Nieczęsto zdarza się, aby głównymi bohaterami polskiego serialu zostawały osoby należące w jakiś sposób do mniejszości, szczególnie do tych nieuprzywilejowanych, sytuujących się w dolnych warstwach struktury społecznej. Na tym tle wyjątek stanowi serial „Dziewczyny ze Lwowa”, ponieważ jego bohaterkami są cztery Ukrainki, które przyjechały do Warszawy, aby tu pracować. Trzynaście odcinków pierwszej serii serialu Program Pierwszy Telewizji Polskiej wyemitował w okresie wrzesień–listopad 2015. Około 40-minutowe epizody tego komediowo-obyczajowego serialu zgromadziły przed ekranami średnio 3,7 milionów widzów i wg szefów TVP jest to najbardziej udany debiut serialowy ostatnich lat.

W główne role wcielają się nieznane wcześniej aktorki – Polki (Anna Gorajska jako Ulyana, Magdalena Wróbel – Polina, Katarzyna Ucherska – Olya i Anna Maria Buczek jako Swietłana). Kobiety wynajmują wspólnie jeden duży pokój, dzielą się kłopotami i radościami. Wszystkie na różnych etapach migranckiej kariery podejmują pracę w sektorze usług domowych, przede wszystkim sprzątając mieszkania i domy. Jedna z nich, której nie odpowiada praca w tym charakterze, zajmuje się następnie działalnością handlową. Trzy z nich mają na Ukrainie dzieci, które zostały pod opieką krewnych. Każda z nich reprezentuje zupełnie inne podejście do życia. Jedna jest inżynierem (Swieta), jedna absolwentką konserwatorium – skrzypaczką (Ulyana), Polina prowadziła agencję modelek na Ukrainie, najmłodsza Olya ma za sobą maturę, przyjeżdża do Polski, aby spłacić długi swojego chłopaka i pod koniec serii planuje rozpocząć studia w Polsce.

Kiedy „Dziewczyny ze Lwowa” wchodziły na ekrany, odtwórczyni roli Olyi, Katarzyna Ucherska, określiła ich zadanie w ten sposób: „Nagle widzimy, że nie jesteśmy aż tak tolerancyjnym narodem, jak nam się wydaje. I miejmy nadzieję, że to zwierciadło, w którym może się odbijemy w tym serialu, przynajmniej skłoni nas do refleksji”. Anna Maria Buczek z kolei, parafrazowana przez portal Wirtualne Media oświadcza, że „«Dziewczyny ze Lwowa» pokazują prawdę o społeczeństwie polskim i ukraińskim oraz relacjach między tymi dwoma narodowościami, bez upiększeń i przekłamań”. Upiększeń i przekłamań jest może niewiele, jednak uwagę zwraca systematyczna tendencyjność w ukazywanych wydarzeniach, wbrew deklaracjom o chęci stanowienia zwierciadła rzeczywistości.

dziewczyny-ze-lwowa (1)

Ukrainki w krzywym zwierciadle serialu

„Dziewczyny ze Lwowa” odgrywają ważną rolę w oswajaniu polskiej publiczności z motywem migracji do Polski, przybliżają widowni realia pracy pomocy domowej oraz dylematy życia codziennego Ukrainek w Warszawie. O realizmie serialu wypowiadała się jednak krytycznie Marta Kindler w „Gazecie Stołecznej”, zwracając uwagę na przerysowanie i pewne wyidealizowanie obrazu migrantek. Ukrainki badane przez nią, jak również przeze mnie, miały zdecydowanie mniej czasu wolnego, ponieważ zazwyczaj każda ich chwila wypełniona jest pracą. Z pracującymi w Polsce Ukrainkami równie trudno się umówić na spotkanie, jak z najbardziej zapracowanymi menadżerami.

Marta Kindler zauważa jednak, że film nie idealizuje Polaków, co istotne było dla mojej znajomej Lyudmyly Blidko, Ukrainki mieszkającej w Polsce od 15 lat, mającej duże rozeznanie w realiach pracy domowej. Według Lyudmyly Blidko wszystkie zachowania pracodawców sportretowane w serialu naprawdę się zdarzają – odliczanie czasu rozmowy telefonicznej w pracy, sprawdzanie kurzu na framudze drzwi, instalowanie kamer podglądających opiekunkę bez jej wiedzy, molestowanie seksualne.

