Hanna Nordenhök, fot. Elvira Glante

 

„Wonderland” to powieść wydana przez wydawnictwo Pauza, w której dominują trzy główne wątki – towarzyszymy bezdomnej kobiecie, która udaje, że jest nastoletnią dziewczynką, dziennikarzowi, który odkrywa kłamstwo redakcyjnego kolegi i musi zdecydować, co zrobić z tą wiedzą, oraz żonie i matce, która poznaje mroczny sekret męża, mogący zniszczyć wygodne, bogate życie rodziny. Gdzie kończy się prawda, a zaczyna kłamstwo? Czy istnieje dla niego usprawiedliwienie? O tym rozmawiam z autorką książki – Hanną Nordenhök.

Sylwia Góra: Ta książka zaczyna się od obrazu, kiedy kobieta wychodzi z lasu. To pewien ruch między tym, co uporządkowane, co składa się na społeczeństwo, oraz tym, co marginalne, inne, czego nie chcemy widzieć i o czym nie chcemy myśleć. 

Hanna Nordenhök: Tak, zgadza się. Ten obraz utkwił mi w pamięci. Moja poprzednia powieść, przed „Wonderland”, to powieść historyczna i kończyła się tym, że kobieta uciekała do lasu. Ta powieść zaczyna się od kobiety wychodzącej z lasu. I dla mnie jest to bardzo mocny obraz granic nie tylko społeczeństwa i jego marginesów, ale także granicy między cywilizacją a dzikością. 

Poza tym zawsze byłam zafascynowana kłamstwami i kłamcami. Jednak w tej książce naprawdę chciałam zgłębić ten temat. Uważam, że kłamstwa są bardzo ciekawe, ponieważ my, ludzie, mamy je wpisane w naszą naturę. Uważam, że aby wejść do społeczeństwa, aby stać się częścią wspólnoty, musimy się w pewnym sensie dostosować. Jesteśmy istotami społecznymi, więc nie możemy przetrwać bez innych żywych istot. Przywołam obraz niemowlęcia, jego pierwszego uśmiechu – to właśnie to. Jak mówią badacze, jest to uśmiech naśladujący: naśladujemy to, co widzimy, aby zdobyć potrzebną aprobatę, by przetrwać.

A sposób wchodzenia w sferę innych jest fundamentalny dla świata, ponieważ nigdy nie jesteśmy w pełni sobą w obecności innych ludzi. Zawsze w jakiś sposób dostosowujemy się, a to wiąże się z rodzajem uniwersalnego i ponadczasowego składnika w ludzkim zachowaniu, którym jest nasza skłonność do kłamstwa. Opowiadam także o tym, jak ono rozwija się i ujawnia w naszych współczesnych czasach, gdzie mamy do czynienia ze sztuczną inteligencją, propagandą, fake newsami i tak dalej. Granica między lasem-dzikością a cywilizacją opowiada także o tym. 

Poruszyłaś bardzo wiele tematów, ale zostańmy na razie przy kobiecie, bo to także postać najbardziej zagadkowa, często trwa w pewnym bezruchu, istnieje jakby poza czasem.

W pewnym sensie jest uwięziona w czasie, ponieważ ma obsesyjne zachowania polegające na ciągłym poszukiwaniu nowych dzieci, przy których na krótki moment może być blisko i stać się jednym z nich. Jest dorosłą kobietą, która udaje dziecko i jest to jej główne pragnienie. Ale może osiągnąć ten rodzaj raju, bo dla niej jest to rodzaj raju, tylko przez bardzo krótkie chwile.

W końcu ktoś będzie ją podejrzewał, ktoś zauważy, że nie jest naprawdę dzieckiem, za które się podaje. Może więc realizować swoje pragnienie tylko przez bardzo krótki moment. To jak chwytanie wiatru. 

Myślę jednak, że ta kobieta, w pewnym sensie, chce też cofnąć czas. Chce być kimś innym, niż jest. Chce być dzieckiem. Chce wrócić do czegoś, czego może nawet nie miała, gdy była mała. Dzieciństwo jest bowiem w wielu aspektach również pewnego rodzaju fikcją. To nasze pragnienie przynależności i bycia w pełni zaopiekowanym. Wszyscy takiej miłości szukamy. 

