Młodość w czasach pandemii
„Byle przeżyć kolejny tydzień” – to stwierdzenie, które coraz częściej pada ze strony moich studenckich znajomych. Zdaje się, że idealnie oddaje ono stan psychiczny tak zwanego pokolenia ,,zetek” oraz generacji Alpha, które okres dojrzewania i usamodzielniania przeżywają w towarzystwie monitorów swoich komputerów.
Przypomnij sobie, drogi Czytelniku, swoje towarzyskie spotkania czy przyjaźnie z czasów szkoły średniej bądź studiów. Na ich myśl uśmiechasz się sam do siebie. Młodzi, którzy w 2020 roku rozpoczęli kolejny etap kształcenia, większość rówieśników kojarzą z Zooma lub Meetsa, ale nie „z klasy”. Kojarzą ich ze zdjęć profilowych na portalach społecznościowych lub z ikon przedstawiających inicjały. Osoba nieśmiała czy wycofana, ostrożnie i często niechętnie udostępniająca online swój wizerunek, nieposiadająca konta na Facebook’u lub Instagramie, może właściwie nie istnieć towarzysko.
Od samotności do poczucia niemocy
Nawet jeśli mamy chęci oraz środki, czyli sprzęt pozwalający nam na aktywny udział w środowisku rówieśniczym, problemy pozostają aktualne – przybierają jedynie inną formę. Kontakt poprzez komunikatory internetowe sprzyja radykalizacji dyskusji, „nademocjonalnym” wyznaniom, bywa też źródłem licznych nieporozumień komunikacyjnych czy otwartych konfliktów. Dochodzimy do sytuacji, w której łatwiej jest wyznać komuś miłość lub nienawiść poprzez krótką, napisaną pod wpływem afektu i chwili wiadomość online, niż poprowadzić pełną prawdziwych emocji i komunikatów niewerbalnych wymianę myśli. W konsekwencji niektórzy stają się bardziej ostrożni w swoich wypowiedziach i komentarzach zamieszczanych w mediach społecznościowych. Jesteśmy zatem pozbawieni możliwości naturalnej wymiany emocji, która służy budowaniu ważnych dla nas relacji, a jednocześnie na naszych młodych i porywczych czasem umysłach ciąży wymóg nieustannej kontroli treści umieszczanych w internecie z uwagi na jego długotrwałą i pojemną pamięć.
Kolejny problem wiąże się ze studenckimi powrotami do domu. Dla wielu moich znajomych konieczność zdalnego studiowania oznacza komplikacje związane z długotrwałym przebywaniem w rodzinnym domu. Wielu z nich zdążyło już zasmakować samodzielnego studenckiego życia. Teraz muszą się zmierzyć z często trudną koegzystencją ze swoimi najbliższymi, którzy sprowadzają swoje dorosłe już dzieci do roli wymagających opieki i kontroli pociech.
Wszystko to, a także obawa przed dalszym rozwojem sytuacji, prowadzą do narastania u młodych poczucia braku sprawczości. Do tego dochodzą kolejne młodzieńcze emocje, często o zabarwieniu depresyjnym. Pandemia staje się ,,poczekalnią” – zawieszonym w czasie i przestrzeni oczekiwaniem na lepsze jutro, z nieustannie gasnącą nadzieją, że to „jutro” szybko nadejdzie, co w dobitnej postaci wyrażają słowa jednego z moich studenckich rozmówców: „W pewnym momencie już nic nie pomaga. Czegokolwiek nie zrobisz – wszystko się j***e”.
Nadwrażliwość młodych to mit
Ktoś pewnie zapyta: czy to nie nadwrażliwość? Przecież świat stoi przed młodymi ludźmi otworem! Mają większe niż rodzice możliwości kształcenia się i realizacji własnych potrzeb. Mogą studiować za granicą, uczyć się języków, podróżować, doświadczać i poznawać. Starsze generacje musiały walczyć o to, co my otrzymujemy od losu jako prezent.
