Były tygodnie spekulacji, a potem finał w postaci nużącej konferencji prasowej liderów koalicji. Efekt negocjacji przypomina jednak ryzykowny eksperyment, a nie zaplanowaną reformę.
Po pierwsze i najważniejsze – Jarosław Kaczyński wchodzi do rządu w funkcji wicepremiera i szef komitetu do spraw bezpieczeństwa. Będzie nadzorował Ministerstwo Sprawiedliwości, Ministerstwo Obrony oraz MSWiA. Prezes PiS-u będzie zatem pełnił dwuznaczną rolę – podwładnego Mateusza Morawieckiego, a jednocześnie jego przełożonego w partii. Potencjalnie może to prowadzić do chaosu na posiedzeniach rządu.
https://www.facebook.com/118084194963414/videos/2430589707246888
Plusy ujemne
Wejście Kaczyńskiego do rządu potwierdza, że premier nie był w stanie samodzielnie zapanować nad grupą Zbigniewa Ziobry. Kwestią otwartą pozostaje pytanie, na ile skuteczne będzie rozwiązanie w formie nadzoru Kaczyńskiego nad ziobrystami.
Tak czy inaczej, nowa umowa koalicyjna nie przypomina silnego sojuszu. Wydaje się, że jest to po prostu zawieszenie broni, które błyskawicznie może przerodzić się w nowy konflikt. Problem braku zaufania wewnątrz koalicji nie został rozwiązany, a do dalszych rządów prawicy konieczne jest wzajemne trzymanie się w szachu. Wejście Kaczyńskiego do rządu może również osłabić prezesa. Oznacza bowiem kres sprawowania władzy z tylnego siedzenia. Kaczyński jako członek rządu z pewnością będzie pod większą presją ze strony mediów, jak i samych ministrów, którzy dotychczas pielgrzymowali na Nowogrodzką w celu uzyskania aprobaty dla swoich projektów.
Kolejny problem to nominacja Przemysława Czarnka na ministra edukacji i szkolnictwa wyższego. Zagadką pozostaje, dlaczego Czarnek, który do tej pory służył jako prawnik skory do legitymizowania demolki wymiaru sprawiedliwości, trafił na to stanowisko. Można przypuszczać, że ma on zneutralizować skręt na prawo forsowany przez ekipę Ziobry, zgodnie z zasadą, że nasz radykał jest lepszy niż cudzy. Jednak radykalizm w ministerstwie, które bezpośrednio wpływa na uczniów i studentów może zemścić się na PiS-ie. Partia Kaczyńskiego już podczas wyborów europejskich i prezydenckich miała problem z pozyskaniem młodych wyborców, a wejście w ideologiczny konflikt nie pomoże w odwróceniu tego trendu, zwłaszcza w połączeniu z faktem, że w rządzie znajdzie się teraz… tylko jedna kobieta.
Poseł i przyszły minister znany jest głównie z kwestionowania praw człowieka i obrzydliwych wypowiedzi o kobietach czy osobach LGBT. Teraz przyjdzie mu się dogadywać z rektorami i nauczycielami. Tym dwóm grupom pozostaje życzyć powodzenia. Ostry kurs w reformach szkół i uniwersytetów, który zapowiadał między innymi Ryszard Terlecki, może wzbudzić zdecydowany sprzeciw młodych. Prawicowe ambicje w zakresie inżynierii społecznej prawdopodobnie skończą się więc jak w przypadku głośnego pomnika „papieża z głazem” na dziedzińcu Muzeum Narodowego – miał być patos i walka z „czerwoną zarazą”, a skończyło się na tandecie i setkach memów.
Obrona technokraty i sprawnego menedżera przed radykałami z Solidarnej Polski to szansa na realizację bardziej ambitnej polityki klimatycznej. | Jakub Bodziony
Plusy dodatnie
Morawiecki ma jednak kilka powodów do zadowolenia. Do Kancelarii Premiera zostanie przeniesiona część kompetencji Ministerstwa Cyfryzacji, co oznacza osobisty nadzór szefa rządu nad modernizacją administracji i kwestiami technologicznymi. Sukcesem premiera jest również nominacja Grzegorza Pudy na stanowisko ministra rolnictwa. To ważny resort, któremu podlega istotna część unijnych funduszy. Puda przejmuje obowiązki po Krzysztofie Ardanowskim, który otwarcie sprzeciwił się tak zwanej piątce dla zwierząt – pakietowi ustaw, który stał się pretekstem do tymczasowego rozłamu w rządzącej koalicji. Za byłym ministrem murem stanęła część rolników sprzeciwiających się zakazowi uboju rytualnego i hodowli zwierząt futerkowych. Protesty dotyczące tych kwestii, które odbyły się kilka dni temu w Warszawie, zwiastują trudny początek kadencji nowego ministra. Zwłaszcza że jako poseł sprawozdawca projektu ustawy o ochronie zwierząt, nie może liczyć na kredyt zaufania ze strony krytycznej wobec ustawy części wsi.
Paradoksalnie, za największy plus rządowych przetasowań można uznać brak zmiany na czele Ministerstwa Klimatu. Michał Kurtyka, którego odejście wielokrotnie przepowiadano, ocalił stanowisko i zyskał nowe kompetencje ze względu na ponowne połączenie tego resortu z Ministerstwem Środowiska. Obrona technokraty i sprawnego menedżera przed radykałami z Solidarnej Polski to szansa na realizację bardziej ambitnej polityki klimatycznej. Przed ministrem Kurtyką stoją ogromne wyzwania związane z realizacją Europejskiego Zielonego Ładu, o którym piszemy w bieżącym numerze „Kultury Liberalnej”. Tym bardziej że wynegocjowane porozumienie z górnikami prawdopodobnie zostanie zakwestionowane przez Komisję Europejską ze względu na zbyt dużą skalę pomocy publicznej dla górnictwa.
Wszystkie bieżące problemy może zaś wkrótce przykryć kolejna fala epidemii. Tylko w ostatnim tygodniu rekord zarażeń został pobity trzykrotnie [!], co będzie miało konsekwencje gospodarcze i polityczne. Kolejne grupy pracowników w obliczu nadchodzących cięć będą protestować przeciwko zwolnieniom i obniżkom płac. Trudno nie mieć wrażenia, że lipcowe słowa Morawieckiego o tym, że „wirus jest już w odwrocie i nie należy się go bać”, wkrótce odbiją mu się czkawką.
Fot. Kancelaria Premiera.