„XIII poprawka” Avy DuVernay była pierwszym w historii filmem dokumentalnym, który otworzył Festiwal Filmowy w Nowym Jorku. Obraz spotkał się tam z owacyjnym przyjęciem publiczności i wywołał szeroki oddźwięk wśród amerykańskiej krytyki, która doceniła zarówno oryginalne podejście do tematu rasizmu, jak i emocjonalną siłę filmu. Istotnie, kiedy ogląda się ten obraz, zwłaszcza w epoce Donalda Trumpa, trudno oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia z czymś znacznie więcej niż zwykły dokument. „XIII poprawka” jest zarówno pękającym od faktów studium prześladowań doświadczanych przez czarnoskórych Amerykanów, jak i swoistym traktatem moralnym, który ma poruszyć widza i wpłynąć na postrzeganie przez niego rzeczywistości.

Nadzorować i karać

Ava DuVernay, która sama jest Afroamerykanką, nigdy nie ukrywała swojego zaangażowania w walkę z różnymi formami dyskryminacji obecnymi w społeczeństwie amerykańskim, skupiając się w swojej działalności szczególnie na sytuacji kobiet i czarnoskórych. W swoim najbardziej znanym obrazie, nakręconej w 2014 r. fabularnej „Selmie”, zajęła się tematem walki z segregacją rasową, która toczyła się w latach 60. w stanach Południa. W „XIII poprawce” podjęła się natomiast prawdziwie monumentalnego zadania, jakim jest opowiedzenie o losie czarnych Amerykanów na przestrzeni ostatnich 150 lat.

Punktem wyjścia tej opowieści są słowa Baracka Obamy: „W Stanach Zjednoczonych mieszka 5 proc. ludności świata, ale aż 25 proc. wszystkich więźniów na świecie. Pomyślcie o tym”. O przyczynach i efektach zjawiska mass incarceration, które w szczególności dotyka Afroamerykanów, reżyserka rozmawia z naukowcami, dziennikarzami, aktywistami i politykami. Z wywiadów tych wyłania się niepokojący obraz społeczeństwa, które w imię politycznego i ekonomicznego interesu białej większości przez stulecia spychało czarną mniejszość na margines.

Niedoskonała poprawka

DuVernay zarysowuje szerokie tło historyczne wychodząc od uchwalonej w 1865 r. tytułowej XIII poprawki do konstytucji. Znosiła ona niewolnictwo na terenie całego kraju, z tym jednak zastrzeżeniem, że nie zostało ono zabronione „jako kara za przestępstwo, którego sprawca został skazany zgodnie z prawem”. Lukę tę szybko wykorzystano w stanach Południa, w których potrzebowano rąk do pracy po przegranej wojnie i gdzie za drobne przestępstwa masowo skazywano byłych niewolników na karę przymusowych robót, de facto przedłużając ich zniewolenie.

Nasyconą liczbami i faktami „XIII poprawkę” można uznać za szybki kurs afroamerykańskiej historii. Prawdziwa siła filmu tkwi jednak w tym, że jego twórcy nie poprzestają na samym opisie sytuacji. | Michał Pasternak

Motyw niedoskonałej XIII poprawki staje się w filmie DuVernay metaforą, w której ogniskują się losy Afroamerykanów. Słowa badaczy, dziennikarzy i działaczy społecznych, poparte archiwalnymi materiałami filmowymi, odtwarzają historię zmieniających się form ucisku, które spotykały czarnoskórych, począwszy od epoki Rekonstrukcji aż do czasów współczesnych.

W czasach Rekonstrukcji mamy do czynienia z budowaniem przez media i polityków wizji groźnych, niecywilizowanych czarnych przestępców, przed którymi białych obronić może tylko Ku-Klux-Klan (widzimy tu m.in. kadry z „Narodzin narodu” D.W. Griffitha z 1915 r.). Po tej epoce otwartej przemocy i linczów przychodzą czasy bardziej „praworządnej” segregacji rasowej, usankcjonowanej przez tzw. prawa Jima Crowa. Wreszcie, po sukcesach ruchu na rzecz praw obywatelskich, w latach 70. „czarny” zostaje w warstwie semantycznej zastąpiony „przestępcą”. Za rządów kolejnych administracji politycy, usiłujący przypodobać się wyborcom, prześcigają się w zaostrzaniu prawa. Tymczasem zapełniające się czarnoskórymi więzienia stają się istotnym elementem gospodarki, stanowiąc źródło dochodu dla wielu korporacji (ktoś musi np. dostarczać milionom skazanych żywność). Pełen patologii kompleks więzienno-przemysłowy okazuje się zatem najnowszym wcieleniem amerykańskiego rasizmu.

