Filip Rudnik: Czy Rosja odpowie na amerykański atak w Syrii?

Fiodor Łukianow: Jeśli amerykańskie uderzenie będzie jednorazowe, a jego konsekwencje ograniczone, nie sądzę, by Rosja podjęła konkretne działania militarne. Co nie zmienia faktu, że relacje ze Stanami Zjednoczonymi już są bardzo złe. To zimna wojna w swoim apogeum – choć scenariusz wojenny jest mało prawdopodobny, to sankcje ekonomiczne będą coraz bardziej dotkliwe.

Sankcje stanowią efektywną broń?

Oczywiście – jeśli chodzi o ekonomiczne osłabienie Rosji. Jest jednak też ich drugi cel – przyśpieszenie zmiany władzy w Rosji. To się raczej nie uda, a sankcje będą miały skutek odwrotny do zamierzonego. Dzięki nim, Rosja będzie przechodziła w stadium mobilizacji wewnętrznej.

Czy obecny kryzys jest poważny?

Tak, bowiem dla Rosji możliwość „pójścia razem” z Zachodem została zamknięta. Zachód – szczególnie Stany Zjednoczone – robią wszystko, aby Rosję od siebie odciąć.

Czyli Rosja ostatecznie odwraca się w kierunku wschodnim? Nie widzi pan możliwości porozumienia z Zachodem?

Porozumienia odnośnie czego? Te wszystkie toczące się rozmowy, z mojego punktu widzenia, do niczego nie prowadzą. Zachodzi teraz fundamentalna zmiana światowego porządku. Model, który do tej pory był proponowany w Rosji – stać się peryferyjną częścią Zachodu, Wielkiej Europy – nie zadziałał.

Obecnie zadaniem Rosji nie jest dogadywanie się z kimkolwiek – jej zadaniem jest zrozumienie, jakie może zająć miejsce w świecie, w którym Zachód nie odgrywa już dominującej roli. Świat będzie się zmieniać dalej, a środki podjęte przeciwko Rosji tylko przyspieszają ten proces. Im bardziej USA będą próbowały wyizolować ze światowej gospodarki tak wielki kraj jak Rosja, tym bardziej u pozostałych państw, chociażby u Chin, będą się pojawiać wątpliwości – czy można jeszcze ufać regułom tego światowego systemu gospodarczego, który został stworzony przez Stany Zjednoczone?

Model, który do tej pory był proponowany w Rosji – stać się peryferyjną częścią Zachodu, Wielkiej Europy – nie zadziałał. | Fiodor Łukianow

Sankcje zostały jednak wprowadzone wyłącznie przez Amerykę i to ona przejęła inicjatywę w polityce Zachodu wobec Rosji, Europa wydaje się o wiele bardziej wstrzemięźliwa w tej kwestii. Czy Waszyngton jest w stanie wywierać presję na Europę, aby ona także przyłączyła się do tej polityki?

Myślę, że tak – póki co. Europa demonstruje absolutną bezwolność, jest przestraszona i nie wie, co robić. W tej sytuacji UE woli podążać za USA. Widać to było w solidarnym wydalaniu dyplomatów po otruciu Siergieja Skripala. Co do Syrii – zobaczymy, ale na razie widać, że Europa boi się zająć samodzielną pozycję.

Ponowne zjednoczenie Zachodu w obliczu rosyjskiego niebezpieczeństwa – w taki sposób, jak podczas zimnej wojny – wydaje się mało prawdopodobne. Wszystko teraz wygląda inaczej. W tym nowo tworzącym się świecie Europa musi szukać swojego miejsca. Stać się podmiotem, a nie przedmiotem.

Ale czy Europa jest na tyle zjednoczona? W sprawie otrucia Skripala wiele państw europejskich wykazało się solidarnością, ale w innych kwestiach – choćby budowy gazociągu Nord Stream 2 – o porozumienie będzie już znacznie trudniej.

Amerykańska presja na Europę dopiero się zaczyna. Myślę, że to będzie się nasilało – zarówno w sferze reakcji z Rosją, jak i z Iranem. Ameryce potrzebna jest Europa, która karnie podąża za amerykańską polityką. Trump działa w tym obszarze konsekwentnie. Na początku grozi Europie wojną handlową, wtedy – zwłaszcza w Niemczech – zaczyna się panika, a potem mówi: „No dobrze, jesteśmy sojusznikami, zrobimy wyjątek”.

Wówczas wszyscy oddychają z ulgą i zaczynają się polityczne manewry. Ameryka oczekuje od Europy pełnego wsparcia i napomina: „Pamiętajcie, my zrobiliśmy wyjątek w sprawie wojny handlowej, teraz mamy inną prośbę, zajmijcie pozycję sojusznika”. Na to Europa nie ma żadnej odpowiedzi.

Co byłoby odpowiedzią? Większa integracja Unii?

Teraz nie ma do tego odpowiedniej atmosfery. Myślę, że lepszą odpowiedzią byłyby umowy pomiędzy silnymi europejskimi państwami w celu wspólnej koordynacji polityki. 40 lat temu – wtedy, kiedy istniał wspólny wróg i blokowa dyscyplina – największe państwa europejskie, takie jak Wielka Brytania, Francja, Niemcy czy nawet Włochy, były silnymi graczami, z samodzielną polityką i dostatecznie szerokim horyzontem możliwości. Teraz tego nie ma. Nie ma ani jednego europejskiego państwa, które byłoby rozgrywającym na arenie międzynarodowej.

Należy znaleźć taki model gospodarki, który działa efektywnie w warunkach nacisku Zachodu. To nieuchronnie oznacza dywersyfikację na wschód oraz wewnętrzne reformy. To najważniejsze. | Fiodor Łukianow

A jakie są najważniejsze zadania dla Rosji teraz?

Myślę, że dzisiaj jest to wytrzymanie gospodarczej presji, bowiem sankcje będą przybierały na sile. Należy więc znaleźć taki model gospodarki, który działa efektywnie w warunkach nacisku Zachodu. To nieuchronnie oznacza dywersyfikację na wschód oraz wewnętrzne reformy. To najważniejsze. Co więcej – może to trącić zbytnim patosem, ale dla rosyjskiej dyplomacji kluczowym zadaniem jest uniknięcie wojny.

Więc Rosja nie będzie dążyła do zaognienia konfliktu?

Z mojego punktu widzenia Trump blefuje. I robi to według zasad dla niego naturalnych, wywodzących się ze znanego dla niego handlu nieruchomościami – twarde rozmowy z silnym naciskiem na wspólnika w celu uzyskania dobrych warunków transakcji. W takich sytuacjach nie można ustąpić. Przy okazji, on nie rozumie, że między handlem nieruchomościami a stosunkami międzynarodowymi są znaczące różnice. To wszystko prowadzi do zaognienia stosunków i Rosja nie może nie reagować.

 

Fot. wykorzystana jako ikona wpisu: Marco Verch, Flickr.com.