W głośnym eseju z 1989 r. Modris Eksteins pisał, że „modernizm [jest uważany] za podstawowy bodziec naszych czasów” [1] i w błyskotliwy sposób ukazywał, jak modernistyczna i awangardowa wyobraźnia splotła się na początku XX w. z pojęciem czynu i posłużyła do interpretowania zjawisk społecznych i politycznych w odniesieniu do nowych wartości duchowych. Zaowocowało to narodzinami radykalizmów, dążących do gruntownej zmiany istniejącego porządku. Radykalizmy te miały różne oblicza – komunizmu, faszyzmu, anarchizmu, żeby wspomnieć te najbardziej spektakularne. Sam Eksteins skoncentrował się na przypadku Niemiec i narodzinach nazizmu. Jednak duch radykalnego modernizmu przenikał niemal wszystkie sfery życia i ruchy polityczne, skazując w międzywojniu na pogrzebanie dziewiętnastowieczny liberalizm, demokrację i kulturę mieszczańską.
Tropem modernistycznego radykalizmu podąża Kamil Kijek w książce „Dzieci modernizmu”, w której analizuje 100 relacji autobiograficznych młodzieży żydowskiej nadesłanych w latach trzydziestych na konkursy Żydowskiego Instytutu Naukowego (JIWO) w Wilnie. Na tej podstawie bada postawy i świadomość młodego pokolenia Żydów, ich codzienne doświadczenia i zaangażowanie polityczne. Warto podkreślić, że to, co polityczne w książce Kijka, nie ogranicza się tylko do sfery publicznej, a obejmuje również „prywatne”, co częściowo wynika z charakteru źródeł, a częściowo – z przyjętej tezy, że polityka stanowi klucz do biografii ostatniego przedwojennego pokolenia.
Radykalny modernizm traktuje on jako mannheimowską „ideologię totalną”, czyli pewien rodzaj kolektywnie wytworzonej wiedzy, której nie do końca świadomi są aktorzy historycznych wydarzeń [2]. Kamil Kijek nie interesuje się więc kulturą wysoką i wyobraźnią estetyczną jak Eksteins, ale podobnie jak on zwraca uwagę na pewną skłonność do interpretowania rzeczywistości według określonego klucza. W ten sposób szerszą refleksję nad kulturą polityczną łączy z perspektywą mikrosocjologiczną, a rozważania nad Zeitgeistem epoki, wspólnym dla doświadczeń różnych europejskich społeczeństw i nowoczesnych ruchów politycznych, wprowadza do badań nad rzeczywistością Polski międzywojennej. Takich ujęć, które próbowałyby wpisać dzieje II Rzeczpospolitej w szersze zjawiska kulturowe i umieścić w kontekście permanentnego kryzysu politycznego i społecznego Europy z lat 1914–45, ciągle jest w Polsce niewiele.
Radykałowie, łączcie się!
Modernistyczny radykalizm to koncept bardzo poręczny, pozwalający wyjaśnić, w jaki sposób codzienne doświadczenia żydowskiej młodzieży z różnych środowisk, zarówno tych akulturowanych czy zasymilowanych, jak i religijnych, powodują, że przyjmują oni podobną, często radykalną postawę wobec rzeczywistości. Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z córką pobożnego stolarza ze sztetla na Nowogródczyźnie, akulturowanym studentem prawa ze Lwowa czy dzieckiem działacza syjonistycznego, u wszystkich widoczne są zbliżone sposoby interpretowania otaczającego świata i kwestionowania istniejącego porządku społecznego i politycznego. W oczach przedstawicieli młodego pokolenia teza mówiąca o tym, że ludzkość się degeneruje, a świat żydowski przeżywa kryzys, który niechybnie doprowadzi do katastrofy, niesprawiedliwość i gnuśność systemu kapitalistycznego są oczywistością, a jedynym sposobem dokonania zmian jest radykalne cięcie w postaci rewolucji bądź wyjazdu do Palestyny i budowania tam całkiem nowego państwa.
