„Ten i tamten las” Magdaleny Tulli to książka niezwykła nie tylko z uwagi na mądry, angażujący się tekst, ale także przez wzgląd na przepiękne ilustracje Alicji Rosé. Mieniące się jaskrawymi kolorami futerka zwierząt wyraziście odznaczają się na tle zgaszonej, ciemnej zieleni. W efekcie las – środowisko, zdawałoby się, rozpoznane i w swej istocie dość jednorodne – w narracji Tulli odsłania się jako miejsce wyrazistych kontrastów, konfliktów oraz podziałów.
Magdalena Tulli nie owija w bawełnę – las w jej opowieści nie jest ani domeną odwiecznego porządku, ani nawet siedliskiem sentymentalnych idylli. To świat pęknięty: z jednej strony, bezwzględnie zarządzany przez ludzi i kształtowany podług ich wizji, z drugiej – budujący swoją wewnętrzną logikę w oparciu o afekty (przede wszystkim lęki), instynkty oraz popędy jego mieszkańców i użytkowników. Społeczność leśna z pierwszego rozdziału w pełni polega na własnych instynktach i nie widzi powodu, aby poddawać je jakiejkolwiek rewizji czy choćby refleksji. Nawiasem mówiąc, podobne mechanizmy rządzą małymi, zamkniętymi wspólnotami ludzkimi.
W pierwszych odsłonach opowieści społeczność „tego lasu” gremialnie wyraża niechęć w stosunku do przybłędy (małego zlęknionego króliczka, który uciekł z niewoli), poza tym boi się wszystkiego, czego nie zna, i manifestuje swoje uczucia językiem niewolnym od stereotypów oraz silnych emocji. Co ciekawe, w debacie o obcym gospodarze lasu często powołują się na praworządność oraz tradycję. Szkoda tylko, że obie wartości redukują do roli narzędzia, za pomocą którego mogą dać wreszcie upust własnym lękom, uprzedzeniom, frustracjom:
– Będziemy radzić o tym, kto zje królika – wyjaśnił zającom puchacz […].
– Ja zjem – oświadczył dzik. – Mamusia zawsze mi mówiła, że jestem wątły. Muszę się dobrze odżywiać.
– Ty? Wątły? Jesteś gruby jak beczka! – wrzasnęła łasica.
– Moi drodzy, w ten sposób do niczego nie dojdziemy – przerwał im puchacz. – Co to ja chciałem powiedzieć? Trzeba ugotować gulasz i podzielić na trzy porcje. Będziemy głosowali. Kto jest za?
W garnku rozległ się przeraźliwy pisk.
– Słyszycie? Ona nie chce! – zawołał Florek.
– Królik nie głosuje – oświadczył puchacz ze spokojem. – Po pierwsze: nie jest z tego lasu i nie znamy go. Po drugie: wiadomo, że głosując we własnej sprawie, nie zajmie bezstronnego stanowiska.
– Opamiętajcie się! Ona uciekła z fermy. Chcieli z niej zrobić kołnierz!
– Tym bardziej – uciął puchacz chłodno.
Florek, niewiele myśląc, wskoczył na stół, zrzucił żeliwną pokrywkę i zawołał:
– To już raczej mnie wsadźcie do tego garnka.
Wszyscy na chwilę zaniemówili.
– Oszalałeś? – odezwał się w końcu puchacz. – Jesteś co prawda tylko zającem, ale tutejszym. Z waszym dziadkiem rżnęliśmy w karty przy tym stole. Nie możemy zrobić z ciebie gulaszu. Co ty sobie w ogóle wyobrażasz? Za kogo nas masz?
I cała trójka strasznie się obraziła.
– Wynocha, zające – powiedziała łasica. – Jesteście przegłosowane. Na co jeszcze czekacie?
W toku narracji zwierzęta zaczynają przyglądać się sobie krytycznie i negocjować nieznane im dotąd formuły koegzystencji. Kolejne doświadczenia przynoszą im zbawienny dystans, refleksję i w końcu także autorefleksję. Nie tylko uczą się tolerować innych (odmieńców), ale i zaczynają tęsknić do ubogacającej ich egzystencję egzotyczności oraz różnorodności. Niestety, w czasie kiedy leśne zwierzęta otwierają się z wolna na to, co względem nich słabsze (króliczek, kotek), coś dziwnego zaczyna się dziać z ich środowiskiem. Miejsce, które dotąd nazywały domem, powoli znika, przemienia się w niegościnne zewnętrzne. Wskutek wycinki las przestaje być „tym lasem” i zmusza zwierzęta do poszukania lepszej siedziby. I oto nagle okazuje się, że znalezienie bezpiecznej przystani nie jest wcale zadaniem łatwym. Miejsca jest bowiem mało, a społeczności „tamtych lasów” mogą się przecież okazać podobne do mieszkańców „tego lasu” – i to wcale nie będzie dobra wiadomość! Pamiętamy przecież, jak uprzedzone i ograniczone w swoich poglądach bywały zwierzęta „z tego lasu” w okresie przedkrytycznym:
– Puchaczu! Puchaczu! A ty? – szeptały zające.
– Będę leciał nad wami! Spotkamy się na miejscu!
Na miejscu, lecz nikt nie wiedział gdzie. W jakimś obcym lesie. Kto tam mieszka? Czy będzie zebranie w ich sprawie? I głosowanie? Może zechcą kogoś zjeść? A może nie wszystkich zgodzą się przyjąć?