Zachowania pracodawców sportretowane w serialu naprawdę się zdarzają – odliczanie czasu rozmowy telefonicznej w pracy, sprawdzanie kurzu na framudze drzwi. | Anna Kordasiewicz

Serial zwraca więc uwagę na problemy dotyczące sytuacji zatrudnianych do prac domowych Ukrainek i ich relacji z polskimi pracodawcami. „Dziewczyny ze Lwowa” dostarczają również wzorców asertywnego zachowania pracownic – niepozwalających na złe traktowanie, potrafiących, jak Swietłana, wypunktować wyniosłej pracodawczyni, że nie jest jej zasługą, że urodziła się w kraju i rodzinie o lepszej sytuacji i że nie jest to w żadnym wypadku powód do jej chwały. Z kolei Olya zwraca uwagę pracodawczyni – pani Nowakowej – że nie należy krzyczeć na podwładną, na co, jak twierdzi Luda Blidko, rzadko która pracownica się zdobywa z powodu braku pewności siebie oraz umiejętności językowych (te są z kolei zbyt optymistycznie przedstawiane w serialu). W tym zakresie serial pełni funkcję nie tylko edukacyjną, ale nawet w pewnym sensie emancypacyjną, dającą głos postaciom zmarginalizowanym.

„Dziewczyny ze Lwowa” poruszają tematykę trzech rodzajów nierówności – ze względu na płeć, obce pochodzenie oraz wykonywanie zawodu o niskim prestiżu społecznym. Wszystkie te trzy wymiary dyskryminacji są wykorzystywane fabularnie, czasami w postaci sprzężonej, kumulując się na kształt perypetii, którym czoło stawiają bohaterki. Przykładowo, kiedy jedna z nich, Olya, ulega wypadkowi samochodowemu, policjanci odprowadzający ją do domu straszą kobiety deportacją ze względu na domniemany brak rejestracji pracy (co rzeczywiście jest częste w pracy domowej) oraz nieuregulowany status pobytowy (co w przypadku bohaterek nie ma miejsca), żądają łapówki, a kiedy okazuje się, że bohaterki nie mają pieniędzy, sugerują opłacenie swojego milczenia seksem.

Zazwyczaj kobiety walczą dzielnie z przeciwnościami losu i niesprawiedliwością społeczną, są mocnymi oraz pozytywnymi postaciami, które wyrastają ponad swoje opresyjne warunki.

dziewczyny-ze-lwowa (2)

Polacy patrzą na Ukraińców

W badaniach prowadzonych w oparciu o teorię Stereotype Content Model (model treści stereotypu), w której wyróżnia się dwa podstawowe wymiary postrzegania: kompetencji i ciepła, Ukraińcy okazali się grupą postrzeganą przez Polaków jako „bliska” i „sympatyczna” („ciepła” w terminologii badania), i wraz z Białorusinami i Wietnamczykami lokuje się ich najwyżej w tym wymiarze wśród mniejszości. Natomiast w drugim kluczowym wymiarze – kompetencji – plasują się najniżej, ponownie z tymi samymi grupami. Odwrotnie postrzegani są Niemcy i Żydzi – jako wysoko kompetentni, ale mało „ciepli” (wyniki Polskiego Sondażu Uprzedzeń, 2014). Co to oznacza w praktyce życia społecznego?

Wydaje się, że uśredniony stosunek Polaków do Ukraińców przybiera postać pobłażliwości wobec osoby wprawdzie sympatycznej, jednak niezbyt szanowanej za umiejętności i wiedzę. W Polsce panuje pogląd (częściowo uzasadniony), że Polska jako kraj wyprzedza Ukrainę w rozwoju gospodarczym, politycznym i ekonomicznym. Jednak część tego rodzaju wypowiedzi ma zabarwienie postkolonialne, szczególnie wobec zachodnich terenów Ukrainy. Faktycznie Ukraina nie wdrożyła szeroko zakrojonych reform własnego systemu, jednak jej ścieżka zależności jest przecież odmienna – była republiką radziecką, a ostatnie wydarzenia związane z agresją militarną na Krymie i wschodnich terenach Ukrainy, zapoczątkowane w 2014 r., pokazują, że jej zależność od Rosji ma charakter namacalny i bardzo brutalny.

