Przede wszystkim, pozwala na błyskawiczne odnalezienie się na mapie. Za jego pomocą możemy również bez trudu odnaleźć drogę do naszego punktu docelowego, poszukać restauracji, muzeów i innych atrakcji turystycznych, a także sprawdzić rozkład komunikacji miejskiej. Nic więc dziwnego, że jak wynika z badań korporacji telefonicznych, ze smartfonów korzystają przede wszystkim właśnie mieszkańcy dużych miast.

Dzięki smartfonom i ich użytkownikom możemy dowiedzieć się także wiele ciekawego na temat samego miasta. Dzięki statystykom sporządzanym w oparciu o dane dostarczane przez użytkowników takich telefonów (i jednocześnie użytkowników portali społecznościowych, bo jak wiemy, jedno bardzo często wiąże się ściśle z drugim), można zobaczyć, jakie przestrzenie miejskie są wykorzystywane przez jakie grupy społeczne. Niedawno zwrócił na to uwagę pewien portal internetowy, pisząc o mapie sporządzonej przez serwis „Yelp” (zbierający informacje na temat barów, restauracji oraz sklepów ), z której można dowiedzieć się, jakie lokale są określane mianem „hipsterskich”. Na mapie widać doskonale rozkład takich miejsc w różnych miastach. I tak w Londynie na przykład „hipsterskie lokale” są mocniej skoncentrowane, natomiast w Paryżu są rozsiane po całym mieście. Oglądając te mapy nie sposób nie pomyśleć, jak wyglądałaby ta mapka w przypadku Warszawy – czerwone i gorące Śródmieście, dwie lekko różowe plamki a Żoliborzu i Mokotowie, a poza tym pustynia…

wojtek

W bardzo podobnym duchu skonstruowane są mapy badające osoby korzystające Twittera – w tym wypadku pozwalają one na wejście nieco głębiej w strukturę społeczną użytkowników przestrzeni miejskiej, ponieważ umożliwiają sprawdzenie np. z jakiego modelu telefonu zostało wysłane dane „tweetnięcie”. Jak wiemy, różne rodzaje smartfonów są wybierane zależnie od zasobności portfela – posiadacze tych najbardziej zasobnych najczęściej sięgają po produkty firmy Apple. Pozostali zadowalają się smartfonami innych producentów. Na tej podstawie możemy więc oceniać status ekonomiczny bywalców poszczególnych miejsc. Mapy pozwalają również na sprawdzenie, czy dany „tweet” został wysłany przez turystę, czy też przez osobę zamieszkującą dane miasto. To bardzo interesujące dane, dające nam wiele materiału do rozważań nad tym, jakie przestrzenie są wybierane przez jakie osoby.

Miasta zyskały więcej wymiarów dzięki nowoczesnym technologiom, ale paradoksalnie, niekiedy technika prowadzi do zubożenia naszego doświadczenia przestrzeni miejskiej. Jak twierdzi badaczka Tali Hatuka z Laboratory of Contemporary Urban Design z Uniwersytetu w Tel Awiwie, osoby nieposiadające smartfonów zapamiętują więcej z odwiedzanych miejsc niż, które posługują się telefonami. Trudno wytłumaczyć, dlaczego tak jest, ale być może brak telefonu sprawia, że częściej wpatrujemy się w otoczenie, niż w ekran dotykowy urządzenia.

Nie jestem przeciwnikiem smartfonów, dostrzegam jednak pewne ograniczenia tych technologii. Ostatnio gościłem w Warszawie grupę Holendrów, która bardzo chciała poznać wieczorne życie stolicy. Wszyscy z zainteresowaniem przejrzeli to, co usługi Google Maps oraz innych portali mogły pokazać pod kątem klubów, barów itp. Pomimo że bardzo się starali, uzyskali jedynie podstawowe i standardowe informacje. Dopiero gdy spotkali się z osobą „stąd” i skonfrontowali te informacje, dowiedzieli się, co najlepiej zobaczyć. Tak zapewne jest w przypadku każdego turysty w każdym mieście. Aplikacje mobilne, wyszukujące miejsca w sposób spersonalizowany, wciąż zawodzą. Sami się zresztą do tego poniekąd przyczyniamy. Gdy mamy już pewien określony typ miejsc, które lubimy odwiedzać, aplikacje nie przestawią się i nie pokażą nam nic nowego, co mogłoby nas zainteresować, ale będą nadal operować znanym algorytmem. To pewne ograniczenie tych technologii, o którym trzeba pamiętać.

Niezależnie od tego, nowe technologie spowodowały, że nieco inaczej zaczęliśmy patrzeć na przestań miejską. Zbliżyły nas do niej i pozwoliły odczytywać ją na zupełnie innych wymiarach: na portalach społecznościowych miasto przypomina planszę do gry, po której użytkownicy przesuwają się niczym pionki, komunikując sobie nawzajem, gdzie są. Pojawiły się też aplikacje, które pozwalają użytkownikom projektować miasta, poprzez zgłaszanie interwencji w różnych miejscach na mapie. Telefon komórkowy zmienił nasz sposób życia. Teraz przyszedł czas na smartfony i zmianę otoczenia, w którym żyjemy.