Liberalizm nie ma ostatnio dobrej prasy. Atakowany zarówno z prawej, jak i z lewej strony, uważany jest za ideologię elit broniących status quo, które nie mają nic do zaoferowania „zwykłemu człowiekowi”. Szczególnie nośne stało się kontrastowanie liberalizmu z patriotyzmem i to w tak odległych kulturowo i politycznie krajach jak Polska i USA. Twierdzi się oto, że liberalne elity ignorują interesy współobywateli w imię własnych ponadnarodowych czy wręcz antynarodowych celów. Skuteczność propagandowa tego zabiegu pokazuje, jak wielu z nas wierzy, że patriotyzm i liberalizm są jakoś niekompatybilne. Uważam, że to błąd. Można być jednocześnie patriotą i liberałem.
Zacznijmy od pobieżnego zdefiniowania terminów, którymi się zajmujemy. Amitai Etzioni, guru współczesnego amerykańskiego komunitaryzmu, pisze tak: „Patriotyzm to żarliwa troska o współrodaków i społeczność którą dzielą, miłość do własnego narodu pomimo jego ułomności i praca na rzecz jego rozwoju”. Dodajmy do tego jeszcze jeden element, mianowicie: przywiązanie do tradycji. W sformułowaniu George’a Orwella „patriotyzm to oddanie na rzecz swojego narodu i swoistego dlań sposobu życia”.
Zdefiniowanie liberalizmu jest dużo trudniejsze, bo w ciągu 300 lat swego istnienia pojęcie to bywało określane rozmaicie. Dlatego proponuję skorzystać z pewnej prostej reguły, która stała u źródeł liberalizmu w różnorakich jego formach. Reguła ta, nazwana przez J.S. Milla „zasadą wolności” brzmi następująco: „Jedynym celem usprawiedliwiającym ograniczenie przez ludzkość, indywidualnie lub zbiorowo, swobody działania jakiegokolwiek człowieka jest samoobrona […] jedynym celem, dla osiągnięcia którego ma się prawo sprawować władzę nad członkiem cywilizowanej społeczności wbrew jego woli, jest zapobieżenie krzywdzie innych”.
Dla naszych rozważań konieczne jest jeszcze jedno istotne zastrzeżenie. Otóż liberalizm – przynajmniej w ostatnich latach – kojarzony jest z postawą lewicową (w Stanach Zjednoczonych liberalizm to po prostu lewica). To bardzo niefortunna zbitka pojęciowa, bo liberalizm niewiele ma z lewicą wspólnego. U źródeł postawy lewicowej leży przekonanie, że przynajmniej część zastanych w społeczeństwie nierówności jest niesprawiedliwa i wymaga usunięcia. Usuwanie takich nierówności może być dokonywane pod przymusem przez aparat państwa – i jako takie nie daje się łatwo pogodzić ze sformułowaną powyżej liberalną zasadą wolności. Dodajmy jeszcze, że dość typową cechą postawy lewicowej jest też internacjonalizm, dzisiaj nazywany raczej kosmopolityzmem, czyli przekonanie o nadrzędności wspólnoty wszystkich ludzi nad wspólnotami narodowymi. Kosmopolityzm stoi oczywiście w bezpośredniej sprzeczności z patriotyzmem.
Liberalizm, podobnie jak komunizm czy anarchizm, jest doktryną polityczną, która postuluje pewien sposób organizowania życia społecznego i politycznego. Patriotyzm, podobnie jak rusofobia czy filosemityzm, jest postawą psychologiczną wobec jakiejś grupy społecznej. Bezpośrednie porównywanie liberalizmu i patriotyzmu na poziomie pojęciowym byłoby zatem dość jałowe i nie będziemy tego tu robić. Zamiast tego, przyjrzymy się, czy postawa liberalna ściera się z postawą patriotyczną na poziomie praktycznym, to znaczy, czy postulaty tych postaw wiodą do różnych, nawzajem się wykluczających, zachowań społecznych czy decyzji politycznych.
Oto kilka przykładów pozornie antyliberalnych i propatriotycznych argumentów wytaczanych w ostatnich latach przez polityków.
