Szanowni Państwo! 

W niedzielę 9 lipca w Łucku w Ukrainie miało miejsce szczególne wydarzenie. Prezydenci Polski oraz Ukrainy, Andrzej Duda oraz Wołodymyr Zełenski, wzięli udział we mszy w Katedrze Świętych Apostołów Piotra i Pawła, aby upamiętnić ofiary zbrodni wołyńskiej. Prezydenci złożyli znicze przed ołtarzem, a strona polska i ukraińska opublikowały komunikat, w którym stwierdzono: „Razem oddajemy hołd wszystkim niewinnym ofiarom Wołynia! Pamięć nas łączy! Razem jesteśmy silniejsi”. 

W tym roku od tragedii na Wołyniu mija 80 lat. Ówczesne wydarzenia, w których na Wołyniu oraz terenach pobliskich zginęło około 100 tysięcy Polaków oraz 10–15 tysięcy Ukraińców, od lat były przedmiotem polsko-ukraińskiej debaty historycznej i politycznej. Umiejscowienie obchodów w lipcu wynika z tego, że wtedy doszło do kulminacji przemocy. W 2016 roku Sejm ustanowił 11 lipca „Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej”. 11 lipca 1943 roku miała miejsce tak zwana krwawa niedziela, w czasie której doszło do skoordynowanego mordu polskich mieszkańców Wołynia w ponad 100 miejscowościach. 

Wspólna uroczystość w Łucku to nie było pierwsze symboliczne wydarzenie. Na przykład, w 2003 roku miały miejsce wspólne uroczystości z udziałem prezydentów Leonida Kuczmy i Aleksandra Kwaśniewskiego. W 2006 roku prezydenci Wiktor Juszczenko oraz Lech Kaczyński wzięli udział w uroczystościach w Pawłokomie, gdzie z ust polskich i ukraińskich duchownych padły słowa „wybaczamy i prosimy o wybaczenie”. W 2016 roku wystosowano apel zawierający analogiczne stwierdzenie, pod którym podpisali się między innymi prezydenci Ukrainy Leonid Krawczuk i Wiktor Juszczenko, a także przywódcy Kościołów prawosławnego oraz grekokatolickiego. W tym samym roku ówczesny prezydent Petro Poroszenko złożył kwiaty pod pomnikiem ofiar w Warszawie. 

Jednak w ostatnich miesiącach pojawiały się w Polsce głosy, że rozdział pojednania między narodami wciąż nie został zamknięty. Niektórzy wyrażali oczekiwanie, że wobec bezprecedensowej bliskości między Polską a Ukrainą od czasu rosyjskiej inwazji prezydent Zełenski wystosuje przeprosiny albo uzna odpowiedzialność przodków za ludobójstwo. Pojawiały się nawet głosy, że kontekst wojenny jest wręcz dogodnym momentem na wywieranie nacisków w tej sprawie. 

Były również głosy przeciwne. Niektórzy wskazują, że przeprosiny wymuszone czy pod presją nie będą autentyczne, a więc nie wypełniają sensu pojednania, na którym zależałoby Polakom. Jarosław Kaczyński powiedział niedawno w RMF FM, że jest zwolennikiem rozliczenia: „Trzeba powiedzieć tutaj właściwie słowa i trzeba jednocześnie odnaleźć tam, gdzie to się da, miejsca pochówku. Trzeba tych ludzi właściwie pochować, tak jak na to ludzie po prostu zasługują”. Jednak dodał, że wojna nie jest do tego dobrym momentem: „W tej chwili nie sądzę, żebym tym pomógł temu, co jest w tej chwili także naszym głównym celem, czyli pokonaniu Rosji. Oni uważają, że w tym momencie nie mogą. Nie podzielam tego zdania, ale to oni prowadzą wojnę, oni giną na frontach, oni są bombardowani, niszczeni na różne sposoby. Wobec nich też zaplanowano, bo przecież taki był plan, ludobójstwo”. 

