0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Czytając > Zapomniana rewolucja i...

Zapomniana rewolucja i jej kłopotliwe skutki. O książce „Rebelia i reakcja” Wiktora Marca

Tomasz Kizwalter

Autor „Rebelii i reakcji” uprawia naukę interwencyjną, a może nawet insurekcyjną, i dokonując błyskotliwej analizy rewolucji 1905 r., śmiało wkracza w sferę bieżącej polityczności. Można jednak wątpić w faktyczną moc oddziaływania jego pracy.

Rebelia 1905_okladka
Kiedy mowa o „zapomnieniu”, zaraz nasuwa się skojarzenie z „upamiętnianiem”. W książce Wiktora Marca pojawia się motyw „zapomnianej rewolucji”, Autor wychodzi jednak poza użyteczne społecznie, lecz zbanalizowane już nieco procedury przywracania czegoś zbiorowej pamięci. Z powodzeniem działając na polu akademickim, śmiało wkracza w sferę aktualnej polityczności. „Rebelia i reakcja” to praca o dużej wartości badawczej, a zarazem ważny głos dla tych dzisiejszych debat o polskiej polityce, które nie zamykają się w kręgu spraw o znaczeniu doraźnym. Głos ważny, choć nie całkiem satysfakcjonujący.

Wiktor Marzec, socjolog i filozof, napisał bardzo dobrą pracę transdyscyplinarną o rewolucyjnych wydarzeniach lat 1905–1907. Materiał historyczny został w niej poddany interpretacjom z zakresu filozofii i socjologii polityki – rzecz coraz częściej spotykana w Polsce, nie tak często jednak, aby nie wzbudzać zainteresowania. Punktem wyjścia jest tu problem plebejskiej aktywności politycznej. Autor uznaje – i trzeba się z nim zgodzić – że warstwy ludowe są słabo widoczne w polskiej historiografii, która najczęściej patrzy na świat z inteligenckiej perspektywy i najchętniej zajmuje się problematyką inteligencką. Jest to też perspektywa „warszawocentryczna”, zarówno w znaczeniu geograficznym, jak ideowo-mentalnym; Marzec przeciwstawia jej skupienie się na doświadczeniu industrialnej i proletariackiej Łodzi.

Nauka insurekcyjna

Byłem recenzentem wydawniczym „Rebelii i reakcji”, miałem też okazję rozmawiać z Autorem, kiedy przygotowywał tę pracę. W recenzji podkreślałem, że Marzec dobrze opanował historyczny warsztat badawczy i wykorzystał go do przeprowadzenia wartościowych studiów. Nie jest to w żadnym razie reguła wśród niehistoryków piszących o przeszłości. Dobrze jeszcze, jeśli korzystają po prostu (bez większych przeinaczeń) z dorobku historyków; gorzej, gdy wdają się w spekulacje niepoparte porządną argumentacją (dowodząc przy tym nieraz, że historycy – wiadomo, ludzie nierozgarnięci – nie są w stanie pojąć tego, co opisują). Marzec natomiast zebrał interesujący materiał źródłowy: po pierwsze, była to kolekcja ponad 800 ulotek politycznych, wydawanych w latach 1904–1907 przez partie socjalistyczne i nacjonalistyczne; po drugie, zbiór około 120 biografii działaczy robotniczych; do tego doszły materiały prasowe. Ulotki i biografie, doprowadzone do postaci plików tekstowych, zostały poddane analizom umożliwiającym ustalenie szeregu zależności społeczno-językowych. Uzyskane rezultaty skonfrontował Autor z ustaleniami historyków, filozofów polityki i socjologów. Charakteryzując swoją pracę, pisze Marzec, że stosuje głównie badawcze strategie „socjologii historycznej zorientowanej na dyskurs”, a mógłby też nazwać się przedstawicielem „plebejskiej czy ludowej historii intelektualnej”.

We wprowadzeniu do książki Marzec wskazuje, że chodzi mu o „przywrócenie politycznej widzialności grup, które w prowadzonych walkach społecznych upominały się o prawo obywatelstwa” i o „przybliżenie ich doświadczenia stawania się ludźmi podlegającymi życiu politycznemu”. Autor „Rebelii i reakcji” uprawia zatem naukę „interwencyjną”, a może nawet „insurekcyjną” (kiedyś mówiono o „zaangażowanej”). Nie jest to z mojej strony zarzut, bo – pomijając już znaczne rozpowszechnienie takich postaw – o wartości badań decydują ich rezultaty, a nie przyjmowane założenia ideowe (każdy jakieś wybiera, tylko nie każdy się do tego przyznaje). Skoro jednak Marzec podkreśla swe ideowe intencje, to można zadać pytanie, co właściwie z nich wynikło. Powstała wartościowa książka o rewolucji 1905 r. – czy pozostanie tylko ważną pozycją w historycznych bibliografiach, czy też będzie miała jakieś emancypacyjne konsekwencje? To „tylko” nie zabrzmi zbyt dobrze w uszach ludzi ceniących tradycyjne wartości akademickie, lecz nauka interwencyjna ma być przecież przeciwieństwem siedzenia w tym, co przed laty nazwano „wieżą z kości słoniowej”. Nie sposób autorytatywnie wypowiadać się na temat wpływu, jaki wywierać będzie lektura dopiero co wydanej książki, ale muszę powiedzieć, że doceniając naukową wartość książki Marca, sceptycznie oceniam jej interwencyjną moc – szczególnie jeśli idzie o skuteczne „upamiętnienie” rewolucji 1905 r., ale i pod innymi względami.

