Zrozumieć Pogranicza nie jest łatwo. Świadomie piszę słowo Pogranicza czy Pogranicze dużą literą, ponieważ w moim głębokim przekonaniu obszary te zasługują na określanie ich mianem terytorium w jakimś stopniu odrębnego, specyficznego. Są regionami. Należą, co prawda do konkretnych państw, jednocześnie jednak wykraczają poza granice państwowe. Stanowią swoistą jednostkę terytorialną podzieloną granicą państwową, ale jednocześnie ich cywilizacja, kultura, religia, obyczajowość – wszystko to przekracza granicę i to z obu jej stron. Przykładów takich terytoriów Pogranicza, wykraczających poza granice państwowe odnaleźć można wiele pod różnymi szerokościami geograficznym. Są one w Azji, Afryce, obu Amerykach, oczywiście także i w Europie. Na potrzeby tego eseju pozostanę przy Europie, a właściwie przy Pograniczu związanym z polską granicą północno-wschodnią, ściślej przy Pograniczu polsko-litewskim, z odniesieniami do elementów kulturowych białoruskich i ukraińskich.
Punktem wyjścia do tych rozważań jest spotkanie z działalnością Fundacji „Pogranicze” z Sejn oraz Stowarzyszenia na Rzecz Dialogu „Tropinka” ze Świnorojów. Obie organizacje za cel stawiają sobie między innymi dążenie do pogłębionego rozumienia cywilizacji i kultury Pograniczy. Stąd odwołanie do wielokulturowości rozumianej jako wartość Podlasia oraz terenów graniczących bezpośrednio z Litwą i Białorusią. Mieszkają tutaj bowiem nie tylko Polacy, ale również Litwini, Tatarzy, Białorusini, Ukraińcy, a także Tutejsi, którzy mają pewną trudność z określeniem swej przynależności narodowej. Ta różnorodność jest jednocześnie i bogactwem, i wyzwaniem.
Moje spotkanie z aktywnością obu organizacji miało miejsce w Krasnogrudzie i Sejnach, a powody tego spotkania były dwa. Pierwszy – to przeprowadzenie w Krasnogrudzie obszernego wywiadu z założycielem Fundacji „Pogranicze” Krzysztofem Czyżewskim dla wileńskiej rozgłośni Radia Znad Wilii, na temat korzeni, z których wyrosła Fundacja. Drugi – to wernisaż prac ukraińskich artystek, które na zaproszenie Fundacji „Pogranicze” tworzyły swe prace w ramach rezydencji artystycznych w Sejnach, Krasnogrudzie, Narewce, a także kilku innych miejscowościach na Podlasiu. Wernisaże ich prac odbyły się w końcu kwietnia w Narewce, dzięki wsparciu Stowarzyszenia na Rzecz Dialogu „Tropinka” i w Sejnach, w Białej Synagodze, od trzydziestu już lat siedzibie Fundacji „Pogranicze” [1].
Mówiąc o emocjach, które są jej udziałem obecnie, Maryna Levchenko podkreśla, że Pogranicze to nie tylko przestrzeń, to nie tylko terytorium. Pograniczem może być także czas przed wybuchem wojny i po jej wybuchu. | Krzysztof Renik
Granice wojny, czyli ukraińskie artystki w Sejnach
Otwierając w Sejnach liczącą kilkadziesiąt prac wystawę, Krzysztof Czyżewski podkreślał ich antywojenny charakter: „Tworząc, nie poddajemy się, nie poddajemy się rozpadowi, nie ulegamy zobojętnieniu, zniechęceniu” – mówił twórca Fundacji „Pogranicze”. I natychmiast wyjaśniał: „Ta wystawa jest wyrazem wiary, że możemy coś zrobić dla Ukrainy, że możemy coś zrobić przeciwko agresorowi, przeciw Rosji w miejscu, w którym jesteśmy. Nasi goście nie tylko byli uchodźcami, nie tylko znaleźli na Sejneńszczyźnie dach nad głową, ale mogli także twórczo pracować”. Właśnie na ten aspekt pobytu na Podlasiu ukraińskie artystki zwracały w swych wystąpieniach szczególną uwagę. Po pierwszych dniach pobytu i próbach przezwyciężania wojennej traumy poczuły, że tworząc, mogą nadal być przydatne Ukrainie i w sposób właściwy dla swojej życiowej pasji wspierać swój kraj. Dodam w tym miejscu, że część z nich przybyła na Sejneńszczyznę wraz z dziećmi, które również, w sposób dla siebie właściwy, oddawały się twórczości.
