Upubliczniona w zeszłym tygodniu informacja Chińskiej Akademii Nauk o planowanym na 2018 r. uruchomieniu internetowej Wielkiej Encyklopedii Chin pojawiła się w zaskakująco wielu światowych mediach. Przyczyniły się do tego oczywiście buńczuczne deklaracje komitetu organizacyjnego, który nie dość, że czarował liczbami (20 tys. naukowców, 103 dziedziny, 300 tys. haseł, a każde po tysiąc znaków), to jeszcze górnolotnie stwierdził, że nie będzie to zwykła książka, lecz Wielki Mur Kultury. Yang Muzhi, członek ChAN i redaktor prowadzący tego wydawnictwa, stwierdził, że Chiny muszą stawić czoła międzynarodowej presji i stworzyć własną platformę wskazującą drogę społeczeństwu i przekazującą światu rodzime spojrzenie na ważne tematy. Z Wikipedii, wskazanej jako główny konkurent planowanego dzieła, można w Chinach korzystać, ale wybiórczo, bo kontrowersyjne wpisy są zablokowane. Jednak nawet na rodzimym rynku istnieją już całkiem potężni rywale. Chińscy giganci internetowi, jak wyszukiwarka Baidu czy producent oprogramowania Qihu360, już dawno temu stworzyli własne encyklopedie. Baidu Baike liczy 14 mln wpisów, a Qihu360 – 30 mln. W obu artykuły tworzą internauci, choć muszą one zostać oficjalne zatwierdzone przed publikacją.

W szumie medialnym słabo przebiła się informacja, że Wielka Encyklopedia Chin (中国大百科全书) będzie w dużej mierze oparta o wydane w 1993 r. papierowe dzieło pod tym samym tytułem. Pierwsza chińska nowożytna encyklopedia, nad którą prace zaczęto już w 1978 r., liczy aż 74 tomy, napisali ją najlepsi chińscy naukowcy, a planowane wydanie online to po prostu rozwinięcie i uaktualnienie dzieła sprzed ponad dwóch dekad. To tyle, jeśli chodzi o nowatorstwo treści i układu. W światowej ekspansji zapewne przeszkodzi też język – nigdzie nie pojawiła się informacja o angielskiej wersji językowej, więc z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że będzie to dzieło przygotowane wyłącznie w języku chińskim. I to tyle, jeśli chodzi o globalny wpływ i kształtowanie postaw. Pomijając barierę językową, chińska encyklopedia również z innych powodów nie będzie w stanie naruszyć pozycji Wikipedii. Inny sposób konstruowania haseł, brak odnośników, wymieniania źródeł, sinocentryczność, dogmatyczność i cenzura, to wszystko sprawi, że chińskie opisanie świata nie zajmie wysokiego miejsca na podium światowych zasobów internetowej wiedzy.

Nie da się jednak ukryć, że w pisaniu encyklopedii Chińczycy od wieków są mistrzami. Pierwsze, w zależności od przyjętych kryteriów, powstały już w czasie panowania dynastii Tang (VII–X w. n.e.), kiedy my, Polacy, dopiero wypatrywaliśmy, na którym drzewie wyląduje bielik. Złoty wiek encyklopedystów chińskich przypadł na XII stulecie. W tym czasie w Chinach powstały monumentalne dzieła będące wzorcem na następne 900 lat. Wtedy np. spisano „Cefu Yuangui” (dosł. Pierwszy Żółw Cesarskiego Wydziału Ksiąg) w tysiącu tomów czy napisane przez dwa tysiące autorów „Tongzhi” (dosł. Wszechstronne Zapisy), mniej obszerne, lecz do dziś przeglądane przez chińskich i zagranicznych naukowców.

Dla kolejnych dynastii punktem honoru było zlecenie skompilowania nowej, obszerniejszej encyklopedii. Tak zrobił pierwszy cesarz dynastii Ming, który zaraz po objęciu tronu w 1403 r. zlecił spisanie wszechobejmującego dzieła. Na rozkaz cesarza po kilku latach powstała więc encyklopedia w jednym egzemplarzu, ale licząca 11 tys. tomów. Cesarz Qianlong z dynastii Qing również nie mógł dopuścić, żeby poprzednicy dzierżyli encyklopedyczną palmę pierwszeństwa i w 1782 r. powołał specjalne biuro celem napisania nowej, jeszcze obszerniejszej encyklopedii, która miała m.in. opisać wszystkie istniejące dzieła literackie Chin. Tysiące badaczy ruszyło w teren z zadaniem przeglądnięcia zbiorów prowincjonalnych bibliotek i namierzenia nieznanych i zapomnianych dzieł. Przy okazji udało się jeszcze coś innego – powstały spisy książek zakazanych, które przy okazji cesarskich inspekcji namierzano i nakazywano zniszczyć. W 1793 r., po dwudziestu latach pracy, wydrukowano cesarzowi „Siku quanshu” (dosł. Kompletne Księgi Czterech Magazynów) w 36 tys. tomów, w których zmieściło się ponad 800 mln znaków. Pod względem objętości encyklopedię tę pobiła dopiero Wikipedia! Dzieło powstało w kilku kopiach, które rozesłano do wybranych pałaców cesarskich i umieszczono w specjalnie wybudowanych bibliotekach. Warto jednak nadmienić, że dawne chińskie encyklopedie, choćby nie wiadomo jak obszerne, w większości nie odpowiadają współczesnej definicji tego słowa. Trafniej byłoby je określać mianem „antologii” czy „almanachu”, ponieważ przede wszystkim cytowały, niekiedy bardzo obszernie, istniejące dzieła, mniej miejsca poświęcały zaś konkretnym hasłom tematycznym, ułożonym też niekoniecznie w logicznym porządku.

Sama objętość jednak nie stanowi o wartości dzieła. Zachodni naukowcy odkrywający chińską cywilizację zachwycali się pewnymi aspektami, choć o innych mieli dość niepochlebne zdanie. Niewiara w logiczny podział chińskich encyklopedii i słowników przetrwała aż do naszych czasów i utkwiła nawet w niektórych umysłach literatów. Borges, w słynnym ustępie będącym niby cytatem z chińskiej encyklopedii, opisuje, że dzieli ona zwierzęta na „(a) należące do cesarza, (b) zabalsamowane, (c) oswojone, (d) ssące prosięta, (e) syreny, (f) wymyślone, (g) zabłąkane psy, […] (j) niepoliczalne, (k) malowane bardzo delikatnym pędzelkiem z wielbłądziego włosia, (l) i tym podobne, (m) które właśnie przewróciły dzban z wodą, (n) które z daleka wyglądają jak muchy” [1]. Podział to zaiste zachwycający i rzucający wyzwanie naszym umysłom. Oczywiście Chińczycy nie wymyślili nigdy nic równie absurdalnego, choć fantazyjna wyliczanka poświadcza jedynie głębokie zadziwienie pisarza nad innym podejściem do klasyfikacji i kategoryzacji w Chinach.

Przypis:

[1] J. L. Borges, „Analityczny język Johna Wilkinsa” [w:] „Dalsze dociekania”, przeł. A. Sobol-Jurczykowski, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 1999, s. 153.

*/ Ikona wpisu: Layout chińskiej Wikipedii, fot. Ericmetro, Wikimedia Commons.