„Dziewięć miesięcy!” – powtarzał sugestywnie Włodzimierz Czarzasty podczas sobotniego spotkania z młodymi uczestnikami Campusu Polska Przyszłości w Olsztynie. Fraza powtarzana przez jednego z liderów koalicji rządzącej miała pokazywać, jak wiele udało jej się zrobić w tak krótkim czasie i jak jednocześnie niewiele czasu minęło, by można było zrobić więcej.

Jeśli chodzi o postępowania prokuratorskie w sprawie nadużyć finansowych i prawnych wobec polityków PiS-u mantra Czarzastego jest zrozumiała – to wcale nie dużo czasu na to, by skutecznie i porządnie rozliczyć winnych. Nie można tego zepsuć pośpiechem.

Jeśli jednak chodzi o reakcje autorytetów zaangażowanych w obronę praworządności na to, co robi dziewięciomiesięczny rząd, to można powiedzieć, że niewiele czasu mu zabrało, żeby wzbudzić taki sprzeciw zwolenników.

 

Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku…

 

W obliczu szybko zmieniających się technologii i mediów nie pozostajemy bierni. Aby móc nadal dostarczać Ci jakościowe treści, prosimy o podzielenie się swoją opinią na temat pracy Kultury Liberalnej i wypełnienie anonimowej ankiety.
Dołącz do nas i współtwórz Kulturę Liberalną — wypełnij ankietę >> 

 

Rozczarowanie autorytetów

W ostatnim czasie widać coś, co można nazwać rozczarowaniem zaangażowanych autorytetów. Rozczarowanie to nie polega na całkowitym zawodzie działaniami koalicji demokratycznej. Nie prowadzi do wypowiedzenia poparcia dla niej ani do rezygnacji polegającej na wycofaniu się z publicznego zaangażowania przeciw populizmowi – powrót PiS-u do władzy byłby groźny dla demokracji i żaden z rozczarowanych tego nie bagatelizuje.

Rozczarowanie wynika z rozjechania się działań polityków sprawujących obecnie władzę i obietnic, które ich do tej władzy wyniosły. A wyniosły ich między innymi pokładana w nich nadzieja na odejście rządzących od populizmu, poszanowanie praworządności i praw człowieka.

Tymczasem – na granicy stosuje się pushbacki tak samo, jak w czasach PiS-u, a sejm przegłosował ustawę liberalizującą zasady użycia broni przez żołnierzy i służby. Kiedy Włodzimierz Czarzasty kończył swoje spotkanie na Campusie, pod sąsiednim namiotem przygotowywano już scenę dla filozofa profesora Andrzeja Ledera, który miał opowiadać między innymi o swojej nowej książce. Leder jest znany z tego, że nie akceptuje kontynuowania niehumanitarnej polityki PiS-u na granicy i tym razem wrócił do tego tematu, podkreślając, jaki przeżywa zawód.

Wcześniej swój sprzeciw wyrażali głośno znani prawnicy, którzy stali się symbolami walki o praworządność. Profesor Włodzimierz Wróbel, sędzia Sądu Najwyższego, mówił w „Kulturze Liberalnej”, że „silne państwo potrafi zarówno zorganizować ochronę granicy, jak i udzielać pomocy humanitarnej”. Profesor Ewa Łętowska, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, pisała u nas: „Przeciwstawienie «albo bezpieczeństwo, albo wykluczenie pomocy humanitarnej» to fałszywa, bezalternatywna perspektywa”. Profesor Mirosław Wyrzykowski, sędzia TK w stanie spoczynku, wielokrotnie podkreślał to, jakim bezprawiem są pushbacki, a profesor nauk prawnych Wojciech Sadurski przestrzegał rządzących przed paniką moralną wobec migrantów.

Edwin Bendyk, prezes Fundacji Batorego, mówi w rozmowie opublikowanej w aktualnym numerze „Kultury Liberalnej”, że ustawa o strzelaniu to „bardzo złe prawo, nieodpowiadające na problem, z powodu którego zostało przyjęte, a odpowiadające na populistyczną logikę. Wzbudziło to protest organizacji społecznych, jednak okazaliśmy się nieskuteczni. Populistyczna presja polityczna była zbyt silna”.

Wszystkie te osoby są znane z zaangażowania w inicjatywy mające na celu naświetlanie kryzysu praworządności, kiedy rządziło PiS, i powrót do rządów państwa prawa po zmianie władzy. Wszystkie wyraziły publicznie rozczarowanie polityką koalicji demokratycznej w pewnych ważnych obszarach, upominając się o to, co nie może umknąć w bieżącej polityce, nawet po rządach populistów. Rolę autorytetu będącego jednocześnie kompasem dla społeczeństwa pełnili w czasach działalności Komitetu Obrony Robotników pod koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku „Starsi Państwo”, firmując listy otwarte KOR-u i jego działalność.

