Jedna z najpiękniejszych scen filmu Nadine Labaki rozgrywa się w autobusie; do samotnego Zaina, który właśnie próbuje uciec od nędzy i przemocy domowej, dosiada się staruszek w stroju przypominającym Spider-Mana, by po chwili, między kolejnymi papierosami, zacząć dopytywać się o to, dokąd chłopiec zmierza. Na kłamstwo chłopca, że jedzie do czekającej na niego babci, staruszek zaczyna zazdrościć mu jakiejkolwiek rodziny, czym budzi nadzieję Zaina. Choć zamiast pająka na stroju współpasażera widnieje karaluch, a jego punktem docelowym stanie się zapuszczone wesołe miasteczko, chłopiec nie waha się długo – wyskakuje z autobusu, by szukać dopiero co poznanego dorosłego – pierwszego, który okazał mu szczere zainteresowanie i pozwolił wyobrazić sobie stworzenie nowego domu. To tylko jeden z desperackich kroków, jakie Zain podejmie w próbach wyrwania się ze świata, w którym nie ma miejsca na dzieciństwo. „Kafarnaum” to nie tylko oskarżenie dla autorów tego świata, ale i opowieść o bohaterstwie, które może się rodzić pomimo fundamentalnych ograniczeń.
Małe dobro, wielkie zło
Filmy opowiadające o dzieciach wychowanych w nędzy ukazują zazwyczaj dwie, równie poruszające, możliwości ich moralnego rozwoju. Jedna z nich to opowieść o obronie niewinności pomimo radykalnych przeszkód – odnajdziemy ją chociażby w pierwszej części „Trylogii Apu” Satyajita Raya – „Drodze do miasta” [Pather Panchali, 1955]. Główny bohater, wychowany w biedzie indyjskiej wsi, potrafi zachować radość życia pomimo spadających na niego przedwcześnie doświadczeń: śmierci bliskich i rosnącego poczucia osamotnienia. W tym wariancie opowieści skupiamy się nie tyle na tym, jak materialna degradacja prowadzi do nieuchronnego zniszczenia dzieciństwa, co na obronie okruchów jego piękna wbrew wszystkiemu – na momentach dziecięcego zachwytu, chociażby przejeżdżającym po raz pierwszy przez pola pociągiem, które stają się tym cenniejsze. Tragiczna codzienność bohaterów nie dostarcza ich bowiem zbyt wiele.
Drugą możliwość reprezentuje Mały Zé z „Miasta Boga” [reż. Fernando Meirelles, Katia Lund, 2002] – nieletni gangster, który w skłonności do okrucieństwa i sprawnej adaptacji do środowiska brazylijskich faweli przerasta swoich starszych towarzyszy, szybko wyrastając na najbardziej bezwzględnego przywódcę ulicznego gangu. W tej wersji opowieści wychowanie w nędzy otwiera dzieciom drogę do degeneracji – tym bardziej tragicznej, że zaczynają one gorliwie uczestniczyć we współtworzeniu piekła, w jakim wychowują się ich rówieśnicy.
Na tym tle opowieść Labaki wyróżnia się unikaniem moralnej jednoznaczności. Choć od początku kibicujemy Zainowi w walce o przetrwanie w libańskiej dzielnicy nędzy, zdajemy sobie też sprawę z tego, jak niewiele dzieli go od przystania na przemoc jako narzędzie tej walki. Na chłopca spadają wyzwania, które wydają się ponad siły: codziennie wychodzi na ulicę, by wyłudzaniem leków, sprzedażą soku i dostawami jedzenia zarobić na utrzymanie wielodzietnej rodziny – zakładników właściciela jedynego pokoju, w którym mogą mieszkać za darmo. Zain adaptuje się do swojego środowiska – potrafi bezwzględnie odgryzać się dorosłym, jest przy tym wystarczająco przenikliwy, by nie pozwolić się zwieść ich dobrotliwym zapewnieniom, za którymi najczęściej ukrywają się przeciwne zamiary. Gdy jako pierwszy odkrywa u swojej siostry ślady miesiączki, dołoży wszelkich starań, by nie dowiedział się o tym nikt z dorosłych – doskonale zdaje sobie sprawę, że pociąga to za sobą perspektywę sprzedaży dziewczynki. Kolejne doświadczenia pozbawiają Zaina jakichkolwiek złudzeń co do intencji dorosłych – w każdej chwili spodziewamy się, że jego przedwczesna zaradność przerodzi się w wyrachowanie i bezwzględność na ich miarę. Film Labaki jest opowieścią o walce, która toczy się w duszy Zaina – walce z przeciwnikiem, który przyjmie oblicze nie tylko zdegenerowanych rodziców i handlarzy ludźmi, ale i pokusy przyjęcia ich zachowania za normę w świecie, w którym miałby dalej żyć.
