Sobota, 23 stycznia. Kolejna manifestacja Komitetu Obrony Demokracji na wrocławskim Placu Solnym. Kolejny raz, mimo paskudnej pogody, tłumy. Może nie tak liczne jak poprzednio, ale z całą pewnością można mówić o tysiącach ludzi. Garstka kontrmanifestantów z ONR wyglądała przy nich dość żałośnie.

Inicjatywa Mateusza Kijowskiego ruszyła z impetem, którego nikt się nie spodziewał, wzbudzając wściekłość prawicy. Uwiera on środowiska konserwatywne, ponieważ łamie schematy myślowe o drugiej stronie sporu politycznego. Udowadnia, że „lemingi” też potrafią się zmobilizować i tysiącami wyjść na ulice. Ale jeśli lemingi to stereotypowi „młodzi, wykształceni, z dużych miast”, to czy na pewno oni są na manifestacjach?

Na wspomnianym marszu widać było głównie ludzi starszych. W tłumie dostrzegłem raptem kilkanaście osób dwudziesto- czy trzydziestoletnich. Wydaje się to dziwne, zwłaszcza że KOD działa i mobilizuje się w znacznej części za pośrednictwem mediów społecznościowych – z których nadal korzysta przede wszystkim młodsza część polskiego społeczeństwa. Dlaczego nie było ich widać na ulicy?

To pytanie tym bardziej zasadne, że najnowsza odsłona wieców KOD przebiegała pod hasłami sprzeciwu wobec nowej ustawy antyterrorystycznej. Wielu komentatorów spodziewało się powtórki z protestów przeciwko ACTA. Pięć lat temu na ulice wyszły tysiące ludzi, wstrząs dla rządu Platformy był spory, z umowy się wycofano. Dziś, kiedy rząd Prawa i Sprawiedliwości planuje wprowadzić zapisy ustawy idące znacznie dalej i pozwalające na niemal całkowitą inwigilację internautów, sprzeciwu nie widać.

Widać za to coraz wyraźniej, że KOD nie potrafi zaangażować młodzieży. Albo inaczej: że młodzież nie zamierza angażować się przeciwko działaniom rządu. Czy chodzi o inwigilację sieci, rozmontowywanie Trybunału Konstytucyjnego, skok na media publiczne czy inne kontrowersyjne posunięcia nowej władzy, to nie młodzi stanowią główną siłę oporu. Można powiedzieć, że angażują się gdzie indziej, że z KOD-em im po prostu nie po drodze. Ale gdzie indziej ich zaangażowania też nie widać. A Komitet zaczyna teraz urastać do platformy zrzeszającej wszystkie środowiska opozycyjne wobec PiS-u. Młodzież do opozycji najwyraźniej nie przystępuje.

Widać za to coraz wyraźniej, że KOD nie potrafi zaangażować młodzieży. Albo inaczej: że młodzież nie zamierza angażować się przeciwko działaniom rządu. | Piotr S. Kozdrowicki

W całej estetyce Komitetu Obrony Demokracji (począwszy od nazwy) dużo jest odwołań do czasów podziemnej opozycji w czasach PRL. Wiele w tym sentymentu. Na manifestacjach KOD skanduje się hasła walki o wolność i demokrację, a część uczestników sprawia wrażenie, jakby przypominała sobie stare „dobre” czasy. W przemowach zapraszanych na demonstracje gości, także weteranów antykomunistycznej opozycji, pojawiają się wręcz wątki ostatecznego starcia dobra ze złem. Pomijając kwestię adekwatności tej retoryki do skali problemu – na młodych ludzi najwyraźniej nie działa.

Trudno oszacować, na ile młodzież jest trwale zainfekowana prawicowością, a na ile to przejściowa moda na niepokorność czy alternatywę wobec liberalnego mainstreamu. Z całą pewnością postsolidarnościowa retoryka przeciwników rządu jest dla młodych po prostu obciachowa. I niezrozumiała. W oporze przeciwko partii Kaczyńskiego nie pomoże stosowanie klisz sprzed kilkudziesięciu lat, nawet jeśli sam Naczelnik żyje mentalnie w epoce Gomułki.

Paradoksalnie, w tym momencie wizja partii rządzącej jest intelektualnie bardziej atrakcyjna niż całej opozycji razem wziętej. PiS proponuje jasną drogę: wzmocnienia państwa, odbudowy tożsamości narodu, podnoszenia z kolan i tak dalej. Wszystko to skąpane w demagogicznym socjalizmie, ksenofobii i autorytarnym kulcie władzy większości. Można się z tym nie zgadzać, ale nie można być wobec tego obojętnym. Tymczasem z drugiej strony oferuje się głównie powrót do tego, co już było. Czyli stabilnego rozwoju, rozsądnej pozycji w Unii Europejskiej, przewidywalności i świętego spokoju. Nudy!

W oporze przeciwko partii Kaczyńskiego nie pomoże stosowanie klisz sprzed kilkudziesięciu lat, nawet jeśli sam Naczelnik żyje mentalnie w epoce Gomułki. | Piotr S. Kozdrowicki

Jak zaznaczyłem, traktuję tu KOD trochę jako uosobienie całej dzisiejszej opozycji. Zaangażowanie społeczne budzi podziw, ale nie da się go utrzymać długo. Teraz rząd dyktuje warunki gry, a pozostali muszą się do nich dostosowywać. I są skazani na porażkę, na ciągłe reagowanie na kolejne posunięcia Prezesa. Dopóki nie wyjdą z inicjatywą wykraczającą poza krytykowanie PiS-u, niewiele się zmieni.

Komitet, inne partie opozycyjne i w ogóle cały obóz liberalnych demokratów, musi stworzyć alternatywną narrację. Nie może ona polegać wyłącznie na negowaniu kolejnych posunięć rządu i sentymencie do chwalebnych korzeni polskiej demokracji. Potrzeba wizji przyszłości, która będzie wyglądała inaczej niż to, co znaliśmy do tej pory. Musimy odwoływać się do symboli i wartości, które są atrakcyjne i wzbudzają emocje. Musimy wspólnie zastanowić się jak sprawić, by demokracja i wolność znowu zaczęły być sexy.