Żeby uczcić stulecie urodzin Bogdana Paprockiego, zorganizowano Ogólnopolski Konkurs Wokalny jego imienia, którego pierwsza edycja niebawem odbędzie się w Bydgoszczy.
Mówiąc o śpiewakach operowych z Polski występujących w drugiej połowie XX wieku, nie sposób pominąć takich nazwisk jak Halina Słonicka, Krystyna Szostek-Radkowa, Hanna Rumowska, Hanna Lisowska, Jerzy Kulesza, Andrzej Hiolski, Wiesław Ochman, Bernard Ładysz, Teresa Żylis-Gara, Ewa Podleś czy Stefania Toczyska.
Należy do nich zaliczyć bez wahania również Bogdana Paprockiego, o którym w latach 50. dość powszechnie zaczęto pisać „najlepszy polski tenor”. Owszem, tego rodzaju kwantyfikatory, podobnie jak obietnice wyborcze, nic nie kosztują, a więc bywają nadużywane. W tym przypadku jednak takie określenie wydaje się o tyle zasadne, że Paprocki faktycznie najpierw został jednym z filarów zespołu Opery Śląskiej w Bytomiu, a później Opery Warszawskiej. I choć nie zostawił po sobie zbyt wielu nagrań, jego dorobek artystyczny należy do najbogatszych.
Wielu polskich śpiewaków pierwsze artystyczne kroki w powojennej Polsce stawiało właśnie w Operze Śląskiej. Bytomski gmach działającego do lipca 1944 roku Oberschlesisches Landestheater wymagał napraw, ale już w 1945 roku był gotów do zainaugurowania w nim działalności artystycznej. Silnie związany z Kresami Zachodnimi krytyk Zdzisław Hierowski pisał o tym z poruszeniem:
„Opera Śląska zrodziła się z tego wielkiego rozmachu, z jakim Śląsk przystąpił do pracy kulturalnej w pierwszych miesiącach roku 1945-ego. Powstała w tym okresie gdy natchnieni odzyskaną wolnością artyści i pracownicy kultury nie cofali się przed najcięższymi nawet zadaniami, gdy wiara w nowy ład społeczny otwierała najszersze perspektywy ich inicjatywie i poczynaniom. […] Dzieło to wyrosło zarówno z wielkiego umiłowania sztuki, jak i świadomości, że wielki, robotniczy i przemysłowy Śląsk nie może w dobie Manifestu Lipcowego pozostać bez tak ważnej placówki kulturalnej, jaką jest opera […]” [1].
Do uruchomienia instytucji doprowadzono w rekordowym czasie pod kierownictwem legendarnego rywala Szalapina – Adama Didura. To on skompletował pierwszy zespół solistów, wśród których znaleźli się między innymi Adam Dobosz (gwiazda przedwojennej Opery Warszawskiej), Tadeusz Bursztynowicz (reżyser i późniejszy dyrektor Opery Śląskiej), czy Andrzej Hiolski. Niestety, Didur dość niespodziewanie zmarł podczas lekcji w styczniu 1946 roku. Stanowisko dyrektora Opery Śląskiej objął po nim na siedem lat Stefan Belina-Skupiewski i to przed nim – tuż po demobilizacji, wciąż jeszcze w mundurze – stanął młody Bogdan Paprocki. Był wówczas początkującym śpiewakiem, który występował uprzednio tylko z Zespołem Wojska Polskiego i wprawdzie miał świetne warunki głosowe, ale żadnego doświadczenia teatralnego.
Mimo to już po kilku lekcjach aktorstwa odebranych od Beliny-Skupiewskiego w gabinecie dyrektora, pojawił się na scenie Opery Śląskiej w listopadzie 1946 roku jako Alfred w „Traviacie” Giuseppe Verdiego. Kolejną przygotowaną przez Paprockiego rolą był hrabia Almaviva w „Cyruliku Sewilskim” Gioacchina Rossiniego w marcu 1947 roku. Partia ta okazała się przełomowa – śpiewak poświęcił jej bardzo dużo uwagi i, jak wspominał, była ona dla niego największym wyzwaniem artystycznym, a jednocześnie najlepszą praktyczną szkołą techniki wokalnej. W tym i następnym roku Paprocki zdobywał laury w ogólnopolskich konkursach wokalnych w Warszawie. Dalej jego kariera potoczyła się bardzo szybko i tenor włączył do swojego repertuaru kolejne pierwszoplanowe partie w „Don Pasquale” Gaetana Donizettiego, „Fauście” Charles’a Gounoda, „Lakmé” Léo Delibes’a, „Rigolettcie” Giuseppe Verdiego, „Halce” Stanisława Moniuszki oraz wielu innych.
Śląska scena okazała się istną kopalnią śpiewaków – stamtąd w latach 50. eksportowano artystów do innych teatrów operowych w Polsce. Wielu z nich trafiło później do stolicy i związało się z nią na stałe – taką drogę przeszli Krystyna Szostek-Radkowa, Krystyna Szczepańska, Jerzy Kulesza, Andrzej Hiolski i właśnie Bogdan Paprocki, który od 1957 roku łączył występy na scenie Opery Śląskiej i Opery Warszawskiej, gdzie debiutował jako Don José w „Carmen” Georges’a Bizeta.
