[Afganistan] Amerykanie uznają talibów?
Sytuacja w Afganistanie po siedemnastu latach wojny jest gorsza niż kiedykolwiek. Zmiana potrzebna jest natychmiast. Być może ta najmniej spodziewana – sojusz z talibami.
Sytuacja w Afganistanie po siedemnastu latach wojny jest gorsza niż kiedykolwiek. Zmiana potrzebna jest natychmiast. Być może ta najmniej spodziewana – sojusz z talibami.
W latach 70. i 80. zamachów było znacznie więcej niż dziś i ginęło w nich znacznie więcej ludzi (np. ok. 450 w 1988 r.). Dzisiejsze zamachy są skorelowane z niepokojami na Bliskim Wschodzie, z porażkami ponoszonymi przez ISIS, który eksportuje swoją ideologię do Europy i próbuje uderzyć w nasze miękkie podbrzusze. Tu trafia na błędy w europejskiej polityce integracyjnej – szuka ludzi wykluczonych ze społeczeństw i dąży do ich radykalizacji.
My, Europejczycy, żyjemy dziś na najlepszym z istniejących światów. Możemy cieszyć się wolnością i dobrobytem rzadko (o ile w ogóle) oglądanym w dziejach. Ani demokracja liberalna, ani stanowiący jej ideowy rdzeń pluralizm nie są jednak historyczną normą czy czymś w rodzaju punktu docelowego dziejów ludzkości.
Skala samej zbrodni z 11 września nie była niczym nadzwyczajnym. To jej teatralność uczyniła z niej swoistą „broń masowego rażenia”. Największe szkody poniesiono w sferze symboli, gdzie pogrzebano liberalny optymizm lat 90.
Jak to się stało, że stolica tego malutkiego, względnie zamożnego i wiecznie wilgotnego kraju wyhodowała krwiożerczych radykałów?
Choć życie codzienne w Belgii zdaje się funkcjonować całkiem nieźle, to są obszary, w których państwo zawodzi na całej linii. Najlepszym przykładem jest dopuszczanie do rozwoju siatek islamistów w dwóch centralnie położonych dzielnicach Brukseli – Molenbeek i Schaarbeek.
Szanowni Państwo, od 7 stycznia zeszłego roku, kiedy terroryści wkroczyli do redakcji francuskiego magazynu „Charlie Hebdo”, państwa Unii Europejskiej poddawane są przez nich kolejnym próbom. Niektórzy zauważają, że mieszkańcy Starego Kontynentu – i europejskie media – zbyt wielką uwagę przywiązują do tego, co dzieje się w świecie Zachodu, zbywając milczeniem samobójcze zamachy w Bagdadzie czy […]
Przekonanie, że powrót do izolacjonizmu uchroni nas przed terroryzmem, to zwykła głupota.
Jeśli Europa nie chce, by Państwo Islamskie wygrało, zamieniając ją w zwaśnione, odgrodzone od siebie i widzące wszędzie wrogów wspólnoty, potrzebuje – jak nigdy wcześniej – wzajemnej solidarności i zgodnego współdziałania wszystkich jej członków.
„Kiedy opadną emocje, zobaczymy, że ogromna większość francuskich muzułmanów jest dobrze zintegrowana z resztą społeczeństwa – a zamachy wręcz tę więź wzmocniły”.
Po zamachach w Paryżu do Europy powróciły strach i pytania o realne możliwości asymilacji przybywających na Stary Kontynent przedstawicieli innych kultur i wyznawców innych religii. Czy w obliczu głęboko zakorzenionych uprzedzeń i lęków polityczna integracja jest w ogóle możliwa?
Duża grupa bardzo niezadowolonych i źle wykształconych młodych ludzi to przepis na uzasadnianą ideologią przemoc. Nie jest to jednak recepta, która wyjaśnia wszystko.
La rédaction de Kultura Liberalna adresse aux victimes des attentats de Paris, leurs familles et proches ses plus sincères condoléances et exprime la solidarité avec la France et le peuple français. Członkowie redakcji „Kultury Liberalnej” wyrażają swoje głębokie współczucie i solidarność z ofiarami zamachów w Paryżu i z całą Francją.
Opis szczęścia, które przynosi życie zgodne z islamem, nie pozostawia u Houellebecqa żadnych złudzeń – przypomina folder wczasów w Szarm el-Szejk. To dlatego islamizacja przebiega w „Soumission” zadziwiająco łagodnie, a tytułowa uległość ma smak baklawy.
Jakimi motywami kierują się różne grupy wspierające lub krytykujące redakcję francuskiego tygodnika i jakie zagrożenia niesie dla liberalnej demokracji zamach w Paryżu?