Bohaterka „Wonderland” przywodzi na myśl postać Alicji z Krainy Czarów, być może dzieciństwo to w jej rozumieniu dom, poczucie bezpieczeństwa, ciepła, poczucie bycia kochaną, ale z drugiej strony żyje w niebezpiecznej przestrzeni, narażona na przemoc fizyczną, psychiczną, seksualną. Przenieśmy się na chwilę z rzeczywistości powieści do realnej – czy bezdomność to temat debaty publicznej w Szwecji?

Tak, ale chyba nie jest wystarczająco akcentowany. Mamy teraz rząd prawicowy, który współpracuje z byłą partią nazistowską. Prawicowe wiatry wieją w naszym kraju, jak w wielu krajach w Europie, i te partie polityczne niespecjalnie zajmują się biedą czy tematami grup wykluczonych. Rozmawialiśmy o takich społecznych problemach za mało, a teraz jeszcze mniej. 

Oczywiście wszędzie są osoby bezdomne. Teraz mieszkam w Berlinie i tutaj to także ogromny problem. Trudno mi zrozumieć, jak kraj taki jak Niemcy, który obecnie wydaje dużo pieniędzy na wojsko i obronę, jednocześnie ma tak wielu biednych ludzi i tyle osób żyje na ulicy. To kompletna nierównowaga w zachodnich demokratycznych krajach w Europie. 

Druga postać kobieca to opowieść o klasowości, przekroczeniach czy lepiej powiedzieć – przestępstwach. Bohaterka tej historii podchodzi z biednej rodziny, wychodzi za mąż za bogatego mężczyznę, przeżywa załamania, czy nawet choruje na depresję, odkrywa straszną prawdę dotyczącą jej męża, ale woli milczeć, bo…? Boi się stracić stabilność życiową, swój status?

Tak myślę. Uważam, że trzy główne postacie: zarówno dziennikarz, jak i bezdomna kobieta oraz ta kobieta, która chroni swojego męża przestępcę, w pewnym sensie uciekają od poczucia braku lub niedostatku, poczucia nieposiadania, zarówno emocjonalnie, jak i materialnie.

Myślę, że klasa społeczna odgrywa tu ogromną rolę. Oni próbują uciec od przeszłości lub życia, w którym nie mogli w pełni żyć, w którym nie mogli zdobyć miłości ani warunków materialnych, których potrzebowali. 

W dzisiejszym świecie także jesteśmy niezwykle pochłonięci bogactwem, byciem sławnym, pięknym, odnoszeniem sukcesów, tym wszystkim, co wydaje nam się, że da nam to, czego potrzebujemy lub czego nam brakuje. Ale to jałowa walka, ponieważ wchodzimy w ten krąg powierzchowności, który jest, w sensie egzystencjalnym, rodzajem ślepego zaułka.

To także opowieść o alternatywnej rzeczywistości, którą budujemy w social mediach i w którą w pewnym momencie zaczynamy wierzyć bardziej niż w życie, które faktycznie przeżywamy.

Jesteśmy kuszeni na wiele sposobów i wszyscy jesteśmy częścią cyfrowych rzeczywistości. Pokazujemy życie, które chcemy pokazać i w pewien sposób promujemy wizerunek siebie jako osoby odnoszącej sukcesy lub kogoś wartego zauważenia. Myślę więc, że w naszym współczesnym świecie istnieje wiele pokus, aby dostosować się w sposób, o którym już mówiłam, co, jak sądzę, robiliśmy od początku istnienia ludzkiej cywilizacji. 

Jest w tym coś fundamentalnego, czego naprawdę nie możemy uniknąć. Ale w naszych czasach jest to napędzane przez hiperkapitalizm, który wkracza we wszystkie sfery. I myślę, że jesteśmy w pewnym sensie uwięzieni w tym stanie.