Pomimo dydaktycznego potencjału tej historii, Labaki odsłania dramat swojego bohatera bez ulegania pokusom sentymentalizmu. Losy Zaina – odgrywanego przez chłopca znalezionego wśród syryjskich imigrantów w Libanie – nie są przesądzone, a wybór, który rozgrywa się w jego duszy, trzyma nas nieustannie w napięciu. | Grzegorz Brzozowski
Narodziny buntu
Pomimo dydaktycznego potencjału tej historii, Labaki odsłania dramat swojego bohatera bez ulegania pokusom sentymentalizmu. Losy Zaina – odgrywanego przez chłopca znalezionego wśród syryjskich imigrantów w Libanie – nie są przesądzone, a wybór, który rozgrywa się w jego duszy, trzyma nas nieustannie w napięciu. Przybiera ono na sile w epizodzie, w którym chłopcu powierzona zostaje opieka nad kilkumiesięcznym dzieckiem nielegalnej etiopskiej migrantki w Libanie, ukrywanym w obawie przed deportacją. Zaradność Zaina z jednej strony przejawi się w szybkim namierzeniu skrytki, w której jego opiekunka przechowuje pieniądze, z drugiej strony, pozwoli mu pokazywać swojemu podopiecznemu kreskówki dzięki lustru zamontowanemu w oknie baraku. Zaletą filmu Labaki jest to, że obserwacja kolejnych katastrof, z którymi musi zmierzyć się chłopiec, nie została pozbawiona momentów surrealistycznego humoru – jak chociażby w scenie, gdy młody bohater zacznie gorliwie interesować się piersiami karuzelowej Madonny, czy w sekwencji, w której do jego historii powróci wspomniany Spider-Man-nikotynista.
Wątek relacji, która nawiązuje się między migrantką i chłopcem, zdaje się sugerować, że w ujęciu Labaki jedyną alternatywą dla bezwzględnego świata dorosłych, jest sojusz jego ofiar. Figura tej „siły bezsilnych” pojawia się zresztą w innych filmach poświęconych kryzysowi migracyjnemu – by wspomnieć „Po tamtej stronie” [2017] Akiego Kaurismakiego, w którym syryjski migrant dostaje wsparcie od ledwo wiążących koniec z końcem pracowników fińskiej restauracji. Analogiczny wątek współpracy najsłabszych można odnaleźć w filmach o odebranym dzieciństwie – choćby w „Pejzażu we mgle” [1988] Thea Angelopoulosa, gdzie para rodzeństwa pomaga sobie podczas rozpaczliwej ucieczki z domu nocnymi pociągami. Z kolei w „Dzieciach niebios” [1997] Majida Majidiego siostra i brat będą solidarnie wymieniać się jedyną parą butów – w sekrecie przed dorosłymi, ze strony których spodziewają się jedynie niesprawiedliwości i niezrozumienia.
Pytania bez odpowiedzi
„Kafarnaum” mogłoby skupić się tylko na pytaniach o heroizm najsłabszych i (nie)możliwość obrony niewinności dziecka w warunkach bezwzględnego świata. Jednakże wątek oddający historię chłopca przeplatany jest innym, w którym niemal wszystkich bohaterów spotykamy na sali sądowej. W sekwencjach procesowych Labaki zamiast prześwietlać moralną odporności Zaina na kolejne próby, czyni go oskarżycielem: to dorośli muszą wytłumaczyć się z odpowiedzialności za konstrukcję świata, którego dzieci padają ofiarami.