Co więcej, ten sposób myślenia jest wspólny reprezentantom różnych opcji politycznych – syjonistom wszelakich maści, bundowcom i komunistom. Pozwala młodym radykałom na zmienianie barw politycznych i wędrowanie od syjonistycznego prawicowego Bejtaru do socjalistycznego Cukunftu lub komunistycznego Pioniera, a z religijnego Ceirej Agudat Izrael do skrajnie lewicowego syjonistycznego Ha-Szomer ha-Cair. Zresztą podobne interpretacje dotyczące kryzysu cywilizacji i załamania porządku ekonomiczno-społecznego łatwo również odnaleźć wśród polskiej radykalizującej się młodzieży, co potwierdza uniwersalność tych postaw. Nadzieje i rozczarowania młodych w latach 30. dobrze odzwierciedlają słowa Karla Mannheima: „Wszyscy dzielimy ten sam los, wszyscy nosimy w sobie więcej miłości, a przede wszystkim tęsknoty, niż współczesne społeczeństwo jest w stanie zaspokoić. Dojrzeliśmy wszyscy do czegoś, a jednak nie ma ani żniw, ani owoców do zebrania.” [3]
Polsko-żydowskie tożsamości
Kijek z godnym podziwu rozmachem odmalowuje krajobrazy światów żydowskich funkcjonujących w Polsce międzywojennej i umiejętnie wprowadza czytelnika w niuanse kolejnych środowisk religijnych i politycznych oraz w różnorodność współistniejących lub nawet konkurujących ze sobą kultur żydowskich. Poznajemy nie tylko polityczne ścieżki młodych Żydów, lecz także zgłębiamy spór między hebraistami a jidyszystami, odkrywamy lęki przed asymilacją i wynarodowieniem oraz kontrowersje wokół zjawiska akulturacji. Otrzymujemy szeroką panoramę szkół żydowskich, od tradycyjnych jesziw, poprzez placówki zakładane przez ortodoksyjną Agudę Izrael, aż po postępową i ateistyczną sieć szkół CISZO, które miały przygotowywać młodzież do konfrontacji z wyzwaniami nowoczesnego świata. Kamil Kijek prowadzi czytelnika także przez meandry żydowskiej polityki, ukazując mnogość ruchów politycznych i powiązanych z nimi strukturalnie bądź ideowo organizacji młodzieżowych.
To erudycyjne podejście niewątpliwie stanowi duży walor książki. Rozdziały o nauce młodzieży żydowskiej w szkołach państwowych i w ramach prywatnego szkolnictwa żydowskiego oraz o wzorach udziału w kulturze dobrze się czyta, a znawstwo autora czuć na każdym kroku. Jak wskazuje Kijek, są to zagadnienia kluczowe dla zrozumienia procesu socjalizacji politycznej młodzieży żydowskiej i jej radykalizacji. Powstanie nowoczesnego polskiego państwa narodowego stawiało przed społecznością żydowską na ziemiach polskich nowe wyzwania. Objęcie młodzieży edukacją szkolną oraz rozległe kontakty z polską kulturą, zarówno wysoką, jak i popularną, sprzyjały procesom akulturacyjnym, nawet w tych środowiskach, które starały się ograniczyć wpływy zewnętrzne na młodzież i uchronić ją przed zagrożeniami nowoczesności. Polski kanon literacki i kody kulturowe stawały się, czasami w sposób nieuświadomiony, częścią kulturowej tożsamości młodych Żydów, niezależnie od tego, jak interpretowali oni swoją przynależność narodową. Autorzy wielu biografii myśleli polskimi romantykami, a ich ulubioną lekturą była Sienkiewiczowska „Trylogia”. Polska szkoła często rozbudzała w nich wiarę w to, że mogą być pełnoprawnymi obywatelami młodego państwa. Zderzenie ze społeczeństwem i warunkami ekonomicznymi w większości rozwiewało te marzenia, a poczucie zawodu i odrzucenia sprzyjało radykalizacji postaw.
Tu dochodzimy do problemu antysemityzmu i wykluczenia, który Kijek opisuje również jako powszednie doświadczenie młodzieży i ważny element jej socjalizacji. Przytaczane relacje porażają skalą przemocy symbolicznej i tej najbardziej realnej – fizycznej, oraz jej brutalnością. Dyskryminujące postawy nauczycieli, szkolne bójki, akty przemocy na ulicach i uniwersytetach powtarzają się w autobiografiach jak refren. Antysemickie ataki najboleśniej odczuwane były przez młodzież wywodzącą się z rodzin zasymilowanych i najsilniej związanych z polskością, którą odrzucenie przez polskie otoczenie spychało w pustkę. Wówczas polityczne organizacje młodzieżowe stanowić mogły punkt zaczepienia, ratując poobijaną tożsamość i nadając sens życiu.
Jednocześnie autor nie feruje łatwych wyroków i w sposób niezwykle zniuansowany ukazuje uprzedzenia funkcjonujące po polskiej i żydowskiej stronie. Wskazuje przy tym na ambiwalencje zarówno państwowej polityki integracyjnej, jak i żydowskiego dyskursu narodowego. Ani polscy politycy, ani żydowscy działacze nie mieli dobrego pomysłu na ułożenie wzajemnych stosunków, a w odniesieniu do dorastającego w niepodległym państwie pokolenia młodych Żydów okazywali się szczególnie bezradni. Przy czym podkreślić należy, że to na przedstawicielach polskiego rządu leżała główna odpowiedzialność wypracowania polityki względem mniejszości narodowych.