-
Globalizacja
Offshoring, czyli przenoszenie miejsc pracy do krajów z tańszą siłą roboczą, to jeden z najbardziej kontrowersyjnych elementów globalizacji. Jego bezpośrednim celem jest obniżenie kosztów produkcji i w efekcie cen produkowanych towarów, ale odbywa się to kosztem utraty miejsc pracy w kraju, gdzie oryginalnie owe towary produkowano. Offshoring możliwy jest oczywiście tylko wtedy, gdy istnieje wolny handel, czyli swobodny przepływ dóbr i kapitału między krajami. A wolny handel, według tego antyliberalnego argumentu, jest tezą liberalizmu. Rzeczywiście, historycznie rzecz biorąc, to partie liberalne propagowały wolny handel, ale logicznie niewiele z tego faktu wynika. Po pierwsze, klasyczny liberalizm wzywał do respektowania wolności indywidualnych ludzi wewnątrz państwa, a nie państw między sobą. Po drugie, i może ważniejsze, postulat wolności handlu opiera się na kalkulacji ekonomicznej, a nie na jakichkolwiek dogmatach doktryny liberalnej. Według tej kalkulacji, kraj, który otwiera się na wolny handel, rozwija się szybciej, podnosząc tym samym standard życia swoich obywateli. Jeśli kalkulacja ta jest poprawna, to nie ma powodu, by uważać wolny handel za niepatriotyczny. Jeśli jest niepoprawna, to trudno sobie wyobrazić, żeby jakakolwiek świadoma tego partia chciała wolny handel popierać.
-
Imigracja
Niemal wszystkie argumenty antyimigranckie uderzają w nutę patriotyczną, kiedy odwołują się do kosztów, czy to emocjonalnych, czy materialnych, jakie musi ponosić na rzecz imigrantów ludność miejscowa. Nie chcemy imigrantów – szczególnie z obcego nam kręgu kulturowego – bo ci naruszają swoisty dla naszego narodu tryb życia. I znowu, jeśli argumenty te są oparte na kalkulacji zysków i strat, to liberał będzie na nie otwarty. Odmowa przyjmowania imigrantów może być wręcz broniona na gruncie liberalizmu: można argumentować mianowicie, że obecność obcych kulturowo obywateli ogranicza wolność tubylców – czy to materialnie (rosnące koszty ich utrzymania), czy emocjonalnie (budzące niechęć zachowania). Oczywiście, ta dyskusja toczy się również na poziomie moralnym: postawa sprzyjająca przyjmowaniu imigrantów, szczególnie uchodźców, może wynikać ze współczucia czy chęci niesienia pomocy potrzebującym niezależnie od kosztów, jakie muszą być w tym celu poniesione. Jest to postawa typowa dla lewicy, ale zgodnie z rozróżnieniem, jakie zrobiliśmy na wstępie, nie wynika ona z doktryny liberalnej (co nie znaczy, że indywidualny liberał nie może tej postawy podzielać).
-
Suwerenność instytucji narodowych
Suwerenność jest dla narodu cechą konstytutywną i jej obrona jest tożsama z obroną samego narodu. Kiedy zatem bronimy polskich sądów przed wyrokami TSUE, czynimy tak z pobudek patriotycznych. Ale wystarczy zrobić banalną obserwację, że uczestnictwo w organizacjach międzynarodowych automatycznie ogranicza suwerenność jej członków, by podać w wątpliwość wartość takiej obrony. Podobnie jak w obu przypadkach opisanych powyżej, mamy tu znów do czynienia z decyzją, która określa, co jest tu dla narodu bardziej korzystne: pełna suwerenność (jeśli taka w ogóle istnieje) czy korzyści okupione oddaniem części kompetencji. Nie ma tu zatem żadnego konfliktu między patriotyzmem a liberalizmem.
