30 lipca aktywiści Pussy Riot – ci sami, którzy wbiegli na murawę stadionu Łużniki podczas finału mundialu – zostali wypuszczeni z aresztu po 15 dniach odsiadki. Jednak dosłownie chwilę po tym jak wyszli poza teren więzienia, ponownie zatrzymała ich policja. Decyzją sądu wypuszczono ich następnego dnia, choć to z pewnością nie koniec epopei sądowej czwórki oskarżonych, skazanych i oskarżonych powtórnie: Piotra Wierziłowa, Olgi Kuraczewej, Olgi Paktusowej oraz Weroniki Nikułszyny.

Policyjny manicheizm

Działacze Pussy Riot zorganizowali akcję „Milicjant wchodzi do gry”, która okazała się na tyle istotna, że rosyjskie służby mundurowe wciąż do niej wracają – czego dowodem jest powtórne zatrzymanie aktywistów. 15 lipca cała czwórka przerwała przebieg finału mundialu na moskiewskim stadionie Łużniki. Oglądając jedynie telewizyjną transmisję trudno było dopatrzeć się szczegółów i zrozumieć całą akcję. Ot, króciutka fanfaronada, jakie zdarzają się na stadionach całego świata. Uważne oko było jednak w stanie dojrzeć, że intruzi – a więc ci, którzy naruszyli piłkarskie sacrum – są za kogoś przebrani. Ale za kogo konkretnie i czy stoi za tym jakiś zamysł?

Piłkarskie mistrzostwa świata w Rosji – pod względem organizacyjnym stojące na wysokim poziomie – „przypomniały o możliwości istnienia niebiańskiego milicjanta w przepięknej Rosji przyszłości, ale każdego dnia wchodzący do gry bez zasad ziemski milicjant niszczy nasz świat”. | Filip Rudnik

Dopiero po meczu można było się dowiedzieć więcej – na zdjęciach zobaczyliśmy, że jeden z Chorwatów był wściekły, bowiem podczas wtargnięcia Pussy Riot jego drużyna atakowała bramkę rywali, zatem pomógł służbom porządkowym jak najszybciej wywlec jedną z protestujących za boisko. Oraz to, że Francuz Kylian Mbappe, gwiazda tegorocznego mundialu, przybił z uśmiechem piątkę z jedną z nich. W końcu widoczne było to, że cała czwórka przebrała się za milicjantów, co wskazuje na podtekst polityczny.

Akcja Pussy Riot poświęcona była 11. rocznicy śmierci rosyjskiego poety i dysydenta, Dmitrija Prigowa. Sama nazwa – „Milicjant wchodzi do gry” – nawiązuje do jego twórczości, a konkretnie cyklu poematów, gdzie jedną z ważniejszych postaci jest milicjant, „nosiciel niebiańskiej państwowości”. Właśnie ten wyśniony „niebiański milicjant” przeciwstawiany jest swojemu „ziemskiemu” odpowiednikowi – temu, który istnieje w Rosji naprawdę. Ten pierwszy „delikatnie obserwuje i troszczy się o kibiców podczas mundialu”, podczas gdy ten drugi „przygotowuje się do rozganiania demonstracji”.

Piłkarskie mistrzostwa świata w Rosji – pod względem organizacyjnym stojące na wysokim poziomie – przypomniały, jak piszą działacze Pussy Riot, „o możliwości istnienia niebiańskiego milicjanta w przepięknej Rosji przyszłości, ale każdego dnia wchodzący do gry bez zasad ziemski milicjant niszczy nasz świat”. W manifeście opublikowanym zaraz po wejściu aktywistów na boisko, organizacja przedstawiła swoje jasne polityczne żądania, m.in. zaprzestania karania za lajki i promowanie treści w mediach społecznościowych, a także wypuszczenia wszystkich politycznych wieźniów, w tym Olega Sencowa.

Powrót ziemskiego policjanta

Choć akcja z 15 lipca nie była tak ryzykowna jak ta najsłynniejsza – z wykonaniem piosenki „Bogurodzico, przegoń Putina” w moskiewskim Soborze Chrystusa Zbawiciela – to i tak nie obyło się bez linczowania aktywistów w przestrzeni publicznej. Do rangi symbolu urosło wideo, na którym uchwycona jest rozmowa policjantów z zatrzymanymi działaczami Pussy Riot. „Ziemski milicjant” wykrzyczał, że są nienormalni oraz, że „obs..li Rosję”. Mało tego – funkcjonariusz wyraził żal, że nie żyje w roku 1937, czyli w czasach wielkiego terroru.