Obraz Ukrainy w serialu „Dziewczyny ze Lwowa” jest jednoznacznie negatywny: to kraj bez szans na pracę, ze skorumpowaną służbą zdrowia, oparty o korupcyjne i nepotyczne układy zawodowe. Obraz Ukraińców również jest poniekąd nieprzychylny. W szczególnie złym świetle stawia się mężczyzn. Na początku serialu poznajemy m.in.: byłego męża Ulyany, alkoholika stosującego wobec niej przemoc, chłopaka Olyi, którego życie polega na wykorzystywaniu innych i ciągłej (alkoholowej) zabawie, czy wspólnika Poliny wykorzystującego seksualnie początkujące modelki. Chciałoby się zapytać: czy jest aż tak źle? Czy wszyscy mężczyźni na Ukrainie są antybohaterami? Nie przeczę, że patologie się zdarzają, być może są nawet rozpowszechnione (znamy również z badań polskich migrantek motywację ucieczkową jako przyczynę wyjazdu za granicę [1]), jednak przedstawienie w punkcie wyjścia kontekstu ukraińskiego w wyłącznie złym świetle podtrzymuje negatywny stereotyp tego kraju, nie daje szansy na dyskusję z nim i pokazanie pełnych motywacji emigrujących na Zachód Ukrainek.

Bohaterki serialu pochodzą z Ukrainy, przedstawionej w negatywnym świetle, a przy tym są kobietami, i z tego powodu, zarówno w kraju pochodzenia, jak i w Polsce, spotykają je dyskryminacja i przemoc. Pierwszym etapem tych zjawisk jest powszechna w serialu seksualizacja kobiet. Na ich ciało zwraca się uwagę, jest to podkreślane męskimi spojrzeniami na kobiecą figurę, niemal w każdej scenie, komentarzami. Kolejny poziom seksualizacji stanowi molestowanie werbalne i próby napastowania fizycznego.

Ukrainki w serialu są w gorszej sytuacji niż przeciętna kobieta – zostają z dziećmi, muszą być w stałym pogotowiu, by stawić czoła zaczepkom, groźbom i napaściom. Oprócz przywołanej sceny szantażu seksualnego ze strony policji, molestowanie spotyka Swietę ze strony starszego podopiecznego w domu, w którym sprząta; z kolei Polina dostaje ofertę sprzątania, a de facto pracy erotycznej nago, w samym fartuszku; Ulyana i Olya otrzymują propozycję pracy w agencji towarzyskiej na „targu” w Piasecznie.

 dziewczyny-ze-lwowa (3)

Polscy „państwo”

Jak pisze badaczka pracy domowej Judith Rollins (1985) [2], kiedy w Stanach Zjednoczonych w okresie industrializacji wiele osób wchodziło po raz pierwszy w role państwa wobec służby, zaowocowało to eksplozją poradników na temat tego, jak traktować służbę, jak się od niej odgradzać. W Polsce następuje obecnie podobny proces ponownego upowszechniania się zatrudniania osób do pracy w domu po znacznie zmniejszonej popularności w okresie PRL-u, dotąd jednak nie można było zauważyć analogicznego usztywniania podziałów społecznych.

W serialu „Dziewczyny ze Lwowa” sportretowano wielu Polaków zatrudniających osoby do pracy w domu. Jak już wspomniałam, ich obraz nie jest wyidealizowany, stanowi jednak systematycznie wykrzywioną karykaturę. Pracodawcy ci, oprócz dosłownej opresji, stosują przemoc symboliczną w postaci zabiegów degradacyjnych, przywołujących wprost konwencje postępowania ze służbą, takie jak mówienie do kobiet w trzeciej osobie („niech przyniesie”, „czemu tak stoi?”) – jak do służącej „Marysi”.