Tego rodzaju wniosek byłby jednak błędem. To prawda, młodzi zawsze narzekali, a starsi zawsze uważali ich za nadwrażliwych. „Kiedy widzę młodzież, to wątpię w przyszłość cywilizacji” – miał stwierdzić Arystoteles. Jednak prawdziwy problem pojawia się wtedy, gdy jednostki oceniają świat wyłącznie przy pomocy kategorii, które przyswoiły sobie w okresie własnego dojrzewania. Wiele młodych osób w czasie pandemii zrozumiało, że „dobre chęci i ciężka praca” nie zawsze wystarczą do osiągnięcia zakładanego planu. Nie mamy całkowitego wpływu na nasze losy, bo wystarczy jeden mały wirus i cele stają się nieaktualne. Musieliśmy zweryfikować swoje dążenia i marzenia. W konsekwencji może być tak, że własny dom czy dobrze płatna praca nie będą dla ,,zetek” lub pokolenia Alpha rodzajem spełnienia marzeń. Może to pokolenie po prostu oczekuje już czegoś innego?
W tym miejscu potrzebne jest ważne zastrzeżenie. Nie warto powielać błędu Arystotelesa i wielu innych po nim, którzy twierdzili, że młodzi i starzy to w gruncie rzeczy inni ludzie – lepsi lub gorsi. Debata międzypokoleniowa nie powinna sprowadzać się do licytacji, kto jest większym twardzielem, a kto nierozumianą ofiarą. Różnice między pokoleniami to nie różnice w biologii, lecz różnice w ekspresji – wszyscy mamy podobne emocje, jesteśmy jednak czasem w odmienny sposób przygotowani do tego, by wyrażać je w relacjach z innymi ludźmi. Inaczej reagujemy, inaczej odreagowujemy. Co więcej, każde pokolenie z czasem dorasta i starzeje się, a wraz z tym zmienia się jego perspektywa. Współcześni dorośli, zdziwieni młodzieńczą wrażliwością, także kiedyś byli niezrozumiani i postrzegani jako nadmiernie uczuciowi oraz impulsywni. Dlatego uczestnicy festiwalów w Jarocinie mogą w 2021 roku nie rozumieć młodzieży bawiącej się na koncertach Maty.
Więcej zrozumienia
Postarajmy się zatem wyjść z przyjętych sztywnych ram postrzegania rzeczywistości, w tym przesadzonej oceny innych grup. Dzięki temu będziemy mogli lepiej zrozumieć problemy napotykane w życiu przez nas wszystkich. Nie jest tak, że każdy musi być albo „nic nierozumiejącym boomerem”, albo „przewrażliwionym małolatem”, który wymyśla sobie problemy, zamiast znaleźć pożyteczne zajęcie. Stres, stany depresyjne, zamartwianie się są częścią naszej ludzkiej natury – a przyznawanie się do tego, że takie uczucia nie są nam obce, to dobra praktyka, wyraz autentyczności i prawdy. W ciekawy sposób pisał o tym francuski psychoanalityk André Green. Według niego „ten, kto nigdy nie doświadczył żadnej depresji, jest prawdopodobnie bardziej zaburzony, niż ktoś, kto od czasu do czasu odczuwa coś takiego”.
W sytuacji długotrwałego i obciążającego nas wszystkich stresu, narastających kryzysów osobistych i rodzinnych, ograniczonego empatycznego oraz bezpośredniego kontaktu z innymi, kiedy to zdecydowana większość młodych osób nie jest w stanie z powodów finansowych zapewnić sobie profesjonalnej psychoterapii, a państwowy system opieki psychiatryczno-psychologicznej jest niewydolny, postarajmy się być dla siebie międzypokoleniowym wsparciem. Wymaga to od nas wszystkich uważnego wsłuchania się w potrzeby dzieci, uczniów, studentów, rodziców oraz dziadków, co nie jest łatwe szczególnie w czasach pandemii.