Justyna Bednarek to poczytna pisarka dla dzieci. Jej utwory znane są nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Ogromną popularnością cieszą się m.in. następujące książki Bednarek: kultowa seria o skarpetkach, „Dom nr 5”, „Maryjki. Opowieści o Matce Boskiej” [1], „Babcocha” [2], „Nasza niegrzeczna mama”, „5 sprytnych kun”, „Smopsy”, „Pan Stanisław odlatuje”, „Pan Kardan i przygoda z Vetustasem” [3]. Dzieci młodsze lubią opowiastki autorki wydawane przez HarperKids w serii „Czytam sobie” (poziom 1, 2, 3). Bednarek ma niezwykły dar do budowania narracji ludycznych, które inteligentny odbiorca rozumie od razu. Pisarka korzysta z różnych odcieni komizmu, operuje ciekawymi związkami frazeologicznymi, stosuje gry intertekstualne, a także zadziwia czytelników, często karnawalizując tkany przez siebie świat przedstawiony. Lubi też dawać odbiorcom „fabularnego kuksańca”, czyli zagęszczać perypetie oraz stosować suspens w finałach.
Wymienione atrybuty posiada książka Bednarek pt. „Wyspa pirata Protazego”, która ukazała się nakładem wydawnictwa HarperKids w serii „Czytam sobie”, poziom 2. Utwór zaciekawi dzieci oryginalnymi i wyrazistymi postaciami oraz licznymi perypetiami, a także niezwykłym zakończeniem. „Wyspa pirata Protazego” jest głęboko osadzona w nurcie karnawalizacji, pajdokracji, ludyczności, a jej główny bohater, pirat Protazy, fizjonomią przypomina znanych z filmów brawurowych pirackich hersztów! Jednak Protazy nie zawsze był piratem. Dawniej nie miał bujnej pirackiej brody, rozczochranej czupryny, kaprawego oka. Był samotnym znawcą azalii i rododendronów.
Niestety Protazego dopadła melancholia, aż któregoś dnia przyszedł mu do głowy piracki pomysł. Zmienił tożsamość i z psem Klefasem zaczął łupić statki wypełnione bogactwami. Zdobyte skarby składował na ukrytej wyspie. Życie pirata Protazego można podsumować pieśnią: „Bum cyk-cyk i rata-rata, nie ma to jak los pirata, kto na drodze raz mu stanie, z tego kasza na śniadanie!”. Protazy hulał bez umiaru, życie miało dla niego smak rumu, piasku, morskiej wody oraz gargantuicznej adrenaliny. Niestety przyszła kryska i na Protazego, bowiem zakochał się biedak w syrenie. A syrena w życiu pirata nigdy nie zwiastuje niczego dobrego! Obłęd miłosny przepłacił Protazy bankructwem. Zdradzę wam w tajemnicy, że syreny wabią żeglarzy śpiewem tylko po to, by pozbawić ich ostatniej szklanki rumu i ostatniej złotej monety.
Pirata po przejściach uratować może tylko dzielna piratka. I taka osobliwa postać w życiu Protazego się pojawia. Nazywa się Baba Rossa i jest superpiracicą, która w mig ocenia fatalną sytuację życiową naszego bohatera. Tymczasem Protazy, ponownie trafiony strzałą Amora w serce, zostawia piracką robotę Babie Rossie, pojmuje ją za żonę, na znak przemiany goli brodę i wraca do dawnej roli znawcy rododendronów. Jest teraz Protazym bez Brody, którego złośliwa Baba Rossa przedstawia następująco: „Dawno temu pogromca fal. Teraz pogromca falbanek od firanek” [s. 47].
Metamorfozy Protazego zostały znakomicie przedstawione, podobnie jak jego intencje i pragnienia. Owinięte karnawałowym kokonem, sprawiają, że dziecko i dorosły mogą się pośmiać z wielu spraw poruszonych w tekście między innymi: z genderowej rewolucji w domu Protazego, gdzie doszło do totalnej zamiany ról społecznych; z pirata, któremu trafiła się żona na schwał i który chętnie został pampuchem domowym; z pociągu fizycznego Protazego do lolitki (eee… przepraszam… syreny oczywiście…) oraz z Protazowej infantylności oraz nikłej przedsiębiorczości.
W „finale na opak” tylko Baba Rossa pojmuje meandryczne metamorfozy Protazego, który grał pirata, a stał się pampuchem domowym w ciepłych pieleszach. Piratka rozumie nawet jego zamiłowanie do azalii i rododendronów. Tworzy z Protazym rodzinę, opiekuje się nią i nadal jest wybitną piratką! Bo dla kobiety bycie piratką lub kimś innym nie jest grą. To praca, zadanie, odpowiedzialność. Takie już kobiety są, zawsze „piracą” na całego, działając na rzecz wspólnego dobra. W końcu świat to przepiękny kosz z nektarem i ambrozją niesiony na głowach tysięcy kobiet, które podtrzymują przy życiu wszelkie twory Matki Ziemi. Czas zatem dowartościować piratki dnia codziennego!
Warto podkreślić edukacyjne możliwości tekstu. „Wyspa pirata Protazego” podlega przekładowi intersemiotycznemu, a także możliwe jest przeniesienie jej na deski teatru, celem przygotowania przedstawienia. Ciekawym rozwiązaniem byłoby spotkanie dzieci z pasjonatem lub naukowcem, który poprowadzi prelekcję na temat piratów w kulturze i literaturze oraz odpowie na pytania dzieci. W szkole można ogłosić konkurs na pirata i piratkę roku, podkreślając ich oryginalność, ekscentryzm, maniery, sposób mówienia, gestykulację itp. Piraci i piratki powinni przygotować się do nowej roli nie tylko fizycznie. Mogą wygłosić monolog piracki, który oceni publiczność. Warto byłoby stworzyć księgę ze zdjęciami kostiumów, makijaży oraz najlepszymi pirackimi monologami. Inne zadanie polegałoby na zapoznaniu dzieci z szantami, a następnie poproszeniu je, by napisały własne, zgodne z duchem stworzonego/stworzonej przez nich pirata/piratki. Pomysły można mnożyć, gdyż tekst oferuje nauczycielom wczesnej edukacji mnóstwo ciekawych gier oraz zabaw. Dla zdolnego, ambitnego, posiadającego wiedzę nauczyciela klas 1–3 omawiana książka to konglomerat wspaniałych edukacyjnych i artystycznych pomysłów.
Reasumując, „Wyspa pirata Protazego” jest zdecydowanie grzechu warta – wyśmienita literacko, ciekawa i niejednoznaczna tematycznie. Chcąc was zachęcić do przeczytania tej świetnej książeczki, zawołam gromko wraz z Babą Rossą: Ahoj przygodo! Mam nadzieję, że nas słyszycie!
Przypisy:
[1] Recenzja Krzysztofa Rybaka w nrze 523 „KL”.
[2] Recenzja Katarzyny Slany w nrze 705 „KL”.
[3] Recenzja Krzysztofa Rybaka w nrze 469 „KL”.
Książka:
Justyna Bednarek, „Wyspa pirata Protazego”, seria „Czytam sobie”, poziom 2., il. Magda Kozieł-Nowak, wyd. HarperKids, Warszawa 2023.
Proponowany wiek odbiorcy: 7+
Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.