Polskie edytorstwo dwudziestowieczne miało sporo wybitnych osiągnięć. Jednym z nich była Biblioteka Klasyków Filozofii, seria wydawnicza założona w 1952 roku, w środku stalinizmu, pod auspicjami Polskiej Akademii Nauk, między innymi po to, aby odsunięci wówczas od pracy na uczelniach „nieprawomyślni” autorzy mogli dorabiać tłumaczeniami i opracowaniami. Mimo tych niezbyt komfortowych początków BKF, wydawana przez Państwowe Wydawnictwo Naukowe, nie tylko przetrwała kolejne epoki PRL-u, ale stała się serią niemającą odpowiedników w skali światowej. Ani Anglicy, ani Francuzi, ani nawet Niemcy nie dorobili się bowiem serii wydawniczej, w której w ciągu siedemdziesięciu lat ukazałoby się przeszło dwieście tytułów reprezentujących myśl filozoficzną od antyku do połowy dwudziestego stulecia, nie tylko europejską zresztą (wydano w niej bowiem również „Klasyczną jogę indyjską” i „Asztawakragitę” oraz pisma Ibn-Arabiego i Al-Gazalego) – na ogół w znakomitych przekładach i opracowaniach. W naszych czasach podobny standard reprezentuje chyba tylko seria Il pensiero occidentale mediolańskiego wydawnictwa Bompiani, którą wprawdzie założono ledwo dwadzieścia lat temu, ale przez ten czas wyszło w niej więcej tytułów niż w BKF-ie przez siedem dekad. Włosi nie tylko dają dobre tłumaczenia, ale jeszcze zamieszczają na ogół oryginalne wersje językowe, wskutek czego wydane przez Bompianiego edycje pism Pascala, Plutarcha i Diderota mają ponad trzy tysiące stron (w pojedynczych woluminach!). Jak przy takich imprezach wydawca wychodzi na swoje, jeśli chodzi o finanse, w warunkach wolnego rynku i powszechnego cyfrowego piractwa słowa drukowanego – to już jego słodki sekret.
W Polsce transformacja ustrojowa nie wyszła natomiast na dobre ani Bibliotece Klasyków Filozofii, ani kilku innym znakomitym seriom wydawniczym. PWN (a właściwie już WN PWN) od roku 2010 przez dziesięć lat nie wydało w niej ani jednego nowego tytułu, zadowalając się wznowieniami starych. Dopiero w ostatnich latach BKF ponownie ruszyła z miejsca. Ale podobnie ma się sprawa choćby z legendarną Biblioteką Narodową wydawaną od stu lat przez Ossolineum, która przez pewien czas na przełomie pierwszej i drugiej dekady naszego wieku była praktycznie martwa, potem wyglądało na to, że odrodziła się, przybrała nawet znacznie atrakcyjniejszą formę edytorską, lecz obecnie znów jest raczej w zaniku, zasilając się głównie e-bookami na kanwie starszego repertuaru. Kwestie finansowe okazują się, niestety, istotniejsze od intelektualnych, a spory kompetencyjne niekiedy działają bardziej rozkładowo niż odgórne planowe zarządzanie. Ciekawe skądinąd, że obie wspomniane serie radziły sobie jeszcze całkiem nieźle w latach dziewięćdziesiątych, czyli w okresie dla Polski najcięższym pod względem kolejnych szoków transformacyjnych, a wytraciły impet dopiero po względnym ustabilizowaniu się w naszym kraju mechanizmów wolnego rynku. Zresztą po innych seriach o podobnym prestiżu, jak choćby Czytelnikowska Nike, niegdyś fundament polskich księgozbiorów inteligenckich, pozostały nam dziś tylko wspomnienia, a zainicjowana w ostatnich latach ubiegłego wieku świetna Biblioteka Antyczna Prószyńskiego także już umarła, mimo wysiłków resuscytacyjnych podejmowanych przez szereg osób i instytucji. Wiele tytułów wydanych w tych seriach to dziś antykwaryczne białe kruki, wystawiane przez bukinistów za bajońskie (w porównaniu z innymi książkami z czasów PRL) kwoty.
O tym, aby w naszym stuleciu powstawały nowe serie o takim ciężarze gatunkowym, jak BKF czy BN, nie ma mowy. Żyjemy dziś w innym klimacie – co miano wydać, to już wydano, a co miano przeczytać, przeczytano. Pozostają jednak teksty niepierwszorzędne, dla dzisiejszych odbiorców niekiedy bardziej interesujące niż przebadana na wszystkie sposoby kanoniczna klasyka.
