ilustracja_1

Kilka lat temu w naszym domu pojawiła się intrygująca drewniana walizeczka z okienkiem – z japońskiego zwana butai. A w skrzyneczce kolorowe plansze. Zmienia się je jedna po drugiej, niczym slajdy, snując opowieść spisaną sekwencjami zgodnymi z poszczególnymi obrazami na ich rewersie. Spodobało mi się, że mogłam sama sprawować kontrolę nad tempem opowieści, robić interaktywne przerywniki i dygresje. Najbardziej ujął mnie fakt, że nagle różnica wieku przestała grać jakąkolwiek rolę – opowieść bez reszty pochłonęła najmłodszą córkę, jej nastoletnią siostrę i… ich tatę!

ilustracja_2

Pierwsza była „Kotka Milusia” wydawnictwa Tibum. Prosta, ale intrygująca opowieść o myszy i kocie, sporze o wyższość jednego zwierzęcia nad drugim – bajka o przynależności do społeczeństwa, próżności, wolności i jej granicach.

ilustracja_3

Z pomocą ciekawego graficznie ”Lwa w Paryżu” tego samego wydawnictwa można opowiedzieć subtelnie zakamuflowane dzieje migranta – w nowym, obcym miejscu. W tej historii, napisanej i zilustrowanej przez zamieszkałą we Francji Włoszkę, Beatrice Alemagna, przybyły do Paryża lew szuka swojego miejsca i sensu. Wszystko wydaje mu się dziwne, bo nieznane (dzięki temu poznajemy przy okazji kilka charakterystycznych zakątków Paryża i atrybutów jego mieszkańców). Co znaczące – paryżanie są przybyszowi przychylni. A jednak lew czuje się nieswojo, dopóki nie odnajdzie idealnego dla siebie nowego domu.

ilustracja_4

Dzięki formie opowieści, jaką oferuje kamishibai – niewinnej z definicji bajki, teatrzyku dla dzieci – można w delikatny i nieinwazyjny sposób mówić o tematach trudnych. Albo, dla niektórych osób, wstydliwych. Jak na przykład wyrażanie uczuć, takich jak czułość. Czy czułość kojarzy się z wilkiem? Niekoniecznie. A na planszy otwierającej opowieść „Czułość” – najnowszej pozycji wydawnictwa Tibum – są właśnie dwa wilki: dorosły i młode, czule dotykające się nosami. Dalej widzimy mamuty (bo czułość jest odwieczna), ślimaki „miziające się” w deszczu (bo czułość pomaga znieść kiepską pogodę), ptaki, pająki, niedźwiedzie, ludzi (bo czułość jest uniwersalna!). Wzruszająca i poetycka to opowieść, skromna w treści. Za to trójjęzyczna – można ją opowiadać po polsku, angielsku lub francusku (czyli w oryginale).

Tibum było pierwszym wydawcą kamishibai, jakiego odkryłam w Polsce, ale dziś nie jest już jedynym. Od jakiegoś czasu kibicuję także projektowi Zielona Grupa z Poznania i ich wydawnictwu Kreatibaj. Choć ich plansze są większe niż te od Tibum i wymagają osobnej skrzyneczki, są też droższe, oferują jednak więcej niż plansze narracyjne. Grupa tworzy nie tylko obrazkowe historie – swoją drogą przepięknie ilustrowane ręką Uli Ziober, dyrektor artystycznej projektu – ale też całe pakiety edukacyjne i scenariusze zajęć. Grupa pasjonatów jeździ po Polsce ze swoim Mobilnym Centrum Kultury, prowadząc zajęcia, prelekcje, organizując wystawy. Kieruje się misją – pragnieniem podzielenia się wiedzą o świecie i sztuce, pobudzaniem wyobraźni młodych ludzi, konfrontowaniem ich z różnorodnością innych kultur, a także z problemami społeczno-politycznymi. Kreatibaj nie stroni od tematów trudnych, jak wojna czy uchodźctwo. Co więcej, opowieści bazują na prawdziwych wydarzeniach.

ilustracja_5
Ula Ziober i młodzi słuchacze. Fot. Piotr Jurgielewicz

Tak jak historia Wandzi Jasińskiej, bohaterki „Wojennych dzieci” – ośmiolatki, która losy swoje i swojej rodziny zesłanej na Syberię w czasie II wojny światowej opisuje w pamiętniku. Fragmenty pamiętnika, a nawet autentyczne zdjęcia, scenariusze zajęć, słowniczek pojęć i instrukcję obsługi skrzynki kamishibai znajdziemy w dołączonej do plansz broszurce. Przepięknie wydanej, jak zresztą i same plansze.

ilustracja_6

Na koniec zostawiłam mojego absolutnego faworyta – „Podróżnika bez wyboru”, czyli kota Kunkusha. Bardzo często przedstawiam w szkołach historię owego zwierzaka, który podczas ucieczki z dotkniętego wojną Iraku odłączył się od swoich opiekunów. Rodzina, po przybyciu do Europy, trafiła do obozu dla uchodźców. Przez wiele miesięcy poszukiwała kociego pupila, nie tracąc nadziei. Dzięki zaangażowaniu całej sieci wolontariuszy Kunkusha udało się odnaleźć i połączyć z utęsknioną rodziną.

ilustracja_7

Dzieci lubią szczęśliwe zakończenia, a są one ważne szczególnie w przypadku, gdy opowieść jest smutna i straszna. Wojna, ucieczka, rozłąka, strach, samotność i tęsknota za domem widziane oczami kota, który, podobnie jak dziecko, nie rozumie, co się dookoła niego dzieje i dlaczego, niejednokrotnie wyciskały łzy z oczu moich słuchaczy. Jak dobrze, że mogłam na koniec przekazać im dobre wieści! I przywrócić wiarę w ludzi. A także, co ważne, poruszyć czułą strunę wrażliwości na cudze cierpienie, sprowokować refleksję nad okrucieństwem wojny i dramatem uchodźców.

Od niedawna historia kota Kunkusha jest dostępna także w formie książkowej. Polecam nie tylko edukatorom, ale każdemu, kto chciałby omawiać z dziećmi tak trudne tematy, a przy okazji pomóc uchodźcom – 10 PLN ze sprzedaży każdego egzemplarza zostaje przekazanych fundacji Refugee.pl.

Kamishibai skradło moje serce. A także absolutnie, bez wyjątku, wszystkich młodych słuchaczy, których odtąd często raczyłam opowieściami z drewnianej skrzyneczki. Także na zajęciach w szkołach w ramach Tygodnia Edukacji Globalnej. Dzięki japońskiemu teatrzykowi ilustracji spowszedniała czasami lektura zyskuje w oczach dziecka nowe oblicze, zmienia się w ciekawe, interaktywne przedstawienie. Wspaniały pomysł na snucie opowieści – w domu, przedszkolu i szkole.

ilustracja_8

 

Karty kamishibai:

Elena Molisani, „Kotka Milusia”, il. Alessandro Sanna, tłum. Julian Brudzewski, Zofia Piątkowska-Wolska, wyd. Tibum, Katowice 2012.
Beatrice Alemagna, Lew w Paryżu, tłum. Dorota Vinet, wyd. Tibum, Katowice 2016.
Antoine Guilloppé, „Czułość”, tłum. Julian Brudzewski, wyd. Tibum, Katowice 2018.
Urszula Ziober, „Wojenne dzieci”, wyd. Kreatibaj, Poznań 2015.
Urszula Ziober, „Kunkush – podróżnik bez wyboru”, wyd. Kreatibaj, Poznań 2016.

Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.