„Dawno temu, gdy zwierzęta były dobre, a ludzie podli…” – tak zaczyna się opowieść o słynnej „inwazji” niedźwiedzi na Sycylię. Czy aby dziś jest inaczej? Czy zwierzęta już nie są dobre, a ludzie źli?
Pierwsza część filmu to klasyczna bajka – o nieszczęściu, które spotyka króla niedźwiedzi, Leonca. Podczas niewinnej zabawy (będącej jednocześnie treningiem podstawowej niedźwiedziej umiejętności – łapania łososi w rzece) syn władcy, Tonio, znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Ojciec na próżno szuka dziecka. Zrozpaczony, nie jest w stanie funkcjonować. Załamany, pogrąża się w wielotygodniowym letargu. Podwładni Leonca nie potrafią sobie sami radzić, cierpią głód, a w obliczu nadchodzącej zimy grozi im zagłada. Nakłaniają króla do zejścia z gór, sugerując, że Tonio może przebywać wśród ludzi zamieszkujących Sycylię. Masa kroczących w szpalerze dzikich zwierząt budzi panikę mieszkańców, ich pokojowy marsz odebrany zostaje jako inwazja. Bezwzględny książę wysyła wojska, by spacyfikować niedźwiedzie. Ludzie nie rozumieją mowy ani intencji zwierząt, zaczynają do nich strzelać. Te się jednak nie poddają, ale z każdym starciem nabywają coraz więcej atrybutów, a z czasem i cech ludzkich.
Co poszło nie tak? Czy współistnienie różnych środowisk w jednym państwie to utopia? A może jednak da się pogodzić odrębne światy, zachowując pierwotną tożsamość każdej z kultur? | Agnieszka Sawala-Doberschuetz
„Ludzie są podobni do niedźwiedzi – są wśród nich ci dobrzy, są i źli”
Niedźwiedzie nie są uprzedzone do ludzi, mądry niedźwiedź senior ostrzega jednak, że nie można generalizować i lepiej zachować ostrożność. Zwierzęta z wielką wiarą i szczerymi intencjami uparcie próbują zbliżyć się do mieszkańców Sycylii, by w pokojowy sposób wyłuszczyć swoje intencje. Bezskutecznie. Nie obywa się bez przemocy i przelewu krwi. Oraz odrobiny właściwej baśniom magii. Ostatecznie, jak to w bajkach, dobro zwycięża i wszystko zmierza ku „i żyli długo i szczęśliwie”.
„Tak oto niedźwiedzie oswoiły ludzi” – konkluduje Gedeon, trubadur, z którego ust słyszymy opowieść o zajściach na Sycylii.
Wędrowny bard wraz z młodocianą asystentką, Almeriną, zatrzymują się pewnej nocy w przytulnej jaskini i natrafiają na starego niedźwiedzia, którego sympatię próbują zaskarbić sobie barwną opowieścią. Dobrotliwe zwierzę nie robi im krzywdy, z ciekawością wysłuchuje historii, a na koniec… dopowiada jej dalszy ciąg.
Tu rozpoczyna się druga część baśni – już nie sielankowo-bajkowa, a filozoficzna, z morałem. Zahaczająca klimatem o Orwellowski „Folwark zwierzęcy” – zwierzęta, żyjąc wśród ludzi, nabierają ich cech. Część z nich, skuszona przepychem i władzą, traci to, co niedźwiedzie ceniły sobie dotąd najbardziej: uczciwość i szlachetność. Knują, kradną, ulegają przyziemnym słabościom, snują intrygi i oszukują. Zanikają w nich zwierzęce instynkty, bo ich nie pielęgnują, a wręcz pogardliwie piętnują. Nie chcą już być dzikimi, „zacofanymi” zwierzętami, więc groteskowo naśladują ludzi. Pragną być jak oni. Manipulują przy tym dobrodusznym Leoncem, który traci ogląd sytuacji i kontrolę nad państwem.
Co poszło nie tak? Czy współistnienie różnych środowisk w jednym państwie to utopia? A może jednak da się pogodzić odrębne światy, zachowując pierwotną tożsamość każdej z kultur? Odpowiedź reżyser pozostawia osądowi widza (choć niedźwiedzie podjęły własną, jednoznaczną, decyzję).
Tu rozpoczyna się druga część baśni – już nie sielankowo-bajkowa, a filozoficzna, z morałem. Zahaczająca klimatem o Orwellowski „Folwark zwierzęcy” – zwierzęta, żyjąc wśród ludzi, nabierają ich cech. | Agnieszka Sawala-Doberschuetz
Baśń nieoczywista
„Dajmy spokój starym historiom” – proponuje na koniec stary niedźwiedź z jaskini głosem Romana Gutka, który po raz pierwszy podjął się dubbingu. Specyficzna barwa i akcent początkowo zdają się nie pasować do filmu animowanego, ale po chwili głos i wizerunek starego, poczciwego misia stają się harmoniczne. Głęboki tembr Romana Gutka jest nowy w polskim dubbingu, nieosłuchany, intrygujący. Pozostałe wydają się znajome, naturalne dla filmów animowanych (Andrzej Chyra jako Leonce, Jarosław Domin – mag de Ambrosis czy Ryszard Olesiński między innymi jako Wielki Książę).
Nieoczywista jest też animacja baśni – z pozoru banalna, schematyczna, o płytkich kolorach i kanciastych, uproszczonych kształtach. Lorenzo Mattotti doskonale jednak wie, co robi – jego ręczna animacja, bazująca na oryginalnych ilustracjach Dina Buzzatiego, przy umiejętnej obróbce cyfrowej podkreśla najbardziej archetypiczne cechy bohaterów i scenerii: prostotę, skromność i przejmujące piękno natury; przepych i zbytek ludzkich osad, strojów, dekoracji; sztampowość żołnierzy (a raczej żołnierzyków niczym z baśni Andersena); brzydotę złych ludzi i piękno dobrych.
Drugie dno, refleksja i zakamuflowane przesłanie to zresztą charakterystyczne cechy utworów Dina Buzzatiego, pisarza, dziennikarza, poety i malarza, przedstawiciela tak zwanego realizmu magicznego (jego najsłynniejsza książka, „Pustynia Tatarów” z 1940 roku, zajęła 29. miejsce na liście 100 książek XX wieku według „Le Monde”).
Całości dopełnia misterna ścieżka dźwiękowa nadająca filmowi musicalowego charakteru. Autorem muzyki jest francuski kompozytor i multiinstrumentalista René Aubry, znany między innymi z soundtracku do animowanych filmów o „Gruffalu”. Sycylijski skoczny folklor podkreśla kuglarską naturę opowieści barda, jest dodatkową – dźwiękową – ilustracją. Aubry łączy klasyczne instrumenty i kompozycje z elementami cyrkowymi i nowoczesnymi. Sugestywna, dynamiczna muzyka szczególnie podkreśla wydźwięk sceny bitwy, splecionej z przedstawieniem teatralnym, odbywającym się w tym samym czasie na książęcym dworze. Nałożenie dwóch skrajnie odmiennych sytuacji – wojny i rozrywki, toczących się synchronicznie w rytm tej samej melodii, to mistrzostwo animacji i metafory. Zdecydowanie smakowity kąsek dla dorosłych towarzyszących dzieciom w kinie.