Szanowni Państwo!
Niewydrukowany wyrok Trybunału Konstytucyjnego. 70 milionów złotych zmarnowanych na tak zwane wybory kopertowe w 2020 roku. Wszyscy pamiętamy historie z ostatnich lat, kiedy władza narusza lub nagina prawo na własną korzyść. I potem nikt nie zostaje z tego rozliczony.
Tego rodzaju sytuacja łatwo rodzi jedną z dwóch reakcji: albo ostry sprzeciw, albo obojętność. Kiedy sprawa nie dotyczy nas osobiście, łatwo przejść nad nią do porządku dziennego. Jednak sytuacja, w której władza polityczna może zawieszać obowiązujące normy, kiedy nie działają one na jej korzyść, nie jest normalna i nie można przejść nad nią do porządku dziennego. Zamiast tego, lepiej przyjąć postawę pozytywną i wciąż zastanawiać się nad tym, w jaki sposób prawo może pomagać obywatelom – dzisiaj, w warunkach nieidealnych.
Dlatego, po pierwsze, w „Kulturze Liberalnej” pracujemy obecnie nad projektem „PraworządźMY”, w którym dokumentujemy i wyjaśniamy znaczenie współczesnego kryzysu praworządności w krajach naszego regionu, w tym Polsce. W ramach cyklu będącego częścią projektu opublikowaliśmy dotąd rozmowy między innymi z prof. Mirosławem Wyrzykowskim czy prof. Jerzym Zajadłą, a także serię artykułów Katarzyny Skrzydłowskiej-Kalukin.
Po drugie, w aktualnym numerze „Kultury Liberalnej” kontynuujemy dyskusję na temat znaczenia prawa i edukacji prawnej we współczesnej Polsce, którą prowadziliśmy na naszych stronach w ostatnim tygodniu, kiedy opublikowaliśmy wywiady z prof. Marcinem Matczakiem oraz prof. Grażyną Skąpską.
W tym tygodniu w rozmowie z Aleksandrą Sawą prawniczka Maria Ejchart-Dubois opowiada o edukacyjnym projekcie „Tydzień Konstytucyjny”, który ma uczyć młode pokolenie tego, jakie jest praktyczne znaczenie Konstytucji. Jak wyjaśnia nasza rozmówczyni, jest to pozytywny projekt na przyszłość – nie chodzi wyłącznie o to, żeby opisywać obecny kryzys. Celem jest solidna praca u podstaw – pokazanie, jakie jest praktyczne znaczenie Konstytucji w naszym codziennym życiu, a także, w jaki sposób możemy korzystać z naszych konstytucyjnych praw.
O tym, w jaki sposób należy myśleć o prawie w czasach kryzysu praworządności, rozmawia Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin z prof. Ewą Łętowską. Jak mówi prawniczka, „wadą nauczania prawa jest wychodzenie z założenia, że prawo jest takie, jakie deklaruje, że jest. A prawo jest zjawiskiem normatywnym, czyli mówi, jak być powinno”. Prof. Łętowska przekonuje zatem, że powinniśmy poświęcić więcej wysiłku na to, aby studiować prawo „na złą pogodę” – zastanowić się nad tym, co może robić prawo w rzeczywistości, która nie jest idealna, czyli po prostu w rzeczywistości.
Na czym polega zatem nauka prawa „na czasy złej pogody”?
Można by pomyśleć, że doprowadzenie do sytuacji, w której system prawa działa w możliwie normalny i nienaruszony sposób, nie jest zadaniem prawnym. Jeśli prawo nie może ochronić samo siebie przed jego naruszeniami, to wydaje się, że refleksja na temat prawa na złą pogodę może polegać przede wszystkim na dwóch kwestiach.
Pierwsza to pozyskiwanie wiedzy na temat tego, jakie prawo jest w praktyce obowiązujące – jest to socjologiczna analiza tego, które normy mają znaczenie społeczne, są w praktyce przestrzegane.
Drugie podejście jest polityczne – jest to aktywne szykowanie strategii w kwestii tego, w jaki sposób korzystać z prawa, aby ostało się jak najwięcej praworządności.
Jednak nauka tego rodzaju polega przede wszystkim na tym, żeby ustalić, co w ogóle jest jeszcze prawem; ewentualnie – jak używać prawa strategicznie, w celu ochrony stabilności porządku prawnego. I to właśnie z tej refleksji wynika możliwy sceptycyzm co do tego, jaki jest dzisiaj sens studiowania prawa, skoro w praktyce jego treść jest w istotnej mierze zależna od władzy politycznej – co wyrażał w swoim artykule w „Kulturze Liberalnej” student prawa Samuel Shannon.
Co można na to poradzić?
Prof. Łętowska zwraca uwagę, że właśnie tego powinniśmy uczyć studentów i obywateli: mówiąc najprościej, że „prawo jest instrumentem, który może być różnie używany”. Jak przekonuje prof. Łętowska, oznacza to jednocześnie, że „druga strona” nie powinna naśladować poprzedników w naruszaniu i naginaniu prawa, w stosowaniu sztuczek prawnych.
Wydaje się, że wniosek z wypowiedzi prof. Łętowskiej mógłby brzmieć następująco: odpowiedzią na kryzys praworządności nie jest refleksja, że prawo jest całkowicie zależne od władzy politycznej, a w związku z tym nic nie znaczy – i nie jest nią sceptycyzm co do znaczenia prawa. Zamiast tego należy – używając wyrażenia filozofa prawa Ronalda Dworkina – brać prawo poważnie. Bowiem to jedynie akt brania prawa poważnie nadaje prawu znaczenie.
Traktowana poważnie nauka prawa i stosowanie norm prawnych jest już samo w sobie bronią przeciwko naruszeniom praworządności, ponieważ pokazuje, że chociaż znaczenie prawa nie zawsze jest z góry ustalone, to prawo nie może znaczyć czegokolwiek – a zatem władza polityczna nigdy nie jest nieograniczona, lecz zawsze musi mierzyć się z demokratycznym żądaniem obywateli, aby prawo miało znaczenie.
Jak podsumowuje bez dwuznaczności prof. Łętowska, „to jest chore, kiedy mamy co innego w Konstytucji, co innego w rzeczywistości, w ustawach, w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego”.
Zapraszamy do lektury!
Redakcja
Zdjęcie wykorzystane jako ikona wpisu: Pixabay, źródło: Pexels;