W pracach prezentowanych na wystawie w sejneńskiej synagodze wyróżnić można trzy nurty. O dwóch z nich mówiła kuratorka wystawy Mariia Vasylets: „Wystawa dzieli się na dwie części. Pierwsza to refleksja ukraińskich artystów na temat wojny oraz twórcze przetworzenie tego doświadczenia, druga część to prace związane z naszym obecnym życiem tutaj. Czyli otaczająca nas przyroda, ludzie, spostrzeżenia artystek na temat codziennego, bieżącego życia na Sejneńszczyźnie”. Zasadne wydaje mi się również wyodrębnienie nurtu trzeciego – prac, które w sposób bardzo sugestywny inspirowane były tradycją i tradycyjnym wzornictwem oraz zdobnictwem ukraińskim. To nurt wyraźnie wskazujący, że część ukraińskich artystek pragnie mocno nawiązywać w swych pracach do narodowych tradycji Ukrainy. Warto przy tym zwrócić uwagę na słowa kuratorki odnoszące się właśnie do Pograniczy jako kulturowego tygla: „Na pograniczu mieszają się kultury, mieszają się etnosy i narodowości, dochodzi do spotkania”.
Czas oddać głos artystkom, które uczestniczyły w rezydencjach przygotowanych przez Fundację „Pogranicze”. W nurcie, który nawiązuje bezpośrednio do wojny trwającej w Ukrainie, mieszczą się z pewnością prace Maryany Sovin. Jedna z prac pokazuje skulonego człowieka, na którego spada informacja o napaści Rosji na Ukrainę. To przetworzone przez artystkę wspomnienie 24 lutego 2022 roku. Inna z prac nosi tytuł „Zezwierzęcenie”. Jak wyznaje Sovin: „Poprzez ten obraz chcę przekazać całemu światu, co dzieje się na terenach okupowanych przez naszego wroga, przez Rosję. Do jakich nieludzkich czynów tam dochodzi”. Maryana przyznaje, że przebywając obecnie w bezpiecznym i przyjaznym miejscu, nieustannie wraca myślami do wydarzeń rozgrywających się w Ukrainie.
W podobnym, wojennym nurcie sytuują się prace Maryny Levchenko. Mówiąc o emocjach, które są jej udziałem obecnie, podkreśla, że Pogranicze to nie tylko przestrzeń, to nie tylko terytorium. Pograniczem może być także czas przed wybuchem wojny i po jej wybuchu. Artystka zauważa, iż od wybuchu wojny: „przeszłość jawi się czymś niejasnym i dalekim, a przyszłość czymś mglistym i rozmytym. Życie do wybuchu wojny wydaje się krótkim kadrem, natomiast czas wojny ciągnie się w nieskończoność”. Mówiąc o przesłaniu, które niosą jej prace wykonane na Podlasiu, Maryna wyjaśnia: „Chcę pokazać, czym jest maleńki człowiek wobec wojny. Jak nieistotne są sprawy, które były ważne do wybuchu wojny, i jak drastyczne i mocne jest wojenne doświadczenie ”.
