Dość niespodziewanie kwestia organizacji pozarządowych stała się gorącym newsem, a przecież przez ostatnie lata rzadko mogliśmy obserwować zainteresowanie mediów oddolną aktywnością obywatelską. Pojawienie się informacji w kilku głównych wydaniach „Wiadomości”, a także całego cyklu wywiadów i oświadczeń w mediach masowych, to naprawdę coś nadzwyczajnego. Oczywiście pytaniem pozostaje, czy wyjdzie to na dobre czy raczej na złe całemu ruchowi organizacji, ale warto – korzystając z tego zamieszania – pokusić się o pewną szerszą refleksję. Bo że organizacje zostały wykorzystane do politycznej nagonki, to jedno, ale że społeczeństwo obywatelskie ma się nie najlepiej, to drugie.

Dwadzieścia pięć lat później

Jaka jest kondycja sektora pozarządowego dziś, w roku 2016? Co pozostało z czasów, gdy transformacja, otworzywszy drzwi samoorganizacji, spowodowała lawinową rejestrację nowych stowarzyszeń i fundacji? W Polsce działa dziś ok. 100 tys. stowarzyszeń i 17 tys. fundacji. Nie jest to wiele jak na niemal 40-milionowe społeczeństwo, nawet jeśli dodamy do tego całą rzeszę działań niesformalizowanych, takich jak inicjatywy ruchów miejskich czy koła gospodyń wiejskich. Nie jesteśmy społeczeństwem zorganizowanym, choć w ostatnim czasie coraz częściej widzimy wielotysięczne demonstracje uliczne, w których organizowaniu znaczącą rolę odgrywają różnego rodzaju stowarzyszenia. Organizacje przestają być tylko wykonawcą usług publicznych, ale próbują też włączyć się w życie publiczne.

Funkcje organizacji

Bo organizacje pozarządowe (społeczne, obywatelskie, działające nie dla zysku – to tylko niektóre z wymiennych określeń, które stosuje się, by je opisać) pełnią w społeczeństwie różnorodne funkcje. Warto je tu przypomnieć, podkreślając jednak, że mimo podobieństw, w różnych krajach, a więc w różnych systemach społeczno-politycznych, te funkcje tworzą trochę inną całość, inny „ekosystem”.

Niektóre organizacje dostarczają różnego rodzaju usługi – pomocowe, edukacyjne, zdrowotne, hobbystyczne – których państwo i rynek nie oferują w wystarczającym stopniu lub w odpowiedniej jakości. Inne ułatwiają obywatelom uczestniczenie w życiu publicznym, udział w debatach, artykułowanie i reprezentowanie różnorodnych interesów i wyznawanych wartości. To dzięki organizacjom w debacie publicznej pojawiają się ważne tematy, co często doprowadza do zmian systemowych w danym obszarze.

Tych funkcji jest więcej. Są organizacje, które w skali mikro testują różnorodne rozwiązania społeczne – kto dziś pamięta, że system świeckiej, powszechnej edukacji, system ubezpieczeń społecznych, system opieki zdrowotnej inicjowały i testowały właśnie inicjatywy społeczne. Wyspecjalizowane organizacje zapewniają również społeczny system kontroli nad tym, aby administracja i biznes przestrzegały prawa, aby nie działały na szkodę obywateli i dobra wspólnego. To wielka mozaika działań, które wzięte razem wpływają na jakość życia obywateli.

Ilustracje: Anna Krztoń
Ilustracje: Anna Krztoń

Kryzys państwa opiekuńczego

Wiele wskazuje na to, że wraz z transformacją państwa opiekuńczego zmienia się i rola sektora pozarządowego. Pomijając różnice w konkretnych krajach czy kręgach kulturowych, tym, co znacząco wpłynęło w ostatnich dziesięcioleciach na postrzeganie roli organizacji w systemie społeczno-gospodarczym, były zmiany w postrzeganiu roli państwa i podziału odpowiedzialności pomiędzy administrację (rządową i samorządową), biznes i społeczeństwo obywatelskie.

W państwach opiekuńczych organizacje pozarządowe spychane były na margines. Miały w dużej mierze jedynie uzupełniać działania pozostałych dwu sektorów. Jednak konieczność rekonstrukcji państwa opiekuńczego wymusiła najpierw uznanie organizacji za ważnego partnera w realizacji usług społecznych (tzw. kultura kontraktu, czyli porozumień między rządami a zorganizowanym społeczeństwem), a następnie zauważenia go jako współrealizatora polityk publicznych (tzw. kultura kompaktu). Nowe ułożenie zadań pomiędzy państwem a społeczeństwem obywatelskim dokonuje się na naszych oczach.

Między biurokracją a konkurencją

Ten ogólnoświatowy trend ma i swoje polskie reminiscencje. Transformacja systemowa po 1989 r. wpisała się w szerszy trend włączania organizacji pozarządowych w system świadczenia usług. W sposób znaczący zaważyło to na strukturze naszego sektora, wpłynęło na to, że głównym obszarem działania organizacji są zadania publiczne i to często finansowane ze środków publicznych. Organizacje stały się realizatorem zadań państwa, swego rodzaju przedłużeniem administracji. Gdy więc premier Beata Szydło mówi o finansowaniu organizacji, w istocie mówi jedynie o finansowaniu zadań publicznych realizowanych przez organizacje pozarządowe.

wygnanski

Co więcej – w obecnym systemie prawnym nie może być mowy o podmiotowym wspieraniu jakiejkolwiek organizacji, a wykonywanie zadań publicznych często w istocie oznacza (np. za sprawą konieczności zdobycia wkładu własnego) osłabienie tych instytucji. Mamy więc do czynienia z sytuacją, gdy społeczeństwo obywatelskie wykonuje zadania państwa, czasem konkurując z biznesem o realizację usług, ale nie do końca wypełnia swoje zadania związane z kontrolą pozostałych sektorów czy mobilizacją społeczną dla osiągnięcia rezultatów, które z punktu widzenia biurokracji lub mechanizmów rynkowych mogą wydawać się drugorzędne.

Ochrona dziedzictwa narodowego (w tym parków narodowych), walka ze smogiem w miastach, działania na rzecz dostępu do zdrowej żywności, wspieranie osób, które znalazły się w trudnych warunkach (bezdomnych, chorych, niepełnosprawnych oraz ich rodzin), bronienie demokracji i praw człowieka – to obszary, które często w polityce rządów czy korporacji schodzą na plan dalszy. Tylko zaangażowane i zorganizowane społeczeństwo obywatelskie może się o nie zatroszczyć lub skutecznie upomnieć.