Zima to pora roku przerażająca i zarazem fascynująca. Zdaje się usypiać rozum i budzić demony. Wobec wszechogarniającej bieli i pozornej ciszy pogrążonego w letargu życia książkowi bohaterowie często zmuszeni są stawić czoła własnym lękom, gubią tożsamość i próbują zrozumieć świat na nowo. Z zimą mierzą się Łucja i Edmund, gdy po raz pierwszy przechodzą przez szafę do Narni. Zdezorientowani są też bohaterowie „Zimy Muminków”. Muminek przegląda się w oczach powstałego ze śniegu konia i zdejmuje go lęk. A wiewiórka mruczy: „Tego pudła tu przedtem nie było. Coś z nim musi być nie w porządku. Albo też to nie ta grota. A może ja jestem nie tą wiewiórką, chociaż nie bardzo mi się chce w to wierzyć”.
Świat schowany w sercu
Zima ma także szczególne znaczenie dla tytułowej bohaterki „Tygrysicy i akrobaty”. Właśnie ta pora roku wiąże się z przełomowymi wydarzeniami, wyznacza rytm upływających lat, a tym samym kolejnych rozdziałów opowieści. Najnowsza książka włoskiej pisarki Susanny Tamaro to bowiem wędrówka przez życie Tygrysicy, od jej narodzin, „blisko granic Dalekiego Wschodu, wśród zaśnieżonych lasów tajgi”, po śmierć.
To zimą Matka bohaterki spotyka przemienionego w tygrysa Człowieka-Szamana, który pokazuje jej „świat niewidoczny dla innych, […] świat schowany w jej sercu”. Zimą Mała Tygrysica wyrusza na swoje pierwsze polowanie. W tym samym okresie Matka opuszcza swoje dzieci, żeby mogły rozpocząć dorosłe życie i założyć własne królestwa. Wtedy też Tygrysica poznaje Człowieka z Chaty oddalonej od ludzkiej cywilizacji, który prowadzi ją przez okres dojrzewania i rozbudza w niej głód wiedzy. Wreszcie to zimą bohaterka dociera do kresu swojej wędrówki, pokonuje własne słabości i opuszcza doczesny świat, odchodząc do „tajgi, w której nie przelewa się już krwi”.
Opowieść Tamaro otwiera cytat z upaniszad, stanowiących końcową część Wed – świętej tradycji indyjskiej o treści religijno-filozoficznej: „Istnieje światło, które świeci ponad wszystkimi rzeczami ziemskimi, ponad wszystkimi ludźmi, ponad niebiosami, ponad najwyższymi i jeszcze wyższymi niebiosami. Jest to światło, które świeci w naszym sercu”.
Siła tych słów zdaje się tkwić w gwałtownej zmianie perspektywy. Myśli czytelnika kierowane są coraz wyżej i wyżej, tekst skłania go do wyobrażenia sobie światła oświetlającego z góry cały świat – by za chwilę zmusić do zmiany punktu widzenia, wylądowania na Ziemi i odniesienia kosmicznej mocy, o której jest mowa, do wnętrza jednostki, do ludzkiego serca.
Swoją poetycką historią Tamaro kreśli drogę w przeciwnym kierunku. Zaczyna od obrazu Małej Tygrysicy, nieporadnej i przejętej fizycznością świata. U celu podróży serce bohaterki rozjaśnia światło, które unosi ją ku Niebu.
Niewinność nie ma wieku
Wędrówka podjęta przez Tygrysicę bardziej niż metaforą inicjacji jest drogą ku poznaniu (choć oczywiście oba te procesy są ze sobą powiązane). Bohaterka przemierza kolejne etapy podróży gnana pragnieniem, którego źródła nie potrafi ustalić. „Ty jeszcze nie wiesz, ale czujesz, że chcesz wiedzieć”, mówi jej Człowiek z Chaty. „Czujesz w sobie pożar i nie wiesz, gdzie kryje się ogień, który go wywołał”. W filozofii indyjskiej ta niewiedza jest źródłem nieustannego cierpienia.
Doświadcza go Tygrysica. Wciąż dręczą ją metafizyczne wątpliwości. Już w dzieciństwie płatki śniegu osiadające na futrze uważa za wyraz absolutnej doskonałości, ale jednocześnie ostrzeżenie przed nietrwałością tego, co doczesne. Bohaterka nie chce podążać drogą wybraną przez przodków, ale jednocześnie wie, że „tygrys musi być w całości tygrysem”, jak mówi jej Matka. Podczas podróży spotyka jednak zwierzęta, które stopniowo pomagają jej pokonać niewiedzę, a wraz z nią także lęk. Tygrysica uczy się, czym jest nadzieja – siła umożliwiająca przetrwanie wszystkim żywym istotom. Odkrywa, że miłość wiąże się z poszanowaniem wolności, ale jednocześnie – podobnie jak władza – pociąga za sobą odpowiedzialność. W końcu „na zawsze stajesz się odpowiedzialny za to, co oswoiłeś”.