Fot.: Vimeo
Fot.: Vimeo.

Niekończąca się opowieść

Nasyconą liczbami i faktami „XIII poprawkę” można uznać za szybki kurs afroamerykańskiej historii. Prawdziwa siła filmu tkwi jednak w tym, że jego twórcy nie poprzestają na samym opisie sytuacji. DuVernay udała się trudna sztuka polegająca na połączeniu intelektualnie spójnej i wiarygodnej wizji amerykańskiej historii z przekazem silnie oddziałującym na wrażliwość widza. W filmie można dostrzec moralne oburzenie na doznawane przez czarnoskórych krzywdy oraz pragnienie, by nadszedł czas na ostateczne zakończenie tej niesprawiedliwości. Stanowcze opowiedzenie się przez twórców „XIII poprawki” po jednej ze stron opisywanego konfliktu widoczne jest w szczególności w doborze ścieżki dźwiękowej, na którą składają się głównie hip-hopowe utwory zaangażowanych społecznie artystów, takich jak Public Enemy, The Roots czy Killer Mike. Bezpośrednie słowa raperów brzmią niemal jak odtrutka na obłudne przemowy pojawiających się na ekranie polityków.

Z opowieści tej wyłania się obraz kraju, w którym chociażby orwellowskie zabiegi w warstwie językowej sprawiają, że Afroamerykanie, którzy byli i są ofiarami tego systemu, przedstawiani są jako źródło zagrożenia. Archiwalne materiały filmowe, zdjęcia i artykuły prasowe pokazują, w jaki sposób w drugiej połowie XIX w. zbudowano mit mówiący o dzikich, nieokrzesanych i groźnych czarnoskórych. Ilustracją opowieści o drugiej połowie XX w. są natomiast przemówienia polityków. Richard Nixon mówi o prawie i porządku oraz wojnie z przestępczością, Ronald Reagan o walce z narkotykami, Hillary Clinton nazywa młodych czarnoskórych przestępców „superdrapieżnikami”, a Donald Trump, w wypowiedzi z lat 80., domaga się kary śmierci dla grupy oskarżonych o napaść nastolatków, którzy później zostali uniewinnieni. W międzyczasie gwałtownie rosną słupki wykresów pokazujących liczbę osadzonych w więzieniach. Działania organów państwa z pozoru wymierzone są w narkotyki i przestępczość, w praktyce uderzają w czarnoskórych i skutkują rozbiciem struktur ich społeczności. Kulminacją tej historii jest wstrząsający fragment filmu, w którym oglądamy sekwencję obrazów brutalnych policyjnych interwencji w stosunku do czarnoskórych.

Dla emocjonalnego oddziaływania filmu szczególne znaczenie ma fakt, że historia ta nie kończy się żadnego rodzaju katharsis, lecz wciąż burzliwie toczy się na naszych oczach. | Michał Pasternak

Dla emocjonalnego oddziaływania filmu szczególne znaczenie ma fakt, że historia ta nie kończy się żadnego rodzaju katharsis, lecz wciąż burzliwie toczy się na naszych oczach. W czasach prezydentury Donalda Trumpa, dojścia do głosu ruchu alt-right, wywołanych przez neonazistów zamieszek w Charlottesville czy protestów czarnych futbolistów przeciwko dyskryminacji rasowej, „XIII poprawka” wydaje się nie tylko spojrzeniem na historię, ale także diagnozą obecnej sytuacji.

Obraz DuVernay jest jednym z licznych dzieł współczesnej kultury amerykańskiej, które pokazuje, że problemy rasowe gnębiące Stany Zjednoczone nie zostały w pełni rozwiązane. Dowodem żywotności tego tematu i jego aktualności jest chociażby entuzjazm, z jakim przyjęto w ostatnich latach powieści „Sellout” Paula Beatty’ego i „Kolej podziemna” Colsona Whiteheada. Podobną do „XIII poprawki” perspektywę proponuje też pokazywany w polskich kinach dokument „Nie jestem twoim murzynem”, oparty na dziełach i życiu czarnoskórego pisarza Jamesa Baldwina. Również w tym filmie mamy do czynienia z przenikaniem się przeszłości i współczesności oraz pytaniami o powracający wciąż na nowo problem dyskryminacji, przemocy i rasizmu.

 

Film:

https://www.youtube.com/watch?v=V66F3WU2CKk

„XIII poprawka”, reż. Ava Duvernay, USA 2016.