Szczytem praktyk degradujących jest przepytanie przez panią Nowakową Olyi, która przychodzi do niej po raz pierwszy, by sprzątać, z jej życia osobistego. Szczególnie kłopotliwe pytania dotyczą kontaktów seksualnych (odbija się tu echem powszechny w historii motyw oceniania moralnego służby), a następnym etapem upokorzenia jest zabranie dziewczyny na badania wenerologiczne do przychodni (od ich negatywnego wyniku uzależnione było zatrudnienie do sprzątania). Twórcy filmu wykorzystują ten moment komediowo – pani pracująca w rejestracji zakłada, że pani Nowakowa i Olya są parą – natomiast dziewczyna czuje się sytuacją badań poniżona i jest bardzo zawstydzona. Jak pisze Radosław Poniat, w XIX wieku na ziemiach polskich we wszystkich zaborach wprowadzono tzw. książeczki służby, jako instrument kontroli nad służącymi. Zawierały one historię ich zatrudnienia, opis fizyczny, jak również, np. w Prusach, informację na temat odbytego szczepienia na ospę.

Po okresie powszechności służby trwającym do II wojny światowej, w czasie PRL-u Polacy zostali zdesocjalizowani (odzwyczaili się od kontaktu bezpośredniego) i zdekulturalizowani (nie było powszechnych obrazów służby/gospoś w kulturze popularnej) od instytucji służby czy pracownika domowego. Postać gosposi od czasu do czasu pojawiała się w filmach, portretujących jednak głównie lepiej sytuowane rodziny, np. „Mąż swojej żony” (1960), „Poszukiwany, poszukiwana” (1972), „Och, Karol” (1985), „Kogel-mogel” (1988), „Sztuka kochania” (1989), nie należała jednak do wizerunku przeciętnej rodziny w kulturze popularnej.

Obraz Ukrainy jest jednoznacznie negatywny: to kraj bez szans na pracę, ze skorumpowaną służbą zdrowia, oparty o nepotyczne układy zawodowe. | Anna Kordasiewicz

Większość osób, zatrudniających obecnie nianie, osoby sprzątające czy prowadzące dom, robi to po raz pierwszy w historii swoich rodzin. Skutkiem tego jest napięcie związane z niepewnością, co do właściwego sposobu zachowania. Polscy pracodawcy przeważnie, przynajmniej początkowo, zastanawiają się, jak postąpić z przychodzącą posprzątać Polką (około 90 proc. osób pracujących w polskich domach to rodaczki pracodawców!) czy też Ukrainką. Starają się rozstrzygnąć, czy jest to np. gość czy też podwładna. Dodatkowym wyzwaniem jest to, że wszystko odbywa się w przestrzeni prywatnej, jednak stanowi relację rynkową (najczęściej z pominięciem rejestracji).

Z moich badań relacji w płatnej pracy domowej [3] wynika, że Polacy wolą raczej zasypywać przepaść ekonomiczną dzielącą tych, których stać na zatrudnienie, od tych, którzy podejmują taką pracę, serdecznością, „urodzinnianiem” czy też zaprzyjaźnianiem się z osobą sprzątającą. Przykład takiej praktyki znalazł odzwierciedlanie w serialu – niezwykle serdeczna aktorka Kasia zaprzyjaźnia się ze sprzątającą u niej Swietą, proponuje przejście na „ty” i pomaga jej w rozwiązaniu życiowych problemów. Wyjątkowa jest historia Ulyany, która trafia do domu profesora skrzypiec i po okresie pracy w charakterze gosposi, jako utalentowana skrzypaczka, zostaje nieodpłatnie jego uczennicą, a profesor wypłaca jej stypendium, natomiast do sprzątania zostaje zatrudniona jej znajoma Olya. Jednak prawie wszyscy pozostali pracodawcy (włącznie z synową owego profesora) zachowują się inaczej, właśnie w wyniosły i degradujący sposób. Część z tych praktyk jest w serialu karykaturą, część jest wyśmiana, części z nich pracowniczki skutecznie się przeciwstawiają, jednak ponownie, jak w przypadku seksualizacji i uprzedzeń wobec Ukrainy, zagęszczenie tych zachowań pracodawców sugeruje ich powszechność, typowość. Tak nie jest.

