Czukocka legenda głosi, że pochodzimy z pięknego związku pramatki Nau i wieloryba. Dopóki ludzie i wieloryby pozostawali w harmonii, życie na świecie było szczęśliwe. Zdrada i bratobójstwo przyniosły temu kres – pojawiły się ból i cierpienie.

Otwierająca film Macieja Cuske „Wieloryb z Lorino” snuta przez starą Inuitkę opowieść jest tłem do sceny rozbierania mięsa upolowanego przez miejscowych wieloryba. I jednocześnie stanowi kwintesencję przesłania legendy: dopóki człowiek trwał w zgodzie z naturą, wiodło mu się dobrze na zadbanej, wdzięcznej ziemi – jak głosi czukocka piosenka, „w Lorino kwitły rumianki”. Zburzenie odwiecznego porządku sprowadziło klątwę nieurodzaju, surowych warunków pogodowych, biedy i głodu. Tak właśnie wygląda życie Czukczów w filmie Cuske: mimo melodyjnej nazwy, wysunięta na wschodnie kresy Eurazji miejscowość Lorino jawi się niczym krajobraz postapokaliptyczny.

Wieloryb z Lorino, reż. Maciej Cuske, fot. Piotr Bernaś, źródło: materiały prasowe

Przez większość roku jest tam ciemno i zimno – okienko letnie trwa najwyżej dwa miesiące i przynosi niewiele ulgi przyrodzie i mieszkańcom tego rejonu. Choć wydawać by się mogło, że Czukcze, Rosjanie i Inuici mieszkają tam za karę, są przywiązani do swojego regionu. Ale już nie do prastarych, uduchowionych tradycji. Te zostały zniszczone w związku z brutalną ingerencją reżimu ZSRR, który z czasem o nich zapomniał i zostawił samych sobie – z podupadającymi kołchozami, kopalniami, rdzewiejącymi pozostałościami po fabrykach, szpetną architekturą, alkoholizmem i pomnikami Lenina. Bez tożsamości.

Wieloryb z Lorino, reż. Maciej Cuske, fot. Piotr Bernaś, źródło: materiały prasowe

„Pojutrze polowanie, wtedy oddam dług”

Jedynym rytuałem, który na Czukotce pozostał (a raczej jest od jakiegoś czasu przywracany), jest coroczne polowanie na wieloryby. Legalne, w ściśle określonym i kontrolowanym kontyngencie, wyłącznie na własne potrzeby. Scena polowania – mistrzowsko nakręcona przez Piotra Bernasia i oprawiona świetną ścieżką dźwiękową Michała Jacaszka – niezwykle porusza, budzi skrajne emocje. Trudno jednak Czukczów na tej podstawie jednoznacznie oceniać. Żyją w miejscu praktycznie niemożliwym do życia. Z braku słońca i perspektyw, często tego życia nie dźwigają – piją, popełniają samobójstwa. Miejscowy sklepik jest zaopatrywany co 12 miesięcy. Pani sklepowa twardą ręką rozporządza zasobami, sprzedając je głównie „na zeszyt”. Mydła nie przywieźli. Może za rok będzie. Polowanie na wieloryba jest jedyną szansą dla całej społeczności na chwilowe odbicie się od dna – napełnienie brzuchów swoich i zwierząt (psów zaprzęgowych oraz lisów w obskurnej posowieckiej hodowli), zrobienie zapasów, spłacenie długów w sklepie. Maciej Cuske pokazuje tę dramatyczną rzeczywistość bez znieczulenia, ale i bez oskarżania. A przynajmniej nie obwiniając swoich bohaterów za ich tryb życia i zabijanie majestatycznych, niemalże mitycznych, coraz rzadziej występujących w naturze zwierząt. Polowania są jedyną alternatywą mieszkańców Czukotki.