Paprocki zaśpiewał w swojej karierze wiele spektakli i koncertów za granicą, ale to właśnie stołeczna scena przez lata była dla niego tą najważniejszą. Na jej deskach wziął udział w imponującej liczbie tysiąca siedmiuset sześciu przedstawień (słynął z tego, że każdy swój występ skrupulatnie odnotowywał). Od warszawskiego debiutu w 1957 roku do lat 80. występował w pierwszoplanowych rolach tenorowych, a w partiach epizodycznych (na przykład w „Madame Butterfly”, „Turandot” czy „Halce”) pojawiał się aż do roku 2009. Bogdan Paprocki zmarł w 2010 roku w wieku prawie 91 lat.
Na ostatnim etapie swojej działalności artystycznej Paprocki zaglądał do teatru dość często, nawet gdy sam nie występował, a zwłaszcza wówczas, gdy pojawiali się w obsadach śpiewacy, których wcześniej nie słyszał; co zrozumiałe, szczególnie interesowali go tenorzy. Czasem dzielił się wrażeniami z przedstawień, cieszył się z udanych występów młodszych kolegów po fachu. Jego uwagi bywały bardzo dowcipne, zwracał dużą uwagę na wyraz dramaturgiczny i grę aktorską śpiewaków. Mimo to – a może właśnie dlatego – nie zawsze miał cierpliwość, żeby zostać na spektaklu do końca.
Paprocki zaśpiewał w swojej karierze wiele spektakli i koncertów za granicą, ale to właśnie stołeczna scena przez lata była dla niego tą najważniejszą. Na jej deskach wziął udział w imponującej liczbie tysiąca siedmiuset sześciu przedstawień. | Gniewomir Zajączkowski, Szymon Żuchowski
Żeby uczcić setną rocznicę urodzin Bogdana Paprockiego i uhonorować tego artystę, powołano w Bydgoszczy konkurs wokalny jego imienia. Współorganizują go tamtejsze Opera Nova i Akademia Muzyczna im. Feliksa Nowowiejskiego oraz warszawskie Stowarzyszenie im. Bogdana Paprockiego. Na ironię zakrawa fakt, że patrona dla powstającego właśnie konkursu Bydgoszcz zaczerpnęła z pobliskiego… Torunia, tam bowiem tenor przyszedł na świat. Nic w tym jednak dziwnego, bo w szeroko pojętej okolicy trudno byłoby znaleźć śpiewaka porównywalnej klasy. Jedyną konkurencję dla Paprockiego mogłaby pod tym względem stanowić urodzona w samej Bydgoszczy (wówczas Brombergu) wybitna niemiecka śpiewaczka żydowskiego pochodzenia – Hilde Zadek (1917–2019), która obecnie patronuje konkursowi współorganizowanemu przez Konserwatorium Wiedeńskie.
Jednym z pomysłodawców i dyrektorem konkursu I Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego im. Bogdana Paprockiego jest tenor Adam Zdunikowski. W jury natomiast zasiądzie piątka polskich śpiewaków kilku generacji: Ewa Podleś, Stefania Toczyska, Andrzej Dobber, Mariusz Kwiecień i Rafał Siwek, a w finale dołączą do nich dyrektorzy artystyczni polskich teatrów operowych (choć zabraknie reprezentacji Teatru Wielkiego-Opery Narodowej). Zdaje się to dobrym i zrównoważonym połączeniem: z jednej strony wiedza doświadczonych śpiewaków, a z drugiej możliwości, jakie mają do zaoferowania młodym artystom osoby odpowiedzialne za dobór obsad w instytucjach muzycznych.
Jak w przypadku każdego nowego wydarzenia tego typu pojawia się nadzieja, że Ogólnopolski Konkurs Wokalny im. Bogdana Paprockiego stanie się okazją do propagowania dobrych praktyk organizacyjnych i artystycznych. Ma taką szansę zwłaszcza w sytuacji, gdy Konkurs im. Ady Sari w Nowym Sączu nieco stracił na znaczeniu, Konkurs im. Antoniny Campi w Lublinie dopiero od kilku lat pracuje na swoją pozycję, a największa tego typu impreza w kraju – Konkurs Moniuszkowski – może budzić mieszane uczucia. Niejawność bądź ogólnikowość regulaminów oceniania i utajnianie punktacji na krótką metę mogą się komuś przysłużyć, ale w dłuższej perspektywie szkodzą renomie i poziomowi wszelkich analogicznych wydarzeń. Warto, by wreszcie zaczęła w nich zwyciężać transparentność.
Przypis:
[1] Zdzisław Hierowski, „Pięć lat Opery Śląskiej” [w:] Program do spektaklu „Dama Pikowa” Piotra Czajkowskiego, POŚ 1950.
Zdjęcia Bogdana Paprockiego dzięki uprzejmości Stowarzyszenia im. Bogdana Paprockiego.
Konkurs:
I Ogólnopolski Konkurs Wokalny im. Bogdana Paprockiego, Bydgoszcz, 12–17 listopada 2019.