Ojczyzna ułomna
Po przeczytaniu książki Kamila Kijka czytelnik może mieć poczucie, że spojrzał na II RP z nowej perspektywy, a narracja, którą mu zaoferowano, dobrze oddaje bogactwo międzywojennych żydowskich kultur. Do tej beczki recenzyjnego miodu należy jednak dodać łyżkę dziegciu. W kilku miejscach książka sprawia bowiem wrażenie, jakby zabrakło jej ręki redaktora. Skrupulatne wskazywanie odmienności pomiędzy poszczególnymi biografiami i mnożenie przykładów wprowadza do narracji chaos i utrudnia płynną lekturę. Rażą powtarzające się kilkakrotnie podobne wnioski i stwierdzenia oraz wprowadzane niekiedy zbyt późno do głównej narracji objaśnienia kluczowych terminów, takich jak totalizm, autorytaryzm czy nawet sam modernizm. Ponadto przydałby się rozdział, który mozaikę żydowskich partii pokazywałby z pewnego oddalenia i rozległą, pojawiającą się w różnych miejscach wiedzę autora na ten temat zgrabnie systematyzował, na wzór rozdziału poświęconego różnym rodzajom szkół. Pozwoliłoby to czytelnikowi na powrót się odnaleźć, gdy po długiej lekturze różnica między licznymi odłamami ruchu syjonistycznego wprowadzi go w konsternację.
Pomimo jej erudycji, w książce Kijka zabrakło też kilku ważnych problemów. Szkoda, że właściwie niczego nie dowiadujemy się z niej na temat tego, jak radykalizm żydowskiej młodzieży oddziaływał poza społecznością żydowską. Jakie wzbudzał echa wśród radykalnych ruchów polskich czy ukraińskich? Czy wchodził z nimi w starcia bądź sojusze? Które elementy radykalnego habitusu były wspólne także dla polskiej młodzieży? Jak był postrzegany przez władze państwowe i jakie były na niego reakcje? Polaryzacja polskiej sceny politycznej w latach 30. skwitowana jest w zasadzie w jednym akapicie. Czy jej ewolucja i postępująca radykalizacja miała tak ograniczone oddziaływanie na żydowskie ruchy polityczne?
Kamil Kijek zaskakująco mało miejsca poświęca również przemocy jako narzędziu ówczesnej polityki. Podobnie niewiele dowiadujemy się o treści i funkcjonowaniu totalitarnych czy radykalnych ideologii wyznawanych przez opisywanie środowiska oraz o ich potencjale mobilizacyjnym. Oczywiście, można powiedzieć, że „Dzieci modernizmu” koncentrują się na metaideologii, jaką jest radykalny modernizm, a nie na założeniach komunizmu czy syjonizmu jako takiego. Ciekawie jednak byłoby głębiej przeanalizować, w których punktach praktyka i świadomość polityczna wchodzą w zwarcie z oficjalnymi enuncjacjami i programami partyjnymi.
Dla przeciętnego odbiorcy ważniejsza od intelektualnych konstrukcji może być jednak płynąca z tej książki refleksja nad kondycją II Rzeczpospolitej, hołubionej obecnie ze wszystkich stron jako czas postępu i pełnej niezależności. Wbrew popkulturowym wyobrażeniom o przedwojennym „świecie Ordonki” z książki wyzierają wygórowane ambicje i niedostatki II Rzeczpospolitej, która dokonując modernizacyjnego skoku, rozbudzała aspiracje, którym nie była w stanie sprostać. I tyczyło się to w równym stopniu pokolenia młodzieży żydowskiej, co młodego pokolenia polskich czy białoruskich chłopów. A deklarując politykę integracyjną, grzęzła w założeniach polityki stricte narodowej. W tym kontekście połyskujące jubileuszowym blaskiem hasło Niepodległości i postępującej krok za nim emancypacji wydaje się dosyć ograniczone.
Przypisy:
[1] Modris Eksteins, „Święto Wiosny. Wielka Wojna i narodziny nowego wieku”, s. 13.
[2] Karl Mannheim, Ideologia i utopia, przeł. Jan Miziński, wyd. Alatheia, Warszawa 2008.
[3] Cytat za: Jan-Werner Müller, „Przeciw demokracji. Idee polityczne XX wieku w Europie”, Wyd. Krytyki Politycznej, Warszawa 2016, s. 70.
Książka:
Kamil Kijek, „Dzieci modernizmu. Świadomość, kultura i socjalizacja polityczna młodzieży żydowskiej w II Rzeczpospolitej”, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2017.