Szanowni Państwo!
W ostatnich dwóch tygodniach obserwujemy nowy etap napaści Rosji na Ukrainę. Wojska rosyjskie wycofały się z regionu kijowskiego i wzmocniły ofensywę na wschodzie kraju. Jak dotąd Ukraina broni się skutecznie, a Rosja uczyniła niewielkie postępy na froncie. Tymczasem z Zachodu docierają nowe dostawy uzbrojenia oraz deklaracje pomocy finansowej i humanitarnej. Prezydent Joe Biden zwrócił się do Kongresu o kolejne 33 miliardy dolarów [!] przeznaczone właśnie na te cele.
Intensywny konflikt toczy się nie tylko na froncie walki zbrojnej, lecz także w sferze kultury. Zwracano uwagę na to, że wojna Rosji przeciwko Ukrainie to starcie nie tylko dwóch armii, lecz także dwóch systemów politycznych – autorytaryzmu i demokracji. Zainteresowanie opinii publicznej budzi również postawa zachodnich i wschodnich Kościołów. Zdawałoby się bowiem, że przywódcy Kościołów chrześcijańskich powinni współcześnie opowiadać się przeciwko wojnie i po stronie ofiar. A przecież w praktyce tak się nie dzieje. Jakie są tego powody?
W przypadku postawy patriarchy moskiewskiego Cyryla w gruncie rzeczy obyło się bez zaskoczeń. Historia pokazuje, że rosyjska Cerkiew prawosławna istniała przez wiele wieków w bliskiej relacji z władzą państwową. Była to relacja, w której państwo i Cerkiew wzajemnie się wzmacniały. Mówiąc najprościej, państwo oferowało wpływy społeczne, a Cerkiew podbudowę ideologiczną rządów. Orientacja rosyjskiego Kościoła prawosławnego była nacjonalistyczna, w przeciwieństwie do uniwersalizmu Kościoła katolickiego. Z kolei samego patriarchę Cyryla podejrzewa się o współpracę z KGB w czasach Związku Radzieckiego. A zatem poparcie głowy moskiewskiego Kościoła dla inwazji raczej dopełnia obrazu niż budzi zdziwienie.
Trochę inaczej wygląda sytuacja w przypadku Watykanu. Publiczne wypowiedzi papieża Franciszka, który w ogólnych terminach ubolewa nad wojną, ale nie nazywa sprawców zbrodni po imieniu, wzbudziły oburzenie opinii publicznej. Pewnie najbardziej symboliczne było w tym kontekście stwierdzenie papieża, że „wszyscy jesteśmy winni”. A przecież to Rosja napadła na niepodległy kraj – i to Rosja odpowiada za zbrodnie w Mariupolu, Buczy i wielu innych miejscach. Franciszek odmówił również podróży do Ukrainy – powołano się na argument, że takie działanie nic nie zmieni z punktu widzenia dążenia do pokoju.
W ostatnim czasie w „Kulturze Liberalnej” poświęciliśmy szereg materiałów problemowi związków między religią a wojną. Tomasz Sawczuk z naszej redakcji pisał o dwóch wizjach religijności, przednowoczesnej i nowoczesnej, którym mieliby odpowiadać Cyryl i Franciszek. W wizji przednowoczesnej wojna jest spójna z religią, natomiast w modelu nowoczesnym religia zostaje oddzielona od polityki – co byłoby spójnym wyjaśnieniem apolitycznej postawy Franciszka. Z tej perspektywy wymaganie od Watykanu należytej reakcji politycznej oznacza w praktyce, że w coraz większej mierze traktujemy Kościół katolicki jak organizację świecką.
W odmienny sposób skomentował tę sprawę publicysta Tomasz Terlikowski w podcaście „Prawo do niuansu”, prowadzonym przez redaktora naczelnego „Kultury Liberalnej”, Jarosława Kuisza. Zdaniem Terlikowskiego wiara katolicka może się realizować wyłącznie w porządku ziemskim. Jeśli więc chodzi o postawę Watykanu, papież Franciszek powinien jasno nazywać dobro i zło, a także udać się z wizytą na Ukrainę. W rozmowie Terlikowski mówi również szeroko na temat związków między polityką Rosji a historią rosyjskiego prawosławia.
Postawa papieża Franciszka wobec wojny była również tematem podcastu „Widok z K2”, w którym Katarzyna Kasia i Karolina Wigura rozmawiały z Heleną Jędrzejczak, znawczynią filozofii religii z redakcji „Kultury Liberalnej”. Czy papież jest politykiem, czy raczej głową Kościoła, dla którego głównym tematem jest przebaczenie? Jędrzejczak przypomina w tym kontekście o postawie Dietricha Bonhoeffera, ewangelickiego duchownego zaangażowanego w antynazistowski ruch oporu, który powiedział na początku drugiej wojny światowej, że gdy jako chrześcijanin widzi szaleńca, który zamierza rozjechać ludzi samochodem, to jego rola polega na tym, żeby wyrwać mu z rąk kierownicę.
W dzisiejszym numerze „Kultury Liberalnej” pytamy o relację między religią a wojną w kontekście napaści Rosji na Ukrainę.
Helena Jędrzejczak pisze w swoim tekście o odmiennych postawach Cyryla i Franciszka. Zdaniem autorki „nikt oczywiście nie oczekuje, że Franciszek będzie próbował obalić Putina. Nie mamy też już nadziei, że pojedzie do Mariupola grzebać zabitych albo do Kijowa opatrywać rannych”. Jakie zatem oczekiwanie można wyrazić wobec Franciszka? Jak pisze Jędrzejczak, „mieliśmy nadzieję, że jak Angelina Jolie wybierze się chociażby do Lwowa, by pocieszać tych, którzy przeżyli lub opłakują swoich bliskich. Albo że przynajmniej w końcu powie, czyja agresja sprawiła, że ich opłakują. Na razie się nie doczekaliśmy”.
Sebastian Duda, doktor teologii i członek redakcji „Więzi”, w rozmowie z Katarzyną Skrzydłowską-Kalukin mówi o postawie Watykanu wobec wojny. Jak zwraca uwagę, „brutalna prawda jest taka, że na każdej wojnie giną ludzie, a Watykan zawsze zachowywał się tak samo – nie stawał po żadnej ze stron. Pytanie brzmi, czy w obecnym kontekście również powinien tak zrobić”. „Ja tę postawę Franciszka przyjmuję z dużym smutkiem” – konkluduje.
Religia i wojna to temat, który towarzyszy ludzkości od wielu stuleci. Mimo że współczesne społeczeństwa zachodnie są bardziej sekularne niż w przeszłości, nie oznacza to, że temat ten odchodzi w przeszłość – zmienia się raczej jego znaczenie. Jak widać, zachowuje on znaczenie zarówno w Rosji, gdzie religijność wspiera agresję zbrojną, jak i w Europie, gdzie władze Kościoła katolickiego osuwają się w język pacyfizmu uniemożliwiający skuteczną obronę przed agresorem. Jak zawsze, religia zyskuje w życiu społecznym i politycznym wiele odcieni, którym warto się uważnie przyglądać.
Zapraszamy do lektury!
Redakcja „Kultury Liberalnej”