Miliardy rubli wtłoczone w piłkarską imprezę zdają się spełniać swoje zadanie. Szeregi odnowionych elewacji w rosyjskich miastach lśnią, a wszystkie stadiony – wbrew defetystycznym obawom – zostały oddane do użytku. Szacuje się, że samą imprezę oglądać będą 3 miliardy kibiców na całym świecie. Ile pokwapi się na przyjazd do Rosji – i to nad Wołgą odda się futbolowej gorączce, przy tym zostawiając tam masę pieniędzy – pozostaje zagadką.

Z dala jednak od wszystkich świeżo otwartych stadionów, stref kibica i zainteresowania dziennikarzy rozgrywa się inny, już nie piłkarski, dramat. W reedukacyjnej kolonii o zaostrzonym reżimie – wciąż nazywanej łagrem – swój wyrok odsiaduje Oleg Sencow, ukraiński reżyser urodzony na Krymie. W położonym pod kołem podbiegunowym „Białym Niedźwiedziu” Ukrainiec odbywa karę 20 lat pozbawienia wolności na podstawie zarzutu o działalność terrorystyczną.

W 2014 roku Sencowa oskarżono między innymi o próbę podpalenia pomnika Lenina i postumentu tak zwanego „wiecznego ognia” w Symferopolu. Filmowiec w rzeczywistości donosił jedzenie ukraińskim żołnierzom, którzy w swoich bazach wojskowych zostali odizolowani od świata przez kordony „zielonych ludzików”. W toku śledztwa, którego elementem były tortury, Sencowowi przypisano rolę „mózgu operacji” i skazano na najwyższy wymiar kary spośród sądzonych lokalnych proukraińskich działaczy. Wyrok stanowił sygnał: nieistotne, jak wielkie przebicie masz na Zachodzie i jak odważny jesteś, i tak możemy cię zamknąć.

Ocieplanie wizerunku – nie tym razem?

14 maja więziony ogłosił strajk głodowy, domagając się przy tym uwolnienia wszystkich 64 ukraińskich więźniów politycznych odbywających kary w Rosji i na Krymie. „Razem do końca – sława Ukrainie!”, napisał w notatce upublicznionej przez jego adwokata, który zapewnił, że jego klient będzie kontynuował głodówkę aż „do fatalnego końca”. Po ponad dwóch tygodniach głodówki Sencow zgodził się na medyczną „terapię podtrzymującą”, co zostało potwierdzone przez jego obrońcę. Do tej pory nie wiadomo, na czym polega owa terapia, choć stan Ukraińca określono jako „stabilny”. Reżyser przygotowywał się do głodówki i celowo rozpoczął ją przed mundialem, w momencie, w którym uwaga światowych mediów będzie skupiona na Rosji.

Optymiści mogą zatem liczyć na dobry monarszy gest. W przeszłości reżim Putina w trosce o międzynarodowe publicity decydował się na znaczące ukłony w stronę międzynarodowej społeczności. Przed czterema laty, w ramach takiego właśnie ocieplania wizerunku przed igrzyskami w Soczi, z więzień wypuszczono biznesmena Michaiła Chodorkowskiego i aktywistki z grupy Pussy Riot. Wciąż dochodzi też do wzajemnych wymian jeńców między Rosją a Ukrainą – na tej zasadzie do Kijowa wróciła Nadieżda Sawczenko. Co więcej, jeden ze skazanych w „sprawie Sencowa”, Giennadij Afanasjew, został ułaskawiony na mocy prezydenckiej amnestii jeszcze w 2016 roku i również wrócił na Ukrainę. Przyczyną, dla której ekstradycja samego Sencowa nie wchodzi w grę, jest jego obywatelstwo – po aneksji Krymu pozbawiono go obywatelstwa ukraińskiego, przyznając w jego miejsce rosyjskie.

Uwolnienie Sencowa mogłoby przełamać obecną na Zachodzie antykremlowską atmosferę, która po otruciu Siergiega Skripala uległa zagęszczeniu. Mogłoby się wydawać, że niezwykle istotny aspekt wizerunkowy mundialu wymusi na rosyjskich decydentach wszelkie działania, które zapewnią sukces całej imprezie. Tak aby goście i gospodarze byli zadowoleni i oczarowani Zabiwaką, rosyjskim wilczkiem w stroju piłkarskim, będącym maskotką mistrzostw.

