Szanowni Państwo!
Kościół katolicki w Polsce traci wiernych w błyskawicznym tempie. Choć to prawda, że nasz kraj zapracował sobie na opinię wyjątkowo religijnego. Wystarczy udać się w dowolną dłuższą podróż i zobaczyć, jak wiele jest w Polsce kościołów i kapliczek. Badacze naliczyli także niemal 700 pomników Jana Pawła II. Jednak ten idylliczny obraz polskiego przedmurza chrześcijaństwa zaczyna trzeszczeć.
Jeszcze w styczniu, kiedy IBRIS na zlecenie „Rzeczpospolitej” badał poziom ufności do poszczególnych instytucji, Kościołowi katolickiemu ufało 39,5 procent badanych. Wyniki nowego sondażu, w którym pytano respondentów o ich stosunek do Kościoła, są dla hierarchów jeszcze gorsze. Pozytywny stosunek deklaruje jedynie 35 procent badanych, 31 procent – neutralny, a 32 procent mówi, że jest on negatywny. Wśród ludzi młodych (między 18. a 29. rokiem życia) nastawienie do Kościoła katolickiego jest bądź negatywne (47 procent), bądź neutralne (44 procent). Spada również zarówno liczba uczestników mszy, jak i nowych powołań duchownych.
Przyczyn takiego stanu jest wiele. Od lekcji religii, które utrwalają skostniałe wykładnie, przez sojusz ołtarza z tronem, w który wymierzyły swoje ostrze ostatnie protesty w obronie praw kobiet, aż po kolejne skandale pedofilskie z udziałem najważniejszych polskich hierarchów. Kluczowa jest również stopniowa weryfikacja wizerunku jednej konkretnej postaci, która do niedawna była nietykalna – jest to Jan Paweł II. To na nim polska prawica zbudowała istotną część swojej tożsamości. I chociaż Karol Wojtyła już dawno stał się elementem prześmiewczej internetowej popkultury, to desakralizacja jego postaci pozostawała w dużej części wirtualna.
Teraz się to zmienia. W zeszłym tygodniu światło dzienne ujrzał 460 stronicowy raport sporządzony przez Watykan na temat amerykańskiego kardynała-pedofila Theodore’a McCarricka. Wynika z niego, że papież wiedział o oskarżeniach wobec amerykańskiego duchownego, lecz mimo to dopuścił go do godności arcybiskupa i kardynała. Pierwotnie papież wstrzymał kardynalską nominację, ale do zmiany zdania miał go nakłonić jego osobisty sekretarz – Stanisław Dziwisz. To nazwisko pada zresztą w raporcie aż 45 razy. Kolejny cień na postać kardynała rzucił głośny reportaż TVN „Don Stanislao”, który wskazuje na powiązania kardynała z przestępcami seksualnymi w Watykanie. Tak właśnie układają się kolejne stopnie, na których papież Jan Paweł II przestaje być uniwersalnym autorytetem moralnym. Zupełnie tak samo jak – wbrew życzeniom Jarosława Kaczyńskiego – przestał nim być Kościół katolicki.
O tym, że upadek roli Kościoła był nieunikniony, pisze nasz redaktor naczelny Jarosław Kuisz. Jego zdaniem czynniki takie jak wymienione wyżej, czyli między innymi afery pedofilskie, czy skostnienie pewnych elementów obecności religii w sferze publicznej, to tylko część głębszego problemu. W istocie polski antyklerykalizm jest nie do zatrzymania, ponieważ ściśle wiąże się z długotrwałym oddziaływaniem odzyskania przez nasz kraj suwerenności. Do 1989 roku Kościół katolicki odgrywał w Polsce rolę „zapasowego państwa”, koła ratunkowego zgodnie z tradycją „interrexa”. Dziś nie jest to już konieczne.
Obecna sytuacja w Polsce przypomina to, co kilka dekad temu działo się w Irlandii. Tam również Kościół dysponował ogromnymi wpływami, co pozwoliło politykom na wprowadzenie ultrakonserwatywnych rozwiązań. Tam również kler usprawiedliwiał pedofilów w swoich szeregach oraz narzucał swoją agendę w szkołach i wśród polityków. W ciągu kilkunastu lat ten obrazek uległ radykalnym przemianom, a Irlandczycy przegłosowali w referendum liberalizację prawa aborcyjnego. Jak do tego doszło?
O pozycji Kościoła w tym kraju i przemianach społecznych, które w ostatnich latach dokonały się w irlandzkim społeczeństwie, opowiada prof. Tom Inglis, socjolog z Uniwersytetu w Dublinie.
W rozmowie z Jakubem Bodzionym Inglis stwierdza, że „Kościół w Irlandii przyczynił się do własnego upadku. Hierarchowie skupili się na protekcji instytucji i jej członków, a nie na ofiarach. To okazało się jedną z kluczowych przyczyn sekularyzacji Irlandczyków. Postawa duchownych zniszczyła ich moralny autorytet i wpływ na społeczeństwo. Wcześniej to oni udzielali spowiedzi i decydowali o pokucie, teraz role się odwróciły i Kościół został zmuszony do wyznania grzechów”.
Czy taki scenariusz zrealizuje się również w Polsce? Wydaje się to coraz bardziej prawdopodobne.
Zapraszamy do lektury!