Wątek przemyśleń określających Pogranicze nie tylko w kategoriach przestrzeni, ale i czasu – przed wybuchem wojny i po wybuchu – był obecny w wypowiedziach także i innych artystek. Ich prace niekoniecznie w sposób bezpośredni nawiązywały do bieżących wydarzeń, których tragiczną sceną jest Ukraina. Mimo to były one ważną wypowiedzią na temat ukraińskiej samoświadomości i tożsamości. Halyna Dudar stworzyła w trakcie rezydencji kolaż/mozaikę „Kod kulturowy”. To przetworzone artystycznie symbole i znaki zakotwiczone głęboko w kulturze i tradycji ukraińskiej. Dudar, interpretując znaczenie tej pracy, mówi: „Napadł na nas nasz sąsiad ze Wschodu, chce zniszczyć nasze życie i naszą kulturę. Tymi pracami pokazuję, że Ukraina ma swoją kulturę i zarówno ona, jak i nasz naród mają prawo do życia”. Podobny wydźwięk ma również inna praca Halyny Dudar „Ukraina irredenta”. To obraz w kształcie koła symbolizującego krzyż i skrzyżowanie; przypomina tarczę strzelniczą, której bronią symboliczne wizerunki Ukraińców. Artystka zaprezentowała również pracę, dla której inspiracją był wiersz Czesława Miłosza „Piosenka o porcelanie”, o którym mówi, że „jest bardzo aktualny wobec wydarzeń, które rozgrywają się w mojej Ukrainie”.
Idea Pograniczy, która wykracza poza granice państwowe, ale nie chce rewizji tych granic, okazuje się niezwykle ważna w kontekście brutalnej napaści Rosji na Ukrainę, a także w kontekście dążeń wielu innych krajów o aspiracjach mocarstwowych. Bo czymże, jak nie zaprzeczeniem tak rozumianej idei Pograniczy, jest rosyjska próba rewizji granic przy pomocy zbrojnej agresji; próba podejmowana w imię rzekomego łączenia kultur? | Krzysztof Renik
Walizka duszy
W kręgu ukraińskiej symboliki i nawiązań do tradycji narodowych znalazły się prace Khrystyny Melenchuk. Artystka pochodząca ze Lwowa zajmowała się w swoim mieście szkłem artystycznym. Wojna sprawiła, że musiała niemal z dnia na dzień porzucić projekt, nad którym pracowała dwa lata. Khrystyna, mówiąc o ostatnich wydarzeniach, wyznała podczas wernisażu: „Podjęcie pracy twórczej nie było łatwe, ponieważ wojna doprowadziła do destabilizacji wewnętrznej, myśli ciągle wracały do tego wszystkiego, co dzieje się w ojczystym kraju. Każdy dzień przynosił wiele burzliwych emocji, które trudno było uporządkować i tak przetworzyć twórczo, by były zrozumiałe dla odbiorcy”. Jej prace nawiązują między innymi do narodowych tradycji ukraińskiego zdobnictwa: „Moja twórczość w Ukrainie zorientowana jest na artystyczne przetworzenie ukraińskiej tradycji obecnej w ludowym malarstwie, wyszywance, zdobnictwie, rzeźbie. Tworząc w Polsce, chciałam, by moje prace identyfikowały mnie jako Ukrainkę”.
Do wątku przemyśleń nawiązujących do postrzegania Pogranicza w kategoriach czasu odniosła się w swych pracach także Olga Tkachova używająca artystycznego pseudonimu „Vona”. Na sejneńskim wernisażu zaprezentowała dwa „Autoportrety”. Jeden w kolorycie czerwonym, drugi – niebieskim. Ich zasadniczym elementem są oczy – „lustro duszy”, jak wyjaśnia artystka. Oba „Autoportrety” obrazują stany duszy, które zdają się symbolicznym nawiązaniem do czasu po wybuchu wojny i przed jej wybuchem: beznadzieję i jednak nadzieję, przygnębienie i jednak radość.
Ostatni nurt prac ukraińskich artystek, którym Fundacja „Pogranicze” stworzyła możliwość pracy twórczej na wychodźstwie, jest związany z sytuacją „tu i teraz”, w której znalazły się twórczynie. Ksenia Logvinenko, opowiadając o swoich trzech pracach obrazujących przyrodę Sejneńszczyzny, wyjaśniała: „Pobyt na rezydencji sprzyjał wewnętrznej transformacji – od stanu kompletnego rozbicia i przygnębienia do stanu, w którym poczułam chęć powrotu do pracy twórczej. Było to możliwe dzięki ludziom, którzy mnie otaczali, a także dzięki przyrodzie, środowisku naturalnemu, które mnie otaczało”. W podobny sposób mówiła o swoich pracach, które powstały na Podlasiu, Olena Sarzhenko: „W swoich pracach chciałam utrwalić moment, w którym jestem obecnie. Czyli spokój, przyrodę, środowisko. To wszystko daje uspokojenie, sprzyja refleksji, że życie trwa, nadchodzi wiosna, że trzeba żyć dla przyszłości”. Próbą połączenia inspiracji płynącej z obserwacji naturalnego środowiska podlaskiego i krajobrazu ukraińskich stepów były prace Solomiyi Lobody. Artystka nawiązywała w nich do opowieści przekazanych jej przez dziadka, który w czasie drugiej wojny światowej był ranny w okolicy Suwałk, a pochodził z naddnieprzańskich stepów. Artystka, mówiąc o swych pracach, wyjaśniała: „Prace z tej rezydencji są połączeniem obrazu Ukrainy stepowej z widokami tego krajobrazu, w którym teraz przebywam”.
