Dlaczego należy dobrze traktować zwierzęta? Niektórzy etycy powiedzą, że z definicji przysługują im pewne prawa, a więc powinniśmy traktować je podmiotowo. Można również powiedzieć, że jest to związane z faktem, że są istotami czującymi i cierpiącymi. Inni stwierdzą, że traktując inne istoty dobrze, jesteśmy lepszymi ludźmi. Jeszcze inni zwrócą uwagę, że jest to dziwne pytanie, ponieważ bliska relacja ze zwierzęcym domownikiem jest czymś zupełnie oczywistym i nie wymaga uzasadnienia.
Oczywiście, nie zawsze tak było. Niektóre zwierzęta i w niektórych kulturach uznawano za święte, jak choćby koty w starożytnym Egipcie. Zwykle było jednak jasne, że zwierzęta są w hierarchii bytów wyraźnie niżej niż ludzie. Jeśli przyjąć, że pies nie ma duszy, nie jest świadomy i nie czuje, dużo łatwiej będzie użyć wobec niego przemocy, niż wtedy, gdy założymy, że jest wrażliwym na ból i lojalnym domownikiem, współtowarzyszem naszego życia.
W ostatnim czasie w mediach społecznościowych karierę robi słowo „psiecko”, które jest złożeniem słów pies i dziecko. Konserwatyści krytykują w ten sposób zjawisko traktowania zwierząt domowych, tak jakby były dziećmi; a może posiadania zwierząt zamiast dzieci. Jeśli jednak zmienia się standard cywilizacyjny i zaczynamy podchodzić do relacji ze zwierzętami w sposób coraz bardziej świadomy, zwracając uwagę również na ich potrzeby – to wydaje się dość naturalne, że częściej mówimy o nich jak o członkach rodziny.
Jeśli zatem nie tylko przestajemy traktować zwierzęta jak nieczujące przedmioty, ale zaczynamy podchodzić do zwierząt w sposób bardziej podmiotowy, to rodzi się pytanie: czy jest coś takiego, czego możemy się od nich nauczyć? I czy w relacjach z nimi możemy lepiej zrozumieć siebie? W gruncie rzeczy mamy tu do czynienia z dwiema odrębnymi kwestiami. Z jednej strony, próbujemy z zaciekawieniem coraz lepiej poznawać zwierzęta i ich szczególne potrzeby. Z drugiej strony, przeglądając się w życiu istot, które są pod pewnymi względami podobne, a pod pewnymi inne od nas, możemy uważniej spojrzeć na siebie.
W nowym numerze „Kultury Liberalnej” rozmawiamy o kociej i psiej filozofii – i o tym, jak relacje ze zwierzętami wpływają na nas samych.
Filozofowie Katarzyna Kasia i Tomasz Stawiszyński – oboje mają w domu psy – w rozmowie z Jarosławem Kuiszem rozmawiają o naszych relacjach ze zwierzętami w kontekście książki Johna Graya „Kocia filozofia”, która ukazała się w serii Biblioteka Kultury Liberalnej. Jak przypomina Kasia, warto pamiętać o tym, czy myśląc i mówiąc o zwierzętach, nie przekładamy na nie za bardzo naszych pojęć. Przypomina pytanie starożytnych sceptyków: „skąd wiesz, że świat nie wygląda tak, jak widzi go mucha?” Z kolei Stawiszyński zwraca uwagę, że idea „kociej filozofii” jest istotna nie tylko ze względu na próbę lepszego zrozumienia zwierząt, ale zrozumienia tego, jakie są nasze własne potrzeby i tęsknoty. Wyobrażając sobie idealnego kota, dostrzegamy tak naprawdę, jakie kocie cechy są dla nas atrakcyjne.
Katarzyna Gonera, behawiorystka i zoopsycholożka, w rozmowie z Katarzyną Skrzydłowską-Kalukin opowiada o relacjach między ludźmi a psami. Kim więc są dzisiaj dla nas psy – lokatorami, podopiecznymi, kumplami, dziećmi? Na czym polega zdrowie psychiczne psa i czy to prawda, że psy się nie zamartwiają? Wreszcie, czy psy nas kochają? Jak zwraca uwagę Gonera, rzadziej posługujemy się dzisiaj określeniem „właściciel”: „Nie spotyka się już go powszechnie. Raczej – przewodnik, opiekun, psia mama, psi tata. […] Uważam, że takie nazewnictwo jest dopuszczalne, jednak behawioryści uczą, żeby nie personalizować zwierząt, bo im to szkodzi”. Rozmówczyni wyjaśnia: „Psy nie są ludźmi i traktowanie ich jak ludzi zaburza ich komfort”. Chodzi więc o to, żeby zastanowić się nad tym, jak zbudować między nami dobre i zdrowe relacje.
Zapraszamy do lektury!
Redakcja „Kultury Liberalnej”