Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

Szanowni Państwo!

Trzech polskich żołnierzy zakutych w kajdanki przy granicy polsko-białoruskiej – o tej informacji, podanej przez Onet, głośno było przed wyborczym weekendem. Żołnierzy miała zatrzymać żandarmeria wojskowa, a powodem miało być oddanie przez nich strzałów ostrzegawczych w kierunku uzbrojonych w niebezpieczne narzędzia migrantów, wywierających presję na granicę. Dwóch żołnierzy miało otrzymać zarzuty prokuratorskie z powodu przekroczenia uprawnień, a przypadków użycia broni miało być więcej.

Szybko podniosła się wrzawa. Główne pytanie brzmiało: czy żołnierzom na granicy nie wolno się bronić? Wczoraj sprawa zarzutów dla żołnierzy była jednym z tematów posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego zwołanej przez prezydenta Andrzeja Dudę. Z kolei premier Donald Tusk mówił niedawno, że żołnierze mają prawo do obrony wszelkimi proporcjonalnymi do zagrożenia środkami. Wyglądało jednak na to, że rządzący zareagowali na sprawę – która pochodzi z marca – dopiero po ujawnieniu jej przez media. Jak napisał Tusk na platformie X: „Postępowanie Prokuratury i Żandarmerii Wojskowej wobec naszych żołnierzy budzi uzasadniony niepokój i gniew ludzi. Oczekuję szybkich wniosków i decyzji organizacyjnych, prawnych oraz personalnych”.

Część oburzenia była z pewnością sztucznie podkręcona, co wynikało z bliskości niedzielnych wyborów do Parlamentu Europejskiego – w czasie kampanii politycy potrzebują dużych emocji. Jednak informacja o kajdankach na granicy wpisywała się w dłuższy ciąg wiadomości stamtąd. Wcześniejsze dotyczyły pograniczników, którzy zostali ranni w starciach z grupami próbującymi przedrzeć się na teren Polski. Nie wiemy dokładnie, jaka jest skala tego rodzaju zdarzeń, wiemy jednak o przypadku ciężko ranionego nożem żołnierza, który po kilku dniach zmarł w szpitalu. 

Na to wszystko nałożyła się zaś jeszcze jedna informacja – o planach przywrócenia przez rząd zamkniętej strefy przy granicy, która przypomina porządek stanu wyjątkowego, a która istniała przez pewien czas w okresie rządów Prawa i Sprawiedliwości. Wtedy wprowadzenie strefy wiązało się z protestami społecznymi na granicy i zarzutami niekonstytucyjnego działania ze strony polityków. Teraz władza uzasadnia konieczność przywrócenia tego rozwiązana zaognieniem się sytuacji na granicy, która ma być forsowana przez wiele zorganizowanych grup, wspieranych przez wschodnie służby. Mimo kontrowersji, jakie wzbudziła informacja o planach utworzenia strefy, premier zapowiedział wczoraj, że zostaną one zrealizowane.

O ile prawica próbowała wykorzystać informacje dotyczące granicy do uderzenia w rząd za to, że niewystarczająco dba o bezpieczeństwo i służby graniczne, pojawiła się również krytyka z innej flanki, tym razem od strony zwolenników rządu, a w każdym razie przeciwników PiS-u. Chodzi mianowicie o niezadowolenie wśród części wyborców „koalicji 15 października”, którzy oczekiwali, że polityka prowadzona przez PiS na granicy zostanie zmieniona. Wskazują oni, że ochrona granicy jest niezbędna, ale nie ma uzasadnienia dla naruszania praw człowieka i nie istnieje coś takiego jak humanitarne pushbacki.

Jak dotąd nie było zbyt wielu sygnałów, że polityka rządu miałaby się zmienić. Jako że jednym z głównych tematów kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego było bezpieczeństwo, politycy raczej sygnalizowali zdecydowaną postawę w sprawie ochrony granicy. Z punktu widzenia polityki istotne jest również pytanie, jak duża grupa obywateli rzeczywiście protestuje przeciwko obecnej polityce na granicy. Z badań opinii publicznej wynika raczej, że zdecydowana większość Polaków popiera twardą politykę, w tym również możliwość użycia broni przez pograniczników w celach obrony własnej.

Donald Tusk mówił w czasie wiecu 4 czerwca w Warszawie, że rząd będzie poszukiwał sposobów na niesienie pomocy osobom, które przedostały się na polską stronę. W ten sposób chciał z pewnością uczynić gest wobec osób, które przypominają o konieczności przestrzegania praw człowieka. Ale jednocześnie podkreślił, że w praktyce poprawienie sytuacji jest bardzo trudne, a priorytetem będzie szczelność granicy.

W nowym numerze „Kultury Liberalnej” piszemy o tym, czy można jednocześnie skutecznie chronić granice Polski i przestrzegać praw człowieka w odniesieniu do znajdujących się przy niej migrantów.