Przełożenie wajchy

Czy Kreml liczy zatem jedynie na magię futbolu, która pozwoli całemu światu zapomnieć o osadzonych na Syberii więźniach politycznych, w tym o Sencowie? Czy piłka odwróci uwagę kamer od głodującego człowieka? A może po prostu rosyjskim rządzącym już nie zależy na tym, jak ich postrzegają na Zachodzie?

Wszystko na to, niestety, wskazuje. Izolacja Rosji od Europy skutecznie konsoliduje kremlowską elitę – w kwietniowym numerze „Russia in Global Affairs” mogliśmy przeczytać symptomatyczny tekst autorstwa Władimira Surkowa, rosyjskiego spin-doktora i autora konceptu „suwerennej demokracji”. Surkow ogłosił bezpowrotne oderwanie Rosji od cywilizacji europejskiej – po czterech wiekach nieudanych prób przyłączenia się do wspólnoty Zachodu, Rosjanom wreszcie przyszło pojąć, że stanowią oddzielną cywilizację. I to skazuje ich na samotność.

Ta konstatacja znajduje swoje potwierdzenie – zmianę sygnalizowali na naszych łamach zarówno Siergiej Markow, jak i Fiodor Łukianow. Na jej gwałtowność wpływają przede wszystkim działnia Stanów Zjednoczonych, których polityka wywołuje niezrozumienie wśród innych zachodnich państw. Przykładem tej dychotomii może być niedawna wizyta Emmanuela Macrona w Sankt Petersburgu, podczas której francuski prezydent mówił o wspólnej Europie „od Lizbony po Władywostok”. Sięgnął tym samym po starą koncepcję „Wielkiej Europy”, sięgającej początków władzy Putina, której celem bynajmniej nie jest integracja w rozumieniu brukselskim. W atmosferze coraz gorszych stosunków na linii Waszyngton–Moskwa, Francja próbuje się pozycjonować gdzieś indziej. Angela Merkel również w ostatnim miesiącu odbyła podróż do Rosji i trudno się temu dziwić.

Gdzie w tym wszystkim jest Oleg Sencow? Podczas wspomnianej wizyty Macrona, grupa rosyjskich opozycjonistów zaapelowała u francuskiego prezydenta o wywarcie presji na Putinie w sprawie więzionego. Macron odpowiedział zdawkowo: „Nie odpowiadam za sprawiedliwość w tym kraju”. Takie działania, a raczej ich brak, utwierdzają Rosjan w przekonaniu, że Zachód pozostanie bezczynny. Europa nie dysponuje obecnie instrumentami silnego nacisku na Rosję, asystemowe ukrócenie mechanizmu prania brudnych pieniędzy przez rosyjskich oligarchów wymagałoby ogromnej mobilizacji polityków z wielu europejskich państw. W grę nie wchodzi również odebranie Rosjanom mundialu, choć rzeczywiście mogłoby odbić się na zasobności portfeli wielu oligarchów.

Wiemy, że gdy w grę wchodzi futbol, to Europa zapomina o bożym świecie. Kibice z państw zachodnich tłumnie przyjadą do Rosji, pokibicują, upiją się i zostawią pieniądze. Sportowa wrzawa i medialny szum mogą skutecznie zagłuszyć protest Sencowa – rosyjski system penitencjarny poprzez tajemniczą „terapię podtrzymującą” może jeszcze długo nie pozwalać na zgon reżysera. Podobnie może być z innymi przypadkami głodujących więźniów – wczoraj solidarnościową głodówkę ogłosił inny skazany za „działalność terrorystyczną” Ukrainiec (sądzony razem z Sencowem), Aleksandr Kołczenko. Żądanie ma jedno: uwolnić Sencowa. Trudno jednak oczekiwać, że ich protestowi poświęcone zostanie chociaż pół minuty telewizyjnego prime time’u. Chciałoby się być w błędzie, ale bez uwagi mediów i politycznej presji ich czyny pozostaną bezcelowe.

 

* Fot. wykorzystana jako ikona wpisu: voiceproject.org.