Każda epoka poprzez krój pisma, jaki wytwarza i stosuje,
daje klucz do zrozumienia – i to jest właściwe słowo:
jakiego pokroju jest epoką.
Marcel Jacno
Palili je Jean-Paul Sartre, Albert Camus i George Orwell, który uwiecznił je w autobiograficznej powieści „Na dnie w Paryżu i Londynie”. Można je było dostrzec w kącikach ust Jima Morrisona i Davida Bowie’ego. John Lennon próbował za ich pomocą obniżyć swój tembr głosu, zaś w 1964 roku Léo Ferré, jeden z najpopularniejszych wykonawców piosenki francuskiej lat 60. i 70., poświęcił im liryczną balladę. Gauloises’y, bo o nich mowa, nie były zwykłymi papierosami. Wraz z inną marką – gitanes’ami – stały się narodowym fetyszem Francuzów, a wkrótce – znakiem rozpoznawczym francuskiego stylu życia.
Pierwsze partie gauloises’ów zeszły z taśmy produkcyjnej w 1910 roku. Był to okres narodowego wzmożenia przed I wojną światową. Pierwotnie miały nazywać się hongroises’ami, czyli po polsku węgierkami (fr. cigarette jest rodzaju żeńskiego), lecz szybko znaleziono bardziej patriotyczny zamiennik – „galijki”. Papierosy do lat 50. były produkowane bez filtra, z wyrazistych tytoniów tureckiego i syryjskiego. Grube, krótkie, mocne, stały się ulubioną używką niższych klas. W czasie I wojny światowej masowo palili je szeregowi żołnierze, nadając temu gestowi rys czynu narodowego. Tlący się w ustach gauloise był symbolem francuskości i wszystkiego, co ją uosabiało. Palący go zdawał się powtarzać reklamowe hasło, towarzyszące później papierosom: „Liberté toujours” – zawsze wolność.
Paczka w odcieniu Matisse bleu
Słynna paczka gauloises’ów z hełmem galijskim została zaprojektowana przez Maurice’a Giota w 1925 roku. Dziesięć lat później SEITA, państwowy producent wyrobów tytoniowych i właściciel marki, postanowiła odświeżyć projekt. Zadanie powierzyła trzydziestoletniemu Marcelowi Jacno, który miał za sobą doświadczenie w pracy ilustratora w prasie codziennej i projektanta afiszy filmowych dla wytwórni Gaumont i Paramount.
Efektem wysiłków Jacno jest znany nam do dziś wizerunek galijskiego hełmu oraz błękit w odcieniu Matisse bleu, który pojawił się na paczce najbardziej popularnych gauloises’ów, czyli tak zwanych kaprali. Zupełną graficzną nowością był podpis artysty, który SEITA pozwoliła wydrukować na opakowaniu. Dzięki temu nazwisko Jacno miały okazję poznać miliony ludzi na całym świecie. Był to gest artystyczny godny Andy’ego Warhola, na długo przed tym, zanim rozpowszechnił on wizerunek puszki z zupą Campbella. Jacno wspominał po latach: „Byłem rekordzistą zwielokrotnienia dzięki temu, że ta banalna paczka została wydrukowana w liczbie bijącej wszelkie rekordy w dawaniu autografów: półtora miliarda sztuk w każdym miesiącu”.