Dlaczego tygrys, chociaż przecież jest tygrysem, może ulec pokusom lisa i kruka? Dlaczego człowiek częściej jest pawianem niż tygrysem, a najtrudniej jest mu być po prostu człowiekiem? Ostatecznie dzięki kolejnym napotykanym stworzeniom, pośród całego tego poznawczego chaosu Tygrysicy udaje się spojrzeć w głąb siebie. A ponieważ, zgodnie z myślą hinduizmu, dusza tożsama jest z całym wszechświatem, autorefleksja umożliwia jej poznanie istoty Kosmosu – i ostateczne ugaszenie pragnienia. Tym samym opowieść przekonuje czytelników, że możliwe jest odnalezienie równowagi między podszeptami własnego serca a wolą Nieba (czymkolwiek by nie było), między sprawczością indywidualnego „ja” a zależnością od Wielkiej Harmonii, którego to „ja” jest nieodłączną częścią.
Pomimo tego, że historia Tygrysicy naznaczona jest myślą indyjską, w książce odnaleźć można także wątki chrześcijańskie. Ten synkretyzm zdaje się przekonywać, że ponad podziałami religijno-filozoficznymi istnieją prawdy uniwersalne. Przekazywane są one barwnym, choć prostym językiem, często w formie krótkich sentencji. Ta stylistyczna, fabularna i filozoficzna prostota może ująć dziecięcego i dorosłego czytelnika. Czasem starszy odbiorca dostrzeże w niej odrobinę truizmu albo pretensjonalności. Wszystko zależy od tego, czy w tekście silnie nawiązującym do klasycznej filozoficznej paraboli dostrzeżemy wartościowe pielęgnowanie ważnej tradycji, czy raczej pewne niedostosowanie do wyzwań współczesności, w której każde powtórzenie powinno nieść ze sobą jakąś wartość dodaną, coś nowego. Żeby dać się porwać rytmowi opowieści, trzeba odrzucić (właściwą dorosłym) postmodernistyczną kpinę i przyjąć postawę Małej Tygrysicy – chcieć zachwycić się tym, co wydaje się oczywiste. „Niewinność nie ma wieku”, mówi Człowiek.
Każdy głos jest tym samym głosem
W swojej symbolice i alegoryczności książka Tamaro pozostaje antropocentryczna. Nie jest to zarzut – „Tygrysica i akrobata” jest pod tym względem wierna cechom gatunkowym powiastki filozoficznej. To metafizyczna opowieść o człowieku, czasem przybierającym symboliczną zwierzęcą postać. Jednocześnie jednak Natura odgrywa tu niezwykle istotną rolę i wartościowana jest przez narrację jednoznacznie pozytywnie, w przeciwieństwie do krytykowanej cywilizacji, Miasta Ludzi, do którego w pewnym momencie wbrew własnej woli trafia Tygrysica. Ponadto przyroda opisana jest językiem poetyckim, niezwykle zmysłowym i pełnym uważności, który w baśniowy sposób przenosi czytelnika do tajgi. Już na pierwszych stronach razem z Małą Tygrysicą odbiorca oczami wyobraźni widzi długie, gęste futro Matki, niemal słyszy jej oddech i czuje wibrujący, miękki i ciepły brzuch. Podobnie żywa i sensualna zdaje się dorosła rzeczywistość bohaterki.
Opowieść przesiąknięta jest też refleksją o związku ludzi z pozaludzką przyrodą. Nawet jeśli przedstawia tę relację w sposób hierarchiczny, uprzywilejowana pozycja człowieka wiąże się tutaj z odpowiedzialnością za środowisko naturalne, a on sam oceniany jest w większości przypadków bardzo surowo („Gdyby nie człowiek, świat byłby doskonały”).
Ścisły związek ludzi z ich otoczeniem podkreślają słowa Człowieka będące odpowiedzią na zdumienie Tygrysicy, że mogą się porozumieć, choć ich gatunki nie mówią tym samym językiem: „Nie mówią, jeśli nie chcą. Ja wdycham, ty wydychasz. Cały kosmos tym oddycha. Dlatego każdy głos jest tym samym głosem”.
Gdybym miała zastanowić się nad wartością dodaną, o którą wzbogaciłabym tę klasyczną opowieść, byłby to właśnie głos zwierzęcia, które nie jest żadną alegorią, żadnym symbolem – nie mówi ludzkim językiem. Zdaje się, że świat byłby lepszy nie tylko wtedy, gdyby w człowieku więcej było tygrysa, ale też gdyby w tygrysie mniej było człowieka. I bez tego to jednak opowieść, w której uwagę zwraca niezwykła wrażliwość wobec natury. Pełna jest uniwersalnych prawd i wspiera w odnalezieniu życiowej równowagi zarówno tego, kto jeszcze szuka swojej drogi, jak i tego, kto zwątpił w to, czy wybrał tę właściwą.
Książka:
Susanna Tamaro, „Tygrysica i akrobata”, tłum. Oskar Styczeń, wyd. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2018.
* Śródtytuły pochodzą od redakcji.
Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.