Szanowni Państwo! 

Celem koalicji rządzącej w wyborach samorządowych jest powtórzenie sukcesu z 15 października i ponowne ograniczenie władzy PiS-u w Polsce. Mobilizacja wyborców wokół tego hasła w praktyce nie będzie jednak taka łatwa, ponieważ PiS już teraz nie dominuje w samorządach. W dużych i średnich miastach co do zasady rządzą przecież politycy związani z Koalicją Obywatelską albo wywodzący się z niezależnych komitetów lokalnych. To otworzyło drogę dla nowej narracji, którą przyjęli zarówno Donald Tusk, jak i Lewica: w tych wyborach można głosować zgodnie ze swoimi poglądami, a nie taktycznie, ponieważ PiS przestało być zagrożeniem. 

W Warszawie mamy wyraźnego faworyta, czyli obecnego prezydenta Rafała Trzaskowskiego, który ma szanse na zwycięstwo w pierwszej turze. Polityk dostał również poparcie Trzeciej Drogi, która ku zaskoczeniu obserwatorów nie wystawiła w Warszawie własnego kandydata. Niestety, prezydent Trzaskowski nie odpowiedział na prośbę o wywiad dla „Kultury Liberalnej”. Jego głównymi kontrkandydatami są Tobiasz Bocheński (PiS), Magdalena Biejat (Lewica) oraz Przemysław Wipler (Konfederacja), którzy walczą albo o wejście do drugiej tury, albo o wzmocnienie siebie i własnych formacji politycznych na przyszłość. 

Z ciekawymi wyborami będziemy mieć do czynienia w Krakowie, gdzie po ponad dwudziestu latach urzędowanie kończy prezydent Jacek Majchrowski. W sondażach prowadzi kandydat niezależny Łukasz Gibała, który może liczyć na poparcie partii Razem – cieszy się poparciem ponad 30 procent mieszkańców. Mniej więcej o połowę niższe wyniki notuje Aleksander Miszalski, którego popierają KO i Nowa Lewica. Na trzecim miejscu plasuje się kandydat PiS-u, Łukasz Kmita. 

Jednak w całym kraju o udział we władzach samorządowych ubiegają się, jak zawsze, tysiące lokalnych komitetów. Stąd wybory krajowe nie mają prostego przełożenia na głosowanie na władze lokalne. Z punktu widzenia mieszkańców najważniejsze jest to, kto będzie w stanie najlepiej poradzić sobie z problemami na własnym podwórku. W tym kontekście wydaje się ciekawe, że chociaż kandydaci przyjmują wobec poszczególnych postulatów różne stanowiska, to z wyborów na wybory tematy do dyskusji coraz częściej podrzucają ruchy miejskie. 

Natomiast z perspektywy ogólnopolskiej z pewnością najciekawszy i najłatwiejszy do przełożenia będzie pojedynek o sejmiki wojewódzkie. Po wyborach w 2018 roku władza w sejmikach była podzielona pół na pół między PiS i PO. Jednak w ostatnich tygodniach Koalicja Obywatelska notowała w sondażach lepsze wyniki, co może oznaczać zmianę układu sił w kilku województwach na jej korzyść. Nic nie jest jednak rozstrzygnięte i najważniejsza będzie rzeczywista mobilizacja głosujących w dniu wyborów. 

W nowym numerze „Kultury Liberalnej” piszemy o kampanii samorządowej. Wybory lokalne to już nie tylko walka o odsunięcie PiS-u od władzy, ale też rywalizacja na programy polityczne. 

Magdalena Biejat, wicemarszałkini Senatu z Razem i kandydatka na urząd prezydenta Warszawy, w rozmowie z Tomaszem Sawczukiem mówi o rywalizacji z Rafałem Trzaskowskim i programie wyborczym dla miasta. Jej zdaniem Warszawie brakuje obecnie gospodarza, który miałby prawdziwą wizję miasta. Jak przekonuje polityczka, „na pewno łatwiej się dzisiaj w Warszawie inwestuje, niż żyje. Warszawa jest miastem drożyzny, w którym trzeba być milionerem, żeby kupić mieszkanie. A wynajęcie mieszkania wcale nie jest dużo łatwiejsze, zwłaszcza jeśli ktoś jest samodzielnym rodzicem. To musimy zmienić jak najszybciej, dlatego tak mocno stawiamy w tej kampanii na mieszkania”.

Aleksander Miszalski, poseł PO i kandydat na prezydenta Krakowa, w rozmowie z Katarzyną Skrzydłowską-Kalukin mówi o kampanii wyborczej i programie wyborczym dla miasta. Jak przekonuje, „byłem radnym miejskim długo przed pojawieniem się Łukasza Gibały w lokalnej polityce, a z ruchami miejskimi współpracowałem, zanim to było modne. To, że później poszedłem do Sejmu, to moja droga polityczna, ale w czasach, kiedy byłem w radzie miasta, byłem dla ruchów miejskich pierwszym kontaktem do załatwiania spraw. Byłem jednym z orędowników walki ze smogiem. A jeszcze kilka lat wcześniej założyłem stowarzyszenie, które walczyło o zieleń, drogi rowerowe i boiska sportowe, zanim te tematy stały się nośne w dyskusjach. Oczywiście, ruchy miejskie wiele wniosły, nie chcę powiedzieć, że jestem prekursorem ekologicznych rozwiązań w miastach, ale nie jest też tak, że tylko zaczerpnąłem coś od nich czy od lewicy. To, co mówię teraz, mówiłem zawsze”. 

Zapraszamy do lektury! 

Redakcja „Kultury Liberalnej”