Profesor Ewa Łętowska, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, pisze: „Oczywiście, nie każdy migrant jest uchodźcą – tylko, jeżeli się go wyrzuca za płot bez sprawdzenia nawet, kim jest, to skąd mamy wiedzieć, czy odpowiada kryteriom? Przeciwstawienie «albo bezpieczeństwo, albo wykluczenie pomocy humanitarnej» to fałszywa, bezalternatywna perspektywa”. Zwraca też uwagę, że Konwencja o Podstawowych Wolnościach i Prawach Człowieka, nie przyjęła się jako część naszej kultury prawnej, chociaż w ubiegłym roku obchodzono uroczyście trzydziestolecie jej obowiązywania w Polsce. „Mizerię naszego obecnego nieposzanowania praworządności zawdzięczamy bowiem temu, czegośmy się z Konwencji nie nauczyli i czego uporczywie nie chcemy się nauczyć. Nie nauczyliśmy się przede wszystkim tego, że Konwencja wymaga, aby prawo deklarowane «na papierze» zgadzało się z tym, co «w realu» czyni sąd, urzędnik, policjant, strażnik graniczny. Taka redukcja «prawa» do tekstu, do uchwalonych przepisów, do bytu potencjalnego i abstrakcyjnego – to błąd”. 

Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin z redakcji „Kultury Liberalnej” pisze o tym, że obrona granicy i humanitarne traktowanie osób, które ją przekraczają, nie wykluczają się. A ci, którzy domagają się zaprzestania pushbacków, nie kwestionują wcale konieczności obrony państwa. „Rząd nie przedstawia przekonujących argumentów na to, że ma do wyboru albo bronić granicy, albo przestrzegać praw człowieka. Mówi o priorytecie bezpieczeństwa, ale nie wiadomo, dlaczego ma się to wykluczać z zaniechaniem pushbacków” – pisze.

W tym tygodniu opublikujemy też tekst Jakuba Bodzionego z naszej redakcji na temat granicy i postępowania na niej służb mundurowych.

Zapraszamy do lektury!

Redakcja „Kultury Liberalnej”

Nr 805

(24/2024)
11.06.2024

Ewa Łętowska

Gorycz jubileuszu wolności i praw obywatelskich

Oczywiście, nie każdy migrant jest uchodźcą – tylko, jeżeli się go wyrzuca za płot bez sprawdzenia nawet, kim jest, to skąd mamy wiedzieć, czy odpowiada kryteriom? Przeciwstawienie „albo bezpieczeństwo albo wykluczenie pomocy humanitarnej” to fałszywa, bezalternatywna perspektywa.

Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin

Można bronić granicy i praw człowieka

Rząd nie przedstawia przekonujących argumentów na to, że ma do wyboru albo bronić granicy, albo przestrzegać praw człowieka. Mówi o priorytecie bezpieczeństwa, ale nie wiadomo, dlaczego ma się to wykluczać z zaniechaniem pushbacków.

PATRZĄC
WIĘCEJ
CZYTAJĄC

Paweł Majewski

Przegraj to jeszcze raz – sam. O „Muzykancie” Charlesa Reznikoffa

Stany Zjednoczone. Czas wielkiego kryzysu. Ubogi, pozostający na marginesie kompozytor bezowocnie stara się zaistnieć w świecie biznesu artystycznego. W „Muzykancie” w charakterystyczny dla siebie, punktowy sposób Reznikoff pokazuje rewers Ameryki, która długo funkcjonowała w wyobraźni zbiorowej jako kraj sukcesu dla wszystkich.

Paulina Zaborek

Nasze wspaniałe ciała. Książki dla najmłodszych o ludzkim organizmie [KL dzieciom]

Kto raz obejrzał serial „Było sobie życie”, temu nigdy nie znudzi się tego typu stylistyka opowiadania o ludzkim ciele: komórki organizmu wiodą swe pracowite życie, uosobione bakterie czynią swoje knowania, ludzkie ciała zostają sportretowane w postaciach sympatycznych, wielobarwnych istot. Po takie książki warto sięgać zwłaszcza wtedy, gdy chcemy po raz pierwszy porozmawiać z małym dzieckiem o ciele, jego działaniu, funkcjach i dbaniu o nie.

WIĘCEJ
SŁYSZĄC

Gniewomir Zajączkowski, Szymon Żuchowski

Weryzm tkwi w szczegółach, czyli o „Tosce” z opery w Stuttgarcie

„Toskę” Pucciniego wykonuje się bardzo często i niestety zbyt często robi się to źle; w Stuttgarcie Markus Poschner pokazał, jak należy dyrygować Puccinim, a Ewa Vesin i Gerardo Bullón – na czym polega śpiewanie opery werystycznej.

WIĘCEJ