W nowym numerze „Kultury Liberalnej” rozmawiamy o tym, jak budować pojednanie polsko-ukraińskie i kształtować wspólną pamięć w 80. rocznicę wydarzeń na Wołyniu. 

Karolina Wigura z naszej redakcji wraca do swojej książki „Wina narodów. Pojednanie jako strategia prowadzenia polityki” i pisze o przyszłości pojednania polsko-ukraińskiego. Zwraca uwagę, że „pojednania polsko-ukraińskie są dwa i z tym wiąże się problem. Podczas gdy odgórne pojednanie miało odniesienie do historii, nie było w nim elementu obywatelskiego. Z kolei pojednaniu oddolnemu brakowało odniesienia do historii”. Wigura pisze o praktyce obywatelskiego praktykowania pamięci o zbrodniach, która w Niemczech funkcjonuje pod nazwą Stolpersteine, ręcznie wykonywanych mosiężnych kamieni, na których umieszcza się nazwiska ofiar: „To, czego naprawdę oczekiwałabym od Przyjaciół Ukraińców, to że obywatele i obywatelki tego kraju pewnego dnia po wojnie stworzą pomnik pamięci dla tych 100 tysięcy zamordowanych na Wołyniu obywateli II RP, który będzie oddolny, zbiorowy, niezaordynowany przez władze w Kijowie”. 

Yevhen Hlibovytskyy, założyciel ukraińskiego think tanku ProMova, w rozmowie z Nataliyą Parshchyk mówi o możliwościach pojednania polsko-ukraińskiego. „Zawsze będziemy sąsiadami. Ale najgorszą rzeczą, jaka może się zdarzyć, jest to, że będziemy tylko sąsiadami. Oznacza to bowiem, że nie mamy do siebie wystarczającego zaufania i szacunku, by wykorzystać naszą wzajemną bliskość do osiągania wspólnych celów, do rozwoju”. Hlibovytskyy przekonuje, że na drodze do pojednania stoją zarówno upolitycznienie, jak i brak społecznej gotowości do krytycznego spojrzenia na historię: „Strona polska instrumentalizuje Wołyń. Jest on częścią obecnej polskiej polityki. […] Natomiast po stronie ukraińskiej istnieje wiele drażliwości, która uniemożliwia spojrzenie na problemy w dojrzały sposób”. 

Padraic Kenney, historyk i stały współpracownik „Kultury Liberalnej”, pisze na temat pamięci o wydarzeniach sprzed 80 lat. Jak przekonuje, „zadanie upamiętnienia Wołynia jest prostsze i skromniejsze, niż nam się wydaje. Ogromne cierpienie ofiar musi zostać zapamiętane i uhonorowane, a zbrodnie nie mogą zostać zapomniane, niezależnie od tego, czy ktoś zdecyduje się na przebaczenie i szukanie drogi pojednania. Jednocześnie masakry na Wołyniu nie posiadają żadnego znaczenia geopolitycznego ani żadnej użytecznej roli do odegrania w polskiej polityce historycznej. W tym sensie Wołyń jest nadal niezwykle ważny: domaga się od nas jako ludzi pamięci i żałoby – i niczego więcej”.

W ostatnich dniach opublikowaliśmy również artykuł naszego stałego współpracownika Konstantego Geberta. Jak pisze autor, niezbędne jest to, co niemal niemożliwe: „Ukraina winna uznać i potępić bez zastrzeżeń tę zbrodnię wołyńską – ale tego właśnie teraz, tocząc wojnę, uczynić nie może. Polska powinna zrozumieć, że celem Ukraińców nie było ludobójstwo, a ich okrucieństwo miało także i polskie przyczyny – ale tego nie może uczynić, jeśli Ukraińcy nie uczynią znaczącego i niewymuszonego gestu jako pierwsi”. 

Polecamy również rozmowę Pawła Reszki i Jakuba Bodzionego Wołyń – prowadzimy dialog z krajem, który jest pod ścianą„.

Zapraszamy do lektury! 

Redakcja „Kultury Liberalnej”