Pozory jednak mylą. Marcel Jacno był co prawda doceniany we Francji, ale jego zagraniczna sława ograniczała się do kręgu projektantów grafiki użytkowej. Dyskretny podpis zlał się z tłem paczki. Jacno, jak zresztą większość artystów zajmujących się projektowaniem identyfikacji wizualnej produktów, pozostał w cieniu swojego dzieła. Czy może precyzyjniej – dzieł. Paczka gauloises’ów to bowiem nie jedyny znany nam projekt, który wyszedł spod ręki tego twórcy. Co zatem Jacno wniósł do sztuki projektowania użytkowego? Odpowiedź na to pytanie daje kameralna wystawa „Signé Jacno” [Podpisano Jacno], którą można oglądać w Maison Jean Vilar w Awinionie. Nie znajdziemy na niej multimedialnych instalacji, wciągających widzów w grę obrazu i dźwięku ani zaskakujących rozwiązań wystawienniczych. W niewielkiej sali zgromadzono jednak wystarczająco dużo eksponatów, żebyśmy mogli docenić talent artysty. Kuratorzy zadbali również o to, byśmy poznali jego artystyczny życiorys; opisane zostały najważniejsze spotkania i przyjaźnie, najważniejsze zbiegi okoliczności oraz indywidualne wybory, które uczyniły z Jacno jednego z najbardziej charakterystycznych francuskich designerów lat 50.
Typografia, mon amour
Jacno wyróżnia rozległość zainteresowań, co podkreślają sami kuratorzy. „Jest wielu Jacno w tym tak różnorodnym artyście”, piszą w krótkiej ulotce towarzyszącej wystawie. Urodzony w Paryżu samouk zaczyna jako rysownik. W 1923 roku znajduje zatrudnienie w niewielkiej drukarni, specjalizującej się w oznaczeniach ulic i drogowskazach. Odpowiada tam głównie za malowanie liter. Tworzenie znaków drogowych nie jest jednak wymarzonym zajęciem dla artysty. Jacno szuka innych sposobów zarobkowania i przede wszystkim – nowych wyzwań. Powoli zaczyna dostawać zlecenia od dynamicznie rozwijającego się przemysłu filmowego. Projektuje plakaty do biograficznego filmu niemego o Fryderyku Chopinie „La valse de l’adieu” [Walc pożegnalny] i słynnej „Puszki Pandory” Georga Wilhelma Pabsta ze zmysłową Louise Brooks. Jego podpis widnieje również pod afiszami reklamującymi filmy Charliego Chaplina.
W tym samym czasie Jacno daje się również poznać jako karykaturzysta oraz ilustrator prasowy. Ten etap swojej kariery zawdzięcza licealnej przyjaźni z Pierre’em Lazareffem, krytykiem, recenzentem, redaktorem i wydawcą, który w późniejszych latach stanie się prawdziwą ikoną francuskiego dziennikarstwa. Lazareff pisze, Jacno ilustruje jego cotygodniowe felietony w dzienniku „Le Soir”. Z tego sojuszu korzystają wszyscy, najbardziej – czytelnicy gazety.
Dla Jacno projektowanie typografii jest nie tylko artystycznym, ale i intelektualnym wyzwaniem. Wydrukowane słowo stanowi nie tylko grafikę, ale i nośnik treści. | Piotr Kieżun
Prawdziwym przełomem stanie się jednak dla Jacno przypadkowy rzut oka na pewien szczegół w jednym z najbardziej popularnych paryskich klubów. „W hallu nowego lokalu kabaretu «Boeuf» («Le Bœuf sur le toit» przy ulicy de Penthièvre) – pisał po latach we wspomnieniowej książce «Un Bel Avenir» – dostrzegłem wiszący na ścianie nowoczesny alfabet, wytrawiony w metalu i pięknie wykadrowany. To był krój pisma Bifur zaprojektowany przez plakacistę Cassandre’a. Nowoczesność tego dzieła mnie oczarowała. I jednocześnie wzbudziła we mnie ochotę zaprojektowania własnego kroju”.
