Szanowni Państwo!
Oni jedzą łabędzie, oni jedzą psy i koty, oni będą mieć apartamenty w Centrach Integracji Cudzoziemców. Co łączy te trzy fake newsy o imigrantach? Były elementem skutecznej kampanii: przed brexitem i ostatnimi wyborami prezydenckimi w USA i w Polsce.
Populiści straszą imigrantami, bo wiedzą, że łatwo wywołać w ten sposób lęk, a tym lękiem nakręcać dla siebie poparcie.
Stąd między innymi sukcesy skrajnej prawicy w Niemczech czy we Francji.
Dlatego też Karol Nawrocki w swojej kampanii wyborczej nie pozwolił, by przekaz antyimigrancki zmonopolizowała Konfederacja i wyciągnęła w ten sposób maksymalne korzyści polityczne dla siebie.
Straszenie otwierającymi się w Polsce Centrami Integracji Cudzoziemców potraktował jako element budowania poparcia.
Tyle że nic w tym, co mówił, nie było prawdą ani nie miało sensu.
Ani apartamenty, ani noclegownie
Po pierwsze – Centra nie są i nie mają być hotelami, mieszkaniami, noclegowniami czy apartamentami, jak opowiadali w zależności od okoliczności Karol Nawrocki czy Sławomir Mentzen.
Po drugie – nie miały, jak mówili populiści, przyciągać imigrantów i zwiększać w ten sposób zagrożenia przestępczością. Przeciwnie – zadaniem Centrów jest ułatwienie imigrantom poznania polskiego języka i kultury, znalezienia pracy czy dotrzymania wymaganych przez polskie prawo formalności. A więc, jak wskazuje nazwa – integracji z polskim społeczeństwem.
Po trzecie – Centra nie są odpowiedzią na Europejski Pakt Migracyjny, bo ich koncepcja powstała jeszcze za rządów PiS-u, kiedy Paktu nie było. A powiązanie Paktu z Centrami było głównym orężem populistów.
Bez integracji nie ma wspólnoty
Siła kłamstw na temat Centrów Integracji Cudzoziemców bierze się stąd, że część państw Europy Zachodniej ma ze swoimi społecznościami imigrantów realne problemy. Jednak ich powodem jest często poczucie obcości, odrębności w państwach zamieszkania. Do protestów czy przestępczości prowadzi to, że imigranci czy ich dzieci nie czują się równi z obywatelami mieszkającymi w tych państwach od pokoleń. Nie czują, że mają wspólne państwo.
Dlatego realne przyjęcie do społeczeństwa imigrantów jest jednym z największych wyzwań, często nieudanych.
Centra Integracji Cudzoziemców mogą spełniać chociażby minimalną rolę w tym procesie. Jaką – pisze Ida Zając, która w ramach międzynarodowego projektu Perspectives przygotowała reportaż o Centrach Integracji Cudzoziemców i rozmowę o tym, jak ta integracja powinna wyglądać.
Żądać i straszyć jednocześnie?
W dzisiejszym numerze „Kultury Liberalnej” piszemy właśnie o tym, dlaczego coś, co ma służyć przystosowaniu się imigrantów do życia w Polsce, a więc tym samym zapobiec ich izolowaniu się, zostało oprotestowane przez tych, którzy najbardziej straszą „obcymi”? Czyli przez polityków prawicy.
Wydawałoby się, że to nie ma sensu, a jednak można jednocześnie żądać integracji i straszyć nią. Ostatnia kampania wyborcza bardzo to zjawisko pogłębiła. Efekty są najboleśniejsze dla imigrantów, którzy chcą ułożyć sobie życie w Polsce zgodnie z tutejszymi zasadami i w społecznościach, w których żyją.
„Z 49 planowanych Centrów Integracji Cudzoziemców otworzyła się niecała połowa, a ich pracownicy bombardowani są podejrzliwością” – przekonuje prowadzący CIC-e w województwie wielkopolskim, Krzysztof Jedynak, z którym rozmawiała Ida Zając. „Fake newsy na jakiś czas właściwie sparaliżowały nasze funkcjonowanie. Radni i dziennikarze tak zasypali nas wnioskami formalnymi, na które musimy odpowiadać, że nie byliśmy w stanie prawie nic innego robić”.
Prof. Aleksandra Grzymała-Kazłowska z Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego mówi w rozmowie z Idą Zając: „Pracom nad budową systemu integracji w Polsce nie sprzyjają zmieniające się na bardziej negatywne wobec migrantów nastroje społeczne. Takie nastawienie wobec migrantów może także niekorzystnie wpływać na ich motywację w procesie integracji. […] Żeby imigranci mogli się integrować, potrzebne są nie tylko rozwiązania instytucjonalno-prawne. Kluczowe są postawy w społeczeństwie przyjmującym. […] Jeżeli w społeczeństwie panuje nieufność, lęk, zamknięcie, to proces adaptacji i integracji migrantów jest bardzo utrudniony”.
A trudno o zaufanie i brak lęku, kiedy politycy mówią o Centrach Integracji Cudzoziemców jako zagrożeniu dla lokalnych społeczności i obiecują walkę z nimi.
Tak produkuje się problemy z imigrantami i słupki poparcia dla swojej polityki.
Zapraszam również do czytania kolejnego tekstu z cyklu poświęconego imigrantom w Polsce, który pokazuje, jak się nie bać. Mohammadreza, czyli Michał, imigrant z Iranu, mówi Krzysztofowi Renikowi: „Nie tęsknię za Iranem. Pewnie dlatego, że Polska daje mi to wszystko, czego Iran mi nie dał. Uznaję ją za moją ojczyznę, za miejsce, do którego mogę spokojnie wracać. Wiem, że to jest moje bezpieczne miejsce. No, może smak soku z wiśni tam jest lepszy”.
Zachęcam również do czytania wszystkich tekstów w nowym numerze,
Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin, zastępczyni redaktora naczelnego „Kultury Liberalnej”