Aktywiści doskonale wiedzieli, że grozi im 15 dni aresztu za „rażące naruszenie zasad zachowania widzów podczas oficjalnych zawodów sportowych” oraz grzywna za przebranie się w policyjny strój. Nie wiedzieli jednak zapewne, że po odbyciu kary, całą czwórkę od razu przy bramie aresztu znów przywitają policjanci. Stróże prawa poinformowali, że wolność aktywistów ponownie dobiegła końca – przedstawiono im nowe zarzuty na bazie tej samej sprawy, a więc akcji „Milicjant wchodzi do gry”. Tym razem był to paragraf o „przeprowadzeniu publicznego wydarzenia bez wcześniejszego powiadomienia”. Ponadto Kuraczewej, Paktusowej oraz Nikułszynie zostały przedstawione zarzuty o niezastosowanie się do wymogów policji, ponieważ odmówiły one poddania się procedurze przeszukania bez udziału prawnika.

Moskiewski sąd rejonowy, do którego trafiły te zarzuty, 31 lipca zwrócił materiały i protokoły oskarżenia policji, aby „wyeliminować niedociągnięcia, które uniemożliwiają ich rozpatrzenie pod względem merytorycznym”. Następnego dnia całą czwórkę aktywistów puszczono wolno, choć nie wiadomo, czy akt oskarżenia nie zostanie zaktualizowany i nie trafi do sądu, co poskutkowałoby dalszym procedowaniem sprawy. W ten sposób aktywistów można byłoby ponownie ukarać.

Prawa człowieka na emeryturę

Zaskakujący jest fakt, że wszystkich zarzutów nie przedstawiono od razu – na sformułowanie nowych potrzebowano aż 15 dni. W jakim celu odczekano te dwa tygodnie? Aby jeszcze bardziej zastraszyć i podkreślić fikcję prawa dla politycznych przeciwników? Akurat w tym wypadku nie jest to potrzebne. Rosja od ponad trzech tygodni żyje sprawą Jewgienija Makarowa, więźnia jarosławskiej kolonii nr 1. „Nowaja Gazieta” opublikowała wideo, na którym widać, jak Makarowa nieustannie, przez 10 minut, torturują pracownicy Federalnej Służby Penitencjarnej (FSIN). Wideo wywołało skandal. Pojawiły się pytania czy w Rosji takie praktyki są stosowane powszechnie. Pussy Riot odpowiedziało również i w tej sprawie, protestując przed moskiewską siedzibą służby penitencjarnej z transparentem „FSIN – GUŁAG”.

Do rangi symbolu urosło wideo, w którym uchwycona jest rozmowa policjantów z zatrzymanymi działaczami Pussy Riot. „Ziemski milicjant” wykrzyczał, że są nienormalni oraz że „obs..li Rosję”. Mało tego – funkcjonariusz wyraził żal, że nie żyje w roku 1937, czyli w czasach wielkiego terroru.| Filip Rudnik

Na ile jednak takie akcje – skoro wychodzi na to, że rosyjskiego reżimu nie obchodzi w ogóle ani transparentność wymiaru sprawiedliwości, ani prawa człowieka – są skuteczne? Mundial miał dać okazję do tego, aby głos represjonowanych stał się słyszalny. I faktycznie, był – Pussy Riot poświęcono kilka tekstów i materiałów w zagranicznych mediach, tak samo jak wcześniej Sencowowi. Sencowa skutecznie udało się „uciszyć” w trakcie mundialu. Jak mówił w rozmowie z „Kulturą Liberalną” Wiktor Jerofiejew, śmierć ukraińskiego reżysera podczas mistrzostw mogłaby być „jak zdechły, śmierdzący szczur” i tylko wtedy obniżyłaby notowania Putina. Oleg Sencow przetrzymał jednak głodówkę aż do tej pory – teraz można już sobie dać z nim spokój – czego dowodem znaczne pogorszenie jego stanu zdrowia, o czym poinformował jego adwokat 7 sierpnia.

Śmierć Sencowa, tak jak ewentualne powtórne skazanie Pussy Riot, już na nikim nie zrobi wrażenia – media zajmuje głównie sprawa wieku emerytalnego bądź ewentualnie amerykańskimi sankcjami. Kilka miesięcy po ponownym wyborze Władimira Putina wszystko wskazuje na to, że reżim znów triumfuje. Władza nie musi nawet odpuszczać pod zagraniczną presją, której de facto przecież nie ma. Kiedy prezydenta Emmanuela Macrona, który finał oglądał obok Władimira Putina, podczas konferencji w Petersburgu zapytano o Sencowa odpowiedział, że „nie odpowiada za sprawiedliwość w tym kraju”.

*/ Fotografia wykorzystana jako ikona wpisu: Marco Verch, Źródło: Flickr.com [CC BY 2.0]