Interesującą propozycją artystyczną nawiązującą bezpośrednio do wojny jest dzieło Nadii Welychko z Charkowa, która stworzyła ręcznie robioną książkę o wymownym tytule „To, co wzięłaś ze sobą”. Mówiąc o swojej pracy podczas pobytu na Sejneńszczyźnie, artystka wyjaśniała: „Książka przypomina walizkę, bo wyjechałam z Charkowa tylko z walizką. Ale w tej walizce nie ma rzeczy materialnych, są natomiast te, które zabieramy ze sobą w duszy. Dlatego praca składa się z kolaży obrazujących wydarzenia w Charkowie w ostatnich tygodniach oraz z wiadomości, które otrzymywałam od przyjaciół pozostających nadal w mieście”. Welychko nie chciała jednak, by książka kończyła się pesymistycznie, dlatego na ostatnich kartach umieściła kolaż obrazujący składanie poszarpanej wojną Ukrainy w całość oraz wiadomość od pisarza Vitalija Zapeki, który teraz walczy na froncie. Napisał on: „Mimo wojny, ludzie sieją pszenicę. To budzi nadzieję na odrodzenie. Ukraina żyje”.
Odnosząc się do znaczenia artystycznych dokonań ukraińskich twórczyń podczas podlaskich rezydencji, Krzysztof Czyżewski podkreślał: „Może się wydawać, że to są małe rzeczy, ale wydaje mi się, że w tym świecie one bardzo mocno i głośno mówią przeciwko tej wojnie. I przeciwko temu, że ta wojna chce nas rozdzielić, chce zniszczyć kulturę ukraińską, że chce zniszczyć naród i państwo”.
Wystawy w Sejnach, Narewce, Krasnogrudzie nie kończą rezydencji ukraińskich artystek szukających w Polsce schronienia przed wojną. Część z nich pozostaje na Sejneńszczyźnie, inne aplikują o możliwość pracy twórczej w innych częściach Polski, w ośrodkach prowadzonych przez fundacje, których celem jest wspieranie ludzi sztuki. Niektóre z artystek deklarują chęć powrotu na Ukrainę. Ze względu jednak na dynamizm sytuacji w kraju atakowanym przez Rosję ich zamiary mogą się zmienić każdego dnia. Wojna nie pozwala na snucie planów wybiegających daleko w przyszłość.
Pogranicze – archipelag z tkanką łączną
Idea Pograniczy, która wykracza poza granice państwowe, ale nie chce rewizji tych granic, okazuje się niezwykle ważna w kontekście brutalnej napaści Rosji na Ukrainę, a także w kontekście dążeń wielu innych krajów o aspiracjach mocarstwowych. Bo czymże, jak nie zaprzeczeniem tak rozumianej idei Pograniczy, jest rosyjska próba rewizji granic przy pomocy zbrojnej agresji; próba podejmowana w imię rzekomego łączenia kultur? Ta próba jest jednocześnie negacją istnienia kultur odmiennych od rosyjskiej. Rosja jest tam, gdzie jest prawosławie – przekonują kremlowskie elity. W rosyjskiej Dumie pojawiają się pomysły, by nadawać automatycznie rosyjskie obywatelstwo osobom mówiącym po rosyjsku. Pomysły te mają na celu odbudowę tego, co Rosjanie nazywają „ruskim mirem” – rosyjskim światem, w którym obowiązywać ma jeden wzorzec kulturowy, obyczajowy i cywilizacyjny. W rozumieniu ideologów ruskowo mira ten wzorzec ma być zgodny z ideami i pomysłami płynącymi z Moskwy postrzeganej jako symbol tego rosyjskiego świata, jako „Trzeci Rzym”. W tym wzorcu nie ma miejsca na odmienność, na wielokulturowość.