Maciej Cuske pokazuje tę dramatyczną rzeczywistość bez znieczulenia, ale i bez oskarżania. A przynajmniej nie obwiniając swoich bohaterów za ich tryb życia i zabijanie majestatycznych, niemalże mitycznych, coraz rzadziej występujących w naturze zwierząt. | Agnieszka Sawala-Doberschuetz

„Ciekawe, czy humbak smakuje tak samo”

Reżyser – mimo trudności w ponad sześcioletnim okresie realizacji filmu, związanych nie tylko z ciężkimi warunkami pracy, ale też z rosyjską administracją i nieprzystępnością – zrealizował dokument bardzo mocny, spójny i przejmujący. Polowania na wieloryby służą za klamrę spinającą wszystkie jego wątki. Przeszłość i tradycja, dawno zaprzepaszczone, ledwo się u dzisiejszych Czukczów przebijają: nie są nomadami, ale ich byt nadal zależy od przyrody. Dzieci chodzą do szkoły, ale podczas polowania mają swoje zadania i wspierają dorosłych. Są zahartowani, twardzi, odporni na emocje, których niemal nie przejawiają – śmiech słychać rzadko (głównie u dzieci), płaczu nie widać, nawet gdy ktoś umiera; twarze nie wyrażają nic, jakby Czukcze oszczędzali cenną energię nawet poprzez ograniczanie zbędnej mimiki twarzy. Czasami ktoś z rozrzewnieniem wspomni stare dobre radzieckie czasy, gdy chociaż wypłata była na czas. Niezwykle ciepło sfilmowane starsze małżeństwo w intymnym półmroku swojej sypiącej się chaty snuje marzenia na miarę realiów – oszczędzimy na farbę i piankę montażową, może już za rok uda się załatać dziury w ścianach. Inuicka kustoszka muzeum opowie, jakie to kiedyś były czasy, a potem w samotności obejrzy kiczowaty miłosny film w telewizji. Dzieci pójdą do szkoły, aby uczyć się, po co w ogóle są na świecie i czym różnią się od zwierząt, a potem pobiegną pobawić się na złomowisku i cmentarzysku monstrualnych wielorybich szkieletów. Czasami pójdzie się tu na dyskotekę albo pomarzy o smaku humbaka. Byle do lata, byle do polowania.

Wieloryb z Lorino, reż. Maciej Cuske, fot. Piotr Bernaś, źródło: materiały prasowe

„Zapiszcie wielką literą: Humanizm”

„Wieloryb z Lorino” jest przestrogą dla ludzkości, przykładem życia po apokalipsie. Pod tym względem może przywodzić na myśl sposób, w jaki Swietłana Aleksijewicz przedstawiała „czarnobylską modlitwę” jako swoisty raport z przyszłości. Dokument Cuske jest ostrzeżeniem, że dalsze zaburzanie naturalnego porządku doprowadzi do katastrofy. Jak zabicie prawieloryba przez praczłowieka w czukockiej legendzie.

Wieloryb z Lorino, reż. Maciej Cuske, fot. Piotr Bernaś, źródło: materiały prasowe

Czukcze są w swoim postępowaniu uczciwi, niezachłanni, pokorni. Nie są sprawcami, a ofiarami, które – mimo obiekcji wobec bezwzględności pewnych praktyk – trudno potępiać. Ale kraje odławiające walenie w celach komercyjnych w zatrważającym tempie przyczyniają się do ich wyginięcia. A bez wielorybów (symbolizujących naturę) nie przetrwamy.

***

Premiera i projekcje filmu „Wieloryb z Lorino” za sprawą pandemii opóźniły się do wiosny 2021 roku. Film jest doceniany na najważniejszych festiwalach filmów dokumentalnych za reżyserię, zdjęcia i montaż (Katarzyny Orzechowskiej), między innymi na Off Cinema, KFF, Millenium Docs Against Gravity, Camerimage, a ostatnio zdobywając Orła Polskiej Akademii Filmowej.