Jest też trzeci bohater powieści, o którym wspomniałaś – dziennikarz, który pyta o etykę swojej pracy. Gdzie leży granica między tym, co dopuszczalne w pracy reportera, a co staje się przekroczeniem?

W powieści to nie główny bohater, lecz inny dziennikarz, którego nasz protagonista ma zaraz ujawnić jako oszusta, kłamie. Otrzymuje też Nagrodę Kapuścińskiego. Oczywiście Kapuściński w Polsce zajmuje bardzo szczególne miejsce w kwestii kłamstwa, czy też dopasowywania rzeczywistości do dziennikarskiego opowiadania historii. 

Dziennikarstwo to bowiem zawsze pewnego rodzaju opowiadanie historii. I w tym sensie ma też oczywiście element fikcji – na przykład wybory stylistyczne i tak dalej. Dziennikarstwo nigdy nie może być wolne od tej warstwy, ale teraz, przy rosnącym udziale sztucznej inteligencji, jesteśmy narażeni na obrazy, gdzie nie potrafimy odróżnić prawdy od kłamstwa. I jest to niezwykle niebezpieczny i skomplikowany wymiar współczesnego życia, a także sposób, w jaki powinniśmy się politycznie orientować. Możemy dzisiaj tworzyć iluzję czego tylko chcemy i robić to zgodnie z politycznymi planami, które zakładają, że mamy myśleć w określony sposób. 

Oczywiście dziennikarska perspektywa jest bardzo skomplikowanym obszarem. Jako pisarka rozumiem pokusę stworzenia historii, która przyciąga uwagę i która zawiera elementy literackie. I jak już powiedziałam, niemożliwe jest unikanie tego w pracy dziennikarza. Ale co się stanie, jeśli zaczniemy przekraczać tę granicę i fabrykować wydarzenia? Gdzie leży granica między prawdą a kłamstwem w dziennikarstwie? Uważam, że to bardzo interesujące i myślę, że ma to związek z naszymi czasami, ale także z literaturą i literacką fikcją w ogóle. Na pisarzach również ciąży pewnego rodzaju odpowiedzialność wobec tego, co piszą. 

Moje poprzednie książki to powieści historyczne, fikcja historyczna. Pisząc je, zmagałam się z tym, jak przenieść materiał archiwalny do powieści. Bo oczywiście jako pisarz masz swobodę fabularyzowania, a w fabularyzowaniu zawsze zniekształcasz rzeczywistość. Ale jaki jest związek między rzeczywistością a literaturą? To bardzo istotne pytanie i swoisty dylemat etyczny, z którym, jak sądzę, pisarze muszą się często zmagać. Wszyscy pisarze muszą w pewnym sensie na nowo przemyśleć swoją metodę i znaleźć to, gdzie leży ich osobista granica w tym temacie. 

W debacie publicznej w Polsce, ale pewnie też na świecie, takie sytuacje, kiedy dziennikarz wymyśla bohaterów miały już miejsce. Na przykład Claas-Hendrik Relotius to niemiecki reporter, którego kłamstwo wzbudziło ogromną złość. Dlaczego takie sprawy tak bardzo oburzają opinię publiczną?

Claas-Hendrik Relotius i jego sprawa faktycznie były dla mnie ogromną inspiracją do tej powieści, ponieważ tym, co naprawdę mnie w nim interesowało, to nie to, że kłamał i wymyślał swoich bohaterów, ale interesował mnie jego kolega, który to ujawnił. Ponieważ pragnienie odkrycia kłamstwa nie jest czystym pragnieniem. W mojej książce całe to „ujawnienie” staje się kluczem do jego własnego sukcesu. 

Uwielbiamy czytać sensacyjne historie o wielkim reżyserze, który nagle okazuje się gwałcicielem, albo o innej sławnej osobie, która dokonała jakiegoś przekroczenia. I myślę, że to nigdy niekończące się pragnienie, aby jakoś śledzić oszustwo. To coś, co ma związek z naszą własną identyfikacją z tego rodzaju zachowaniem. Wszyscy wiemy, że w jakimś stopniu kłamiemy, więc lubimy podejmować te tematy i widzieć, jak inni otrzymują karę za to, co my również robimy. W pewnym sensie używamy celebrytów, którzy są surowo oceniani, jako pewnego rodzaju lustra dla nas samych.

