców pozostaje niezauważony.

 

Film:

„W piwnicy”, reż. Ulrich Seidl, Austria 2014.