-
Prawa mniejszości
Swoboda wyboru zachowań seksualnych czy religijnych była i jest jednym ze sztandarowych haseł liberalizmu, bo wynika w sposób oczywisty z zasady wolności. Jeśli zatem z punktu widzenia patriotyzmu zasadne byłoby ograniczanie praw mniejszości, to w istocie liberalizm i patriotyzm byłyby w tym przypadku w bezpośrednim konflikcie. Wydaje się, że jedynym argumentem przeciwko istnieniu równych praw dla mniejszości jest odwołanie się do korzyści, jakie daje narodowi zwartość i uniformizacja. Jest to oczywiście argument empiryczny i należałoby pokazać, że narody bez mniejszości miały historycznie większą szansę przetrwania i rozwoju. Złóżmy nawet, że tak jest. W tej sytuacji przeciwnik mniejszości musi poradzić sobie z faktem zastanym: co zrobić, kiedy one już istnieją (a istnieją oczywiście wszędzie). Otóż, wiemy na pewno, że próby eliminacji mniejszości – szczególnie religijnych – wiodły do najbardziej krwawych konfliktów wewnątrz narodów i z całą pewnością nie sprzyjały ich rozwojowi. Trudno zatem przypuszczać, że ktokolwiek gotów byłby bronić tezy, że tolerancja dla mniejszości jest niepatriotyczna.
Patriotyzm to konsekwencja liberalizmu
Czy można znaleźć silniejsze argumenty na rzecz pogodzenia liberalizmu z patriotyzmem? Najlepszym środkiem do tego celu byłoby wyprowadzenie jednej postawy z drugiej. Pokazanie, że patriotyzm jest w jakimś sensie konsekwencją liberalizmu. Skorzystamy w tym celu z opisu utopii idealnego państwa, które sformułował Robert Nozick w „Anarchy, State, and Utopia”.
W kwestii wolności jednostki Nozick reprezentuje stanowisko skrajnie liberalne; w stanie naturalnym państwo nie ma prawa pełnić nawet roli „nocnego stróża”. Skoro tak, to jedyną metodą budowy struktur państwowych jest samoorganizowanie się ludzi. Utopia, którą kreśli Nozick, ma być odpowiedzią na pytanie, które każdy z nas indywidualnie powinien sobie postawić: jak ma wyglądać najlepszy z możliwych światów z mojego punktu widzenia? Wbrew pozorom, Nozick nie oczekuje opisu struktur politycznych czy ekonomicznych idealnego państwa, ale po prostu wyliczenia, z kim chcielibyśmy wspólną zbiorowość stworzyć. Takie spontanicznie powstające grupy docierałyby się przez wymianę członków i modyfikację swych struktur. Niektóre społeczności się rozpadną, inne przyjmą nowych kandydatów i urosną w siłę. W tym sensie, społeczności te konkurują ze sobą, walcząc o nowych członków oraz ich utrzymanie wewnątrz grupy. Oczywiście, uczestnictwo w grupie daje jej uczestnikom pewne korzyści, ale w zamian za częściowe ograniczenie ich wolności. Dzięki pełnej swobodzie akcesu do grupy i jej porzucenia te ograniczenia są jednak całkiem uprawnione.
Nozick kończy w tym miejscu szkic oddolnego tworzenia grup społecznych (a w domyśle narodów). Pociągnijmy jego wizję dalej i zastanówmy się, jakie mechanizmy psychologii społecznej mogą samoistnie pojawiać się w grupach. Otóż, pojawi się niewątpliwie jakiś element lojalności czy solidarności wewnątrz grupy. Skoro każdy członek grupy ponosi pewne koszty przywileju uczestnictwa w grupie, odróżni to w sposób naturalny jej członków od tych pozostających poza grupą. Po drugie, konkurencja między grupami nie ma u Nozicka charakteru walki o dobra, a tylko o stworzenie idealnej społeczności. Po trzecie, skoro odejście z grupy jest w pełni dobrowolne, każdy, kto w niej pozostaje, w naturalny sposób akceptuje przyjęty w niej styl życia. Co więcej, skoro go akceptuje, to prawdopodobnie jest skłonny walczyć o jego przetrwanie.
Tak oto, kluczowe elementy patriotyzmu: lojalność wobec własnej społeczności, przekonanie o jej wartości i gotowość do obrony tradycji pojawiły się w liberalnej utopii spontanicznie. Można oczywiście zarzucić naszemu rozumowaniu, że robi nierealistyczne założenia. Wobec braku konkurencji o dobra materialne między grupami, patriotyzm tu powstający jest całkowicie pozbawiony agresji. Na to można odpowiedzieć tyle: jeśli tylko taki typ patriotyzmu daje się wyprowadzić z liberalizmu, to tym lepiej.