Słowo podobno już się rzekło. Dotychczasowe, ikoniczne, zaprojektowane w 1860 r. i pamiętające najpiękniejsze lata Paryża kioski przestały odpowiadać współczesnym wymaganiom. Prasa już nie jest dochodowym biznesem, gazety przeniosły się na smartfony, tablety i komputery (czego niniejszy tekst także jest dowodem), a kiosk przestał być miejscem, do którego przychodzi się jedynie po codzienną prasę. Przegląda się tam też inne wydawnictwa, można napić się kawy, kupić śniadanie czy… obejrzeć reklamy wyświetlane na ekranach. W skrócie, kiosk przestał być tylko budką z gazetami, a przeistoczył się w coś pomiędzy kawiarnią, salonikiem prasowym i sklepem z gadżetami.
Paryżan nie trzeba jednak przekonywać, że mimo wszystko kioski nadal są niezbędne w przestrzeni miejskiej i należy je zachować. W tym celu miasto rozpisało konkurs na nowe pawilony, które mogłyby zająć miejsce dotychczasowych. Problem polega jednak na tym, że wyłonione w konkursie projekty w żaden sposób nie nawiązują do obecnych, a dotychczasowe tak wpisały się w pejzaż ulicy, że ich utrata może odbić się na charakterze miasta. Oto kolejna odsłona konfliktu pomiędzy modernizacją a utrzymaniem tożsamości. Proces ten zachodzi w różnych miastach na całym świecie i jak widać rozgrywa się nie tylko na polu dużej architektury, ale niekiedy dotyka bardzo małych obiektów, które w nie mniejszym stopniu wpływają na klimat miasta niż nawet bardzo rozpoznawalne budynki.
Ciekawym kontekstem dla problemu paryskiego jest odbywający się w naszych polskich miastach proces „czyszczenia” przestrzeni z wolnostojących pawilonów, stanowiących pozostałość po transformacyjnych przemianach. W dawnych latach były to jedne z głównych jednostek handlowych, stawianych nierzadko z pominięciem podstawowych procedur legalizujących tego typu zabudowę, a uzupełniających dostępną ofertę konsumpcyjną. Szczególnie na modernistycznych blokowiskach z lat 80., na których nie zawsze udawało się stworzyć odpowiednią liczbę pawilonów handlowych, takie budki stanowiły skuteczne uzupełnienie oferty odzieżowo-żywieniowej dla mieszkańców. Dodać należy, że często lokowane w nich sklepy miały malownicze nazwy „sklepów wielobranżowych”. Dziś, po wybudowaniu galerii handlowych i postępującej modernizacji również osiedlowych targowisk, takie budki ulegają pogłębiającej się degradacji i stanowią smętne wspomnienie początkowych lat transformacji.
Niestety, nie należy zapominać, że mimo upływu lat takie pawilony niekiedy nadal stanowią podstawowe źródło dochodu dla rodziny właściciela. Wszyscy pamiętamy zacięcie, z jakim broniono warszawskiego budynku KDT w 2009 r. Ta walka jednak może okazać się o wiele trudniejsza, ponieważ nie dotyczy jednego pawilonu, a wielu tysięcy, rozsianych bezładnie po przestrzeni miast. Sytuację dodatkowo utrudnia niejasny status prawny każdego z nich. Rodzi się również pytanie, czy ład przestrzenny może stać wyżej niż podstawa utrzymania tysięcy rodzin.
Nieco archaiczne paryskie kioski i polskie przydrożne budki z pozoru łączy niewiele. Wydaje się jednak, że to po prostu dwa możliwe oblicza procesu modernizacji. W obu przypadkach widać też, że jednoznaczna likwidacja starych obiektów i zamienienie ich na nowe nie wydaje się dobrym rozwiązaniem (szczególnie w przypadku polskim, ponieważ prosta wymiana pawilonów na nowe nie uzdrowi urbanistycznie przestrzeni). Z drugiej strony także ich pozostawienie i konserwowanie w dotychczasowym miejscu nie poprawi sytuacji. Skanseny mają urok tylko jako przestrzenie wyekstrahowane i wyłączone z aktualnego porządku czasowego. Modernizacja wymaga dostosowania, elastyczności, zindywidualizowania.
Dlatego też być może kioski paryskie warto byłoby w zachować w kilku pojedynczych miejscach, natomiast w większości nieco przeprojektować tak, aby nawiązywały do starych, ale jednocześnie lepiej odpowiadały na dzisiejsze potrzeby. Z kolei polskie budki być może powinny ustąpić miejsca choćby zieleni, zaś najemcy znaleźć nowe miejsce po preferowanych stawkach. Utrzymywanie status quo nie zawsze jest najlepszym wyjściem.
* Fot. wykorzystana jako ikona wpisu: Aut. Palagret; Źródło: Flickr.com.