Podkreślmy, że podczas gdy Polki stanowią większość osób zatrudnionych w domach w Polsce [4], serial ukazuje wyłącznie Ukrainki pracujące jako osoby sprzątające i opiekunki. Podtrzymuje tym samym mylne, a rozpowszechnione złudzenie, że jest to sektor zdominowany przez Ukrainki. Domyślnie sugeruje, że bardziej naturalne jest, aby pracownica domowa była cudzoziemką? W wielu krajach zaszedł proces migrantyzacji czy etnicyzacji pracy domowej. Polska do nich nie należy. Jednak takie kształtowanie obrazu pracy domowej wskazuje, że być może zatrudnianie i przedstawianie obrazu Polek pracujących w domach byłoby problematyczne, nie licowałoby z tożsamością Polaków?

dziewczyny-ze-lwowa (4)

***

Jako socjolożka rozumiem do pewnego stopnia potrzebę konwencji i wykorzystywanie wyrazistych motywów. Serial ma również swoje dobre strony. Jako wyrazista narracja jest chwilami zabawny, a mocne postaci kobiet – przejmujących inicjatywę, asertywnych, aktywnych, również politycznie w okresie protestów na Majdanie w 2013 r. – sprawiają wrażenie, jakby wyzwalały się z pierwotnych, dość ograniczających i dyskryminujących założeń (życia? scenariusza?). Jeśli chcemy jednak odpowiedzialnie podejść do tematu i nie przyczyniać się do podtrzymywania dyskursu wykluczenia i poniżenia, należy zachować daleko posuniętą ostrożność przy konstruowaniu narracji o osobach znajdujących się w sytuacji wielokrotnych zagrożeń wykluczeniem, takich jak Ukrainki pracujące w polskich domach. Kiedy obejrzałam pierwszy odcinek serialu, pomyślałam, „no to Ukraińcy będą mieli powód, żeby nie lubić Polaków”. Wyobraźmy sobie, że Brytyjczycy nakręciliby w podobnym tonie serial „Polish Girls in London” albo „Girls from Cracow” [5].

Dyskryminacje mają miejsce, jednak kiedy to społeczeństwo przyjmujące mówi o tym „za” migrantów nimi dotkniętych i systematycznie wykorzystuje je instrumentalnie jako wątek fabularny podnoszący napięcie i tempo akcji, stwarza to ryzyko wtórnego wtłoczenia bohaterek w sytuację opresyjną, zamiast ją piętnować.

Przypisy:

[1] Sylwia Urbańska, „Matka Polka na odległość. Z doświadczeń migracyjnych robotnic 1989–2010”, WUMK, Toruń 2015.
[2] Judith Rollins, „Between Women. Domestics and Their Employers”, Temple University Press, Philadelphia 1985.
[3] Anna Kordasiewicz, w druku, „U/sługi domowe. Przemiany relacji społecznych w płatnej pracy domowej w powojennej Polsce”, Wydawnictwo UMK, seria Monografie FNP.
[4] W badaniach popytu gospodarstw domowych na pracowników z lat 2001 i 2007 odnotowano w Polsce odpowiednio 7 proc. i 15 proc. gospodarstw domowych zatrudniających osobę spoza gospodarstwa domowego (praca domowa, prace rolne, prace budowlane), z czego odpowiednio w 10 proc. i 4 proc. przypadków zatrudniano w tym charakterze cudzoziemców (Domaradzka, Morecka 2004; Grabowska-Lusińska, Żylicz 2008). W badaniu z 2007 roku tylko 3 proc. badanych zgłosiło zatrudnianie osoby wykonującej usługi domowe.
[5] Powstał polski serial o Polakach w sytuacji migracyjnej, „Londyńczycy”. Pomimo wielu opresji w migranckim życiu paleta sytuacji społecznych, w tym sytuacje sukcesu, jest w tym serialu dużo szersza niż w „Dziewczynach ze Lwowa”.

 

Serial:

„Dziewczyny ze Lwowa”, twórcy: Wojciech Adamczyk, Roberta Brutter, 2015.