Ewa Frączek

będą cię lżyć i obrażać. psychoza trzynaście

cesarz dawno się ubrał, a ci wciąż
się drą. kozioł ofiarny ze stanowiskiem
nie zbudza współczucia. ho, ho, udaje
tylko pewnie, że zrozumiał błąd. całkiem to
zrozumiałe, że za koronę należy przeprosić:
wiem, odkąd pracuję w szkole.

może się więc nie wyróżniaj, mimo wszystko.
masz zbyt okrągłe policzki i oceny z brzuszkiem
rzęsy trochę jak pedał. tak, usłysz to od razu.
jeszcze podziękujesz: moje życie też zmieniło się nagle,
w szatni. trwalej niż po lekturze janka muzykanta
demaskacji mikołaja, oszustwa niepokalanego
poczęcia. tamtych było trzech, byli z ce.
a on był z be, wina oznaczona bezlitosną literką.

oddanie moczu na klęczącego nie było jeszcze
najgorsze, a i tak do dziś nie mogę słuchać
słowa przestańcie w wydaniu męskim.
bo ja to nie, nie. byłam tak mała
że mijały mnie nawet krasnoludki, nie zasłużyłam
nawet na co się gapisz. apogeum niewidzialności.

dopiero później, w pokucie za milczenie
za niewołanie woźnej dyrektora prezydenta
za nieznajomość poradnika jak zajebać trzem starszym
gdy ma się siedem lat złożyłam podanie i teraz znowu
mam szatnię. mam dzieci-cesarzy
dzieci-zabójców dzieci-co-się-gapisz
dzieci-obsikane. na wszelki wypadek
nienawidzę wszystkich.

 

* Wiersz pochodzi z antologii „Strefa wolna. Wiersze przeciw nienawiści i homofobii”, Warszawa 2019.

 

Rubrykę redaguje Szymon Żuchowski.