„To, że jesteśmy częścią większej całości, jest w naszym życiu mniej oczywiste niż to, że jesteśmy indywidualni” – powiada Tulli w książce „Jaka piękna iluzja” [1], która ukazała się w tym samym czasie co „Ten i tamten las” i stanowi zapis rozmowy pisarki z psycholożką i dziennikarką, Justyną Dąbrowską. Pisarka kontynuuje tę myśl następująco: „Mniej oczywiste, zwłaszcza że inni ludzie wchodzą nam w drogę, coś odbierają, czego dla wszystkich nie wystarczy. Ale gdyby zabrakło reszty ludzkości, gdybyśmy wiedzieli, że już nigdy, przenigdy nie natkniemy się na żadnego człowieka – w takiej sytuacji być może nawet skończony psychopata poszukałby pistoletu”. Tulli buduje zatem nieoczywistą wspólnotę – wspólnotę zwierząt, które nie mając wyjścia, muszą nauczyć się życia krytycznego, refleksyjnego, zarządzanego zatem inaczej niż tylko poprzez popędy oraz instynkty. Załóżmy na krótką chwilę, że zwierzęta „z tego lasu” i zwierzęta „z tamtego lasu” to dwa ludzkie plemiona. W takiej perspektywie przesłanie Tulli staje się dojmująco współczesne. „Na razie nikt nie znalazł się w takiej sytuacji, że utracił całość, której był częścią, całą ludzkość. Największe rzeczy lepiej widać wtedy, kiedy znikają” – konstatuje Tulli. Koniec końców, potrzebujemy siebie nawzajem. Nie znamy bowiem własnej przyszłości. Nie wiemy, które plemię z czasem okaże się uchodźcami, a które wspólnotą głosującą w sprawie uchodźców.
Tak więc Tulli wybiera na bohaterów zwierzęta, by opowiedzieć o naszych wspólnych (zwierzęcych i ludzkich) sprawach. Bo jak się okazuje, nawet wiekowy las, rezerwat czy puszcza nie są bytami danymi nam i zwierzętom raz na zawsze. Trwałości domu, ojczyzny czy instytucji mających zadbać o nasze wspólne dobro również nie obejmują żadne gwarancje. „Można stracić swoje miejsce zupełnie bez własnej winy, a jak się je straci, to wtedy trzeba poszukać innego miejsca, ale inne miejsce jest już zajęte – i co wtedy?” – zastanawiała się autorka w wywiadzie telewizyjnym. Spytana jednakowoż o potencjał polityczny tej książki, odpowiedziała, że pomysł na nią powstał na długo przez wycinką rezerwatu („są na to świadkowie”), a wiązał się z szeroko wówczas dyskutowanym planem budowy obwodnicy biegnącej przez rezerwat.
Nie pierwszy raz Tulli korzysta z potencjału tkwiącego w zwierzętach. W powieści „Szum” [2] z 2014 r. postacią arcyznaczącą dla wykreowanego świata oraz języka był lis. Nawiasem mówiąc, to z tej właśnie książki pochodzi znamienita kwestia: „Z dzieckiem jest jak z pudełkiem. Trudno wyjąć coś, czego się nie włożyło”. Pisarka zapytana w rozmowie o „Tym i tamtym lesie” o wartości, w które chciałaby wyposażyć dorastającego człowieka, odpowiedziała, że są nimi „szacunek, uczciwość i uwaga”. Po czym dodała, że szacunek jest nawet ważniejszy niż miłość, bo „Miłość jest rzeczą rzadką, i trudno jej wymagać, i trudno się do niej zmusić, i trudno ją sobie nakazać”. Choć „Ten i tamten las” jest niewątpliwie książką o uwadze, trosce oraz szacunku dla innych, to jest także lekturą bardzo gorzką – pokazującą świat na wskroś realistycznie. Jako miejsce, w którym nie ma niczego pewnego – danego raz na zawsze. Wypędzeni z własnego lasu będziemy zmuszeni zdać się na otwartość oraz gościnność innych. Nie ma już bowiem lasów niezamieszkanych. A przyjmą nas tylko „te lasy”, w których mieszkają istoty refleksyjne i autokrytyczne. Oby nie okazało się, że w ich poszukiwaniu trzeba przemierzać morza oraz wędrować aż na kraj świata.
Pozostaje pytanie, czy dzieci potrzebują aż tak złożonego obrazu rzeczywistości? Bezwzględnie. Wszak nie mamy do dyspozycji żadnego innego świata! Tulli udatnie operuje plotką, drwiną, pointą, tkliwością, wzruszeniem, ciepłem. Ma więc w repertuarze środki konieczne nie tyle do wzbogacania świata przedstawionego, co do jego adekwatnego reprezentowania. „Ten i tamten las” relacjonuje blaski i cienie społeczeństwa demokratycznego: wspólnoty, z jednej strony, okopanej na własnych pozycjach, z drugiej – zdolnej w sytuacjach ekstremalnych do solidarności z wykluczonymi. Warto wyjaśnić dzieciom, dlaczego taki model nie jest doskonały, a mimo to pozostaje najlepszym z możliwych. Zresztą narracja Tulli mówi sama za siebie. No i wymowne ilustracje: wyraziste, jaskrawe postaci na stonowanym tle. Dla mnie taki stan rzeczy to realność, której doświadczyłam jako młoda osoba i założyłam, że już tak pozostanie. Niestety, w życiu nic nie jest dane nam raz na zawsze.
Przypisy:
[1] „Jaka piękna iluzja. Magdalena Tulli w rozmowie z Justyną Dąbrowską”, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków 2017.
[2] Magdalena Tulli, „Szum”, Znak Literanova, Kraków 2014.
Książka:
Magdalena Tulli, „Ten i tamten las”, il. Alicja Rosé, Wilk&Król Oficyna Wydawnicza, Warszawa 2017.
Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.