Te trzy główne wątki są przeplatane miniaturami nazwanymi „studium przypadku”, które jednak podejmują ten sam temat – prawdy i kłamstwa oraz nakładania masek. Myślisz, że dziś możliwe jest bycie tylko jedną wersją siebie? Czy to nie jest tak, że dla każdej osoby jesteśmy trochę kimś innym?

Myślę, że wszyscy mamy wiele różnych twarzy, ale jednak mamy pojęcie autentyczności, prawdziwego ja, prawdziwej wersji siebie. I cała branża mindfulness to coś, co naprawdę korzysta w naszych czasach na tego rodzaju poszukiwaniu autentyczności. Ale czym ona jest?

W chwili przyjścia na świat zaczynamy się dostosowywać, mieć wiele różnych rodzajów osobowości. I zaczynamy być jak kameleon. Nie możemy się od tego uwolnić. W moich studiach przypadków i w powieści wcale nie interesuje mnie moralne ocenianie tych postaci. W pewnym sensie chciałam, aby wszystkie przypadki i różne postaci w książce były portretami mnie, ale także osobowościami, które wszyscy możemy w sobie nosić. Trójka głównych bohaterów to są przypadki ekstremalne, ale uosabiające pewną ogólniejszą potencjalność kłamstwa. 

Ciągle powtarzamy, że prawda jest towarem deficytowym, a kłamstwo otacza nas z każdej strony. Mówimy, że to coś złego, ale czy jako ludzie naprawdę w to wierzymy? W końcu kłamiemy na każdym kroku, a część tych kłamstw nazywamy „białymi kłamstwami”, wierząc, że dzięki nim robimy coś dobrego, nie ranimy kogoś albo przynajmniej, że są one neutralne.

Uważam, że wiele kłamstw jest w pewnym sensie koniecznych albo po prostu są czymś bardzo naturalnym. Ale uważam też, że wszyscy nosimy w sobie pokusę przesadzenia lub przekroczenia pewnej granicy i możemy to łatwo zrobić. Dzisiaj, przy wszystkich mediach społecznościowych i przy pewnego rodzaju obsesji na punkcie powierzchowności, to jest wielki temat, który wcześniej w historii nie był w ten sposób postrzegany. 

Na przykład influencer to postać, która w mediach cyfrowych buduje sławę wokół swojej osobowości, ale bez żadnych konkretnych cech. To sama sława jest tym, czego pragnie. To nie jest ktoś, kto jest sławny, ponieważ jest świetnym piłkarzem albo świetnym aktorem. Jest sławny, bo jest sławny, ma obserwujących. Jesteśmy obsesyjnie skupieni na tego rodzaju absurdalnych rzeczach, to ogromny paradygmat w ludzkim życiu.

Od kilku lat powtarzamy, że żyjemy w epoce postprawdy, może nie znaleźliśmy jeszcze lepszego słowa, ale jak ty to rozumiesz?

„Wonderland” pisałam w latach 2021–2022, a za chwilę mamy 2026 rok i świat posunął się jeszcze dalej w kierunku postprawdy, która jest powiązana z populizmem czy trumpizmem. Żyjemy w mrocznych czasach, gdzie liderzy – głównie mężczyźni – nawet nie silą się na ukrywanie tego, że kłamią. Robią to otwarcie, a wyborcy wciąż na nich głosują. Przecież wszyscy wiemy o zarzutach, które mają postawione Donald Trump czy Benjamin Netanjahu, a mimo to akceptujemy ich i ich zachowania lub nie przejmujemy się tym. Można więc powiedzieć, że żyjemy w epoce post-postprawdy. Nie wiem, czy może być jeszcze gorzej. 

Książka:

Hanna Nordenhök, „Wonderland”, tłum. Justyna Czechowska, wyd. Pauza, Warszawa 2025.