Szanowni Państwo!
„Linia podziału – a może nawet przepaść – przebiega dziś między starszym a młodszym pokoleniem Polaków oraz ich diametralnie różnymi doświadczeniami życiowymi. Te dwa pokolenia zupełnie się ze sobą nie komunikują” – pisaliśmy w „Kulturze Liberalnej” już w połowie 2015 roku.
Zwracaliśmy uwagę, że pokolenie polityków, które dominuje na krajowej scenie, jest wypalone. Najbardziej emocjonują je wewnętrzne rozgrywki, podziały i rewanże (związane z wydarzeniami nierzadko sięgającymi czasów opozycji antykomunistycznej). Natomiast nadanie realnego impulsu politycznego na następne 30 lat zapewne czeka na polityków pokolenia niepodległości, osoby wychowane już w suwerennej III Rzeczypospolitej.
Mamy kolejne wybory – i warto sprawdzić, czy rzeczywiście młodzi Polacy suwerennie wchodzą do polityki. Czy naprawdę mają własną agendę na miarę wyzwań XXI wieku, czy tylko „mechanicznie” dołączają do drużyn, w których ideowe karty rozdano dawno przed nimi?
Tym bardziej, że wezwania typu „czas na młodych” słyszymy właściwie przy okazji każdych wyborów parlamentarnych. W 2015 roku ugrupowaniem „młodych” była i Partia Razem, i „odmłodzona” Zjednoczona Lewica. Do młodszych wyborców chciały też trafić, wprowadzając do parlamentu nowych polityków, zarówno Nowoczesna, jak i Kukiz’15.
W tym roku, na długo przed rozpoczęciem kampanii, znów mówi się o konieczności „otworzenia się na młodych”, wprowadzenia „nowych twarzy” – nie tylko z zaplecza partyjnego, ale także z organizacji pozarządowych czy władz samorządowych. Co z tych zapowiedzi wychodzi?
Trudno jednoznacznie ocenić. Weźmy jako przykład Zjednoczoną Prawicę. Jarosław Kaczyński z nieukrywaną dumą zwracał uwagę, że aż 25 osób na 41 „jedynek”, czyli osób otwierających listy Zjednoczonej Prawicy w każdym okręgu, zajmuje to miejsce po raz pierwszy. „W ośmiu – można różnie liczyć młodość, więc można powiedzieć, że w dziewięciu – okręgach mamy kandydatów młodych, zarówno metrykalnie, jak i długością kariery politycznej”, mówił prezes PiS-u.
Czy to oznacza, że PiS faktycznie stawia na młodych? Takiego zdania jest Krzysztof Mazur, przez wiele lat prezes Klubu Jagiellońskiego, a obecnie kandydat Zjednoczonej Prawicy do Senatu. Urodzony w roku 1982 Mazur także należy do grupy „nowych”. Na czym, jak sądzi, polega jego wartość jako przedstawiciela młodszego pokolenia?
Wyłącznie na obecności w mediach społecznościowych swoją rozpoznawalność w świecie polityki zbudowała Klaudia Jachira, obecnie kandydatka Koalicji Obywatelskiej. Jachira z wykształcenia jest aktorką i nie ma doświadczenia politycznego. I to mimo że po raz pierwszy kandydowała (bez powodzenia) z ramienia Nowoczesnej już przed czterema laty.
Od tego czasu zamieszcza w sieci krótkie filmy, w których komentuje polską scenę polityczną. I to niespecjalnie parlamentarnym językiem. Jarosława Kaczyńskiego nazywała w swoich nagraniach „świnią”, „tyranem” oraz „krwiopijcą”, ale krytycznie odnosiła się także do Platformy Obywatelskiej i Grzegorza Schetyny, pisząc, że przewodniczący PO „bawi się w przedszkole, nie politykę”. Program socjalny Koalicji Obywatelskiej już przed nadchodzącymi wyborami nazywała „socjalizmem pełną gębą”.
Czy młode pokolenie polityków ma szansę osiągnąć porozumienie chociażby w znacznej części tych spraw? Z pozoru wydaje się to możliwe. Wspomniany już konserwatysta Krzysztof Mazur chwali na przykład działania lewicowych ruchów miejskich, a deklarująca radykalnie liberalne poglądy gospodarcze Jachira popiera regulacyjne postulaty Zielonych w Koalicji Obywatelskiej. Standerski z kolei przekonuje, że „trzeba porzucić etykiety «lewica» i «prawica». Dzisiejsze linie sporu nie odpowiadają wyzwaniom przyszłości”.
Takie stawianie sprawy mogłoby napawać optymizmem, gdy idzie o możliwość ewentualnej współpracy polityków młodego pokolenia w parlamencie. O ile oczywiście po wyborach zachowają autonomię, a logika rywalizacji partyjnej nie weźmie góry nad chęcią zmierzenia się ze stojącymi przed państwem wyzwaniami.
Niewykluczone, że młodzi i nowi politycy, którzy dziś startują w wyborach, skończą jak ich starsi koledzy. Niewykluczone jednak, iż w kilku sprawach dojdą do porozumienia – na przekór, narzuconym przez starsze pokolenie, podziałom politycznym.
A dlaczego nie? Ostatecznie wszystko w ich rękach.
Zapraszamy do lektury!
Redakcja „Kultury Liberalnej”