U źródeł pytania o sens cierpienia najsłabszych, można dopatrywać się bardziej fundamentalnego aktu oskarżenia, wysuwanego przeciw Bogu jako figurze Ojca-Stworzyciela, który przyzwala na cierpienie niewinnych – dylematu teodycei, który pod znakiem zapytania stawia bądź kwestię boskiej dobroci, bądź wszechmocy. W rozliczeniu Zaina z rodzicami obarczenie ich odpowiedzialnością za jego los przyjmuje oblicze porachunków ze złymi demiurgami: o ile powołali go na świat, a ich dobrym intencjom nie można w najmniejszym stopniu ufać, to ponadto uzurpują oni sobie prawo do wszechmocnego decydowania o losach dzieci (o czym świadczą wielokrotne starcia Zaina z matką oskarżającą go o przedwczesne deklarowanie się jako „mężczyzna” w momentach, gdy chce ratować siostrę). Jednakże akt oskarżenia, który wysuwa przeciw nim Zain, demaskuje ich słabość – to, jak sami nie radzą sobie z warunkami, w których żyją, i wychowaniem kolejnych dzieci. Podczas gdy ojciec zaczyna przeklinać los, przez który zadecydował się na założenie rodziny, matka atakuje instytucje państwa, które przyzwoliło na nędzę – a które obecnie konfrontuje się z nią w postaci oskarżycielki pochodzącej z wyższej klasy społecznej. Wobec oskarżeń Zaina, jego rodzice nie są w stanie poczuć się do odpowiedzialności – być może zatem w ostatecznym rachunku winna jest sama konstrukcja świata, w którym cierpienie niewinnych jest dopuszczalne? Jednak gdzie, jeśli nie właśnie wśród dorosłych, dziecko może szukać środków do zmiany tej konstrukcji? To pytania, które – podobnie jak kwestia teodycei – nie mogą znaleźć łatwej odpowiedzi. Zamiast jej udzielać, reżyserka skupia się na jedynym pewniku: próby, którym poddany zostaje Zain, wskazują, że w warunkach wielkiego cierpienia jest też miejsce na nadzwyczajne bohaterstwo.
Wybór dziecięcych bohaterów okazuje się dla filmowców okazją nie tylko do pokazania najbardziej drastycznych wyzwań współczesnego świata, za które odpowiedzialność ponoszą dorośli, ale i wysunięcia – ustami bezbronnych ofiar – aktu oskarżenia, wobec którego nie możemy pozostać obojętni. | Grzegorz Brzozowski
„Kafarnaum” wpisuje się w rosnący w ostatnich latach nurt filmów-oskarżeń, w których na małoletnich bohaterów spadają cierpienia za przewinienia ich rodziców – a dzieci potrafią stawić czoła tym wyzwaniom z heroizmem zawstydzającym dorosłych. We „Florida Project” [2017] Seana Bakera sześcioletnia Mooney obnaża brak dojrzałości swojej dwudziestokilkuletniej matki, zarabiającej prostytucją na iluzję wygodnego życia na przedmieściach parku rozrywki, gdzie dogorywają resztki amerykańskiego snu o sukcesie. W „Bestiach z południowych krain” [reż Benh Zeitlin, 2012] na sześcioletnią Hushpuppy spada ciężar zmagania się nie tylko z alkoholizmem ojca, ale i konsekwencjami kryzysu klimatycznego, prowadzącego do zatopienia nielegalnego osiedla, w którym się wychowała. W filmie Labaki dziecięcy bohaterowie zmagają się nie tylko z okrutnymi dorosłymi, ale i z konsekwencjami bliskowschodniego konfliktu, kryzysu migracyjnego i fundamentalnych nierówności.
Wybór dziecięcych bohaterów okazuje się dla filmowców okazją nie tylko do pokazania najbardziej drastycznych wyzwań współczesnego świata, za które odpowiedzialność ponoszą (choć jej unikają) dorośli, ale i wysunięcia – ustami bezbronnych ofiar – aktu oskarżenia, wobec którego nie możemy pozostać obojętni. W Ewangelii świętego Mateusza mieszkańcy Kafarnaum stają się figurą zaślepienia – niezdolności dostrzeżenia cudów, które dzieją się obok nich – podobnie jak dorośli w filmie Labaki nie są w stanie docenić wartości swoich dzieci. O ile biblijne Kafarnaum staje się przez to jednym z trzech miast przeklętych przez Jezusa, losy filmowego zdają się nie być przesądzone – Labaki sugeruje, że nadziei na jego odmianę należy szukać w odwadze jego niezawinionych ofiar.
Film:
„Kafarnaum”, reż. Nadine Labaki, Liban 2018.