Karolina Wigura

„Sloterdijk Debatte”? Starcie gigantów o państwo socjalne!

Czy podatki mogą być przedmiotem dysputy filozoficznej? Okazuje się, że tak. Przynajmniej w obliczu kryzysu finansowego. I może pod warunkiem, że całość debaty rozgrywa się w Niemczech.

Oto niecały miesiąc temu sławny filozof z Frankfurtu, Axel Honneth, zaatakował jeszcze bardziej być może sławnego Petera Sloterdijka. Zarzut: w tekście, opublikowanym we Frankfurter Allgemeine Zeitung („Die Revolution der gebenden Hand”) Sloterdijk sprowadził polityczną potrzebę redystrybucji dóbr do „zwykłego resentymentu i zachłanności”. Założenie, że państwo socjalne równa się de facto zinstytucjonalizowanej kleptokracji jest niczym innym, jak odgórnym podsycaniem walki klasowej – grzmiał w swojej odpowiedzi Honneth („Fataler Tiefsinn aus Karlsruhe”) i argumentował, że państwo socjalne dysponuje niepodważalną legitymacją moralną.

Sloterdijk podniósł filozoficzną rękawicę i, uznawszy się najwyraźniej za Sokratesa kryzysu finansowego, odpowiedział wczoraj listem otwartym „Das elfte Gebot: die progressive Einkommenssteuer”.

„Ach, drodzy koledzy! – skarżył się w nim filozof z Karlsruhe – Axel Honneth oskarżył mnie na łamach Die Zeit o nawoływanie do wojny domowej i wieszczył, że zagrażam demokracji!”.

Oliwy do ognia dodatkowo dodał wczorajszy artykuł w Die Welt (Peter Sloterdijk kann die SPD derzeit entbehren”). Berlińska gazeta donosi, że Sloterdijk otrzymał od Angeli Merkel (dziś – dodajmy – wybranej oficjalnie przez Bundestag na kanclerz Niemiec) propozycję, by zostać głównym ideologiem kształtującej się właśnie czarno-żółtej koalicji. Czy filozof będzie chciał edukować rządzących? Pokusa jest ponoć silna (niejaki Anthony Giddens przecież dał się uwieść podobnej ofercie).

Biorąc jednak sprawy poważnie: warto odnotować tę debatę jako istotną, niezależnie od tego, do jakich wniosków dojdą obaj panowie. Co prawda Republika Federalna to państwo szczególnie rozmiłowane w publicznych starciach intelektualnych gigantów. Jako najsłynniejsze w jej historii zapisały się na przykład głośne Historikerstreit, czy Walser-Bubis Debatte. Dotychczas jednak publiczne spory dotyczyły niemal wyłącznie aktualności i recepcji przeszłości nazistowskiej. Debata o Sloterdijku, a w rzeczywistości o kształcie współczesnego państwa niemieckiego – z przeszłością właściwie nie związana – może okazać się tu kamieniem milowym.

A raczej sygnałem, że wielka, przez wielu niezauważona,  zmiana w Niemczech i niemieckiej świadomości już się dokonała. Oto Republika Federalna jakiś czas temu przestała być państwem powojennym, budującym swoją tożsamość na wspomnieniu o zbiorowej winie. Wraz z Niemcami Europa wyrusza w nieznane.

* Karolina Wigura, dziennikarz, doktorantka w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego i w Instytucie Filozofii na Uniwersytecie Ludwiga Maximiliana w Monachium.