Owocem tego olśnienia był Film – krój stworzony przez Jacno w 1933 roku i kupiony przez prestiżową odlewnię czcionek Deberny-Peignot. Łączył on w sobie to, co tak podobało się jego twórcy w Bifurze Cassandre’a: minimalizm i wyrafinowanie, radykalizm i użytkowy charakter. Litery Filmu są proste, lecz ich trójwymiarowość, kontrastowe zestawienie światła i cienia oraz nietypowe tło sprawiają, że będąc znakiem, są jednocześnie graficznym dziełem sztuki. Jacno gra tutaj nadmiarem – uwypukla te części liter, które stanowią ich cechę charakterystyczną. I choć tak bardzo podziwiany przez niego Bifur idzie raczej w stronę modernistycznego ogołocenia, zasada jest taka sama – dokonać redukcji, oprzeć się na niezbywalnym elemencie znaków jako takich. Wraz z Filmem rodzi się Jacno typograf.
Benedyktyńska robota
W połowie lat 30. kariera Jacno nabiera rumieńców. Oprócz odświeżenia wizerunku słynnej paczki gauloises’ów dostaje inne graficzne zlecenia. To typografia stanie się jednak jego największą miłością i dziedziną, która wpłynie decydująco na inne uprawiane przez niego formy sztuki. Dla Jacno projektowanie typografii jest nie tylko artystycznym, ale i intelektualnym wyzwaniem. Wydrukowane słowo stanowi nie tylko grafikę, ale i nośnik treści. Musi zostać dostrzeżone i niemal w tym samym momencie zrozumiane. I co jest nie mniej ważne – font, którym jest ono złożone, musi być na tyle praktyczny, by umożliwić zecerowi skład dowolnego słowa bez utraty artystycznej wartości.
Koncepcyjną pracę Jacno nad krojami pism najlepiej oddają trudności, z jakimi musiał się zmierzyć przy projektowaniu kroju Scribe. Zlecenie jego opracowania dostał od Charles’a Peignota – najważniejszego i jednocześnie najbardziej otwartego na eksperymenty szefa odlewni czcionek we Francji. Peignot szukał fontu nadającego się do składania tekstów zredagowanych w stylu mówionym. Niełatwo było jednak znaleźć coś na rynku. Jak wspominał Jacno, „we Francji można było wówczas sięgnąć jedynie do jednego z krojów angielskich, którego używało się do drukowania zaproszeń ślubnych. Jeśli jednak chciało się ułożyć swojsko brzmiące zdanie: «Aby sprawić sobie pochówek, skorzystajcie państwo z naszych wiosennych obniżek cen», na jakie można było natrafić w tamtych czasach w amerykańskich ogłoszeniach domów pogrzebowych, krój kaligrafowany słabo do tego pasował. Miał zbyt wymuskany wygląd”. Należało zatem stworzyć coś prostszego, bardziej swojskiego, codziennego, co zachowałoby jednocześnie komunikatywność i spontaniczność linii pisma odręcznego.
Jacno wydał się Peignotowi idealnym kandydatem do realizacji tego zadania. Aby uzyskać pożądany efekt, artysta posłużył się swoim własnym pismem. Napisał setki zdań, a następnie każdą literę alfabetu zaprojektował w oparciu o najczęściej pojawiające się kształty. Potem powiększył litery i je znormalizował, nadając im jednolite pochylenie i wyrównując ich proporcje. „Pozostało jeszcze jedno zadanie do wykonania” – pisał Jacno. „W zwykłej typografii litery są od siebie oddzielone; w piśmie odręcznym, które ta usiłuje naśladować, są one połączone. Trzeba więc było sprawić, by np. litera «a» mogła się połączyć bezpośrednio z którąkolwiek z 25 pozostałych liter alfabetu, co oznacza, że trzeba było zaplanować 26 razy 26 połączeń między literami, oczywiście uwzględniając zarówno lewą, jak i prawą stronę każdej litery”. Benedyktyńska robota. Cel został jednak osiągnięty.
Jego postać i dorobek przypominają nam dziś o tym, że na kształt świata, jego komfort i piękno wpływają bardzo często ci, których nie znajdziemy na pierwszych stronach gazet. | Piotr Kieżun
Teatr jak wędrowny cyrk
Po wojnie, w czasie której Jacno angażuje się w ruch oporu, artysta natychmiast zabiera się za kolejne projekty. W końcówce lat 40. opracowuje ostateczną makietę opakowania gauloises’ów i projektuje kolejny krój pisma, który nazwie po prostu Jacno. Zacznie też współpracę z dwoma liczącymi się francuskimi wydawnictwami: Denoëlem i Juillardem. Dla tego ostatniego wymyśli okładkę debiutanckiego dzieła osiemnastoletniej Françoise Sagan. Wydana w 1954 roku powieść „Witaj, smutku” stanie się książką kultową epoki młodych egzystencjalistów w czarnych golfach. Okładka Jacno jest dla odmiany biała. Jedynymi graficznymi elementami są w niej typografia i zielone obramowanie – znaki rozpoznawcze całej wydawniczej serii, którą zapoczątkuje powieść Saganki.
To jednak nie 1954, a 1951 rok jest najważniejszą datą w powojennym okresie twórczości artysty. Jacno, za pośrednictwem malarza Léona Gischii, poznaje wówczas Jeana Vilara, aktora, reżysera, twórcę Festiwalu Teatralnego w Awinionie i najbardziej charyzmatycznego dyrektora Théâtre National Populaire (TNP). Ta ostatnia instytucja, zgodnie ze swoją nazwą, ma prezentować repertuar dostępny szerokiej publiczności. Zadanie nie jest łatwe. Żeby do niej dotrzeć, trzeba najpierw uzyskać z nią kontakt. Vilar kładzie więc nacisk na politykę komunikacyjną: zaczyna wydawać biuletyn teatralny „Bref”, stara się nawiązać współpracę z wielkimi przedsiębiorstwami i stowarzyszeniami pracowniczymi. Wystawia raczej klasyczne sztuki, ubiera je jednak w nowoczesny kostium. Ogałaca scenę, skraca dystans między widownią a aktorami. Artystyczny ton przedsięwzięciu nadaje Gischia, który odpowiada za scenografię. Jego styl wyróżniają dwa elementy: szczerość barw i zdecydowanie form.
Jacno ma za zadanie wymyślić logo teatru i opracować szatę graficzną publikacji teatralnych (programy, teksty sztuk, foldery). Przygotowuje też afisze. W jego projektach znów centralną rolę pełni typografia. Specjalnie dla TNP projektuje krój Chaillot, chyba najbardziej znany font jego autorstwa, który będzie funkcjonował w dwóch wersjach. Pierwsza, zawierająca kapitaliki i małe litery, zostanie znormalizowana i upowszechniona przez odlewnię Deberny-Peignot w 1954 roku. Druga, złożona z samych kapitalików, będzie służyła jedynie do produkcji afiszy i okładek TNP. W przypadku tej ostatniej każdą literę nanosi się odręcznie za pomocą szablonu. W rezultacie te same litery alfabetu różnią się nieco od siebie.
Efekt jest zamierzony. Vilar uważał, że TNP powinien być jak wędrowny cyrk – zaglądać do każdego domu, nie czekać na ludzi, lecz wychodzić im naprzeciwko. Jacno projektuje więc krój, który przypomina stemple, stawiane na podróżnych kufrach i walizach. Taki charakter będzie miało logo teatru, złożone z trzech liter zamkniętych w owalnej wstędze – niczym pieczęć ogólnonarodowego, teatralnego bractwa.
Rewolucja – tak. Zaciśnięte pięści – nie
Zresztą nieregularne litery Chaillot będą się kojarzyły francuskiemu odbiorcy z jeszcze jednym wydarzeniem – rewolucją, jej społecznym fermentem, polityką uprawianą bezpośrednio na ulicy za pomocą druków ulotnych i afiszy. Jacno podkreśli tę konotację, stosując przy tworzeniu plakatów barwy wzięte wprost z francuskiej flagi. „Zaprojektowane w kolorach niebieskim, białym i czerwonym, afisze TNP i Festiwalu Teatralnego w Awinionie były dzięki tej trójkolorowej żagwi znakiem rozpoznawczym kultury należącej do ludu, w «stylu Rewolucji Francuskiej»”, podsumuje wysiłki Jacno Caroline Bouige, redaktorka naczelna magazynu sztuk wizualnych „Étapes”.
Rewolucja – tak. Ale bez zaciśniętych pięści i barykad. Jacno skojarzenia buduje przez formę, a nie treść. Kiedy Jean Vilar zamówi u niego wykonanie logotypu, czy też lepiej – symbolu Festiwalu Teatralnego w Awinionie, reżyser będzie zawiedziony rezultatem. Jacno zaproponuje mu wizerunek trzech kluczy – oczywiste nawiązanie do herbu miasta, a tym samym do jego średniowiecznej przeszłości i papiestwa. Vilar da się w końcu przekonać, że klucze to znak prosty i łatwy do zapamiętania. Zrosną się one później z festiwalem tak bardzo, że mało kto będzie pamiętał o ich rodowodzie. Będą wyrażać nowoczesność i otwarcie na współczesnego widza.
Jacno – twórca najsłynniejszej paczki papierosów w Europie. Rysownik, ilustrator, typograf, plakacista, projektant książek. Czy da się w grafice użytkowej wynaleźć dziedziny, którymi się nie zajmował? To on nadał ton projektowaniu graficznemu w powojennej Francji. | Piotr Kieżun
Francuz spod Kijowa
Jacno – rysownik, ilustrator, typograf, plakacista, projektant książek, designer. Czy da się w projektowaniu graficznym wynaleźć jakieś dziedziny, którymi się nie zajmował? W latach powojennych opracował winiety gazet „France-Soir” i „L’Observateur”, tworzył etykiety, opakowania i flakony dla Guerlaina i Revillona, wymyślił znany na całym świecie logotyp Cinzano z powiększonym środkowym „z”. Dzielił się również hojnie swoją wiedzą. W latach 70. zebrał swoje przemyślenia o typografii w książce „Anatomie de la lettre” [Anatomia litery], dawał odczyty i wykłady, udzielał się w Alliance Graphique Internationale. Wiek go nie ograniczał. Pod koniec życia, w wieku 77 lat, obronił doktorat na Sorbonie.
Jego postać i dorobek przypominają nam dziś o tym, że na kształt świata, jego komfort i piękno, wpływają bardzo często ci, których nie znajdziemy na pierwszych stronach gazet. Przykład Jacno pokazuje nam też pośrednio, skąd brała się siła francuskiej kultury. Z jak różnych źródeł czerpała z pożytkiem dla siebie i całej Europy. Jacno, choć urodzony w Paryżu, mógłby stać się bohaterem „Słownika cudzoziemców, którzy zbudowali Francję” pod redakcją Pascala Ory. Ojciec artysty, jubiler Osip Jachnowicz, pochodził z Czernichowa pod Kijowem, matka – z Wiednia. Nazwisko Jacno można więc śmiało umieścić obok nazwisk Alexandre’a Kojève’a, Romaina Gary’ego i Charles’a Aznavoura, którzy zaczynali swoją twórczą drogę kolejno jako Kożewnikow, Kacew i Aznavurian. O ileż francuska filozofia, literatura i muzyka byłyby bez nich uboższe. O ileż uboższa byłaby francuska sztuka graficzna bez Jacno.
Wystawa:
„Signé Jacno. Un graphisme brut pour un théâtre populaire”
5–23 lipca (w czasie trwania Festiwalu Teatralnego)
10–14 września
5 listopada – 14 grudnia 2019 roku
Maison Jean Vilar, Awinion
Kurator: Jean-Pierre Moulères
Współpraca: Julia Gensbeitel Ortiz, Alice Cuenot, Adrian Blancard
Produkcja: Association Jean Vilar