Rozczarowane autorytety z czasów rządów po populistach pokazują, że nie można bezwarunkowo popierać żadnej władzy, nawet tej, która populistów odsunęła. Demokracja, praworządność, prawa człowieka są granicami, których przekroczenie sprawia, że demokraci i populiści mają ze sobą już coś wspólnego.

KOD wzywa do protestów

Najnowsze zdumienie środowisk zaangażowanych w obronę praworządności dotyczy podpisu premiera Donalda Tuska pod postanowieniem prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie neosędziego Krzysztofa Andrzeja Wesołowskiego. Prezydent wyznaczył neosędziego do tego, by poprowadził obrady, których celem będzie wybór kandydatów na stanowisko Prezesa Sądu Najwyższego kierującego pracą Izby Cywilnej.

Profesor Włodzimierz Wróbel opisał tę sprawę w swoich mediach społecznościowych: „Na początku byłem przekonany, że to zbyt nieprawdopodobne, by było możliwe. A jednak. Kiedy politycy zawłaszczali Sąd Najwyższy, Prezydent wskazał komisarza spośród neosędziów do przeprowadzenia głosowania na prof. M. Manowską, którą upatrzył sobie na stanowisko Pierwszego Prezesa SN. Dla ważności decyzji Prezydenta Dudy potrzebna była zgoda premiera, którym był M. Morawiecki. Oczywiście nie było z tą zgodą żadnego problemu. Ale żeby dzisiaj ten sam manewr firmował swoim podpisem premier obecnego rządu umożliwiając politycznym nominatom poprzedniej władzy zachowanie kontroli nad jedną z najważniejszych części Sądu Najwyższego?”.

„Sędziowie SN są zdruzgotani, oszołomieni. Czują się zdradzeni” – komentował sprawę w rozmowie z OKO.press prezes Iustitii sędzia Krystian Markiewicz. Iustitia to jedna z organizacji najbardziej zaangażowanych w walkę z łamaniem praworządności i w proces jej przywracania.

KOD zapowiedział protesty w kilku największych miastach pod hasłem „Bo nie sprzedaje się praworządności”. Jakby cofnął się czas.

Profesor Ewa Łętowska w rozmowie z Onetem powiedziała: „Cała ta sytuacja sprawia, że po prostu może odechciewać się komukolwiek podejmować jakiekolwiek działania związane z przywracaniem praworządności”. Dodała jednak też, że sprawa być może wynika z niedopatrzenia, braku weryfikacji, kogo powołuje prezydent, co też jest godne ubolewania.

Wczoraj premier przyznał, że to błąd, a odpowiedzialnością za niego obarczył odpowiadającego w kancelarii premiera za legislację ministra Macieja Berka.

Sprawa z sędzią Wesołowskim prawdopodobnie nie okazała się więc świadomym legitymizowaniem niszczenia praworządności w imię politycznych targów. Jednak nawet zaniedbanie może prowadzić do zawodu i rozczarowania, szczególnie w przypadku tak długiej walki o obronę, a następnie o przywrócenie praworządności.

Bez mobilizacji nie będzie demokracji

Dziś Państwowa Komisja Wyborcza ogłosi, co zdecydowała w sprawie sprawozdania finansowego PiS-u. Od decyzji będzie zależeć, czy PiS straci większą albo mniejszą część dotacji. Według przecieków, do których dotarł Onet – będzie to strata, ale raczej umiarkowana. Partii Jarosława Kaczyńskiego wciąż zostanie około 100 milionów złotych, bo PKW nie wliczy do kosztów kampanii PiS-u ogromnych pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości.

Taki finał sprawy oznacza pewną bezsilność PKW. Ustalenia prokuratury w sprawie Funduszu Sprawiedliwości, a nawet jawne nadużywanie publicznych pieniędzy dla partyjnych celów przez poprzednią władzę, nie sprawiły, że instytucja stojąca na straży wolnych, powszechnych i równych wyborów uzna, że może wziąć to pod uwagę. A wolne i uczciwe wybory stanowią przecież pierwszy warunek do zaistnienia demokracji.

Jeśli więc rząd nie może, dopóki prezydentem jest Andrzej Duda, rozbroić prawnego pola minowego w państwie, jak pisał w „Kulturze Liberalnej” zaraz po wyborach parlamentarnych Jarosław Kuisz, to zaniedbania i dawanie powodów do rozczarowania autorytetom może osłabić jego poparcie. Pamiętajmy, że na zwycięstwo wyborcze obecnej koalicji wpłynęły nie tylko –teraz również rozczarowane – kobiety i młodzi, lecz także współcześni „Starsi Państwo”, którzy stanowią ster dla społeczeństwa obywatelskiego, bez którego żadnej mobilizacji nie było i nie będzie.

 

* Zdjęcie wykorzystane jako ikona wpisu: screen z TVN24.

Tekst ukazał się w ramach projektu dokumentującego proces przywracania państwa prawa, który Fundacja Kultura Liberalna realizuje dzięki wsparciu National Endowment for Democracy.