W sposób bardzo sugestywny mówił mi o tym, czym jest Pogranicze, Krzysztof Czyżewski: „Pogranicze to nie jest archipelag pojedynczych kultur. Pogranicze to jest swoisty stop. […] Chodzi – mówiąc językiem Miłosza – o «tkankę łączną», czyli coś, co pomiędzy tymi wyspami archipelagu jest wspólnego. W Pograniczu nie chodzi o zatarcie granic, nie chodzi o zatarcie tożsamości odrębnych i jakąś uniformizację. Raczej chodzi o objęcie tego wszystkiego na wspólnej ziemi, którą zamieszkują różni ludzie, mówiący różnymi językami, mający różne tradycje kulturowe, religijne, rodzinne, a jednak żyjący razem, a jednak tworzący coś wspólnego”.
Tak rozumiane Pogranicze, czy szerzej Pogranicza, były ideami bliskimi grupie intelektualistów, pisarzy, ludzi sztuki skupionych wokół Jerzego Giedroycia i paryskiej „Kultury”. Podkreślał to mocno Czyżewski, mówiąc o korzeniach, z których wyrosła Fundacja „Pogranicze”: „U podstaw decyzji o tworzeniu Fundacji «Pogranicze», były książki, które zmieniają człowiekowi życie – «zbójeckie książki», jak pisze o nich Mickiewicz. Na takich książkach wyrastałem i myślę tu o książkach naszego patrona Czesława Miłosza, ale też całej plejady fantastycznych pisarzy Pogranicza – Stanisława Vincenza, Jerzego Stempowskiego, Tadeusza Konwickiego, Józefa Czapskiego, całego grona paryskiej «Kultury». Gdy byłem studentem taką właśnie literaturę pochłanialiśmy. […] Pamiętam, jak w jednym z numerów paryskiej «Kultury» przeczytałem dialog Czesława Miłosza z Tomaszem Venclovą. To było otwarcie na świat inny”. Z perspektywy mijającego czasu nie ulega wątpliwości, iż rozumienie Pogranicza jako dobra wspólnego należącego do ludzi różnych kultur i tradycji wykuwali przez lata właśnie ludzie związani z paryską „Kulturą”.
Mówiąc o Pograniczu/Pograniczach warto pamiętać, że pojęcie to niekoniecznie jest tożsame z pojęciem wielokulturowości. Wielokulturowość może bowiem przejawiać się istnieniem na jakimś obszarze różnorodnych tradycji, ale te tradycje wcale nie muszą tworzyć owej Miłoszowej „tkanki łącznej”. Wręcz przeciwnie – ludzie tych tradycji mogą ograniczać się do własnych środowisk i negować potrzebę czy wartość jakiejkolwiek wymiany kulturowej. W skrajnym przypadku postawy takie prowadzą do tworzenia cywilizacyjnych i kulturowych gett, czyli do zjawiska nie mającego z ideą Pograniczy nic wspólnego. Są bowiem Pogranicza obszarami barwnymi kulturowo i właśnie dzięki tej różnorodności tworzą wspólną wartość kulturowo-cywilizacyjną.
* Prace eksponowane są nadal w Narewce, natomiast wystawa prezentowana w Białej Synagodze została przeniesiona z Sejn do Krasnogrudy. W najbliższych tygodniach planowana jest – przy współpracy z Akademią Sztuk Pięknych w Gdańsku oraz gdańskim Instytutem Kultury Miejskiej – aukcja prac powstałych podczas rezydencji. Dochód ze sprzedaży dzieł zostanie zgodnie z wolą artystek przeznaczony na pomoc Ukrainie i ukraińskiej armii.
Ikona wpisu: Prace Halyny Dudar; autorka Elżbieta Dziuk