Z takich właśnie tekstów składa się seria Bibliotheca Curiosa wydawana pod redakcją profesora Jacka Sokolskiego przez wrocławską oficynę ATUT. Na okładkach jej książek można przeczytać, że „prezentuje teksty, o których samym istnieniu dziś wiedzą już zwykle tylko specjaliści” i tak jest w istocie. Wśród czterdziestu zaprezentowanych w niej jak dotąd tytułów znajdują się na przykład „Uczta Cypriana”, jeden z bardziej skandalizujących tekstów średniowiecznych, o którym półsłówkami wspominają bohaterowie „Imienia róży”, oraz dziełko „O sekretach białogłowskich” przypisywane niegdyś Albertowi Wielkiemu, nauczycielowi Tomasza z Akwinu, gdzie można znaleźć przestrogi przed żelazem ukrytym w kobiecej waginie, co świadczy o istnieniu lęków kastracyjnych już w odległych czasach. Są tam również: ezoteryczne poematy orfickie z późnej starożytności, antyczne traktaty o magicznych właściwościach kamieni i roślin, oryginalna wersja „Historii o kobiecie papieżu” (która była podstawą dla legendy o papieżycy Joannie), starożytne utwory paradoksograficzne i onejrokrytyczne (czyli dotyczące niezwykłych zjawisk i znaczenia snów), alternatywne względem Biblii średniowieczne opisanie życia Adama i Ewy, teksty poświęcone czarownicom i potworom, a wreszcie traktat demonologiczny napisany przez Jakuba I Stuarta, króla Szkocji i Anglii, następcę Elżbiety Wielkiej.
Dla każdego miłośnika i każdej wielbicielki osobliwości literackich, mało znanych tematów z historii kultury czy zapomnianych autorów i tekstów z dawnych epok seria Bibliotheca Curiosa to kopalnia złota. Obszerne wstępy, komentarze i objaśnienia towarzyszące każdemu publikowanemu w niej tekstowi sprawiają wraz z samymi tekstami, że całość serii jest jednym z ciekawszych obecnie przedsięwzięć wydawniczych w polskiej humanistyce. Można z niej zresztą wynieść pożytki dużo większe niż zaspokojenie ciekawości [łac. curiositas] zblazowanego czytelnika. Weźmy choćby tom 24 serii: „Rozmowy Salomona z Marchołtem” w opracowaniu Macieja Edera.
Postać Marchołta należy do sfery średniowiecznej karnawalizacji świata – był to osobnik nadzwyczaj odrażający z wyglądu, a nadto skrajnie ordynarny i wulgarny. Zarazem jednak był bystry i wymowny, dzięki czemu mógł „dissować” (to wyrażenie pasuje tu bardzo dobrze) przemądrego króla Salomona, postać symbolizującą w świecie symboliki dawnych epok najwyższy stopień ludzkiej wiedzy, doświadczenia i roztropności. Inaczej niż na przykład antyczny motyw Edypa i Sfinksa, w którym mądrość ludzka wystawiona jest na próbę w starciu z istotą nadprzyrodzoną i starcie to wygrywa, motyw Salomona i Marchołta polega na konfrontacji postaci ze szczytu hierarchii społecznej i kulturowej z postacią z dna tej hierarchii – i tutaj zwycięża postać z dna, która bez żadnych zahamowań ośmiesza, karykaturuje i sprowadza do absurdu wysmakowane wypowiedzi swojego rozmówcy. Chodzi tu nie tylko o pogrążenie wzniosłości w nieczystościach, podobne do defekowania na klawiatury fortepianów, w którym podobno lubowali się bolszewicy plądrujący rezydencje ziemiańskie. Ważne jest też – co podkreśla autor opracowania – że paskudny Marchołt swoimi ciętymi replikami na słowa wyrafinowanego Salomona obnaża pozorność każdej „wyższej” formacji kulturowej, demaskuje sekret każdej sublimacji, każdego nakazu savoir-vivre, demonstruje to, że nie unicestwiają one brudu i ohydy naszej egzystencji, lecz tylko je przesłaniają, i to przesłoną nader cienką.
Obleśny rechot Marchołta przez wieki był tylko kulturową ciekawostką (czyli kuriozum), świadczącą po trosze o przenikaniu kultury ludowej do obiegów słowa pisanego, a po trosze o odreagowywaniu kompleksów hommes des lettres przez wprowadzanie do intelektualnych dyskusji postaci Innego, który te dyskusje unieważnia w podstawie. Lecz po radykalnej destrukcji norm i hierarchii kulturowych zachodniej cywilizacji w trakcie kataklizmów dziejowych XX wieku – której skutki oglądamy dziś we wciąż narastającej skali – Marchołt okazuje się figurą nadzwyczaj aktualną. Udowadnia on mianowicie, że nie ma ani jednej mądrej myśli oraz ani jednej wzniosłej idei, której nie dałoby się skutecznie zadeptać w błocie i gównie. Strach pomyśleć, ilu uczestników współczesnej debaty publicznej mogłoby go sobie obrać za patrona.
Seria książkowa:
Bibliotheca Curiosa, seria wydawana od 2007 roku pod redakcją Jacka Sokolskiego, Oficyna Wydawnicza ATUT – Wrocławskie Wydawnictwo Oświatowe, Wrocław.