Szanowni Państwo!
Dla większości z nas rok 2020 był trudny. Zmagaliśmy się z pandemią, kryzysem gospodarczym, przesileniami społecznymi w Polsce i na świecie. Czy początek nowego roku i dekady daje nam nadzieję na pozytywną zmianę?
Część komentatorów uważa, że samo zwycięstwo Joe Bidena oznacza początek końca polityków, którzy wzorowali się na Donaldzie Trumpie. Jednak nieliberalny populizm zakorzenił się na dobre w wielu rejonach świata i zmiana w Białym Domu na pewno nie wystarczy do jego „mechanicznego” pokonania. Zwłaszcza że na Trumpa zagłosowało ponad 70 milionów Amerykanów, a sam prezydent wciąż namawia swoich zwolenników do kwestionowania wyników wyborów.
Sytuacja w naszej części Europy nie nastraja do niefrasobliwego optymizmu. Jak piszą Jarosław Kuisz i Karolina Wigura w tekście otwierającym nasz ostatni numer w tym roku: „Jarosław Kaczyński w naszym kraju, Viktor Orbán na Węgrzech, a w Czechach – sukces partii ANO Andreja Babiša: wszyscy oni przypominają nam, że powrót liberalizmu środkowoeuropejskiego do władzy jest tylko jedną z wielu możliwych dróg dalszego rozwoju. Nie kto inny, a Donald Tusk w serii ostatnich wywiadów przypominał, żeby nie liczyć na «cudowny wpływ zagranicy»”.
Populistom z pewnością pomagają nieporozumienia na temat nierówności i poczucie wyalienowania dużej części społeczeństwa. Zagospodarowują oni ludzkie obawy, strach i poczucie niesprawiedliwości, które w wielu przypadkach zostało wzmocnione przez pandemię. Uzasadnione czy nie, te emocje po prostu są obecne w naszych społeczeństwach, a populiści wiedzą kogo za nie winić – liberałów, jakżeby inaczej. Populizm żywi się resentymentem i nie dzieli włosa na czworo.
Częścią typowego programu skrajnych populistów jest też intensyfikacja działań w zakresie polityki historycznej. Wcześniej często niezagospodarowana, teraz staje się dla nich czystym płótnem, na którym mogą namalować narrację historyczną. Jednoznacznie wskaże się winnych i skieruje społeczną energię na ideały z przeszłości, w których odpowiedzi były pozornie prostsze. O warunkach, w jakich rozkwitają populizmy, pisze w swoim znakomitym, przekrojowym eseju „Przyszłość liberalizmu” profesor Uniwersytetu Oksfordzkiego, Timothy Garton Ash, wskazując, że „aby zaradzić tej wielowymiarowej nierówności, będziemy musieli poprzeć bardziej radykalne działania, niż większość liberałów była gotowa rozważać w ciągu 30 lat od 1989 roku”.
Kreśląc ideowe fundamenty dla przyszłego działania, Garton Ash dodaje, że: „polscy populiści nie mylą się, kiedy mówią o potrzebie «redystrybucji szacunku»”.
Znana intelektualistka Anne Applebaum, z którą rozmawia Karolina Wigura, twierdzi, że: „po pięciu latach liberałowie chyba lepiej rozumieją przyczyny sukcesu ruchów populistycznych. Ale nie jestem przekonana, że mają własną odpowiedź na te problemy. Biden próbuje ją znaleźć, dlatego używa specyficznego języka. Podczas kampanii mówił wciąż o Ameryce jako jednym państwie, odwoływał się do patriotyzmu, symboli i rodzinnych wartości, na których skupiają się wszyscy obywatele”.
Czy podobnie mogą postąpić liberałowie nad Wisłą?
W rozmowie z Karoliną Wigurą, którą publikujemy również jako PODKAST, Applebaum podkreśla, że kluczowe jest budowanie wspólnoty. „W Polsce liberałowie muszą znaleźć język, który trafia nie tylko do ludzi w metropoliach, gdzie wygrywają, ale również do tych w miasteczkach i wsiach. To powinna być próba znalezienia wizji modernizacji Polski, która nie obejmowałaby tylko wykształconych mieszkańców dużych miast. Można mówić o wspólnych instytucjach takich jak opieka zdrowotna i edukacja – w ostatnich latach te dziedziny zostały zaniedbane i zniszczone. Można też mówić o małych przedsiębiorcach, szczególnie źle potraktowanych podczas pandemii”, mówi słynna publicystka.
Co ważne, na sukces populistów składa się również język, którym posługują się populiści. Co zdumiewające, pod pewnymi względami lepiej niż liberałowie potrafią komunikować się ze swoimi wyborcami. Na to wskazywał chociażby Jan-Werner Müller, którego kolejna książka „Strach i wolność. O inny liberalizm” właśnie ukazała się w wydawnictwie „Kultury Liberalnej” (a której fragment publikujemy wraz z aktualnym numerem tygodnika).
Taką tezę potwierdziły też badania Uniwersytetu w Amsterdamie, o znamiennym tytule „Liberals lecture, conservatives communicate”, w których przeanalizowano blisko 400 tysięcy przemówień przedstawicieli i przedstawicielek różnych europejskich partii: liberałowie (i lewica) mają problem z komunikacją, bo używają bardziej złożonego języka i trudniejszych pojęć niż prawica.
Dlatego w tym numerze oferujemy Państwu garść przemyśleń, a nie pouczeń, które pozwolą nam oczekiwać Nowego Roku z nadzieją na lepsze jutro dla liberałów. Jak pisali Kuisz i Wigura w swoim tekście: „Jeśli przeciwnicy populistów pragną skutecznie z nimi wygrywać, muszą nie tylko mieć swoim wyborcom coś wartościowego do powiedzenia, ale także nauczyć się mówić to w atrakcyjny sposób”.
W swojej książce Müller na pytanie „Czy liberalizm się przeżył?” dodaje, iż odpowiedzieć należy: „Za przeżytek powinien zostać raczej uznany pewien rodzaj dyskusji o liberalizmie – operujący fałszywymi znakami równości, przeciwstawieniami i uogólnieniami”. Z pewnością etap liberalizmu postkomunistycznego należy uznać za zamknięty, o czym niedawno w wywiadzie z cyklu „Bez Uników” Piotra Witwickiego szerzej mówił redaktor naczelny „Kultury Liberalnej”. Lata 90. XX wieku z siatką problemów typowych dla tego okresu należą już do historii, z czego warto sobie zdać sprawę na płaszczyźnie politycznej.
Można, nawet trzeba, w tej sytuacji sięgać do głębszych zasobów polskiego liberalizmu. W czasach Królestwa Polskiego w 1816 roku na łamach jednego z warszawskich czasopism ukazał się artykuł: „Co znaczą wyobrażenia liberalne?”.
Autor odpowiadał, że wyobrażenie polityczne jest „liberalnem”, „kiedy jest zgodne z moralnym celem bytu człowieka; […] kiedy wznieca uczucia wspaniałe, wysokie i patriotyczne, a nie próżność, chciwość i słabość podsyca; kiedy jest jednym słowem godne […] obywatela państwa i czynnego a niepodległego członka familii politycznej”.
Nic dodać, nic ująć.
Dlatego życzymy Państwu wszystkiego dobrego i zabieramy się do pracy,
Redakcja