Rewolucja zapomniana niesłusznie?

Zapytajmy, dlaczego wydarzenia lat 1905–1907 nie zajmują odpowiedniego miejsca w pamięci społecznej, chociaż – jak słusznie przypomina Marzec – trudno przecenić ich historyczne znaczenie. Autor „Rebelii i reakcji”, odpowiadając na to pytanie, wskazuje na „oczywisty prawicowy zwrot polskiej historiografii” po 1989 r., niechęć do tradycji walk społecznych, a szerzej biorąc – skłonność do wypierania z pamięci doświadczeń nowoczesności, związaną z chłopskim rodowodem Polaków: „zawsze łatwo i chętnie poddawaliśmy się czarowi sielankowej wizji szczęśliwego szlacheckiego dworku, w którym gotowi byliśmy widzieć symboliczne locus polskości” (s. 39–40). Są to moim zdaniem sugestie trafne, ale warto je trochę rozwinąć i uzupełnić.

Zacznijmy od tego, że rewolucja 1905 r. nie była rewolucją zwycięską. O tym, co można uznać za jej sukces, pisze Marzec w pierwszej części książki. To podjęcie przez robotników „walki o uznanie”, dążenie do intelektualnej emancypacji, uzyskiwanie społecznej podmiotowości. Robotnicza rebelia przekształciła się jednak w rewolucję, która nie osiągnęła celów, jakie stawiały sobie partie socjalistyczne, a jej klęska, mająca złożone przyczyny, była również świadectwem siły politycznych rywali socjalistów. Trzecia część książki traktuje o narodowej demokracji – ruchu, który z lat 1905–1907 wyszedł ideowo przekształcony i na tyle wzmocniony politycznie, że patrząc z dzisiejszej perspektywy, można uważać go za zwycięzcę ówczesnych walk. Marzec poświęcił dużo uwagi ideowym przemianom endecji, przesuwającej się na przełomie stuleci od populistycznego radykalizmu w stronę integralnego nacjonalizmu o charakterze autorytarnym i konserwatywnym. W przemianach tych istotne znaczenie miały doświadczenia rewolucji 1905 r. Cokolwiek by zatem mówić o emancypacyjnym znaczeniu rebelii, rewolucja zakończyła się wchodzeniem emancypujących się mas w pole oddziaływania sił kultywujących idee autorytaryzmu i konserwatyzmu. Tu właśnie widać ważną przyczynę zapominania o latach 1905–1907. Socjaliści – choć w pewnym zakresie pielęgnowali zbudowany na kanwie tamtych wydarzeń obraz rewolucyjnego heroizmu – nie mogli z pełnym przekonaniem celebrować klęski. Nacjonalistom nie zależało na przypominaniu, że rewolucja była ważnym etapem rozwoju ich ruchu.

Sukces odniesiony przez Narodową Demokrację na początku XX w. miał konsekwencje po dziś dzień kształtujące polskie życie polityczne. Warto zdawać sobie sprawę, że przyczyny żałosnego stanu, w jakim znajduje się obecnie w Polsce lewica, sięgają daleko w przeszłość. Marzec, przechodząc pod sam koniec książki do spraw bieżącej polityki, nie wykorzystuje jednak szans, jakie oferują mu jego własne analizy historyczne, i poprzestaje na rytualnych wyrzekaniach na prawicowe manipulacje dyskursywne i neoliberalną bezduszność. Szkoda, bo ludzie lewicy powinni poważnie zastanowić się, dlaczego lud nie jest dostatecznie postępowy. Kto poprzestaje na tezie, że wszystkiemu winna przemoc symboliczna, ten nie wyjaśnia zbyt wiele.

Książka:

Wiktor Marzec, „Rebelia i reakcja. Rewolucja 1905 roku i plebejskie doświadczenie polityczne”, Universitas, Warszawa 2016.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 430

(14/2017)
4 kwietnia 2017

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj